pikowski
Na Forum: Relacje w toku - 1 Relacje z galerią - 13 Galerie - 1
|
Pierwsze dni służby we Flocie Śródziemnomorskiej Sydney spędził na dostosowywaniu procedur i ćwiczeniach. Orkiestra okrętowa musiała się też nauczyć grać hymny krajów których okręty Sydney mógł spotkać, w tym Mazurek Dąbrowskiego. Atmosfera była ciężka. Brytyjski korpus ekspedycyjny był w trakcie ewakuacji z Dunkierki. Wszyscy przypuszczali że przyłączenie się Włoch do wojny to kwestia dni, co stało się 10.06. Kilka dni później upadł Paryż. Zaczęły się bombardowania Londynu i innych brytyjskich miast. Na wodach Nowej Zelandii transatlantyk Niagara zatonął na minie postawionej przez niemiecki krążownik pomocniczy, co było pierwszym aktem wojny tak blisko Australii.
Razem z głównymi siłami Floty Śródziemnomorskiej Sydney wypłynął z Aleksandrii tuż po oficjalnym rozpoczęciu działań wojennych. Celem było przechwycenie żeglugi pomiędzy Włochami i Libią. Wielokrotnie ogłaszano w trakcie tego rejsu alarmy, ale wszystkie okazywały się fałszywe. Regia Aeronautica też nie niepokoiła zespołu i zauważono tylko pojedynczy samolot zwiadowczy. Zespół powrócił do Aleksandrii 16 czerwca. Kolejną akcją w której wziął udział Sydney było bombardowanie portu Bardia przy granicy Libijsko-Egipskiej razem z pancernikiem Lorraine i 2 krążownikami. Był on bazą zaopatrzeniową dla armii włoskiej. Zespół osiągnął Bardię nad ranem 21.06. Zadaniem Sydneya było zbombardowanie koszar. Początkowo ogień był koordynowany przez okrętowego Seagulla a po zbliżeniu się do celu Sydney mógł strzelać bezpośrednio. W wyniku pomyłki Seagull został ciężko uszkodzony ogniem brytyjskich myśliwców, lądował awaryjnie w Egipcie i został zastąpiony Walrusem. Bombardowanie okazało się być w miarę skuteczne a baterie brzegowe były uciszane albo nie otwierały ognia. Do Aleksandrii zespół wrócił wieczorem tego samego dnia. Włoską odpowiedzią było kilka nalotów na Aleksandrię następnego dnia, ale nie spowodowały one dużych zniszczeń.
27.06 zaczęła się operacja która miała na celu eskortę konwojów zmierzających z Dardaneli, Grecji i Malty do Aleksandrii. 28.06 około 18 wieczorem zespół pięciu alianckich krążowników, w tym Sydney, przechwycił 3 włoskie niszczyciele płynące do Tobruku z transportem żołnierzy, dział i amunicji. Włosi zaczęli się wycofywać robiąc uniki i stawiając zasłonę dymną. Próbowali też nieskutecznie wykonać atak torpedowy. Niszczyciel Espero został trafiony 2 razy. Pierwszy pocisk przebił na wylot rufę i wybuchł w wodzie nie robiąc dużych szkód. Za to drugi trafił w maszynownię, co rozpętało pożar i znacznie zmniejszyło prędkość okrętu. Brytyjskie krążowniki skupiły na nim ogień. Na Sydneyu zacięły się windy amunicyjne w wieżach A i B co zmniejszyło tempo strzałów. Po wyłączeniu Espero z walki krążowniki przez pewien czas kontynuowały pościg. Został on przerwany niedługo później ze względu na zużycie amunicji. Sydney otrzymał rozkaz uratowania rozbitków i dobicia samego Espero. Mimo uszkodzeń i zwiększającego się zanurzenia Espero próbował kontynuować walkę. Wystrzelił kilka pocisków i prawdopodobnie 1 torpedę. Sydney otworzył ogień i ze względu na niedużą odległość (~5,5km) po 4 salwach okręt stał się wrakiem i zatonął o 20.40. Mimo zagrożenia ze strony okrętów podwodnych Sydney spuścił na wodę kutry i szalupy a z burt opuszczono liny i drabinki. Godzinę później Sydney otrzymał rozkaz powrotu do reszty zespołu. Dla rozbitków których nie zdołano uratować pozostawiono łódź okrętową z wiosłami i zapasami. Sydney podjął 47 rozbitków z których 3 zmarło w ciągu następnych dni. Kolejne 2 dni upłynęły spokojnie, ale 1.07 rano Sydney był kilkukrotnie niecelnie bombardowany przez włoskie lotnictwo. Tego samego dnia wieczorem wrócił do Aleksandrii.
Następną operacja miała na celu osłonę konwojów z Malty do Aleksandrii. Wzięła w niej udział prawie cała Flota Śródziemnomorska i przerodziła się ona w Bitwę koło przylądka Stilo (w literaturze ang. nazywana Bitwą pod Kalabrią). Sydney opuścił Aleksandrię 7.07 około 22 w trakcie włoskiego nalotu. Następnego dnia rano okręty brytyjskie zostały wykryte i lotnictwo włoskie rozpoczęło naloty, które nie przyniosło żadnych trafień. W tym samym czasie flota włoska, po odstawieniu konwoju do Benghazi, zaczęła płynąć w kierunku sił brytyjskich. Została ona wykryta przez brytyjską łódź podwodną. Obie strony chciały walczyć i do spotkania doszło 9.07 około 15. Sydney razem z pozostałymi krążownikami znajdował się na przedzie formacji. W początkowej fazie bitwy walczył lekkimi, a w późniejszej z ciężkimi krążownikami. Nie został trafiony ani nie uzyskał trafień. Bitwa pozostała nierozstrzygnięta. Brytyjczycy dotarli do Malty nad ranem następnego dnia. W trakcie drogi powrotnej Sydney był wielokrotnie celem włoskiego lotnictwa. Nalotów było tak dużo, że na okręcie skończyła się ostra amunicja do dział 102mm i musiano korzystać z ćwiczebnej. Kilku ludzi zostało lekko rannych. Sydney powrócił do Aleksandrii 13.07. Przeprowadzono na nim czyszczenie kotłów i kadłuba, a na polecenie kapitana załoga wygospodarowała miejsce na dodatkowe 200 sztuk amunicji 102mm, pozbywając się m.in ćwiczebnych głowic torped.
Po wakacjach wróciłem do klejenia. Na początek czekała mnie niemiła niespodzianka. Kadłub Sydneya leżał sobie na biurku, a wycinanka, razem z wydrukowanymi przeze mnie pokładami była schowana. Moje wydrukowane pokłady wypłowiały. Mocno. Może jednak nie powinienem zawsze kupować najtańszych tuszy-zamienników :D Początkowo nie wiedziałem co z tym zrobić, ale szybko wpadłem na rozwiązanie - kadłub odłożyłem na regał z dala od słońca, a na słońcu położyłem wydrukowane pokłady. Po 2 miesiącach były gotowe. W sumie taki wypłowiały pokład nawet lepiej pasuje :D W tym czasie nie próżnowałem, ale kleiłem rożne drobne elementy - pudełka, wywietrzniki, reflektory itp. Większych problemów z nimi nie było, jedynie stanowisko kontroli ognia miało 2 części zaprojektowane trochę odwrotnie, ale dało się to łatwo naprawić.
Dalej zająłem się nadbudówką rufową. Była dobrze spasowana, jedyne na co mogę narzekać to rozrzucenie części po arkuszach przez co czasem ciężko je znaleźć, i to że kamuflaż się trochę chyba nie zgrywa.
Teraz skleję jedną z nadbudówek śródokręcia z katapultą i Walrusem.
|