laszlik
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 4
|
Witam w kolejne relacji z budowy.
Tym razem na macie kolorowa papużka, czyli najnowszy FW-190D-9 z wydawnictwa p. Halińskiego.
Budowę rozpocząłem już jakoś ok. miesiąc temu. Przez ten czas udało mi się uporać ze szkieletem kabiny, tablicą przyrządów, fotelem oraz panelami bocznymi.
Ale po kolei.
Najpierw tablica przyrządów, którą zacząłem budować zaraz po złożeniu szkieletu kokpitu.
Nie chciałem żeby była płaska, z samymi wycięciami na zegary, więc dodałem od siebie ich ramki oraz śrubki mocujące je do tablicy w postaci kulek BGA, z którymi to miałem okazję mieć po raz pierwszy do czynienia.
Z efektu jestem zadowolony, a najważniejsze że opanowałem technikę ich naklejania. Kosztowało mnie to zmarnowanie jednej tablicy, ale jako że mam dwie wycinanki, nie było to większym problemem.
Dodałem też standardowo nieco drobiazgów w postaci pokręteł i uchwytów cięgieł.
Obicie parapetu zrobione z Wikolu, malowane i lekko wash’owane.
Wyszło tak jak na zdjęciach poniżej.
Następnie wykonałem panele boczne.
Również nieco dodane od siebie. Na tej samej zasadzie co w tablicy.
Następnie przyszła kolej na fotel pilota.
Jego konstrukcja w zasadzie nie zmieniana w stosunku do projektu wycinanki. Przerobiłem jednak poduchę pod tyłek dodając jej zmarszczek z Wikolu, oraz obszycie dookoła, z druciku 0.15mm.
Po pomalowaniu i washu wyszło to tak jak poniżej.
No i oczywiście cała misterna dłubanina z poduchą okazała się sztuką dla sztuki. Pasy skutecznie wszystko przykryły i prawie jej nie widać.
No cóż, przynajmniej na zdjęciach została uwieczniona.
Zatrzymuję się dziś na pokazaniu złożonej tylnej części kokpitu, czyli fotel wraz z pasami oraz panele boczne zamontowane w szkielecie.
Pasy to wyrób HGW. Nie dostałem od ręki pasów dedykowanych do FW-190D-9, więc użyłem pasów do późnych wersji myśliwców Luftwaffe. Numer produktu 132011.
Niestety nie było tak prosto jakby się mogło wydawać. Nie są to bowiem pasy wycinane laserowo i trzeba sobie je wyciąć samemu z tego na czym są one nadrukowane. Nie byłoby problemu, gdyby były one idealnie proste, jednak były delikatnie pofalowane, więc ciąć trzeba było na 3 razy. Samo wycięcie idealnie równo po obu bokach, nawet jeżeli byłyby proste, nie jest sprawą łatwą. Trzeba bowiem zachować taki sam odstęp od nadrukowanych przeszyć na krawędziach.
Oczywiście trzeba było je pomalować od spodu po przepleceniu przez sprzączki, co trochę je niepotrzebnie usztywniło.
No ale jakoś tam poszło i w zasadzie jestem zadowolony. Ale na pewno już więcej nie kupię niewyciętych laserowo.
Na dziś tyle.
Zostało dokleić moduł tablicy i orczyka od przodu i zamknąć wszystko ścianami po bokach.
I już wiem że nie będzie łatwo spasować burty z całą resztą.
Ale o tym następnym razem.
Miłego wieczoru.
--
Post zmieniony (10-05-20 12:54)
|