stachooo
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 23 Galerie - 24
W Rupieciarni: Do poprawienia - 16
- 4
|
Jak wiecie, samoloty z okresu drugiej wojny światowej są moją pasją. Być może jestem monotematyczny, ale z drugiej strony ten okres jest tak obfity w różnorodne konstrukcje, że skupiam się właściwie tylko na nim. Jak do tej pory w mojej kolekcji nie znalazł się Messerschmitt Bf-110, jedna z ikon Luftwaffe. Oczywistym jest, że na mojej "to do list" stoi on na jednym ze pierwszych miejsc.
Ten samolot nie doczekał się tak wielu opracowań w kartonie jak Spitfire czy Bf-109. Jest model wydany przez Małego Modelarza, ale to dość ubogi projekt, MPM Model, dość leciwy Fly Model oraz trzy wydane przez Kartonowy Arsenał/Military Model. Spośród tych trzech, model wydany w 1995 z racji wieku nie znalazł się w kręgu moich zainteresowań. Gdyby nie fakt, że przed dwoma miesiącami ukazało się najnowsze opracowanie, prawdopodobnie kleiłbym teraz świetnego Bf-110 G-2 z 2004 roku. Arkusze były już zacaponowane, studiowałem już instrukcję...i wtedy ukazała się zapowiedź nowego wydania, nocnej wersji G-4/R8. Na początek chciałbym rozwiać wątpliwości, to nie jest wznowienie starego modelu, to właściwie od nowa zaprojektowany model. Wystarczy rzucić okiem na rysunki montażowe kabiny G-2 i G-4/R8. Stopień detalizacji kokpitu i dbałość o jego odwzorowanie robi ogromne wrażenie. Brakuje mi dwustronnego druku, wielka szkoda, że wydawca odszedł tym razem od tego rozwiązania.
Powyżej konstrukcja kabiny z nowego opracowania, poniżej ze starego.
Model przedstawia maszynę, na której na przełomie 1944/45 latał major Heinz Wolfgang Schnaufer, dowódca Nachtjagdgeschwader 4. Był on jednym z najskuteczniejszych pilotów nocnych myśliwców z wynikiem 121 zestrzeleń. Moim zdaniem wybór nocnych malowań Bf-110 jest duży i ciekawy, wydawca zdecydował się jednak na wersję w jednolitym kamuflażu, który po prostu nie zachwyca. Nie jest to jednak dla mnie kwestia pierwszorzędna.
Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, po przestudiowaniu wydania, stało się jasne, że ten model to wielkie wyzwanie. Podchodzę do niego z dużym respektem. Szacuję, że budowa zajmie najmniej rok, w związku z czym zacząłem od posortowania elementów, wg ich numeracji, na te, które będą potrzebne na początku, w środku i na końcu. Do tych ostatnich nieprędko sięgnę, więc lądują w szufladzie. Wychodzę z założenia, że należy tu ściśle przestrzegać numeracji elementów, zgodnie z instrukcją. Step by step. Jako, że korzystam z laserowo wyciętych wręg, zacząłem od przeniesienia numeracji z arkuszy na elementy. Ordnung muss sein.
Kabina. Już pierwszy akapit instrukcji daje wyraźnie do zrozumienia, że nie mamy do czynienia z prostym modelem. Nie ma jednego elementu będącego podłogą dla całej długiej na 140,4 mm kabiny. Montujemy ją "w powietrzu", składa się z dwóch osobnych modułów, których długość wynosi odpowiednio 51,05 mm i 89,35 mm. Jedni powiedzą, że szaleństwo i niepotrzebna przesada - dla nich proponuję model z Małego Modelarza - dla mnie - wyzwanie, fascynacja i dzika przyjemność z klejenia.
Na pierwszy ogień poszły elementy od 1-15, będące przednim modułem. Konstrukcja modułu jest bardzo delikatna i początkowo wiotka. Dopiero po zamontowaniu kanału (cz. 7) i bocznych listw (cz. 14) nabiera sztywności. Trzeba zachować ostrożność, żeby przypadkiem czegoś nie uszkodzić. Przeżyłem moment grozy, kiedy rama upadła mi na podłogę i lekko przygniotłem ją nogą. Na szczęście uszkodzenia nie były duże i udało się wszystko naprawić.
Zespół części oznaczonych numerem 15 to istny raj dla miłośników "pudełek". Dodam jeszcze w późniejszym etapie budowy kilka przełączników i przewodów. Obecnie cały zespół znajduje się na wierzchu i może zostać łatwo uszkodzony.
Zespół orczyka w rozsypce i po umieszczeniu na miejsce w kabinie:
Postanowiłem wzbogacić tablicę przyrządów o oprawki zegarów, dodałem też kilka detali od siebie. W tym modelu po raz pierwszy zastosowałem pasy do foteli firmy HGW Model.
Na koniec do kabiny trafił drążek, panel z dźwigniami znajdujący się po lewej stronie oraz kilka przełączników wykonanych z cienkiego drutu cynowego.
Jeszcze rzut oka na całość. Jak do tej pory jestem bardzo zadowolony z tego co ulepiłem, a pomiar suwmiarki daje nadzieję na to, że nie popełniłem żadnych większych błędów, długość sekcji się zgadza :) Zgodnie z zaleceniem autora, ten moduł wędruje teraz do poczekalni, a ja zabieram się za budowę tylną część kabiny załogi. Ciąg dalszy powinien nastąpić.
--
Post zmieniony (05-04-20 15:51)
|