Seahorse
Na Forum: Relacje w toku - 3 Relacje z galerią - 17 Galerie - 2
|
Witam Koleżanki i Kolegów
W "pierwszych słowach mego listu" pragnę podziękować PatrykowiK za "wsparcie merytoryczne" - jego zamiłowanie do floty brytyjskiej, podpowiedzi i sugestie na pewno pomogły temu projektowi na tyle, że pojawił się na forum i pewnie zostanie ukończony.
Druga osoba, która bardzo mi pomogła to Mariaszek, który motywował mnie i nie odpuszczał, kiedy chciałem odstawić projekt na górną półkę i używałem przy tym słów, których z wiadomych przyczyn na forum nie zacytuję.
Dość wazeliniarstwa, kilka słów o HMS Speedy. Na razie nie zdradzę, od kogo wyszła propozycja przygotowania tego modelu, ale przygotowywałem go od razu pod kątem wydania, mam nadzieję, że się Wam spodoba. HMS Speedy został zwodowany 28 czerwca 1828 roku razem z HMS Sparrow i należał do klasy Nightingale cutters, o długości pokładu 63ft9in, uzbrojony w dwa działa 6-funtowe i cztery karonady również 6-funtowe. Szczegółowe daty z przebiegu służby dla zainteresowanych tu.
Jednostka dość popularna wśród "drewnianych" szkutników, dobrze udokumentowana więc czemu nie zrobić jej w kartonie. Po przejrzeniu internetu (a dotarłem nawet do takich egzemplarzy Speedy) zdziwiło mnie uzbrojenie zupełnie odmienne od źródeł angielskich. Prawdopodobnie powodem tego jest bardzo dobre opracowanie tej jednostki przez p. B. Shouldera, który zaproponował po prostu osiem dział bez karonad. Postanowiłem wyłamać się z "ogólnoświatowej" tendencji i uzbroić "Szybkiego" zgodnie ze źródłami brytyjskimi.
Szkielet najprostszy z możliwych:
   
Poszycie poprzeczne też się jakoś udało:-)))
 
Planki były na tyle wąskie, że postanowiłem rozkładać je "2w1" naznaczając podział tępą igłą. Kiedy stewa rufowa ma linię prostą zawsze kleję od rufy (wydaję mi się, że łatwiej jest dopasować węższą plankę na łuku dziobu niż dużo szerszą przy rufie). Dlatego też dokleiłem najpierw stewę i "pociągnąłem" dwie części czyli cztery planki:
 
Cała część podwodna ułożyła się bardzo elegancko:

Podział części w okolicach krawędzi pokładu nie chciał być inny jak tylko równo z krawędzią, więc przykleiłem go na styk, od środka poszła wewnętrzna warstwa na kartonie 0,5 mm:

Ponieważ przy trabaccolo takie klejenie "na styk" spotkało się z krytyką (na pewnym forum), więc zerwałem na lewej burcie poszycie poprzeczne i przykleiłem dłuższe, wystające ponad pokład:
 
Oba warianty mają plusy dodatnie i ujemne. W wersji "na styk" łatwiej jest zachować "idealnie" gładkie przejście pomiędzy częściami, ale trzeba dokładnie ukształtować nadburcie i "kleić trza umić". W wersji drugiej najpierw przykleiłem ostatnią plankę (by spasować otwory ambrazur) i dopiero potem wkleiłem przedostatnią, której obie krawędzie są zakryte listwami. Samo spasowanie ambrazur nie było takie łatwe, pewnie dlatego, że pojawiły się drobne przesunięcia przy klejeniu po raz drugi poszycia poprzecznego, które zresztą jak widać na zdjęciu powyżej, było z prawej burty. Przeniosłem ołówkiem linie przebiegu planek, ale pewnie i tak trochę "nakrzywiłem".
Dokleiłem listwy, wykończenia na rufie i zawczasu nawierciłem otworki na oczka do olinowania artylerii. Wydruk na laserze oczywiście nie wszędzie się sprawdził, zwłaszcza przy podziale desek toner pod igłą trochę się kruszył. ale chyba się do tego przyzwyczaiłem (zgodnie z zasadą dotyczącą karaluchów - albo wytępić, albo polubić:-)))
Kilka zdjęć stanu na dziś:
        
Do następnego razu
--
Post zmieniony (11-09-16 19:36)
|