Mariaszek
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 12 Galerie - 4
|
Galeria:
Żagle do Kruka wylądowały u mojej żaglomistrzyni, która po rozpoczęciu roku szkolnego ma niestety nieco mniej czasu na hobby tatusia:). Sympatykom żaglowczyka spieszę jednak donieść, że żagle powstają i moja córa jakością swojej pracy po prostu mnie zawstydza. O tym jednak w innym wątku.
Jako, że jednak jeszcze chwilę tworzenie żagielków potrwa, a i mnie przejadły się chwilowo nitki, zatęskniłem za jakimś prostym „kartonem”. Ziga zapytał mnie w Przeciszowie, czy robię teraz coś z XIX wieku. Głupio mi się zrobiło, bo właściwie nie robię (jakichś szkieletów nie liczę). A tu modeliki wychodzą całkiem sympatyczne. Na przykład taki:
Marzył mi się taki mniej więcej od niezapomnianego roku 99, gdy jego plany ukazały się w Modelarzu. Wtedy zobaczyłem go po raz pierwszy i od razu mi się spodobał. Zakup wycinanki był zatem naturalnym posunięciem – niemal jak oddychanie. Na wdechu kupiłem, na wydechu robię:). A dla ciekawych porównanie wycinanki do tychże planików.
Po złożeniu szkieletu, a nawet jeszcze wcześniej, okazało się, że modelik do gigantów sal wystawowych należeć nie będzie. A i w domu żonka go nie powinna go zbyt łatwo zauważyć na półce, co oszczędzi sporo wyjaśnień nt. dlaczego zaczynam nowy model.
Po naklejeniu pokładu zrobiłem w nim dziurki pod słupki relingu. Robiłem je ciut na oko, bo w wycinance ich nie ma. Jakoś nie zauważyłem tez żadnego szablonu do relingu, co akurat jest dziwne, bo w modelach tego projektanta (a przynajmniej w tych, z którymi miałem do czynienia) z reguły takich nie brakuje. Nic to. Przyjąłem odległość między słupkami co 5 mm, co oznacza, że będzie dość gęsto, jednak na fotkach ten reling wydaje mi się taki właśnie „gęsty”.
Burty podkleiłem blokiem technicznym i zamocowałem do szkieletu. Uczyniłem to nieco lekkomyślnie, bo dopiero po ich przyklejeniu podjąłem decyzję o poszywaniu dna kartonem bawionym. W efekcie - między białą burtą, a czerwonym dnem pozostał pasek wydrukowany na burcie w kolorze jasnej czerwieni. Niewyretuszowany zresztą:).
Pewnie źle to o mnie świadczy, ale jakoś strasznie mi to nie przeszkadza. Tak zatęskniłem za zwykłym kartonem, że cieszy mnie w tym modeliku wszystko. Zacząłem zatem poszywać dno.
Sposób poszywania dna taki sam jak zawsze, więc w sumie ani to nowe, ani ciekawe specjalnie:). Przy tak małym modelu sprawdza się jednak wystarczająco. Udało się nawet prawie „zasłonić” to, że ten nieszczęsny czerwony pasek nie był retuszowany. Innowacja polega jedynie na tym, że tym razem użyłem kleju wodnego. I fajnie, bo udało się wykonać poszycie w miarę czysto. Niestety na dziobie ciut za mocno przycisnąłem i… tak już musi zostać.
Przy całym kadłubie największym problemem było kształtowaniem burt w części rufowej. Pewnie i tak tego nie widać, ale konieczne było wyginanie i wyoblenie w różnych wymiarach, o których ani śniło się naszym fizykom i co nie do końca mi się niestety udało. Jednak z poszycia jestem ogólnie zadowolony - to chyba maks moich możliwości na dziś. Na pewno jednak łączenie burt z pokładem mogło wyjść lepiej. Że wyszło gorzej pewnie zobaczycie przy zdjęciach detali na pokładzie. Ale to już następnym razem.
Pozdrawiam
Post zmieniony (04-10-19 22:58)
|