Łukasz K.
Na Forum: Relacje w toku - 7 Relacje z galerią - 2 Galerie - 1
|
Dzięki za uwagi!
Kołpak oczywiście jest podrasowany, na jednym ze zdjęć poniżej widać, jak wyglądał przed retuszem.
Koła są rzeczywiście trochę za chude.
Ju 88? Na razie nie, mam teraz ochotę na coś, co pozwoli wykorzystać techniki, których się nauczyłem na spicie. Chyba będzie to I-16, ewentualnie Jak 1.
Krzysiu!
OK, to teraz jeszcze parę słów na temat budowy. Nie relacjonuję wszystkiego, bo - jak na początku zaznaczyłem - tego spita znamy już wszyscy na wylot. Przedstawię za to kilka patencików.
Jak widać na zdjęciach gotowego modelu, z boku kadłuba wychodzą do stateczników druty anteny. Żeby ich nie zerwać, w środku kadłuba zamontowałem sprężynę podobną do tej w stateczniku Ju 88 (uwaga: ta przelotka we wrędze na zdjęciu nie została wykorzystana), ale obsługującą jednocześnie obie anteny i silniejszą, dzięki czemu mogłem zastosować więcej przełożeń, co z kolei umożliwia wyciągnięcie z kadłuba całkiem sporej długości anteny (zrobionej z żyłki):
Proste umiejscowienie wręg podczas składania połówek kabiny ułatwiły mi takie, niewidoczne z zewnątrz, doklejki:
Tutaj widać, skąd można wziąć kolorowy karton do wykonania przestrzennych bąbli na powierzchni skrzydeł, w oryginale tylko namalowanych (Laszlik też tak zrobił):
Tego typu elementy lepiej najpierw skleić, a dopiero potem nakładać na szkielet. Kiedyś doklejałem element po elemencie bezpośrednio na szkielecie, ale wtedy nie wychodzi tak równo:
Aby lotki nie wyszły zapadnięte, wkleiłem tam sporo kartonu:
Powierzchnie sterowe zamocowałem na drutach:
Teraz dochodzimy do najistotniejszego z mojego punktu widzenia etapu budowy: wyrównywania powierzchni modelu. W różnych miejscach modelu różnie mi to wyszło, ponieważ był to pierwszy model, w którym zastosowałem tę technikę, pochodzącą, jak wiemy, z warsztatu Marcina Grygiela.
Najpierw smarowałem łączenia glutem (ostatnie glutowania zrobiłem już po pierwszej warstwie lakieru - impregnacja przed wycięciem była za słaba i musiałem wzmocnić powierzchnię modelu). Początkowo bardzo grubo, ale to był błąd. Lepiej jest kapnąć kroplę i natychmiast zetrzeć ją palcem (chronionym np. folią z torebki śniadaniowej) wzdłuż łączenia:
Później szlifujemy coraz drobniejszym papierem ściernym: albo w ten sposób:
...albo papierem nawiniętym na ołówek, zależnie od kształtu powierzchni.
Element z wcześniejszego zdjęcia po szlifowaniu wyglądał tak:
Ponieważ nie miałem doświadczenia, w miejscach ścieranych najpierw wyszło to tak sobie... Gdzie indziej jest starte dużo, bo dość nonszalancko podszedłem do dokładności spasowywania części... Błąd! Im dokładniej skleimy części, tym lepszy będzie efekt, glutowanie wiele tu nie zmienia.
Po oszlifowaniu wszystkich łączeń można się było przestraszyć:
Po wyrównaniu powierzchni (efekt uboczny: zaklejone glutem linie podziału) trzeba było model wyretuszować. Retuszowałem najpierw humbrolami, a potem farbkami akrylowymi z Rossmanna. Marcin retuszuje już po ostatecznym lakierowaniu, ja zrobiłem to przed nim, tak żeby sprawdzić, co się stanie. ;P Lakierowanie troszeczkę pogorszyło dopasowanie kolorów, ale różnica była naprawdę niewielka. Przetarcie modelu tu i ówdzie suchymi pastelami pomogło wystarczająco. Do dopasowania kolorów, jakie osiąga Marcin, jeszcze mi daleko - na zdjęciach można gdzieniegdzie zobaczyć różnice. Retuszujemy suchym pędzlem, wykorzystując ten efekt:
Oczywiście pełne krycie koloru idzie na miejsca starte do białości, a niepełne na okolice tych miejsc. Tak to wygląda w dużym powiększeniu:
Fotki po retuszu do porównania z powyższymi:
Lakierowanie wykonałem humbrolem ze słoiczka, wyszło bardziej matowo niż zakładałem, więc jeszcze się zastanawiam, czy nie dać dodatkowej warstwy. Lakierowałem pędzlem, ale ruchami nie pozostawiającymi smug. Można to zrobić na dwa sposoby: albo jakby "wycierając" pędzel o model (cieniutka warstwa), albo dając grubą warstwę krótkimi ruchami w różnych kierunkach, o tak:
Lewe skrzydło mokre, kadłub i skrzydło prawe już wyschnięte:
Ewentualny przyklejony kurz można zedrzeć drobniutkim papierem ściernym albo skalpelem.
Na koniec poszły ślady eksploatacji wykonane suchymi pastelami.
Podsumowując: techniki Marcina są bardzo fajne, ale też trudne, wymagające sporej wprawy. Trochę już jej nabrałem, więc następny model wyjdzie lepiej. :D
Post zmieniony (15-10-08 22:15)
|