KALENDARZ MODELARSKI   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Kalendarium imprez modelarskich. Zapowiedzi konkursów, wystaw, zlotów i spotkań. Proszę o wpisywanie dat spotkań w zapowiedziach.




Legenda:

Konkursy, wystawy, festiwale
Spotkania grupowe
Inne wydarzenia: pokazy lotnicze,
zloty pojazdów militarnych i żaglowców,
rekonstrukcje historyczne itp.



Link do wątku - kliknij w wydarzenie,
a następnie w link w wierszu "Opis"

Lokalizacja wydarzenia - kliknij
w wydarzenie, a następnie w "mapa"

Kopiowanie wydarzenia do swojego
kalendarza Google - kliknij w wydarzenie,
a następnie w "skopiuj do mojego
kalendarza"

W kalendarzu będą umieszczane tylko
poprawnie nazwane i oznakowane
wątki (data, pisownia itp.)



 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 1 
26-08-09 13:14  [Wstrząsająca relacja] GEKO nr 41 - wyjazd do Rzeszowa (22-23.08.2009)
StuGu 
moderator




Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 13
 

Grupa: GEKO

No dobra...

Od razu przestrzegam wszystkie osoby zainteresowane, że oglądanie tego materiału słowno-zdjęciowego może zakończyć się zgąbczeniem mózgu, złamaniem psychiki lub w najlepszym wypadku rozwarstwieniem zwieraczy:-) Oczywiście nie dotyczy to członków niebezpiecznej sadomasochistycznej sekty GEKO - tych ludzi nic nie jest w stanie wyprowadzić ze zboczonego uniesienia:-)

Nie jest to też relacja typowa, ale też spotkanie było mocno nietypowe. Po raz pierwszy bowiem GEKO nie odbyło się w Gliwicach. Tym razem, po długich staraniach, namowach i błaganiach Gienka, postanowiliśmy w końcu wybrać się do jego hacjendy, by mityczna jesień średniowiecza dotarła również na krańce południowo-wschodnie naszego kaczogrodu:-)

*** WYJAZD ***

22 sierpnia 2009 roku wczesnym rankiem ruszyliśmy więc w podróż, która miała, jak się później okazało, zmienić warunki hydrologiczne i atmosferyczne na całej długości przejazdu naszej zdegenerowanej paczki.

Skład ustalił się sam już jakiś czas przed wyjazdem. Jak to mówią - zebrała się sama esencja najbardziej porąbanych zboczeńców, degeneratów, gwałcicieli umysłów i wszelkich innych elementów ludzkiego i nie tylko ludzkiego ciała :

1. Stach48
2. Jańcio
3. Ziga
4. Kwiatek
5. StuG

Taka ekipa gwarantowała, że nie pozostanie kamień na kamieniu, źdźbło na źdźble (cholera, ale sobie wybrałem tekst:-)), a ostatnie dziewice pozostaną już tylko w opracowaniac historycznych:-)

I pooooszliiiii....


Za kierownicą usiadł znany kierowca rajdowy fińsko-gliwickiego pochodzenia Miko Dziekanen. Jego Opel Omega WRC, jak na samochód rajdowy posiadał oczywiście klatkę...


...w której zgormadziły się koczkodany, szympanse, goryle i inne małpoludy zajmujące się nie tylko łapaniem i pożeraniem rumunów pucujących lampy i szyby na światłach, ale w wolnych chwilach klejących swoje narzędzia zbrodni i analizy:-) Widać qrwiki w oczach i ogólne rozbawienie na samą myśl o studentkach soute, które miał przygotować dla nas gospodarz. Srogo mieliśmy się jednak zawieść.... ale nie uprzedzajmy faktów...


*** PODRÓŻ ***

W normalnych warunkach i w przypadku ludzi uważanych przez ogół za normalnych, może wystarczyło by napisać "podróż przebiegła spokojnie i bez żadnych przygód, nic sie nie działo ciekawego". Ale przy takiej ekipie, ciężko nie spodziewać się jakiś atrakcji i to nawet po zażyciu aviomarinu:-)



Zatrzymywaliśmy się dość często, bo w pewnym przedziale wiekowym niektórzy muszą wytwarzać smród (Stasiu) albo wydalać mocznik (Jańcio). Reszta młodocianych przestępców wykazała się daleko posuniętą wyrozumiałością i na razie przynajmniej nie zmieniała tym dwóm charakterystyki fizycznej pośladków:-) Póki co, wszyscy jeszcze weseli i przyjaźnie do siebie nastawieni:-)


No cóż... także w naszym kraju mlekiem i autostradami płynącym, zdarzają sie lekkie przytkania na newralgicznych punktach podróżniczych:-) Troche postaliśmy, trochę wymieniliśmy niecenzuralnych uwag pod adresem wszystkich noszących pomarańczowe kamizelki... po czym nasz Druh Sikawka Jańcio postanowił przyspieszyc nieco prace drogowe, obijając mordy pospólstwu:-) Wprawne oczy modelarskie pewnie zauważą jego mały zarys po prawej stronie:-)
W pewnym momencie tak go przypiliło, że zaczął - niczym Usain Bolt - śrubować rekordy na krótkich dystansach. Pewnie pęcherz wysłał mu ostrzegawczego maila:-)
Był już w może 200-300 przed nami, gdy magicznny lizak w magicznej ręce magicznego pana w kubraku koloru orange pokazał - "dawaj, dawaj mała". Polowanie na uciekające kurczaka zaczęło się:-)
Kwiatek otworzył drzwi, Stach zredukował do dwójki i przejeżdżając koło Jańcia złapaliśmy go na lasso... ekipa znowu w komplecie:-)


Kolejny postój... W dali majaczyły duchy przeszłości:-) Dwa obrażone na siebie Migi-23, pokazujące sobie tyłki:-) Podobno w latach wcześniejszych było ich całe stado (tak twierdził Pan Sik), ale japońscy wielorybnicy i grzybiarze ukraińscy spowodowali ich wyginięcie... Została tylko ta jedna parka, a babę znowu głowa boli:-) Dramat!


Generalnie jednak laliśmy na wszystko sikiem ... no może nie takim prostym, acz skutecznym:-)


Rów Jańcia, więc Jańcio w rowie.... zrobił fotki, które jakby żywcem wyjęte ze zlotu homoseksualnych gejów o znanej orientacji:-) A tymczasem ożywione dyskusje miały na celu wstępny podział łupów i bladolicych dziewoj z haremu Gienka:-)


*** DOTARCIE DO RZESZOWA ***

W końcu po siedemnastu telefonach... do różnych i od różnych osób, dotarliśmy do rogatek miasta Rzeszów, które w ten historyczny weekend miało stać się centrum wenery i analizy:-)


Niektórzy jeszcze jechali, a kierowca już wpadał w objęcia uradowanego jak małe dziecko prodziekana. Trudno mu się jednak dziwić - nie każdy ma sposobność gościć u siebie 5 najbardziej poszukiwanych przemytników śmierdzących wyziewów otworniczych:)


Stacja. Pierwsze dyskusje. Podział ról i miejsc w naszych patrolowych samochodach. Przekazywanie sobie płynów poza- i tych ustrojowych. Wydalanie tychże płynów. W końcu ekipa wsiadła w bolidy i wykonała tryumfalny wjazd do miasta, tłumy wiwatowały i rzucały pod koła palmy, kamienie, staniki, stringi, martwe natury, kredki świecowe, upławy, ręcznie kręcone lody, flagi Zjednoczonych Emiratów Arabskich, granaty, limonki i dwa nagie miecze....

Gieniu cos przeczuwał, że zapasów nie starczy mu nawet na dwie pierwsze godziny przyjęcia, więc poprowadził nas najkrótsza drogą do Ulubionego Miejsca Rozrywki Polaków - centrum handlowego:-)

Stasiu staropolskiem zwyczajem, chcąc przypodobać się pani domu, a prywatnie szanownej małżonce Gienka - Krysi (SMG), zakupił bukiet kwiatów:-) Pąsowe róże wybrał mu drugi weteran wojen napoleońskich - Jańcio:-) Zresztą ten ostatni znany jest z fachowego podejścia do tychże cwietów - uczestnicy ostatniego zlotu we Wrocławiu wiedzą o czym mowa... a na pewno obdarowane panie w barze u Misia:-)


Pro-dziekan i pre-student w rozmowie branżowej:-)


Dołączył do nich inny Dziekan, tym razem bez PRO:-) I po dyskusji....:-)


Jańcio, wygłaszając w sklepie na cały głos wątpliwość, czy aby Rzeszów jest miastem (opcją była wioska), zakupił najpotrzebniejsze akcesoria...


Po długich negocjacjach z ochroną obiektu a także z CIA i MPO oraz badanicah weterynaryjnych, także Ziga i ja opuściliśmy centrum...


*** U GIENKA ***

Dotarliśmy do warowni, gdzie zostaliśmy serdecznie powitani przez SMG, która na mój widok stwierdziła "ale Pan schudł". Lubię takie wejścia:-)
Nasz Hegemon oczywiście nie pozostawał w tyle za małżonką i zaprosił nas od razu do swego pokoju zwierzeń, gdzie czekały na nas nagrody za ofiarną służbę... a może po prostu za to, że się wszyscy przed wyjazdem wykąpaliśmy i umyliśmy zęby i inne takie...:-)


Zanim szanowna jednoosobowa komisja rozdzieliła łupy, naczelny sęp zaczął sępić siedząc zasępiony, łypiąc okiem na krzatającego się Gienka, który nerwowo sobie gdzieś i cos tam grzebał:-)


Reszta, jak na kolędzie... czekając na obrazki od księdza:-) Dzieci z czworaków... (obwiązać szmatami!!).


W końcu wybłagał... "Gieniu, daj mi cokolwiek, cokolwiek... żona mnie zabije, jak nie wrócę z wyprawy bez łupów...":-) I dostał... ledwo mu wytrzymały zawory... chociaż monografię Karasia otrzymał zdziebko później:-) Na początek "zwykły" model:-)


Kolejny rozpustnik i złodziej w cywilizowany sposób ograbia Gienia z modeli:-) I to nawet w taki sprytny sposób, że Hegemon myśli, że sam je nam rozdaje:-)


Pierwszy uśmiech Zigi od zarania dziejów:-) Jakże jednak szalony i dziki:-) To, co miał w rękach, mogłoby każdego zwalić z nóg... ale nie GEKOna!


Tutaj ciężko cos skomentować, nie wychodząc przy tym na homofoba:-)


Tego gnoma cięzko tak do końca zadowolić.... chyba, ze jakaś temperamentna dziewoja by spróbowała:-)


Ziga chciał mieć jedno więcej zdjęcie niż reszta ekipy:-) Nauczyciele to ludzie dziwni:-)


Rozpoczęły się przygotowania do właściwego GEKO, które to miało w dośc poważny sposób wpłynąc na sposób myslenia i wymowy okolicznych mieszkańców:-) najbliżsi sąsiedzi juz wcześniej zamówili turnusy w najlepszych szpitalach specjalistycznych i czeka ich długa rehabilitacja:-)


Ambasador koncernów tytoniowych oraz młody adept nauki o patologii w zrezygnowanym geście:-) Widok na Rzeszów wywołał wspomnienia o dawnych czasach, gdy GEKOny żyły jak inni ludzie, kiedy jeszcze nie wiedziały, że będą należeć do tej grupy:-).

Pierwszy posiłek nie został uwieczniony na zdjęciach, ale za to...

Do pysznego bigosu dostaliśmy swego rodzaju niegazowana oranżadę do popicia... w takich oto ... małych szklankach:-) Legenda ludzi wschodnich głosi, że gdy szklanice te wyprostują się, znaczy to, że organizm pijącego każde następne hausty będzie zwracał z nawiązką:-) Natomiast to, co było w tych szklanicach... w wiekszości wypadków urywało ryja, paliło w żołądku, niszczyło przerwy w pośladach... Temat nie dotyczył tylkko naszych szanownych nestorów - Stasia, Gienka i Jańcia. Stworzylismy nawet mini-giełdę - np. za niepełnego kielona pół talerza bigosu... :-)


Po tym wiekopomnym wydarzeniu, niektórzy zaczęłi przygotowywać sałatke a'la Greece. Cięli równo i wszystko... jakby im dać czekoladę czy stare fuzekle, też by zostały składnikami:-)


Gotowe...


Tester gotowy do pierwszej konsumpcji... ale przedtem łykniem bo odwykniem:-)


Tymczasem w górnych partiach domy rozpusty i zezwierzęcenia, trwała ozywiona dyskusja na tematy modelarskie... chociażw sumie jest to tak niewiarygodne, że dyplomatycznie stwierdzę, ze nie pamiętam już wątku:-) Ziga trzyma wszystko w garści:-)


Na chwilę spuściliśmy resztę z oczu i ... tak to się kończy:-) Mister zdjętego podkoszulka odbył swoją pierwsza w tym dniu drzemkę... przeczuwał zapewne, że nie dane mu będzie spokojnie wypocząć w dalszym cyklu dnia i nocy:-) Stał się jednakże łakomym kąskiem dla paparazzich, którzy tłumnie cykali fotki męskich sutów:-)


Prace w kouchni trwały nadal w najlepsze... tym razem na tapecie było ciasto ze śliwkami...


Pasujące do siebie puzzle... Mój puzzel nawet wszedł nieco głębiej:-) Zbyt wrażliwych odsyłam do encyklopedii, do hasła "złudzenie optyczne" ;-P. Stasiek w roli silnego skrzydłowego robi podwójna zasłonę:-)


Na leżaku bez zmian... zostałem wytypowany do pokazania światu naszą totalną aprobatę tego pięknego i niewątpliwe wpływającego na zmysły i umysły widoku:-) W skrócie nieźle się z jańcia ponabijaliśmy:-)


Rzeszowski huncwot Gieniu w objęciach dwóch extremalnie różnych przedstawicieli męskiej populacji... są jak dwa bieguny, jak dwa końce kija... Chociaż są jedynymi biegunami, którzy poją wodą ognistą i żywią ogórem:-)


Ciasto na ukończeniu... "A fiweczka spaść nie chciała, bo fiweczkaaaa niedojrzaaałaaaa..."


Kwiatek pootwierał wszystkie Tymbarki w okolicy:-) I murzyńskiem sposobem wyniósł złom...


Tuż przed samą imprezą właściwą, Stasiek wygłosił jeszcze tyriadę, zaśpiewał dwie piosenki oraz udzielił niezbędnych wskazówek najmłodszemu naszemu adeptowi modelarstwa, a od teraz także trunków uważanych przez ogół za śmiercionośne.... w skrócie intrukcja podobna do oddychania... tyle tylko, że między wdechem a wydechem jest "chlup w ten głupi dziób":-)


*** GEKO 41 ! ***

Nadejszła w końcu odpowiednia pora, by zacząć wiekopomne spotkanie, po którym nic już nie będzie takie samo, a przed którym wszystko było wiadomo, jak to się skończy:-) Jednak efekty oddziaływania na psychikę biesiadników zaskoczyły nawet ich samych:-)


Niwinne początki... Rada Starszych otworzyła oficjalnie wyjazdowe spotkanie GEKO. Skrót nazwy zmienił się na krótki czas i brzmiał w formie oficjalnej : "Grabieżcza Elita Korpulentnych Onanistów".


Nieświadomy niczego i nie spodziewający się ataku śmiercionośnego wirusa - przybył także Jurgen - lokalny watażka Ruchu Odbudowy Kamienia Milowego:-)


Rada powiększyła się tymczasem o kolejnego uczestnika, którego też czas bezustannie posuwa, a i słońce co nieco sobie po nim pojeździło:-)


Ku zaskoczeniu wszystkich (w końcu to GEKO), Jurgen przytargał wielką torbę z modelami - w wiekszości były to jego surówki znanych pozycji wydawnicych...


Wszystkim - w tym i Zidze - wylazły gały:-) W końcu tylu naraz modeli na GEKO to daaawno nie widzieli:-)



Każdy mógł podotykać, powąchać, pobawić się... i to za darmo:-)! Lepiej niż w domu publicznym:-) Takie Happy Hour:-) Oczywiście najbardziej zadowoleni byli pojazdowcy, czyli Kwiatek i ja... ale reszcie też poleciała ślina przez nieszczelne otwory gębowe:-) Chociaż za to oczywiście odpowiada próchnica:-)


Pokazano nam maluczkim magiczny klej, szeroko znany i lubiany na podkarpaciu, podczas gdy w naszych stronach, mocno niby zurbanizowanych, nikt o nim nie słyszał:-) takie perpetum mobile wśród klejów:-)


Kwiatek oczywiście najbardziej był zainteresowany karaluchem ZIS-30, gdyż większośc jego członków była identyczna jak w Komsomolcu:-) Ciekawe, ze u facetów też wiekszośc elementów jest bardzo podobnych, a laski wybrzydzają:-)


W zastępstwie Demona Jańcio wcielił się w czarny, diabelski charakter. Obok sex, drugs and rock&roll, czyli dziecko kwiat:-) Dosłownie:-)


Najbardziej stonowany i porządny uczestnik GEKO 41 oraz najbardziej zdegenerowana seksualnie jednostka... mała zagadka - który jest który?;-) Podchwytliwe!:-)


Podano pyszne flaki:-) Jurgen, Kwiatek i ja jedliśmy to to po raz pierwszy, ale już wiadomo, że nie ostatni:-) Występuje lekki kontrast między smakiem a efektem wizualnym tej potrawy, ale kto by się przejmował drobiazgami:-) I tak nie śmierdzi jak wątróbka:-)


Po flaczkach zadowolenie i granie w kamienną twarz:-) nie wszystkim wychodzi, ale wszysyc zadowoleni:-) I po co nam te studentki?:-) Wyjasniam od razu, ze Gienek oczywiście nic nie załatwił, mamiąc nas po prostu łatwym dostępem do pieczar rozkoszy i do mietolenia misek:-) Cóż, wybaczyliśmy mu już chyba, poczciwy z niego chłopina:-)


U nas nic nie jest takie jak normalnie powinno być:-) Nawet modlitwę Kwiatek odmawia po jedzeniu... a może zastanawia się, gdzie zwrócić jakby co... bo miejsce, które zajął w altanie, raczej nie ułatwiało łatwego dostępu do zrzutu odpadów:-)


Kwiaty we włosach... no, może w cebulkach:-)


Legitymacyjne zdjęcie Jurgena... w końcu zawsze fotograf powtarzał, ze najaważniejsze jest te dziadowskie ucho:-) W tym przyupadku nawet z miodem:-) Na kartę woźnicy lub zwykłego ujeżdżacza koni w sam raz:-)


Jańcio postanowił zrobic rekonesans krzaczorów popularnie zwanych Tujami. Z czym to się rymuje, nie trzeba chyba wspominać:-)


Tiaaaa... co by tu... w każdym razie Stasiek kipnął jańciowi na klatę, za co ten mu dał pomacać cyca:-) Uczciwa wymiana:-)


Polsko-litewska Unia trzyma sie dzielnie, mimo fałszywego nauczania w szkołach:-)


Wstyd i hańba dla rodzaju męskiego, a dla GEKOna szczególnie. Jedynym moementem jednak, w którym możliwe było takie zdarzenie, jest prosta cyfra.... 4 promile:-) faceci wtedy faktycznie nie wiedzą co robią, i to nie tylko jak widac z obcymi kobietami:-)


Zakon czarnych koszul i żyletki:-)


Jeszcze spokojnie na mostku... który jak się później okazało był w centrum zainteresowania:-)


Historia alternatywna.... Dulcymea i... Sączy Poncz:-)


Indokrtrynacja i urąganie młodszym:-) Myszka Miki w akcji uświadamiającej:-)


Wniesiono ciasto, a tymczasem ciśnienie w kiszkach rosło...


Panie... to ciemny typ:-)


Ostatnie w miarę przyzwoite zdjęcie przed masakrą:-) Uwaga teraz:-)


TRAWAj PRIVe:-) Zwracam uwagę na prawą stronę zdjęcia, gdzie odbywały sie rocznicowe... gody:-) Tak się oglda gwiaździste niebo przy pełnym zachmurzeniu:-)


Ci z prawej już po... Lewa siedzie, lewa siedzi:-)


Niedługo trwało... Copy Left to right side:-) Tym razem w wydaniu mocno MATURE:-) Ci przynajmniej nie muszą się obawiać niechcianej ciąży:-)


Czasem poluzuje się opaska na głowie, czasem gumka w gaciach:-) Pożyczonych od Gienka zresztą...:-)


Mała łamigłówka dla amatorów - przypasuj głowę do tyłka:-) Czas start:-)


Fotograf rzucił hasło : "Uśmiech proszę"... niewiaodmo, czy niewyraźnie mówił, czy wręcz bełkotał, czy obiekty były po prostu durne... Wyszło ZŁOOOOOOO


Po tym zdjęciu Izba Pamięci Mordy właściwie może zamknąc już swoje podwoje... Pysk roku:-)


Kwiatek, Kwiatek... patrz na tych tam....


Było śpiewająco...


Nie wszystko sie już tak łatwo dało przełykać:-)


Były też chwili samotnego skupienia:-) Stach w składzie porcelany:-)


Na GEKO jednak zawsze się ktoś dopieprzy do zamyślonego:-)


Ostatnia partia piwa była nieco oziębła:-) Ogrzewaliśmy je biedaczyska czym się dało:-)


Stasiek namawia Jurgena na przeprowadzkę do Gliwic... on ma duże mieszkanie:-) Jurgen ma łzy w oczach i pot w pachwinie:-)


Ziga... i wszystko jasne:-) taka tęsknota za rozumem:-)


Ale ta morda to jest juz dramat:-)


Stach powoli, jak żółw ociężale... bezzębny żółw:-)


Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek.... trzykrotne wyspiewanie znanego przeboju okrasiło przyniesienie przez Gienia słoika z zielonymi:-) W założeniu miały starczyć na dwa lata:-)


Przywódca WRONy znowu w akcji:-)


Gieniu, miłości moja, ty jesteś jak zdrowie, ile Cię trzeba cenić, ten tylko CI powie, kto z Toba na trawie się tarzał;-)



Następny przyszedł błagać o przebaczenie:-) Gieniu Jagiełło :-)


Właściwie było nas osmiu. Ostatni przychlast ujawnił się dośc późno... widocznie transwestyta.... nie... yyyy... ten.... niepijący:-)


Cichy bohater - stół - oparcie dla nas wszystkich... i nie tylko:-)


Pożegnania nadszedł czas... ilez było lamentu, płaczu, wyrywania włosów łonowych, plucia w brodę i lania do kapci lub czapki:-) Ileż ejakulacji:-) Ale przedtem...

Przedtem nastąpiło odjechane clou programu:-) Jeśli widzieliście Wodnika Szuwarka kiedys w TV, to będąc u nas moglibyście przezyć deja vu:-) Niestety nie zachowało się zdjęcie, gdyz wszyscy poszli ratować leżącego w tataraku z noga w oczku:-)

Jak wiecie, Gienek ma oczko wodne, nad którym jest obły mostek z jedna poręczą:-) Stasiu prawie wylatując z altanki przelazł przez most bezboleśnie, mimo ciemności nocy i całych 10 metrów do przejścia... poręcz była z prawej:-)

Pech chciał, że SMG połozyła jego klucze do karocy oczko niżej i Stasiek wyszedł na poszukiwania... był jak Indiana Jones - nieprzewidywalny:-) Ostatni raz jam go widzial w świetle żarówy na tarasie... po kilku sekundach usłyszeliśmy "PLUSK":-) zabrakło poręczy z prawej, tym razem skubana przeszła na lewą:-) Odratowalismy jednak Staszka z topieli, a następnie, po pożegnaniu Jurgena, poszliśmy spać...

Ja z Kwiatkiem jeszcze trochę porozmawialiśmy leżąc na łożach boleści o kobietach płci odmiennej, które dziwnym trafem nie są bezpośrednie i chętne, ale gdy usłyszelismy z dołu jakies jęki, postanowiliśmny jednak zgasić światło, by i do nas ten jęczący nie dotarł:-)Zmiana orientacji byla blisko:-)


*** RANEK i WYJAZD ***

Przy okazji każdego spotkania nadchodzi ten smutny czas, kiedy sie trzeba obudzic z pieknego snu (wyrwanie paszteta po litrze wódki) i pożegnać (nawet z piekna panią przy drodze szybkiego ruchu:-)


Kwiatek rozpaczał juz na klatce schodowej:-)



Tymczasem w klimatycznym pokoju Gienka, gospodarz coś dla nas rzeźbił:-) Miały byc podobno jeszcze lody, ale nie chcieliśmy kontaktów intymnych przed podróżą:-)

Zaczęliśmy więc cykac ostatnie zbiorowe fotki na tzw. tle:-)


Mały wycinek obsady....


Pełen zestaw sprawnych umysłowo inaczej, chociaż tutaj jeszcze w fałszywych pozach intelektualistów:-)


Zaczęło się przeistaczanie:-)


Wyszło w końcu szydło z worka... a może i z mosznej:-)


Zapraszamy serdecznie na każde GEKO... jeśli tylko chcesz zmienić swoje zycie:-)


Wyprężone pośladki, ściśnięte jaja... i jazda:-)

No cóż, dotarliśmy szczęśliwie do domu... jak widać:-) Drobne przeszkody w postaci przegrzewającego się silnika, urwanej linki sprzęgła czy rozwalonej klapą bagażnika głowy Jańcia nie mogły nam w tym przeszkodzić... Już bliżej była ogólna bijatyka i lanie się po mordach:-)

Cóż... w niewielkim stopniu tylko pokazałem jak było.... Ale tak naprawde tego się nie da opisać:-)

Na zakończenie tylko dodam, że GEKO number 41 przyczyniło się walnie do zainteresowania się Stacha innymi rodzajami przyjemnościw stosunkach damsko-męskich, co miał wypróbować w zaciszu domowego ogniska... czy jakos tak:-)

Pozdrawiam i... zapraszamy na GEKO 41 bis!!!

--

StuGu

Relacja w toku - Charron-Nakaszidze / StuG Ausf. F

Relacja/galeria - ChTZ-16 / FAI-M / T-50 / T-37A Modelik / Pz.Inż. 130 / Ha-Go / T-37A Orlik / L6/40 / 7TP Dwuwieżowy

Post zmieniony (26-08-09 15:13)

 
26-08-09 15:33  Odp: [Wstrząsająca relacja] GEKO nr 41 - wyjazd do Rzeszowa (22-23.08.2009)
gienek 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
 

GEKO 41 przeszło do historii. I to jakiej. Dzieki Grześ za dobrą, rzetelną, modelarską relację z GEKO. Może się kiedyś powtórzy. Myślę że wszyscy zadowoleni. Sąsiedzi wrócili do swych sadyb cali i zdrowi. Pozdrawiam

--
gienek

 
26-08-09 15:51  Odp: [Wstrząsająca relacja] GEKO nr 41 - wyjazd do Rzeszowa (22-23.08.2009)
MARIUSZ 
moderator




Na Forum:
Relacje w toku - 5
Relacje z galerią - 20
Galerie - 9


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 4


 - 10

Grupa: ŁSM

...zaiste,wstrząsające... ;-)

--
Pozdrawiam wszystkich ! MARIUSZ

Mam profil na FB.

 
26-08-09 16:09  Odp: [Wstrząsająca relacja] GEKO nr 41 - wyjazd do Rzeszowa (22-23.08.2009)
stach48 

 

Dzięki Grzesiu. Fajno było . Serdecznie dziękuję gospodarzom za gościnę w prawdziwie staropolskim stylu. Przekonałem się również że podróże naprawdę kształcą. Bez sprzęgła już kika razy jeżdziłem ale do tego na dwóch gazach to jeszcze nie ;))))))
Mam też nadzieję że wujcio fotoradar nie wrzuci swoich fotek do tej relacji.

 
26-08-09 16:19  Odp: [Wstrząsająca relacja] GEKO nr 41 - wyjazd do Rzeszowa (22-23.08.2009)
Kwiatek 



Na Forum:
Relacje w toku - 1


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 4


 - 5

Panie, panie, ale ja tu błąd merytoryczny widzę. Klops jak na drugie. Nie wiem z jakiej monografii korzystałeś, kim był jej autor i do jakich zdjęć się dokopałeś, ale to nijak nie był mój pierwszy raz z flaczkami. Może pierwszy raz od dwóch dni, bo mniej więcej tyle czasu upłynęło od ostatnich flaczków w domu, do tych z gienkowej altanki :-)

A z tą mordą to przesadziłeś, no jak w mordę strzelił xP

--
Malowaniu modeli mówię głośne TAK ;-)

Zakończone: T-40, Przodek
Nowe: T-26, Monitor "Warszawa"

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 1Strony:  1 

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024