Ramolot
Na Forum: Galerie - 1
|
To było póżną jesienią 1983r. Niedawno wyszedłem z wojska i podjąłem pracę w zakładzie w którym pracuję do dzisiaj. Tego dnia wypadła mi praca na II zmianie (14-22).
Mieszkałem wtedy w niedużej wiosce, do przystanku autobusowego trzeba było iść około 1,5 km, najpierw lokalną drogą, a potem ścieżką pomiędzy polami. W dniu tym była bardzo gęsta mgła, nigdy wcześniej (ani nigdy póżniej) takiej mgły nie widziałem. Poszedłem na autobus, a ponieważ ziemia była lekko zmarznięta a mi się śpieszyło nie szukałem ścieżki, tylko poszedłem na przełaj prez pole i... zabłądziłem, chociaż mieszkałem tam od urodzenia. Kierując się słuchem odnalazłem szosę, szczęśliwie zdążyłem na autobus i pojechałem do pracy.
Wieczorem mgła jeszcze zgęstniała. Autobus, który zwykle przywoził mnie o 23.15 tym razem dotarł tam około północy. Wysiadłem, wokół mnie ciemność absolutna, nie widziałem palców wyciągniętej ręki. Jak znależć ścieżkę nocą, skoro zgubiłem ją w dzień?. Pomyślałem sobie, że będę szedł stopa za stopą poboczem, po trawie, a jak trafię na piasek, to to będzie ścieżka. Tak też zrobiłem, odnalazłem piasek, kucnąłem, pomacałem ręką, bez wątpienia ścieżka. Bardzo zadowolony ruszyłem do domu, ale ścieżka jakaś dziwna, jakby mało używana. Wreszcie zorientowałem się gdzie jestem, znowu minąłem właściwą ścieżkę i trafiłem w następną, mało używaną, bo jakiś czas przedtem przystanek przenieśli. Skoro już wiedziałem gdzie jestem, ruszyłem śmiało do przodu, z wyciągniętą do przodu ręką, bo wiedziałem, że na środku tej ścieżki stoi słup energetyczny, a nie chciałem sobie głowy rozbić i nagle oparłem się ręką o coś miękkiego, a przed samym nosem usłyszałem przerażające wycie (coś jak iiiiii-iiii-iiiiii n a wdechu i aaaaaaargh- wydech) które zresztą szybko się oddalało. Mówię Wam, Ben Johnson, nawet na sterydach wtedy przy mnie wysiadał. W kilka sekund byłem znowu na asfalcie. Dopiero gdy ochłonąłem, zdałem sobie sprawę, że po prostu ktoś szedł przede mną, a ja mu wpadłem na plecy. Do dzisiaj nie wiem kto to był, nie wiem nawet, czy była to kobieta, czy może mężczyzna. Być może opowiada, jak to kiedyś w szczerym polu o północy koszmarny upiór wskoczył mu na plecy...
|