KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 41 z 80Strony:  <=  <-  39  40  41  42  43  ->  => 
06-02-19 21:46  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

No i popatrz Andrzeju jak się w temacie rozpisałem :-)

 
06-02-19 21:49  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Mucha 

Na Forum:
Relacje w toku - 3
Relacje z galerią - 2


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Dobrze, tylko ciekawi mnie jaki tonaż zgłosił zatapiając Sturmę... Jeżeli przesadził to może miało to znaczenie.

--
Co zostało zobaczone, tego się nie odzobaczy

 
06-02-19 22:02  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

W tabelce, którą zamieściłem ze strony rosyjskiej są dwie rubryki:
"Dane strony atakującej (dcy okrętu podwodnego)" - 7000 t
"Dane atakowanej strony (przeciwnika)" - 257, 144, 169 BRT
wynika z tego, że sam podał tonaż na 7000 t.

 
07-02-19 08:31  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Czyli że strzał ze 1100 metrów (6 kabli = 1.111 metrów), ale nazwisko to zdecydowanie Dienieżko, a nie Denieżko. Swoją drogą że też sam nie wpadłem na pomysł poszukania na rosyjskich stronach! Fstydzę się swego gapiostwa...

W rosyjskim tekście napisane jest, że atak nastąpił o godzinie 9, podczas gdy według Stoliara: „Była chyba trzecia lub czwarta nad ranem. Akurat wstałem”. Wątpię żeby wstał dopiero o dziewiątej.

Dienieżko był tak blisko żeby odczytać nazwę, ale nie widział przy tym mnóstwa ludzi na pokładzie. No tak, dziwiąc się temu nie wziąłem pod uwagę pogody, nie zachęcającej przecież do szwendania się po pokładzie.

Post zmieniony (17-04-20 14:33)

 
07-02-19 09:18  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Andrzeju masz rację - DIENIEŻKO OK !
Poplątałem się w transkrypcji alfabetu rosyjskiego, przyjmując to nazwisko jako "obce" ale obce nie jest dla Rosjan i w takim przypadku po spółgłosce "D" piszemy "ie".
W nazwiskach obcego pochodzenia (dla Rosjan) pisze się "e".
PS - [W]styd mi za mój błąd :-)

Post zmieniony (07-02-19 09:21)

 
08-02-19 14:23  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 520


BARDZO AMBITNY KAPITAN


Było kilkanaście minut po czwartej po południu 25 kwietnia 1838 roku, gdy dowodzony przez bardzo młodego i bardzo ambitnego kapitana Isaaca Perina bocznokołowy parowiec „Moselle” odbił od kei portu w Cincinnati, mieście leżącym nad rzeką Ohio. Kapitan był jednym z udziałowców spółki, która kupiła statek. Dzisiaj moglibyśmy powiedzieć o nim „nówka sztuka, nie bita, nie śmigana”, bo też i dopiero przed 25 dniami parowiec wszedł do służby.

„Moselle”


Przeznaczony do rzecznych rejsów 150-tonowy statek zbudowała stocznia Fulton, Cincinnati, kładąc stępkę 1 grudnia 1837 roku, i oddając gotowy armatorowi 31 marca następnego roku. W tym czasie był to jeden z najszybszych parowców, pokonujący dystans pomiędzy Cincinnati a St. Louis w dwa dni i 16 godzin. Już po pierwszych trzech rejsach na tej trasie statek dał się poznać ze swej szybkości, którą opisywano także w prasie. Ambicją Perina było jednakże dowodzenie nie jednym z najszybszych, ale najszybszym statkiem na Ohio.



Nie wszyscy pasażerowie – głównie imigranci - weszli na pokład już w głównym porcie Cincinnati. Zanim statek popłynął z biegiem rzeki w kierunku St. Louis, pokonał około mili pod prąd, gdzie na prowizorycznej kei przedmieścia Fulton czekała na zaokrętowanie grupa niemieckich imigrantów. Wraz z nimi na parowcu znalazło się co najmniej 280 pasażerów, ze sporym prawdopodobieństwem, że było ich blisko 300. Niepewność bierze się z tego, że z pewnością nie zdążono wciągnąć na listę świeżo przybyłych Niemców.

Na kilkukilometrowym odcinku Ohio zebrał się spory tłum gapiów, chcących podziwiać statek pędzący tak szybko, jak żaden do tej pory. Fakt ten dodatkowo zdopingował Perina do pokazania możliwości parowca. Już na podejściu po imigrantów palacze ostro sypali węgiel na paleniska, aby po zwrocie na południe, statek mógł w jak najkrótszym czasie uzyskać maksymalną szybkość.

Część stojących na pokładzie pasażerów bardzo szybko zwróciła uwagę na nienaturalnie wysoką temperaturę desek pokładu pod stopami. Najbardziej zaniepokojeni podeszli nawet do kapitan zgłaszając swoje obiekcje, ale Perin nie zamierzał słuchać jakichś tam szczurów lądowych. Wśród nich znajdował się doświadczony inżynier mówiący iż jego zdaniem ciśnienie pary stało się niebezpiecznie wysokie, ale i ten głos został zlekceważony. Niewątpliwie w tej decyzji miał udział fakt, że od północy zbliżał się jakiś parowiec, który nie daj Boże mógłby wyprzedzić „Moselle” na kilku pierwszych milach – na oczach mnóstwa gapiów! – gdyby statek nie był gotowy do wystartowania od razu z maksymalną mocą na kołach łopatkowych.

Jak bardzo byli pasażerowie zaniepokojeni rosnącym gorącem pod stopami niech świadczy fakt, że jeden z nich chwycił bagaże i spanikowany wysiadł na ląd. To była decyzja życiowa w pełni tego słowa znaczeniu!

Na kei na którą wysiadł „panikarz” stało kilkudziesięciu ciekawskich, chcących zobaczyć szybkie cudo. Mówili oni potem, że zwrócili uwagę na narastający dźwięk ulatującej pary, przechodzący stopniowy w nienaturalnie wysoki, wciąż rosnący w siłę gwizd.

Dziób „Moselle” odszedł na dziesięć metrów od kei, zastartowały koła łopatkowe, i w tej samej chwili rozległa się niesamowita eksplozja, która rozerwała i wyrzuciła w powietrze całą przednią część statku, oraz znaczną część pokładu, na którym przebywali liczni pasażerowie. Para, dym i płomienie pokryły cały statek, oraz część kei. To wybuchły kotły nieszczęsnego parowca. WSZYSTKIE CZTERY JEDNOCZEŚNIE!

,

Zarówno ci znajdujący się w części dziobowej jak i na pokładzie, nie mieli żadnych szans. Stojący dokładnie na kotłami kapitan Perin został wyrzucony w powietrze, a jego zmasakrowane szczątki spadły na brzeg. Osoba z którą w chwili wybuchu rozmawiał została jedynie rzucona na pokład i... przeżyła! Urwany wraz z głową tors jakiegoś nieszczęśnika przebił dach odległego o 30 metrów domu.

Nagrobek kapitana Perina. Czytamy tam, iż w chwili śmierci miał zaledwie 24 lata 3 miesiące 16 dni. Wątpliwe czy dostałby dowództwo „Moselle”, gdyby nie był współwłaścicielem


Oprócz kapitana Perina, znamy jeszcze jedno nazwisko ofiary. John Fowle odpoczywał w rodzinnym domu w Wirginii, gdzie dotarł do niego rozkaz powrotu do stacjonującego na Florydzie pułku, którego dowódca zmarł kilka dni wcześniej. Wraz z tą wiadomością przyszła także informacja o awansie na pułkownika. Fowle bezzwłocznie wykupił bilet na „Moselle”, planując późniejszą przesiadkę na statek płynący w dół Mississippi. Jego ciało znaleziono po kilku tygodniach na brzegu rzeki, o 100 mil na południe od Cincinnati.

Pułkownik John Fowle i jego nagrobek. Zginął w wieku 49 lat. Na dole płyty rodzina napisała:
NIE MOŻNA BYŁO ZNALEŹĆ LEPSZEGO MĘŻA, OJCA, SYNA, BRATA, PRZYJACIELA, OBYWATELA I ŻOŁNIERZA

,

Szczęściarze którzy w chwili wybuchu znajdowali się w rufowej części statku i nie odnieśli poważniejszych obrażeń, skakali do wody. Naoczny świadek zeznał później, że widział 60-70 ludzi w wodzie, z których może tuzin dopłynął do brzegu.

Poszarpany wrak powoli spływał z prądem, aby wreszcie osiąść na mieliźnie. W części kabin znajdujących się powyżej pokładu, wciąż przebywali żywi ludzie.

Rzeka pokryta była gęsto ciałami ofiar lub ich fragmentami, a także niezliczonymi sztukami bagażu. Cała ta koszmarna, unosząca się na wodzie procesja, przepływała teraz przed oczami zszokowanych mieszkańców Cincinnati. Pomimo że nie było jeszcze wtedy telefonów, wieści rozprzestrzeniły się błyskawicznie, i na miejscu tragedii zjawiły się tysiące ciekawskich. Ocaleli – zarówno zdrowi jak i ranni - spotykali się z niezwykle serdeczną pomocą. Ubrania, jedzenie, picie, pieniądze, lekarstwa – ludzie prześcigali się w robieniu dobrych uczynków.

Z łodzi które zaczęły zewsząd przypływać wyławiano zarówno żywych, jak i – niestety – wielkie ilości zwłok, i jeszcze większe porozrywanych szczątków. Wkrótce na brzegu zaczęto układać dziesiątki ciał, wiele z nich wciąż krwawiło. Inn łodzie wyławiano bagaże.

Wzdłuż brzegu chodzili wciąż zszokowani rozbitkowie którym się poszczęściło, rozglądając się za bliskimi. Jeden z mężczyzn odnalazł wprawdzie syna, ale ani po jego żonie, ani po piątce pozostałych dzieci nie było śladu. Inny ojciec rodziny z obłędem w oczach leżał z rannym synkiem u jednego boku, martwą córką u drugiego, i ranną żoną u swych stóp. Zdarzały się i szczęśliwe przypadki, gdy rozdzieleni mąż, żona i dwoje dzieci odnaleźli się w tłumie. Zdecydowanie jednakże przeważały ludzkie tragedie.

Kilkunastoletnia dziewczyna była nieutulona w żalu. Na każde skierowane do niej pytanie potrafiła jedynie mówić przez łzy „Och mój ojciec! Moja matka! Moje siostry!” Blisko niej pięcioletni chłopczyk, mający jedynie lekkie obrażenia głowy, nieprzerwanie płakał za zaginionym ojcem. Inny, nieco starszy, rozpaczał po stracie całej rodziny.

Tak wyglądały następnego dnia szczątki statku


Ile osób poniosło śmierć z powodu braku jakichkolwiek przepisów dotyczących eksploatowania maszyn parowych (!), oraz wybujałych ambicji niedoświadczonego kapitana?

Ciężko było to ustalić, ponieważ nie znano dokładnej liczby pasażerów, a ponadto wielu ciał – porwanych prądem rzeki - nigdy nie znaleziono. Specjalny komitet doszedł do następujących liczb:
- zabitych 81
- zaginionych (czyli de facto również zabitych) 55
- ciężko rannych 13 (nie wiadomo ilu z nich przeżyło)
- uratowanych 117
Co czyni razem 266 osób na statku (pasażerowie + załoga), z czego śmierć poniosło co najmniej 136 ludzi. Nie ma jednakże wątpliwości, że jest to wynik mocno zaniżony.

Zakładając 290 pasażerów plus 15 członków załogi wychodzi nam 305 osób na statku. Skoro doliczono się 117 żywych, i zakładając że przeżyło 6-8 spośród ciężko rannych, śmierć musiało zatem ponieść około 180 osób, a nie 136!

*

Przypomnijmy zdanie z pierwszej części naszej Opowieści:
„Już po pierwszych trzech rejsach na tej trasie statek dał się poznać ze swej szybkości, którą opisywano także w prasie”.

Krótko po katastrofie, Cincinnati Gazette napisała:
”Jesteśmy częściowo odpowiedzialni za to smutne wydarzenie. Przyznajemy się do winy, razem z innymi gazetami, za chwalenie szybkości i mocy statku – okoliczności które bez wątpienia nadęły ambicję jego kapitana i armatorów, żeby być szybszym od innych”.

Od tego wydarzenia prasa – przynajmniej ta lokalna – koncentrowała się jedynie na opisywaniu komfortu i wygody nowych statków, pomijając dane o ich szybkości.


*

Tragedia „Moselle” spowodowała podjęcie prac nad przepisami, mającymi zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości. Jeden z ekspertów wypisał w punktach swoje zalecenia:

- Maszyny winny być kontrolowane w regularnych odstępach czasu.

- Żadne działania, także powodowane próżnością (żeby wywołać podziw u gapiów), nie mogą powodować podnoszenia ciśnienia pary ponad wartość roboczą.

- Ciśnienie pary przy rozpoczynaniu rejsu i jego kończeniu, winno być umiarkowane. Jeśli jest jednakże taka potrzeba, musi to być robione pod obciążeniem, a wszystkie elementy maszynerii winne być w ruchu.

- Przy odbijaniu, cumowaniu, braniu drewna [opałowego], należy zachęcać pasażerów i osoby nie mające akurat służby do przebywania w kabinach, oraz części rufowej statku.

- Ustaw zawory bezpieczeństwa na odpowiednie obciążenie, i niech ten limit będzie świętością. Nigdy nie może być przekroczony do „ścigania się” itp.

- Jeśli w kotłach jest niski stan wody, zaczynają się one nadmiernie nagrzewać, nawet do czerwoności. Nie dolewaj od razu wody, ale najpierw wygaś palenisko i poczekaj aż kocioł ostygnie.

- Czyść kotły w ustalonych odstępach czasowych, określonych doświadczeniem dotyczącym rodzaju stosowanej wody. Uważaj żeby nie zostawiać w kotłach żadnych tkanin, mioteł itp, mogących stać się zaczątkiem osadu, a ponadto mogących utrudniać przekazywanie wodzie ciepła.

Zakończyło się to wszystko ustanowieniem AKTU 1838 (rok katastrofy), którym nakładał na armatorów i kapitanów szereg obowiązków, m.in. takich jak podane powyżej. Ponadto każdy parowiec musiał posiadać dwa certyfikaty maszynowe wydane przez uznanych inspektorów, a także certyfikat dodatkowy przyznający licencję, oraz odnotowujący fakt zarejestrowania statku. Za każdą inspekcję armator płacił wykonującemu ją fachowcowi 5 dolarów. Wybrani inspektorzy przysięgali przed sądem, że będą uczciwie wypełniać obowiązki. W zależności od tego, na co wystawiano certyfikat, obowiązkowe inspekcje odbywały się co 6 lub 12 miesięcy.

--

Post zmieniony (03-05-20 12:19)

 
08-02-19 17:19  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Oj Andrzeju widzę, żeś "aluzju nie poniał'. Przeczytaj uważnie swoje pisanie (post przed moim :-)

 
08-02-19 18:09  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (17-04-20 14:34)

 
08-02-19 20:15  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"Swoją drogą że też sam nie wpadłem na pomysł poszukania na rosyjskich stronach! Fstydzę [!] się swego gapiostwa..."

 
08-02-19 20:40  Odp: TOM 3 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Dixie 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
 

Wybaczcie Waszmościowie niewybaczalne czepialstwo, ale znalazłem w zacnym tekście dzisiejszej opowieści coś, czego nie potrafię jednoznacznie zinterpretować, zatem uprzejmie donoszę: "Inn łodzie wyławiano bagaże." Mniemam iże, jak to informatycy zwykli mawiać, jakimś cudem wersja beta wypłynęła ;)

--
...to ja idę sklejać pierogi :)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 41 z 80Strony:  <=  <-  39  40  41  42  43  ->  => 

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024