vansen
Na Forum: Relacje w toku - 1
|
Cześć.
Uwaga- spojler: będę pisał o tym, co u mnie słychać. Jeżeli Cię to nie interesuje, tam u góry, w ramce karty jest taki X, polecam nacisnąć i zająć się czymś ciekawszym. Najlepiej sklejaniem.
Dla tych, co zostali...
Najpierw serdeczne podziękowania dla jednego kolegi, który dotąd regularnie mnie wspiera finansowo. Często ratujesz mi doope, jak w tym miesiącu, miałem krucho, powstał minus na koncie, zahaczyło o windykację, Twoje wsparcie mnie uratowało. Dzięki serdeczne!
Co do Waszej kasy- część poszła na raty, spłaty zaległości, część na terapię. Mam w Zabrzu fizjoterapeutkę, nie wyleczyła mnie całkiem, tego sie nie da, mam zbyt dużo zmian chorobowych. Doprowadziła do tego, że na buprenorfinie mogę w miare sprawnie poruszać się po domu, ewentualnie do lokalnego sklepu po chleb i byle co do chleba. Żona nie kupuje zbyt często, czasem się zdarzy. Generalnie "ja sie pobierałam ze zdrowym", ewentualnie"już ja zadbam, żebyś sie ruszał". Skutek tej troski mojej żony widoczny był w ostatni weekend. Siedziałem ostatnio w kryzysie bez leków, skończyły sie fundusze. Czułem pełne spektrum bólu. Zasypiałem z bólu koło 7.00 nad ranem, dzieciaki koło 9.00 budziły mnie, drzemalem potem w dzień, ale co to za spanie. I tak tydzień. Chodzenie po domu w pozycji złamanej, z łokciami opartymi o kolana, nie szło sie wyprostować, zatem mogłem zapomnieć o spacerze po chleb i kilka kostek sera topionego. No cóż, popościłem sobie przez weekend. Nie było komu iść do sklepu. Nieważne.
Co do choroby- po badaniach wykryto te przepukliny, czyli dyskopatię. do tego spondyloza, czyli zmiażdżenie dysków. Do tego choroba baastrupa, czyli przerośnięte wyrostki rogowe kręgów, uderzają o siebie radośnie dając spory ból. Ustawowe L4 minęło. Pół roku świadczenia rehabilitacyjnego minęło. Przedłużyłem je do 28.03.2019. Zapisany jestem w klinice na Ligocie w Katowicach u doktora Wojtachy. Podobno najlepszy specjalista od tych spraw. Będę mieć rozprute plecy na ponad 30 cm, będzie wyginanie kręgosłupa we właściwy kształt, czyszczenie kanału rdzeniowego, jakieś "odbarczanie", cokolwiek to znaczy, całość będzie skręcona pięcioma śrubami tytanowymi. Super, czyż nie?
Termin stawienia sie do kliniki mam na 12.02.2019. Na pewno więc nie zdążę sie zoperować, dojść do siebie, przejść rekonwalescencję i wrócić do pracy na początku kwietnia, nie ma szans. Co więc mnie czeka? Pewnie utrata pracy, ewentualnie licha renta.Już mam tragedię. 1700 na rękę to dla mnie o 1/3 za mało. Nie wiem zatem, co będzie.Nie mam już sumienia sępić Was o darowizny, co mieliście już daliście, za co Wam dzięki wielkie. Żyję w ciągłym stresie, w ciągłych pretensjach i żalach. Raczej bliżej rozwodu, niż dojścia do konsensusu z moją "współlokatorką". A teraz sezon grzewczy, będzie jeszcze gorzej. Jak to mawia klasyk "i jak tu nie pić"... Ano nie pić, nie ma za co.
Nie wiem, co mi da ten wpis. Ulgę? Może na kilka chwil.Poczucie jedności, wsparcia? To pewnie tak. Walczę z tym wszystkim sam. Taki byłem lubiany w pracy, taki fumfel, wporzo gostek.Rok siedzę w domu. Nie odwiedza mnie, nie dzwoni nikt.
Pozdrawiam zatem was, moich wirtualnych wporzo gostków. I jeszcze raz dzięki.
--
Post zmieniony (12-10-18 01:06)
|