vansen
Na Forum: Relacje w toku - 1
|
Kiedyś, w lutym, na walnięte tynki, wręczyłem owej współlokatorce, zwanej potocznie żoną, wręczyłem różę. Jedną. Największą, jaką znalazłem w grodzie zwanym Gliwice. Kilkanaście minut później nastąpił zwrot akcji o charakterze dramatyczno obyczajowym, zwany potocznie awanturą, na Śląsku zwany hają. Owa róża, na wskutek owej haji/awantury, połączonej z porywczym raczej charakterem owej współlokatorki, zwanej potocznie żoną, znalazła ona, róża się w segregatorze znanym z manewru Cevy, zwanym na Śląsku hasiokiem, w postaci spakowanej rar/zip, czytaj: połamana. Obiecałem owej współlokatorce, że następne kwiaty ode mnie dostanie do trumny. Słowa dotrzymam. Ament.
--
Post zmieniony (18-05-18 01:29)
|