Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 552
NAJWIĘKSZE OKRĘTY FIŃSKIEJ MARYNARKI, I ICH SKROMNIEJSI KOLEDZY
Okręty, które dziś bliżej poznamy przedstawiane są na polskich stronach internetowych jako pancerniki obrony wybrzeża, ale nie jest to nazwa poprawna. Sami Finowie mówili o nich „panssarilaiva”, czyli „okręt opancerzony” (lub pancerny). Mowa jest o zbudowanych w fińskim Turku) „Väinämöinen" i „Ilmarinen”. Są to imiona bohaterów z fińskiej mitologii.
Jednostki zostały zaprojektowane przez Niemców, ale dla obejścia postanowień Traktatu Wersalskiego, oficjalnie autorem planów była holenderska firma IvS (Ingenieurskantoor voor Scheepsbouw).
,
Jako pierwszy, do służby wszedł „Väinämöinen". Było to 29 maja 1932 roku, podczas gdy na jego bliźniaku banderę podniesiono 17 kwietnia 1934. Okręty miały 3.900 ton wyporności, długość 93 metry, i rozwijały marne 15 węzłów – tyle że wobec przydzielonych im zadań i rejonu działania, nie miało to większego znaczenia. Z tego samego powodu mizerny zasięg, zaledwie 700 mil, także był całkowicie wystarczający.
Za to uzbrojenie było jak się należy:
- 4 działa Boforsa 254 mm (2 x 2), strzelające nawet na 31 km (!) pociskami o wadze 225 kilogramów
- 8 dział Boforsa 105 mm (4 x 2)
- 4 działka przeciwlotnicze Vickersa 40 mm (4 x 1)
- 2 przeciwlotnicze karabiny maszynowe Madsena (duńskie) 20 mm (2 x 1)
Fabryka Boforsa. Budowa dział 254 mm dla fińskich okrętów
,
W latach pokoju załoga liczyła 330 osób, a podczas wojny 410. Ani przedtem ani potem Merivoimat, czyli fińska Marynarka Wojenna, nie miała większych okrętów. Ich zadaniem było odgrywanie roli pływających baterii przybrzeżnych, z naciskiem na chronienie przed wrażymi zakusami zdemilitaryzowanych Wysp Alandzkich.
Interesujący był status owych wysp. 24 czerwca 1921 Liga Narodów przyznała je Finlandii, z zastrzeżeniem przyznania rozległej autonomii dla tamtejszej ludności i utrzymania demilitaryzacji. 20 października zawarto w Genewie układ o statusie wysp. Oprócz Szwecji i Finlandii stronami były Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Dania, Polska, Estonia i Łotwa. ZSRR, mimo iż był członkiem Ligi od 1934 roku, odmówił podpisania układu.
Niewielkie zanurzenie – zaledwie 5 metrów! – i wysoko umieszczone działa dawała w rezultacie kiepską dzielność morską. Plusem były nowoczesny system kontroli ognia, pozwalający na błyskawiczne przekazywanie artylerzystom koordynatów celu.
Działa 254 mm…
…i 105 mm
Mesa załogowa
„Väinämöinen" został wyznaczony do reprezentowania Finlandii na wielkiej morskiej paradzie w Spithead, zorganizowanej w maju 1937 roku na cześć koronacji króla Jerzego VI. Tyle że ze względu na niewielki zasięg, przez większość drogi do i z Anglii okręt szedł na …holu!
Z Turku do Portsmouth (port leżący przy Spithead) są 1284 mile morskie. W obie strony mamy zatem 2568 mil. Odliczmy 500, które przy Spithead – płynąc do i z cieśniny - okręt pokonał samodzielnie (z pozostawioną rezerwą paliwa na 200 mil), i pozostaje nam 2068 mil na holu: 1034 w każdą stronę. Przy prędkości holowania 8 węzłów, droga w każdą stronę zajęła ponad 5 dób. Musiało to żałośnie wyglądać.
Parada w Spithead, 1937
Lokalna prasa pisała żartobliwie, że Finlandia musi być nie lada morską potęgą, skoro nawet latarniowce są tam uzbrojone w ciężkie działa. Była to oczywiście aluzja do bardzo nietypowego masztu okrętu, rzeczywiście przypominającego te na latarniowcach.
30 listopada 1939 roku rozpoczęła się Zimowa Wojna czyli atak ZSRR na Finlandię. Główne siły Fińskiej Marynarki składały się wówczas z:
- 2 okrętów opancerzonych
- 5 okrętów podwodnych
- 4 kanonierek
- 7 kutrów torpedowych
- 1 stawiacza min
- 14 patrolowców
- 8 trałowców
Już na samym początku wojny, celem bombowców stały się pancerne bliźniaki. Zaraz po po pierwszym ataku Finowie przenieśli je w pobliże wyspy Lohm (Lom), leżącej na południowy wschód od Turku, i tam już samoloty z czerwonymi gwiazdami ich nie znalazły. Stamtąd okręty przeszły na Wyspy Alandzkie, aby – zgodnie z przedwojennymi planami – chronić je w razie inwazji. Gdy w grudniu można było pływać już jedynie w asyście lodołamaczy, pancerne bliźniaki przeszły do Turku i rzuciły kotwice na rzece Aura, pomagając miastu w obronie przeciwlotniczej.
W czasie tej wojny Merivoimat straciła kilka niewielkich jednostek, w tym jeden okręt-nie okręt, który na początku grudnia został zmobilizowany i przemianowany na eskortowiec ”Aura II”. Piszę okręt-nie okręt”, ponieważ w cywilu był on prezydenckim jachtem, o nazwie ”Aura”.
Ponieważ jeden z patrolowców nosił już tę nazwę, cywilną „Aurę” zmieniono na wojskową „Aurę II”.
13 stycznia 1940 okręt wraz z inną niewielką jednostką, „Tursas”, eskortował konwój idący przez Morze Alandzkie, czyli akwen pomiędzy wybrzeżem Szwecji i Wyspami Alandzkimi (zaznaczone na mapie).
Konwój składał się z trzech statków: frachtowców „Anneberg” i „Hebe”, oraz pasażerskiego „Bore I”.
„Bore I”
Kiedy mijano skalistą, niezamieszkaną wyspę Märket, z pokładu „Tursas” dostrzeżono ślad torpedy, a zaraz potem w odległości 300 metrów po lewej burcie wynurzył się okręt podwodny. „Tursas” podniósł alarm, po czym spróbował staranować wroga. Okręt poszedł wodę, i wtedy do kontrataku przystąpiła ”Aura II” rzucając trzy bomby głębinowe, po wybuchu których na powierzchni ukazały się plamy oleju.
Przeciwnikiem był Szcz-324 który starał się zatopić „Anneberg”, będący największym statkiem w konwoju, ale torpeda była niecelna.
Wyrzucono kolejne dwie bomby głębinowe, ale kolejna eksplodowała w miotaczu! 135 kilogramów trotylu rozerwało rufę drewnianej jednostki. Na miejscu zginęło 26 ludzi, i tylko 15 zdążyło skoczyć do wody. Ostatnie słowa śmiertelnie rannego dowódcy, porucznika Esry Terä, były: „Zaśpiewajmy, chłopcy”.
Lekko uszkodzony Szcz-324 nie próbował kolejnego ataku, i zawrócił do bazy. Dodajmy, iż okręt ten zaginął wraz z całą załogą na początku listopada 1941 roku, ponownie prowadząc działania przeciwko Finlandii. Wszystko wskazuje na to, iż przyczyną zatonięcia była mina.
„Szcz-324”
,
*
Zimowa Wojna była krótka, jako że Moskiewski Traktat Pokojowy podpisano już 12 marca 1940 roku, ale przez cały ten czas „Väinämöinen" i „Ilmarinen” pomogły odeprzeć 60 lotniczych ataków na Turku, przeprowadzonych z udziałem około 400 samolotów. Stwierdzono wtedy, że przeciwlotnicze 40-milimetrówki Vickersa nie są wiele warte, i dlatego w następnym roku zastąpiły je działka tego samego kalibru, ale produkcji Boforsa. Wtedy także dodano 2 pojedyncze 20-milimetrowe karabiny maszynowe Madsena.
Marzec 1940. „Ilmarinen” w lodach w Turku, już po podpisaniu traktatu
Na mocy traktatu z 12 marca, Finlandia został zmuszona do wydzierżawienia ZSRR na 30 lat 115 kilometrów kwadratowych terytorium, które obejmowało obszar Hankoniemi wraz z miastem Hanko i około 400 niewielkich wysepek
21 czerwca 1941 roku, czyli na dzień przed atakiem Niemiec na ZSRR, fińska armia i marynarka wkroczyła na zdemilitaryzowane do tej pory Wyspy Alandzkie. W ciągu kilkunastu godzin do portu w Maarianhaminie – stolicy i jednocześnie jedynego miasta na Wyspach – zawinęło 20 okrętów, a wśród nich „Väinämöinen" i „Ilmarinen”. Należy sądzić, że Niemcy uprzedzili Finów o terminie „Barbarossy”, ponieważ trudno jest uwierzyć że ci przypadkowo zmilitaryzowali Wyspy akurat dzień wcześniej. Tak czy owak, Finowie działali na swoim terytorium.
Pomimo że Rosjanie dostawali tęgie baty na całym froncie, nie zapomnieli o znienawidzonym sąsiedzie z północy, i już 25 i 26 czerwca ich samoloty zbombardowały fińskie lotnictwa oraz miasta, w których spodziewano się wojskowych oddziałów – tak, jakby nie mieli dosyć kłopotów z Niemcami! W odpowiedzi Finlandia wypowiedziała agresorowi wojnę.
25 kilometrów na południowy zachód od Hanko, w fińskich rękach znajdowała się skalista wysepka Bengtskär, ważna ze względu na stojącą tam latarnię morską. 26 lipca Rosjanie uderzyli na wysepkę, bronioną przez 41 ludzi, i wspomaganych przez bliźniacze kanonierki „Uusimaa” i „Hämeenmaa”.
„Uusimaa”
Wysepkę atakowało 31 żołnierzy według Rosjan, i prawie 100 według Finów. Oddział dowieziony był tam i wspierany przez dziesięć patrolowców typu MO.
Patrolowiec typu MO
Finowie byli górą w walce na wysepce, a dodatkowo „Uusimaa” zatopił ogniem artyleryjskim patrolowiec PK-238.
Osłaniające akcję z dystansu „Väinämöinen" i „Ilmarinen” były kilkakrotnie atakowane przez bombowce, którym udało się trafić drugi z tych okrętów. Wprawdzie bomby zabiły tylko jednego człowieka, ale wyrządziły szkody, które trzeba było usunąć w Turku. Tam ktoś wpadł na pomysł dobry jedynie w teorii, a mianowicie na obłożenie wszelkich odkrytych stanowisk dużymi workami z piaskiem, co pogorszyło i tak przecież już kiepską stateczność okrętów.
Po remoncie, pancerne bliźniaki wielokrotnie ostrzeliwały bazę w Hanko, niszcząc jeden z magazynów amunicyjnych. Dokuczliwy ostrzał zmusił w końcu Rosjan do ewakuacji bazy.
„Ilmarinen”
,
W listopadzie niewielkie jednostki wywiozły połowę wojsk do Leningradu, a druga połowa popłynęła tam w nocy z 2 na 3 grudnia. Stracono przy tym na minie ex-łotewską kanonierkę „Virsaitis” (zginęło na niej około 130 ludzi) oraz transportowiec „Josif Stalin”. Statek także wpadł na minę, a następnie został ostrzelany przez artylerię nabrzeżną. Porozbijany, cudem od razu nie zatonął; prądy zniosły go w końcu na mieliznę na fińskim wybrzeżu. Ocalałych żołnierzy i załogę wzięły do niewoli niemieckie okręty.
„Josif Stalin”. Żołnierze czekają na dopełnienie jenieckiego losu
*
Z początkiem września 1941 roku, ziemie należące jeszcze nie tak dawno do Estonii znalazły się już pod niemieckim panowaniem, ale nie w całości: Rosjanie wciąż okupowali dwie największe wyspy, których estońskie nazwy brzmią Hiiumaa oraz Saaremaa. Niewielki oddział stacjonował także na wysepce Muhu, leżącej tuż przy północno-wschodnim krańcu Saaremy. Niemcy zaplanowali atak na duże wyspy, ale miało on przebiegać dwuetapowo: najpierw wojska miały wylądować na Muhu, a dopiero stamtąd ruszyć na plaże Saaremy, i potem dalej, na Hiiumę. Żeby jednak zmylić Rosjan i skłonić ich do myślenia, iż desant nastąpi wprost z morza – a nie via Muhu - postanowiono wypuścić fałszywy niemiecko-fiński konwój, mający odciągnąć flotę przeciwnika jak najdalej od zachodnich wybrzeży Estonii. Operacji nadano nazwę Nordwind.
Składający się z piętnastu jednostek konwój wypłynął na południe z wyspy Utö. Z racji jej położenia względem głównych wysp Estonii rosyjski wywiad powinien bez pudła domyślić się, że jego celem jest Hiiumaa, i że tam należy skierować własną flotę.
Konwój szedł w następującym szyku:
Prowadził „Ilmarinen”, mając po obu burtach wysunięte do przodu dwa, wyposażone w bomby głębinowe patrolowce. Kilometr za nim szedł „Väinämöinen" , także osłaniany przez patrolowce.
Druga grupa składała się z ośmiu niemieckich statków którym towarzyszyły holowniki i patrolowce, a trzecią stanowił transportowiec w towarzystwie uzbrojonych lodołamaczy „Tarmo” i „Jääkarhu”. Nie obowiązywała cisza radiowa, bo przecież konwój miał być dostrzeżony przez wroga.
„Tarmo” (z przodu) i „Jääkarhu” przetrzymały wojnę. „Tarmo” jest obecnie statkiem-muzeum w Kotce. „Jääkarhu” trafił do ZSRR ramach odszkodowań wojennych, poszedł na złom w 1972 roku
Zespół szedł pod rozkazami kontradmirała Eero Raholi, który był jednocześnie dowódcą Merivoimatu. Oficer przybył na Utö ze swej kwatery w Turku 13 września tuż po południu. Przed wyjściem w morze otrzymał informację z wydziału rozminowywania, że przewidziana dla konwoju trasa jest wolna od min. Tyle że ani on, ani Ragnar Göransson, dowódca „Ilmarinena”, nie miał pojęcia, że Rosjanie już na początku sierpnia postawili tam długie na pięć mil pole minowe...
,
Niebo pokrywały chmury, ale widoczność była bez zarzutu. Morze wręcz tchnęło spokojem, i jedynie martwa fala kołysała okrętami.
Oba pancerne bliźniaki miały założone parawany, czyli przymocowane do dzioba stalowe liny rozchodzące się na boki, połączone z holowanymi po powierzchni pływakami. W razie natknięcia się na minę kotwiczną, liny odsuwają jej tak zwaną minlinę od burty, w kierunku pływaka. Na końcu lin znajdują się przecinaki przecinające minlinę z dala od okrętu. Miny po wypłynięciu na powierzchnię niszczone są ogniem działek lub karabinów maszynowych.
Schemat działania parawanu
Konwój szedł nie niepokojony. Nie zauważono żadnych obcych jednostek, peryskopów ani samolotów, co zresztą szczerze martwiło Raholego. Chodziło przecież o to, aby ZOSTAĆ ZAUWAŻONYM!
24 mile na południowy zachód od Utö znajdował się punkt, w którym należało wykonać zwrot na kurs powrotny. Pełniący wachtę komandor porucznik Keijo Rasi otrzymał rozkaz: „Ster piętnaście stopni w prawo na przeciwległy kurs”
20:30. Panuje prawie kompletna ciemność, ale stojący po prawej stronie znajdującej się na końcu głównego masztu platformie (tej „od latarniowca”) kapitan Ilamri Huhta dostrzegł, że po jego stronie lina trału nie biegnie od dziobu ku pływakowi – którego nie widać! – ale idzie ostro w dół, pod kadłub okrętu. Czyżby przy wciągniętym pod dno pływakiem znajdowała się mina???
I wtedy rozległa się eksplozja. W tym momencie „Ilmarinen” wykonał już zwrot o 50 stopni.
Sięgający szczytu masztu słup ognia i dymu wyrósł po lewej stronie rufy okrętu, i prawie jednocześnie do kadłuba zaczęła się wdzierać woda. Mający „od zawsze” kłopoty ze statecznością „Ilmarinen” zaczął kłaść się na lewą burtę, i zaledwie po 15 sekundach przechył doszedł do 45 stopni.
Wewnątrz okrętu zapanowała kompletna, jakże zrozumiała w takich okolicznościach, panika. Marynarze próbowali wydostać się na pokład, ale wielu się nie udało: w ciemnościach kadłuba pozostała uwięziona cała obsada maszynowni, komór amunicyjnych i centrum kierowania ogniem. Jedynie nielicznym udało się przedostać do wody poprzez kilka ewakuacyjnych bulajów, mających powiększoną średnicę.
Marynarze skakali do wody, jakkolwiek prawie żaden z nich nie zdążył zabrać ze sobą kamizelki ratunkowej. Wielu z nich tonęło chwytając się w geście rozpaczy stóp pływaków, i niekiedy zabierając ich wraz ze sobą.
Na mostku kontradmirał Eero Rahola zdjął marynarkę i płaszcz. Wolał nie skakać do wody w szybko nasiąkającym, ciężkim ubraniu.
Kiedy charakterystyczny maszt dotknął wody okręt zatrzymał się na chwilę, zanim nie zaczął się obrać wokół osi, stając wreszcie kilem do góry. Moment ten wykorzystał Rahola, skacząc do wody. Po kilku minutach dopłynął do tratwy i wszedł na nią.
Wokół pływali ludzie starający się zdjąć ciężkie ubrania, i zwłaszcza obuwie – na okręcie bardzo popularne były ciężkie, ale za to ciepłe „śnieżne” buty. Prawie wszyscy kaszleli z powodu dostania się do płuc zanieczyszczonej paliwem wody. Pod wrak podszedł jeden z patrolowców, biorąc na pokład około pięćdziesięciu uczepionych stępek przeciwprzechyłowych rozbitków. Prawy silnik wciąż działał, obracając śrubą. Druga, której wał zdemolowała detonacja, patrzyła prawie prosto w niebo.
O 20:36 – zaledwie 6 minut po eksplozji – dziób „Ilmarinena” poszedł w górę, po czym okręt zaczął pomału zsuwać się rufą pod wodę.
Patrolowce krążyły wokół, rzucając do wody kamizelki i wywieszając za burtę liny. Miały one na końcu pętle dzięki czemu można było je wsunąć pod pachy, co szalenie ułatwiało wciąganie rozbitków na pokład. Ratunku doczekali dowódca okrętu Ragnar Göransson, a także kontradmirał Rahola. Uratowało się jednakże tylko 132 ludzi, a aż 271 poniosło śmierć.
Wprawdzie wojskowa cenzura nie dopuściła do opublikowania komunikatu o zatonięciu okrętu, ale po tygodniu zrobiła to szwedzka prasa, która wprawdzie nie miała informacji mówiących wprost o fatalnej nocy, ale na podstawie wyciekających raportów o śmierci wielkiej liczby marynarzy, dodała dwa do dwóch, poszperała jeszcze tu i ówdzie, i... odkryła skrywaną tajemnicę. Rosjanie oczywiście wykorzystali sprawę „Ilmarinena” w swojej propagandzie, informując zaraz potem, iż został on zatopiony „przez nasze okręty”.
Specjalna komisja doszła do wniosku, że jednocześnie wybuchły aż dwie miny, które pechowo zostały zagarnięte przez liny parawanu w momencie wykonywania zwrotu. Przez to właśnie miny nie ześlizgnęły się do pływaka, tylko wraz z nim zawędrowały pod kadłub. Wyjątkowo pechowy zbieg okoliczności. A już najbardziej gorzkim w tym wszystkim był fakt, że Rosjanie do samego końca nie mieli pojęcia o istnieniu konwoju! Niezamierzone poświęcenie „Ilamrinena” zdało się tym samym jak psu na budę.
Tym marynarzom się udało. Zdjęcie wykonane dwa dni po zatonięciu okrętu
Przemówił do nich kapitan Ragnar Göransson
Sierpień 1943. Kontradmirał Eero Rahola (z prawej) składa wieniec pod krzyżem upamiętniającym tragedię „Ilmarinena”
A oto sam krzyż. Zdjęcie współczesne
Przez kilka lat poszukiwano wraku, ale udało się to dopiero trzeciej ekspedycji, w roku 1990. Okręt leży 25 mil na południe od Utö, na 70 metrach, o 15 kilometrów od wraku promu „Estonia”, który zatonął w 1994 roku. Na kotwicy wraku (patrz rysunek) widać porwane sieci rybackie.
*
A co się działo z bliźniaczą jednostką, „Väinämöinenem"?
Właściwie już do końca wojny nie brał udziału w walkach, bo i nie miał do kogo strzelać, jako że Rosjanie woleli skupić się na działaniach okrętów podwodnych.
Fantastycznie zakamuflowany „Väinämöinen". Chodziło oczywiście o ochronę przez bombowcami. Zdjęcie z lipca 1944
Po zakończeniu wojny pozostał fińską własnością aż do roku 1947. Wikipedia (zarówno polska jak i angielska) mówi iż: „Po zakończeniu wojny kontynuacyjnej [czyli działań rozpoczętych w 1941] postanowiono, że „Väinämöinen” zostanie przekazany ZSRR jako odszkodowanie wojenne. Okręt został przejęty przez radziecką flotę 29 maja 1947 roku”.
Tyle że nie jest to prawdą! Fińska, a więc z pewnością lepiej poinformowana, Wikipedia mówi zupełnie coś innego: na stronie https://fi.wikipedia.org/wiki/Panssarilaiva_V%C3%A4in%C3%A4m%C3%B6inen czytamy, iż:
„Po zakończeniu wojny kontynuacyjnej Rosjanie nie byli zainteresowani „Väinämöinenem”, ale 29 maja 1947 roku został on sprzedany Związkowi Radzieckiemu za 265 mln FIM. Väinämöinen opuścił fińską flagę 5 czerwca 1947 roku w Pansio i przekazano go flocie NL, gdzie nadano mu nową nazwę, Vyborg ... W latach pięćdziesiątych Vyborg został zmodernizowany, ale w 1958 rozpoczęto przygotowania do pozbycia się go. Niekiedy sugerowano nawet, aby zwrócić go Finlandii. Ostatecznie został zezłomowany w 1966 roku, w bazie demontażu statków w Leningradzie”.
Na poparcie tych słów dołączony jest link, na którym opublikowano „Umowę pomiędzy Rządem Finlandii i Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie użycia funduszy uprzednio należących do Niemiec, a przekazanych Związkowi Radzieckiemu przez Finlandię, na potrzeby Związku Radzieckiego”. Artykuł 1 Umowy podaje, iż wysokość owych funduszy to 6 miliardów fińskich marek.
...
„Artykuł 4
Rząd Finlandii sprzeda Zarządowi SNT-Liiton Hallitukselle [prawdopodobnie powołana w Finlandii rosyjska firma mająca się zajmować sprawami przejętego poniemieckiego majątku] przybrzeżny okręt pancerny "Väinämöinen" w dobrej kondycji, z całym uzbrojeniem, amunicją, wyposażeniem, umeblowaniem i dokumentacją ... W przeciągu dwóch tygodni od podpisania i otrzymania dokumentów, Zarząd SNT-Liiton Hallitukselle wypłaci Rządowi Finlandii cenę pancernego okrętu uzgodnioną pomiędzy umawiającymi się stronami – dwieście sześćdziesiąt pięć milionów (265,000,000) fińskich marek...”
„Wyborg”, z usuniętymi wszystkimi działami 105 mm. Ewidentnie chodziło o poprawienie stateczności okrętu
--
Post zmieniony (18-08-20 12:32)
|