Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
Wynika to jak sądzę z tego, że wydawnictwa oszczędzają na konsultacjach merytorycznych, naukowych.
Korekta też pozostawia wiele do życzenia.
Nie każdy nawet doskonały tłumacz jest specjalistą językowym z określonej dziedziny gdzie użyty został specjalistyczny język (np. słownictwo morskie). Powinna być dokonana konsultacja językowa i naukowa (historyczna).
Ale gorzej jest z publikacjami w języku polskim. Jeden z wielu przykładów.
Ostatnio z dużym zainteresowaniem przeczytałem książkę "Samobójstwo Europy Wielka Wojna 1914-1918" A.Chwalby (historyk, eseista, prof.UW, znawca historii XIX i XX w., autor ponad 20 książek itp. itd.) . Opasłe tomisko ponad 600 stron.
Gdy doszedłem do rozdziałów " Wojna na morzu" i "Wojna w powietrzu" (powiedzmy, że cokolwiek w tym temacie jest mi znane) to znalazłem całe mnóstwo błędów.
Np. autor myli takie pojęcia jak pojemność, tonaż, wyporność, okręty wojenne często określa jako "statki", podaje, że W.Brytania posiadała w 1914 r. 20 tyś. statków (może to literówka, 2 tyś. ?), lotnictwo niemieckie w I WŚ to "Luftwaffe"(!), deflektor Garrosa i Saulniera to "synchronizator", obsługa naziemna musiał pchać samoloty aż do momentu oderwania się ich od ziemi, piloci musieli trzymać się specjalnych uchwytów by nie wypaść (pasów nie mieli czy co ?), myli typy i osiągi samolotów itd. itd.
Tym samym można sądzić, że w rozdziałach o wojnie lądowej też mogą być nieścisłości.
A w książce podano nazwisko konsultanta (z tytułem doktora).
|