Jarod
Na Forum: Galerie - 1
|
Bardzo ciekawą dyskusję tu Panowie prowadzicie.
Od dawien dawna prowadzę swoją małą wojnę z otoczeniem korporacyjnym w którym pracuję na co dzień. Pracując w korpo jestem wręcz zmuszany do używania słów zapożyczonych często z języka angielskiego. Kilka lat temu jako szeregowy pracownik byłem adresatem pism i informacji które naszpikowane były nowomodnymi zamiennikami co mnie irytowało. Obiecałem sobie że jak „stanie mi” kiedyś produkować takowe pisma nie będę stosował takich zabiegów językowych. I oto od dwóch lat jestem wytwórcą takich pism i informacji. Staram się jak tylko mogę stosować poprawnie naszego kochanego języka polskiego, jednak niestety jestem zmuszany do używania słów które nie są dla wszystkich zrozumiałe – ktoś z Was napisał że nie da się tego zatrzymać i chyba ma rację.
Nie dalej jak godzinę temu musiałem w projekcie opinii użyć słowa „anonimizacja” , oczywiście napisałem kilkoma słowami po polsku o co chodzi po czym od szefa otrzymałem poprawkę z tym właśnie słowem i muszę go użyć.
Co do wpisu Ryszarda o tym że profesorowie Miodek i Bralczyk ucieszyli by się z tej dyskusji to jakież było moje zdziwienie kiedy dowiedziałem się rok temu że pewna Pani Bralczyk pracująca w mojej korporacji jest synową profesora Bralczyka. Dlaczego byłem zdziwiony?
A dlatego, że ta Pani kompletnie nie stosuje zasad poprawnej pisowni polskiej, od czasu do czasu koresponduję z nią za pośrednictwem poczty e-mail i ręce opadają. Oczywiście synowa to nie profesor, ale moim zdaniem przynależność do rodziny profesora do czegoś zobowiązuje.
Sam często stosuje podczas rozmowy jak przerywnik synonim „ze tak powiem” co mi zawsze McGregor wypomina, wiem że nadużywam tego synonimu, ale jak coś się w głowie utrwali to ciężko to wyplenić.
Post zmieniony (25-11-15 12:57)
|