Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
DIABEŁ MIĘDZY ANIOŁAMI
- Ooo, tutaj, w tym miejscu, mocno dociśnij !
Cisnę więc palcem z całych sił skrzyżowane dwie listewki a Tata oplątuje je szpagatem.
- No, teraz będzie dobrze ! – mówi podnosząc je w górę.
Budujemy a właściwie to tylko Tata, latawiec.
- Janek ! – woła Mama z kuchni – choć pokręć trochę mielone bo ręka mnie już boli !
Na dźwięk jej głosu Diana nasza znajda podnosi łeb i macha ogonem.
- Nieee, na spacerek teraz nie pójdziemy – Tata głaszcze ją po głowie.
Patrzę jak z sitka maszynki wiją się mięsne robaczki, chybocze się stary stół a Tata kręci zawzięcie.
- Już wystarczy Janek !
Tata zapala papierosa w siwym kłębie dymu znika jego twarz, Diana położyła głowę na kolanie a ja drapię ją za uchem.
Kończy się wrzesień i po raz pierwszy poszedłem do szkoły.
Granatowy mundurek z białym kołnierzykiem, czapka z czarnym lakierowanym daszkiem i brązowy tornister - w takim stroju prezentowałem się „całkiem okazale” jak określiła to Mama.
Po letnich tłumach na Rokosiaka zostały już tylko wspomnienia, plaże opustoszały, pękają kasztany a po parkowych alejkach tańczą gnane wiatrem liście i strzępy gazet.
Któregoś dnia Tata spytał mnie – Synu, a może zrobimy latawiec ? Co ty na to ?
Ach, taki mieć latawiec, który poszybuje hen, wysoko między chmury, to sama frajda !
- Hura ! Latawiec ! Tato a kiedy będziemy go robić ?
Nazajutrz, gdy wrócił z pracy miał już ze sobą listewki i szpagat a ja w „papierniaku” kupiłem kolorowe bibułki.
- Tato, a dzisiaj skończysz ?
- Jutro, jutro dokończymy.
Latawiec już zrobiony. Kokardy z kolorowych bibułek pysznią się na długim ogonie a na pokryciu Tata wymalował gębę jakiegoś straszydła z czerwonym jęzorem.
- Puknij się czoło ! Co to za diabeł ?! – skomentowała Mama ów malunek.
- Aaa, masz rację, bo to jest diabeł ! A niech sobie czort polata między aniołami, he, he - śmieje się Tata.
W niedzielę usłyszałem – Synu, dzisiaj mamy „lotną” pogodę – idziemy !
Mama zrobiła nam kanapki, herbata jest w termosie – ja niosę chlebak z naszym prowiantem a Tata latawiec.
Za opasłymi zbiornikami gazu na krańcach Sopotu schodzimy z pagórków porośniętych powykrzywianymi sosnami na plażę.
- Trzymaj, trzymaj, pod wiatr, lekko przechyl ! – krzyczy Tata i już po chwili latawiec zrywa się do lotu.
Szybko pnie się w górę, linka naprężona i a on kreśli koła daleko gdzieś na niebie.
- No jak ? Podoba się ?!
Wspomnienie tego dnia, gdy po raz pierwszy mój latawiec szybował w przestworza odżyło we mnie gdy w tym roku wraz z wnukiem i rodziną byłem na spacerze w tamtych okolicach.
Też zrobię mu wspaniały latawiec.
Latawiec z namalowanym diabłem, taki sam jak ten mój z dawnych lat i diabeł poleci hen wysoko na spotkanie z aniołami.
Post zmieniony (03-10-16 15:48)
|