KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 95 z 114Strony:  <=  <-  93  94  95  96  97  ->  => 
06-05-16 07:55  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Windjamer czteromaszowy bark "Kruzensztern" - zaznaczone to marsle i bramsle.
Podejrzewam, że story będzie o "Pamirze" ?

 
06-05-16 08:11  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:47)

 
09-05-16 08:01  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 442


OD TYPU XXI DO ATOMOWEGO OKRĘTU PODWODNEGO


Czwartego maja 1945 roku Dönitz wydał swoim U-bootom rozkaz zaprzestania działań wojennych. Okręty miały się wynurzyć, wywiesić czarną flagę i poddać aliantom. Rozkazu posłuchało 156 dowódców, podczas gdy 221 pozostałych wybrało samozatopienie, oczywiście dopiero po ewakuacji całej załogi. W zdobytych stoczniach alianci znaleźli także wiele nieukończonych kadłubów okrętów podwodnych, oraz czekających na zmontowanie gotowych sekcji.

Zdecydowano o pozostawieniu jedynie czterdziestu jednostek, po dziesięć dla Stanów, Wielkiej Brytanii, Francji i Związku Radzieckiego. Pozostałe 116 okrętów zatopiono na głębokiej wodzie na przełomie 1945-1946 roku w ramach operacji Deadlight. Dlaczego nie wysłano ich do stoczni złomowych?

Teraz zwycięzcy mogli dokładnie przyjrzeć się najnowszym modelom U-bootów, i ich znakomitemu wyposażeniu. Automatyczne ładowanie torped, automatyczne utrzymywanie okrętu na głębokości peryskopowej, chrapy czy wykrywacze sygnałów radarowych stały się obiektem wnikliwych analiz. Największą jednak sensacją były okręty typu XXI, wyposażone w rewelacyjny napęd Waltera. Na U-1407 podniesiono Union Jacka, i pod nazwą „Meteorite” posłużył w Royal Navy do badań.

U-1407 jeszcze w Niemczech, i już w brytyjskim doku



Przez następne lata Brytyjczycy bezskutecznie szukali paliwa równie efektywnego, ale za to znacznie bezpieczniejszego od zastosowanego przez Niemców nadtlenku wodoru. Typ XXI charakteryzował się dużym opływowym kadłubem mogącym pomieścić dwukrotnie więcej akumulatorów niż dotychczasowe okręty. W kadłubie znajdowało się także miejsce dla dwóch połączonych w tandem silników elektrycznych oraz przestrzeń dla dużej liczby torped, a także dla dodatkowego wyposażenia elektronicznego.

U-3008 typu XXI w trakcie testów w Portsmouth Naval Shipyard, 1946


Można by pomyśleć że zwycięzcy zaczną teraz budować coraz to nowocześniejsze jednostki, ale na przeszkodzie stanęły gwałtownie cięte budżety na wojsko. Z tego to właśnie powodu tuż po wojnie nikt nie myślał o budowaniu okrętów najnowszej generacji, skupiając się na modernizowaniu już posiadanych jednostek.

*

Amerykanie rozpoczęli program GUPPY (Greater Underwater Propulsive Power – Większa moc napędowa jednostek podwodnych) rozpoczynając od 20 okrętów typu Ballao, czyli ulepszonej, całkowicie spawanej wersji popularnego w latach wojny typu Gato. Do tego doszło 15 okrętów typu Tench. Okręty przecięto na wysokości maszynowni, wstawiając dodatkową sekcję długą na 4,5 metra i ważącą 40 ton, oczywiście wypełnioną dodatkowymi akumulatorami i silnikami elektrycznymi. Dla zwiększenia podwodnej szybkości usunięto z pokładów działa, a sam kiosk uzyskał bardziej spłaszczoną i opływową sylwetkę. Wszystko to pozwoliło na osiągniecie pod wodą aż 15-17 węzłów, a także możliwość dłuższego pozostawania i lepszą manewrowość. Okręty mogły się zanurzać do 182 metrów.

Podczas wojny koreańskiej, w roku 1950, USS „Pickerel” – jeden z unowocześnionych okrętów typy Tench – dokonał 21-dniowego przejścia z Hong Kongu do Pearl Harbor, będąc cały czas w zanurzeniu! Oczywiście przez prawie cały czas korzystano z podniesionych chrap, co umożliwiało używanie silników spalinowych.

Od lewej „Volador” i „Pickerel” (unowocześniony typ Tench)


Oryginalne okręty typu Tench bardzo różniły się od tych po przebudowie



Dwa lata później ten sam okręt pokazał swoje możliwości, wynurzając się z impetem z 45 metrów pod imponującym kątem 48 stopni! Brak wprawdzie relacji załogi z owego widowiskowego manewru ale wątpliwe jest, by byli nim zachwyceni zwłaszcza w chwili, gdy okręt gwałtownie opadł na wodę...

„Pickerel” pokazuje swoje możliwości


Konsekwencją programu GUPPY było zbudowanie sześciu okrętów podwodnych „High Speed Attack” (Atak z wielką szybkością). Były to jednostki typu Tang, przekazane do służby pod koniec roku 1952. Okręty mogły robić pod wodą 18 węzłów czyli niewiele mniej, niż wynosiła ich maksymalna szybkość nawodna.

„Tang”


Kolejnym krokiem był „Albacore” - „High Speed Test Submarine (Testowy okręt podwodny wielkiej szybkości). Był to nieuzbrojony prototyp, na którym sprawdzano możliwości kadłuba o kształcie wydłużonej kropli. Ukończony w grudniu 1953 „Albacore” mógł rozwinąć na powierzchni 25, a pod wodą aż 33 węzły!

„Albacore”


Pionierski okręt znajduje się obecnie w muzeum w Portsmouth, New Hampshire



Doświadczenia osiągnięte dzięki „Albacore” pozwoliły na osiągnięcie pułapu możliwości okrętów o napędzie dieslowo-elektrycznym. Ukoronowaniem tego stały się trzy kroplowe „High Speed Attack” okręty typu Barbel, przekazane US Navy w latach 1958-1959. Jako jednostki w pełni bojowe nie mogły oczywiście równać się osiągami z „Albacore”, ale 15 węzłów na powierzchni oraz 25 w zanurzeniu i tak robiło wrażenie.

Amerykanie doskonale zdawali sobie sprawę z ograniczeń jakie niesie ze sobą napęd elektryczny dla okrętu w zanurzeniu, i dlatego zaledwie w trzy miesiące po zwodowaniu „Albacore”, rozpoczęli prace nad pierwszym okrętem podwodnym o napędzie atomowym. „Nautilusa” zwodowano 21 stycznia 1954 roku, a prawie dokładnie rok później, 17 stycznia 1955 okręt wysłał historyczny sygnał świetlny z cieśniny Long Island: W DRODZE POD NAPĘDEM ATOMOWYM.

„Nautilus”


W związku z prototypowym napędem okręt zbudowano na zasadzie: na wszelki wypadek damy i pasek, i szelki. Maszynownia miała trzy poziomy na napęd atomowy, dieslowski i elektryczny. Ciśnieniowy, chłodzony wodą reaktor na wzbogacony uran napędzał dwie turbiny Westinghouse’a, dając nawodną szybkość 20 i podwodną 23 węzłów. Kadłub miał zdecydowanie konwencjonalny kształt, który pozwalał na zanurzenie do 215 metrów. Konstrukcja okrętu pozwalała na wymianę w przyszłości reaktora na nowocześniejszy. Pomimo że był to w zasadzie okręt eksperymentalny, uzbrojono go w sześć dziobowych wyrzutni torped. Na swym pierwszym reaktorze „Nautilus” przebył 69.138 mil. Po raz pierwszy wymieniono go na nowszy w roku 1957.

Pojawienie się „Nautilusa” zapowiadało rychłe nadejście czasów, w których okręty podwodne nie będą musiały nawet się wynurzać, aby spełniać swoje zadania. Od tej pory czas przebywania w morzu limitowała jedynie odporność psychiczna załogi. Podwodna szybkość nowych okrętów oznaczała także wysłanie do lamusa klasycznych bomb głębinowych czy „jeży”. Teraz przede wszystkim potrzebne były sonary z jak największym zasięgiem, aby wystarczająco wcześnie wykryć bardzo szybko poruszający się pod wodą okręt.

Odniesiony przez „Nautilusa” sukces spowodował budowę kolejnych jednostek o napędzie atomowym. Pierwszym z nich był zwodowany w lipcu 1955 roku „Seawolf”, wciąż mający kadłub o konwencjonalnym kształcie. Zainstalowany na „Seawolfie” nowy reaktor okazał się tak awaryjny, że w końcu wrócono do rozwiązania zastosowanego na „Nautilusie”.

Po „Seawolfie” zbudowano jeszcze „Skate”, „Swordfish”, „Sargo” i „Snapdragon”. Zwodowane w latach 1957-58 okręty zostały określone jako pierwsza generacja amerykańskich okrętów podwodnych o napędzie atomowym. W roku 1958 „Seawolf” pobił rekord pozostając w zanurzeniu przez 60 dni (6 sierpnia – 6 października), i pokonując w tym czasie 15.700 mil.

„Seawolf”


W tym samym roku „Nautilus” przepłynął jak pierwszy pod lodami Oceanu Arktycznego, przechodząc 3 sierpnia przez biegun.

Triumfalny powrót „Nautilusa” do Nowego Jorku po przepłynięciu pod biegunem


Rok później, 17 marca, „Skate” znalazł się dokładnie na biegunie, którego wody były chwilowo pokryte jedynie cienką warstwą lodu. Wykorzystując to okręt wynurzył się, zapisując kolejną kartę w dziejach żeglugi. Osiągnięcia „Nautilusa” i „Skate” oznaczały, że na wypadek wojny, również wody pod lodami Oceanu Arktycznego mogą stać się polem walki.

„Skate” na Biegunie Północnym


No dobrze. Okręt może całymi tygodniami znajdować się pod wodą. Ale jak określić jego pozycję?! Amerykanie poradzili sobie z tym problemem, tworząc system SINS – Ship’s Inertial Navigation System (Inercyjny system nawigacyjny okrętu). Do systemu wprowadzano dokładnie znaną pozycję, będącą podstawą do prowadzenia dalszych kalkulacji bazujących na stałym wprowadzaniu każdej zmiany kursu i szybkości. Oczywiście system musiał bazować także na innych, ciągle dostarczanych danych, bo inaczej Amerykanie nie ogłosiliby, że po okrążeniu Ziemi – cały czas pod wodą – wyliczona przez aparaturę pozycja nie powinna różnić się od faktycznej więcej niż o 200-300 metrów! I pomyśleć, że osiągnięto taką niesamowitą precyzję w czasach, kiedy o niewielkich rozmiarów, wydajnych komputerach można było tylko pomarzyć...

Kolejnym krokiem Amerykanów było zbudowanie sześciu okrętów typu Skipjack. Te jednostki miały już kroplowy kadłub, co w oczywisty sposób podnosiło ich podwodną szybkość. Pierwszy okręt z serii – nazywający się oczywiście „Skipjack” - zwodowano w maju 1956 roku i oddano do służby w kwietniu roku 1959. Trzyletni okres wyposażania oznaczał, że musiano po drodze natrafić na szereg problemów. Kolejna piątka weszła w skład US Navy pod koniec roku 1961. Okręty te przebiły wreszcie barierę 30 węzłów w zanurzeniu, nie licząc eksperymentalnego, pozbawionego uzbrojenia „Albacore”.

„Skipjack” był pierwszym bojowym okrętem podwodnym z kroplowym kadłubem


Kroplowy kształt kadłuba zaostrzonego na rufie niczym ołówek, wymusił koncentrację wyrzutni torpedowych w części dziobowej. Plusem za to był znaczna szerokość kadłuba, wynosząca 9,5 metra. Dla porównania kadłub U-boota typu VII z lat wojny miał szerokość poniżej 5 metrów! Dziewięć i pół metra oznaczało, że można było sobie pozwolić na poprzecznie ustawione wyrzutnie, pozwalające strzelać na obie burty. Pójście w tym kierunku stworzyło nową klasę niszczycieli okrętów podwodnych. Dzięki temu zbędne stałyby się wzajemne gonitwy okrętów podwodnych, które krążąc starały się dostać przeciwnika przed dziobowe lub rufowe wyrzutnie.

Zwolnione miejsce na dziobie niszczycieli okrętów podwodnych należało teraz sensownie wykorzystać. W tym celu zbudowano eksperymentalny okręt „Tullibee”, który wszedł do służby 1 listopada 1960 roku. Był on pierwszym okrętem podwodnym, w którym całą przestrzeń dziobową zarezerwowano dla aktywnego i pasywnego sonaru.

„Tullibee”


*

Brytyjczycy od samego początku znajdowali się w ogonie podwodnego wyścigu. Ich kraj znajdował się w opłakanym położeniu ekonomicznym, a dodatkowo trzeba było teraz spłacać za oceanem wojenne zadłużenie. Na szczęście Amerykanie nie pozostawili osłabionego sojusznika samemu sobie, przekazując im w latach 1945-1951 pomoc finansową równą (ówczesnym) 6 miliardom 149 milionom dolarów.

Program rozwoju brytyjskiej broni podwodnej bazował na dokonaniach Amerykanów (GUPPY). Wprowadzano nowe rozwiązania na okrętach jeszcze wojennej produkcji, mniejszych jednak i wolniejszych od Ballao czy Gato. Z tego też powodu osiągi modernizowanych jednostek pozostawały w tyle za dokonaniami US Navy. Ponadto Royal Navy nie chciała zrezygnować z działa – spowalniającego okręt pod wodą – ponieważ mogły się przydać w przypadku jakichkolwiek kłopotów w którymś z krajów Commonwealthu.

Ponieważ brakowało pieniędzy na atomowe fanaberie, Wyspiarze poszli śladem Waltera, uznając jego silnik jako „alternatywę dla biednego człowieka”. Dopiero jednak w latach 1956-57 zamontowali takie turbiny na eksperymentalnych okrętach „Excalibur” i „Explorer”. Okręty były wprawdzie w stanie płynąć pod wodą przez całe dziesięć godzin z szybkością 27 węzłów, ale w końcu uznano stosowane paliwo jak zbyt niebezpieczne w użyciu, porzucając projekt w roku 1958.

„Excalibur”


W tym czasie do służby weszły pierwsze powojenne konstrukcje, czyli mające klasyczny mieszany napęd osiem okrętów typu Porpoise. W ślad za nimi poszło trzynaście jednostek typu Oberon. Nowe okręty nikogo nie rzuciły na kolana, mogąc rozwijać zaledwie 12 węzłów na powierzchni i 17 pod wodą. Amerykanie doszli do takiego wyniku aż osiem lat wcześniej, ze swymi konwencjonalnymi okrętami typu Tang!

„Porpoise”


„Oberon”



Przełom przyniosło dopiero działanie Pierwszego Lorda Admiralicji w latach 1955-59, hrabiego Louisa Mountbattena. Mający doskonałe stosunki z ojcem amerykańskich atomowych okrętów podwodnych, admirałem Hymanem Ricoverem, doprowadził do zakupu kompletnego napędu dla pierwszego atomowego okrętu w dziejach Royal Navy. Był to także pierwszy brytyjski podwodny okręt z kroplowym kadłubem, wzorowanym na „Skipjacku”. HMS „Dreadnought” został zwodowany w roku 1959, a oddano do służby na wiosnę cztery lata później.

„Dreadnought”


*

Po zakończeniu wojny, Stalin zdecydował o stworzeniu floty, mogącej przeciwstawić się członkom powstałego w roku 1949 NATO. Szefujący programowi admirał Nikołaj Kuźniecow nie miał jednakże złudzenia – podobnie zresztą jak jego szef – co do możliwości i sensu zbudowania odpowiednio wielkiej floty nawodnej. W rezultacie Stalin zaaprobował jego plan stworzenia potężnej armady okrętów podwodnych.

Program przewidywał budowę 80 jednostek rocznie (!) począwszy od roku 1950 tak, aby piętnaście lat później mieć ich 1200 (!!). Okręty miały formować trzy linie obronne: 100 jednostek przybrzeżnych broniących porty i żeglugę kabotażową, 900 średniego zasięgu i wreszcie 200 wielkich okrętów mających krążyć po oceanach.

Plan od początku miał jeden wielki minus polegający na tym, że większość ofensywnych z natury rzeczy jednostek miała według niego służyć głównie do obrony. Nikt się zatem specjalnie nie zdziwił, że po śmierci Stalina natychmiast się z niego wycofano. Decyzję przyspieszyło także zbudowanie w roku 1953 pierwszego reaktora, możliwe do zainstalowania na okręcie podwodnym.

Póki co jednak, ruszono z realizacją nowego planu, bardziej przystającego do rzeczywistości. Pomiędzy rokiem 1951 a 1957 Rosjanie zbudowali około 240 średnich okrętów typu (Whiskey w nomenklaturze NATO), mających swoje korzenie w U-Bootach typu XXI. oraz 25 typu Projekt 611 (Zulu), mogących operować na oceanach.

Okręt typu Whiskey. Cztery jednostki tego typu służyły we naszej Marynarce: „Orzeł” – numer na kiosku 292, „Sokół” – 293, „Kondor” – 294 i „Bielik” – 295.


Okręt typu Zulu



O ile Whiskey miały klasyczny napęd, o tyle na Zulu zainstalowano turbiny Waltera. Znane Brytyjczykom kłopoty z tymi maszynami musiały się oczywiście przydarzyć także Rosjanom, którzy w końcu zamienili je na diesle.

W roku 1958 z dumą ogłoszono wejście do służby pierwszego radzieckiego atomowego okrętu podwodnego. „Leninskij Komsomoł” zapoczątkował gwałtowny rozwój ofensywnej podwodnej floty spod znaku czerwonej gwiazdy.

„Leninskij Komsomoł”


Post zmieniony (03-05-20 11:14)

 
09-05-16 08:38  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:48)

 
09-05-16 12:05  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Jestem zaskoczony wciąż ogromnym powodzeniem dawno już przecież temu zamkniętego TOMU 1. Dla przykładu: w ciągu siedmiu dni (2-9 maja) było tam aż 130 wejść!

Aha, ZbiGU - powiestka to może być do sądu!

Post zmieniony (09-05-16 12:06)

 
09-05-16 14:20  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Twoje małe (krótkie) formy narracyjne mają wszystko co mieć powinny - zachowaną chronologię opisywanych zdarzeń, jednolitą fabułę (watek) opisu (temat) wzbogaconą epizodami etc.
Tak trzymać !
Tylko zbyt często zauważam blisko siebie (w kolejnych zdaniach po sobie) te same, powtórzone wyrazy.

 
09-05-16 14:31  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:48)

 
09-05-16 15:09  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
yak   

Po trzech piwach, piwach, piwach to się musi udać, udać, udać... :-)

 
09-05-16 15:14  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:49)

 
09-05-16 15:57  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

I o to chodzi, o to chodzi w rzeczy samej, w rzeczy samej !
Mamy powtórzenia potrzebne (zamierzone - stylistyka) i niepotrzebne, które rażą.
W/w powtórzenia mnie nie rażą bo po wypiciu trzech (lub więcej) browarów albo można zapomnieć co przed chwilą się mówiło albo mówimy wolno i powtarzamy by zaakcentować to co chcemy powiedzieć.
Ja po x3 - milczę, milczę na znane, znane sobie tematy, tematy ! :-)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 95 z 114Strony:  <=  <-  93  94  95  96  97  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024