KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 91 z 114Strony:  <=  <-  89  90  91  92  93  ->  => 
28-04-16 08:00  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 439


Z ZIMNĄ KRWIĄ


Wybuch Wielkiej Wojny zastał francuski statek pasażerski „Portugal” na redzie Odessy. Zwodowano go w roku 1886 dla Messageries Maritimes, armatora znanego już nam nie tylko z poprzedniej Opowieści. „Portugal” pływał na linii Marsylia – Brazylia – River Plate. Statek miał 5549 GRT i długość 140 metrów. 630-konna maszyna nadawała mu szybkość 12 węzłów, co doprawdy nie było rewelacyjnym osiągiem jak na transatlantyk. Marsylia – Rio de Janeiro w siedemnaście dni nie mogło nikogo rzucić na kolana.

„Portugal”, na drugim zdjęciu już bez tylnego masztu
,

Po kilkunastu latach zaczął obsługiwać porty Morza Śródziemnego i Czarnego, i stąd ów pobyt w Odessie. Powrót do Marsylii nie wchodził w rachubę ponieważ trudno było założyć, że powolnemu statkowi uda się umknąć tureckim i niemieckim okrętom. „Portugal” stał więc bezradnie na redzie, aż wreszcie w styczniu 1915 roku kapitan Leon Duval dostał rozkaz wypożyczenia statku wraz z załogą Rosyjskiemu Czerwonemu Krzyżowi. Decyzja ta była ukoronowaniem prowadzonych w Paryżu negocjacji. Nazwa jednostki pozostała oczywiście bez zmiany.

„Portugal” jako statek szpitalny


Niegdyś elegancka restauracja pierwszej klasy stała się salą szpitalną

,

Statek przystosowano do pełnienia nowych zadań, oraz pomalowano zgodnie z wymogami Konwencji Haskiej z roku 1907. Na pokład wszedł rosyjski personel medyczny, składający się z lekarzy, pielęgniarek oraz Sióstr Miłosierdzia (pielęgniarek zakonnych). Szefem zespołu został lekarz z odeskiego szpitala, Nikołaj Wojewodin. Przełożoną Sióstr Miłosierdzia była baronowa Anna Fiodorowna Meyendorff, uczestnicząca w tym samym charakterze podczas wojny rosyjsko-japońskiej. Towarzyszyła jej siostra Maria. Wśród podwładnych błyszczały tytułami hrabina Jewdokia Tatiszczewa oraz baronowa Arnsgofen.
Czternastego lutego „Portugal” popłynął do Batumi, gdzie wziął na pokład żołnierzy generała Ljachowa, przewożąc ich nieco na wschód, do tureckiego Trabzonu. Było, to złamaniem Konwencji Haskiej, ale kto by wtedy takimi rzeczami się przejmował... a poza tym przyjęto przecież na pokład także 82 rannych żołnierzy, którymi z miejsca się bardzo troskliwie zaopiekowano. Po tym krótkim rejsie przyszły jeszcze w sporych odstępach czasowych drugi, trzeci i czwarty. Następne miesiące zajęte były czysto szpitalnymi obowiązkami.

Dopiero rankiem siedemnastego marca 1916 roku miał rozpocząć się kolejny, piąty rejs. W Batumi na pokład weszło sporo nowych lekarzy, pielęgniarek i Sióstr Miłosierdzia. Większość pochodziła z Tyflisu (ówczesna nazwa Tbilisi). Wśród Sióstr błyszczała urodą i społeczną pozycją gruzińska księżniczka Anna Andronikowa.

Księżniczka Anna Andronikowa w ubraniu pielęgniarki


Statek popłynął w znanym już sobie kierunku, czyli na graniczące z Gruzją wody tureckie. Gdy „Portugal” znalazł się w pobliżu tureckiego portu Rize, dostrzeżony został przez niemiecki okręt podwodny U-33. Jego dowódcą był kapitan Konrad Gansser.

U-33


Niewielki UB-7 podchodzi do U-33. Doskonale widać, jak dużym okrętem dowodził Gansser



Spokojne morze pozwalało na dokładne przyjrzenie się statkowi. Nie można było się pomylić: białe burty z czerwonym pasem oraz czerwone krzyże na obu kominach dobitnie mówiły o tym, iż jest to statek szpitalny.

„Portugal” z zastopowanymi maszynami znajdował się wtedy około dwie mile od brzegu, czekając na łodzie z rannymi.

Wspomina Nikołaj Nikołajewicz Sarajew, sekretarz Rosyjskiego Czerwonego Krzyża:
„Około ósmej rano ktoś krzyknął: „Po lewej okręt podwodny!” Kto tylko to usłyszał ruszył na pokład, aby zobaczyć okręt. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby mógł on zaatakować szpitalny statek, pływający pod flagą Czerwonego Krzyża. Wyszedłem na górny pokład i zobaczyłem peryskop przesuwający się wzdłuż statku w odległości około 50-60 metrów”.

Jeden z oficerów krzyknął co sił w płucach:
- Spokojnie! Spokojnie! Nie ruszą nas. Chroni nas czerwony krzyż.

I dalej Sarajew:
„Kiedy [peryskop] doszedł do wysokość śródokręcia „Portugal”, peryskop na chwilę znikł, potem znowu się pokazał, i okręt wystrzelił torpedę. Zbiegłem z górnego pokładu w kierunku rufy z zamiarem wyskoczenia do wody. Kiedy jednakże zobaczyłem że większość ludzi na pokładzie ma pasy ratunkowe, pobiegłem do salonu numer 5, znalazłem pas i założyłem go ale potem poczułem że się obsuwam bo „Portugal” tonął z dziobem i rufą patrzącymi do góry”.

Sarajew musiał być do tego stopnia rozemocjonowany, że zapamiętał tylko te chwile i miejsca, w których sam się znajdował. Nie było tak, że U-boot od razu wystrzelił celną torpedę. Tak naprawdę, to pierwsza torpeda przeszła kilka metrów za rufą statku. Wtedy właśnie odezwał się gniewnie szef medycznego zespołu, Nikołaj Wojewodzin: - Czy oni nie widzą, że jesteśmy pod znakiem czerwonego krzyża?

Pomimo tej niecelnej torpedy obecni na pokładzie wciąż czuli się względnie bezpiecznie, uznając najwyraźniej, że wystrzelono ją przez nieporozumienie. Oznakowanie statku i z pewnością doskonale widoczne z U-boota liczne kobiety w białych fartuchach musiały przecież wreszcie uświadomić wrogowi, z kim ma do czynienia!

Tymczasem U-boot okrążył statek i ustawił się do strzału z jego prawej burty. Peryskop był tak blisko, że baronowa Anna Meyendorff, która owego tragicznego dnia straciła swoją siostrę Marię powiedziała, że „można było dorzucić do niego kamieniem”. Także inni świadkowie zeznawali, że drugą torpedę wystrzelono z odległości kilkunastu (?) metrów.

Druga torpeda trafiła prosto w maszynownię. Rozległ się wielki huk, po czym kadłub momentalnie się złożył w miejscu trafienia.

Rysownika poniosła nieco fantazja. Według Sarajewa pas wokół kadłuba był czerwony, a nie zielony. Statek nie miał także wymalowanych czerwonych krzyży na burcie, a jedynie na kominach


Sarajew:
„Wokół mnie nieszczęsne pielęgniarki błagały o pomoc. Zjechały [po stromym pokładzie] jak ja i wiele z nich przepadło. Pokład obniżał się z każdą minutą i wreszcie wpadłem do wody dokładnie między obiema połówkami tonącego parowca. Wciągnął mnie wir. Zacząłem obracać się, rzucany we wszystkie kierunki. Będą jeszcze pod wodą usłyszałem głuchy dudniący hałas, ewidentnie będący efektem rozerwana się kotłów. Wyrzuciło mnie wtedy z wiru ze dwa metry od tonącego statku. Rufa i dziób szły do góry, aż znalazły się prawie pod katem prostym do poziomu wody. Parowiec szedł w dół. W tejże chwili ponownie mnie wessało ale wysiliłem się i raz jeszcze wypłynąłem na powierzchnię.
Zobaczyłem wtedy, jakie obie części „Portugal” nagle znikły, zapadając się pod wodę”.

Z założonym pasem i drugim, trzymanym w ręce, baronowa Anna Meyendorff rozglądała się rozpaczliwie za siostrą, ale nigdzie nie było jej widać. Dopiero następnego dnia stwierdziła, że nie ma jej wśród ocalałych. Widziała, jak kapitan Duval oddał swój pas jednej z Sióstr.


I dalej Sarajew:
„Siły mnie opuszczały, ale trzymałem usta mocno zaciśnięte i starałem się nie łykać wody. Wiedziałem że blisko jest śmierć z powodu ataku serca. Zawirowania wody zmniejszyły się wreszcie i mogłem znowu płynąć. Rozglądnąłem się. Ani śladu po statku. Nic poza połamanymi szczątkami wraku, skrzynkami z naszymi medykamentami, materiałami do opatrywania ran oraz z prowiantem. Wokół widziałem głowy i ramiona walczących z falami, ich wrzaski o pomoc były przerażające … Około 20 metrów ode mnie zobaczyłem tratwę i popłynąłem w jej kierunku. Pomimo że przemoczone ubranie utrudniało mi ruchy, dotarłem do niej. Razem ze mną było tam około 20 ludzi, sami mężczyźni. Wśród nich był francuski oficer, który asystował kapitanowi „Portugal”. Razem z nim od razu zrobiliśmy prowizoryczny ster z dwóch znajdujących się na tratwie wioseł. Przy każdym z nich posadziliśmy wioślarza.

Po około ośmiu minutach napotkaliśmy bezwładnie unoszące się ciało kobiety w ubraniu Siostry Miłosierdzia. Wzięliśmy ją na tratwę. Była nieprzytomna, sina i z lekkimi jedynie oznakami życia. [W końcu] otworzyła oczy i spytała, gdzie się znajduje. Powiedziałem jej, że uratowaliśmy ją. Jednakże wkrótce zbladła, powiedziała że umiera i dała mi adres krewnych, aby poinformować ich o jej śmierci. Zaczęła pluć krwią i miała majaki, ale stopniowo zaczęło się jej poprawiać i wkrótce nic już jej nie groziło. Przez długi czas wiosłowaliśmy w kierunku brzegu. W końcu łódź holująca pełną szalupę wzięła na hol także nas. Dotarliśmy bezpiecznie do brzegu.

Statek szpitalny „Portugal” był pomalowany na biało z czerwonym pasem wokół. Kominy miały czerwone krzyże, a na maszcie znajdowała się flaga Czerwonego Krzyża. Te szlachetne znaki były doskonale widoczne i bez wątpienia widać je było doskonale z okrętu podwodnego. Postępowanie okrętu udowodniło że ludzie na nim wiedzieli, że mają do czynienia ze statkiem szpitalnym. Fakt, że okręt podwodny poruszał się tak powoli świadczy, że wróg był świadomy iż nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo”.

Jako pierwszy na miejscu pojawił się niszczyciel „Smietliwyj”. Szczęśliwie niedaleko znajdowały się także liczne rybackie statki i łodzie. Nie zwracając na zagrożenie ataku spod wody, skoncentrowano się na ratowaniu rozbitków.

Uratowano tylko 165 osób, podczas gdy 113 poniosło śmierć, wśród nich przedstawiciel Rosyjskiego Czerwonego Krzyża książę Tatiszczew, Siostra Miłosierdzia baronowa Maria Meyendorff a także gruzińska księżniczka Anna Andronikowa.

Zatopienie szpitalnego statku wywołała wielką wrzawę na świecie. Ostro zaprotestował francuski minister spraw zagranicznych, a wyrazy oburzenia dołączyły Rosyjski i Międzynarodowy Czerwony Krzyż.

Ale jak doszło do zatopienia statku?

W oficjalnym raporcie, kapitan Gansser poszedł w tak zwane zaparte, ewidentnie kpiąc sobie z zagranicznych protestów. Trudno także przyjąć, że jego słowa mówiące niedwuznacznie iż zatopiony statek był transportowcem wojsk, mogły zostać uznane przez niemiecką Admiralicję za prawdę! Oto co napisał dowódca U-33:

„Bardzo blisko brzegu zauważono całkowicie nieoświetlony statek, który miał tylko białe topowe światło na maszcie. Parowiec był głęboko załadowany i wokół znajdowało się kilka barek, z których przeładowywano ludzi. Jednostka była pomalowana na kolor jasnoszary z czerwonym pasem na rufie, gdzie powiewała duża rosyjska flaga handlowa. Statek nie nosił ani oficjalnego oznaczenia przynależności do Czerwonego Krzyża, ani zielonego pasa wokół kadłuba, ani też czerwonego krzyża na kominie. Po krótkiej naradzie z oficerami postanowiłem odpalić torpedę do statku, który szybko zatonął”.

Po zakończeniu wojny ręka sprawiedliwości nie dopadła Konrada Ganssera, tak jak zresztą innych niemieckich zbrodniarzy wojennych. Zmarł w swej ojczyźnie roku 1937, w wieku 55 lat.

*

Zatuszowanie sprawy przez niemiecką Admiralicję zaowocowało wkrótce zatopieniem przez U-boota kolejnego, tym razem bardzo małego statku szpitalnego. Przed południem dwudziestego piątego czerwca 1916 roku „Wpieried” - szczęśliwie bez pacjentów na pokładzie - został storpedowany i zatopiony przez U-38. Brak paniki i szybka akcja załogi wspomaganej przez personel medyczny pozwoliła na uratowanie 60 z 67 osób obecnych na statku. U-bootem dowodził znany niemiecki as Max Valentiner, kawaler orderu Pour le Mérite. Tym razem, ze względu na niewielką liczbę ofiar, sprawę szybko zapomniano.

„Wpieried”


Post zmieniony (03-05-20 11:11)

 
28-04-16 08:27  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

W latach 2 wojny także aliantom zdarzało się topić statki szpitalne wroga, spoko...

 
28-04-16 09:19  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:42)

 
28-04-16 13:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

No, nie, tak nie można ! Wiem ale nie powiem ? Jak to tak ?
Oj, nieładnie, nieładnie, bardzo nieładnie... (:-(((

 
28-04-16 13:57  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 09:42)

 
28-04-16 16:59  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Uwaga pierwsza - bezwzględna. Trabzon nie jest bardziej na wschód niż Batumi, jest nieco na zachód, a na pewno na południe (Batumi 41 E, Trabzon 39 E)
Uwaga druga - pewien jesteś, że księżniczka Andronikaszwili miała na imię Anna? Bo są tacy, co piszą Aneta.
Uwaga trzecia, drobna. Skoro piszesz nazwę rosyjska po polsku, to brzmi ona Wpieriod, anglołamańcem Vpered.

--

Post zmieniony (28-04-16 17:01)

 
28-04-16 17:00  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Ha, ha, ha, ha - zaśmiał się maruda puszczając kłęby dymu z fajki !

 
28-04-16 21:34  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

A ja myślałem - o naiwny ! , że na moje "do zobaczenia" (czyli do dnia opublikowania opowieści) odpowiesz "after while, crocodile " a tu mi Waćpan Papkina serwujesz ?!

 
29-04-16 08:16  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Kolniak:

- Imię Aneta pochodzi od francuskiego zdrobnienia imienia Anna (Annette). Czyli że księżniczka Anna przez najbliższych, prawdopodobnie mówiących między sobą po fhancusku – od rosyjskiego pewnie im pierzchły wargi - mogła być zdrobniale zwana Anette, po polsku przekładane na Aneta.
- A jednak „Wpieried”. Także ku mojemu zdziwieniu. Pisząc Opowieść „weszłem” na strony rosyjskie i tam – o dziwo - znalazłem tę łajbę jako „Bперед”!!!! Ku zdziwieniu, bo oczywiście sądziłem że powinno być „Вперёд”. Być może w tamtych latach w użyciu były obie formy?

Post zmieniony (13-04-20 09:42)

 
29-04-16 09:55  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

ZbiG - Nie czujesz bluesa !
See you soon baboon ! - a wiesz, że nie znałem tego !
Dobre !

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 91 z 114Strony:  <=  <-  89  90  91  92  93  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024