KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 85 z 114Strony:  <=  <-  83  84  85  86  87  ->  => 
04-04-16 12:34  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Fakt - jakaś klapka w moim mózgu opadła czy co ? -)
Sam wielokrotnie tą trasę przemierzałam i bez przerw portowych na bunkier/wodę i zaopatrzenie się nie odbywało.

 
05-04-16 12:39  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:38)

 
07-04-16 08:02  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 433


NIEZNISZCZALNY KADŁUB

Zwodowany w Montrealu w październiku 1855 roku pasażersko-towarowy bocznokołowiec „Kingston” został prawie dokładnie po miesiącu przekazany armatorowi Canadian Inland Navigation Company. Eksploatowany na jeziorze Ontario oraz na rzece Świętego Wawrzyńca statek z miejsca zasłynął z wyjątkowo luksusowych wnętrz, co docenił osobiście sam Książę Walii, późniejszy król Edward VII. Odwiedzający kanadyjskie porty książę zawijał do nich właśnie na pokładzie „Kingstona”. Podłogi w części przeznaczonej dla pasażerów wyłożone były eleganckimi dywanami, a w ramach okiennych cieszyły oko piękne witraże. Nie można także zapomnieć o fortepianie dla pasażerów pierwszej klasy, będącym w tych czasach na statku czymś wręcz ekstrawaganckim!

,

W swój ostatni rejs „Kingston” wypłynął w czerwcu 1872 roku. Gdy statek znajdował się o kilka mil od wyspy Grenadier na rzece Świętego Wawrzyńca, wybuchł pożar. Kapitan Carmichael z miejsca skierował parowiec ku wyspie, osadzając go na mieliźnie, gdzie też w końcu ugaszono ogień, który przyniósł śmierć dwóm osobom spośród 125 znajdujących się na statku. Postawa kapitan została wysoko oceniona zarówno przez prasę, jak i armatora.

Wbrew pierwotnym obawom okazało się że żelazny kadłub i maszyna parowa spalonego statku były w na tyle dobrym stanie, że postanowiono zaholować wrak na stocznię i tam go odbudować. I tak powstał statek o nazwie „Bavarian”. Dowództwo powierzono ponownie Carmichaelowi, wypróbowanemu już wcześniej na czterech innych parowcach tego samego armatora, o nazwach „Champion”, „Corinthian”, Passport” no i oczywiście „Kingston”. Pod komendą kapitan miał starszego oficera Hendersona, drugiego oficera Bradleya, intendenta McPehrsona oraz dwudziestu sześciu marynarzy.

Statek wypłynął z Toronto do Montrealu rankiem piątego listopada 1873 roku mając na pokładzie zaledwie sześcioro pasażerów. Ładunek stanowiło 1300 buszli (46 metrów sześciennych) jabłek i 50 ton bekonu. Na głównym pokładzie znajdującym się pod salonem ustawiono 25 baryłek „alkoholu”, prawdopodobnie whiskey. Na górnym pokładzie, ponad salonem na śródokręciu, znajdował się wielki i ciężki żelazny bom ładunkowy, mogący dzięki sile pary poruszać się na boki niczym wielkie poziome wahadło.

O godzinie dwudziestej służbę pełnił Henderson. Oficer przechadzał się miarowo po pokładzie, w regularnych odstępach czasu wchodząc do sterówki, aby sprawdzić kurs statku. Pasażerowie siedzieli w przednim salonie. Nagle Henderson usłyszał głośny łomot i krótko potem zobaczył w przerażeniu tryskające z salonu płomienie. To belka bomu zerwała się z mocowania i spadając przebiła sufit i podłogę salonu, lądując następnie wśród pęków iskier wprost na beczkach z alkoholem, rozbijając je na kawałki. Ponieważ spadający bom wyrwał tłok z maszyny parowej która go napędzała, para zaczęła gwałtownie uchodzić z systemu rurociągów, unieruchamiając mechanizmy statku. Rozlany trunek stanął w ogniu i zaczął szeroko rozlewać się, podpalając wszystko na swojej drodze. Na koniec płynny ogień zaczął wlewać się do kotłowni. Statek znajdował się wtedy na trawersie Bowmanville. Carmichael od razu uznał że nie ma szans na ugaszenie aż tak bardzo gwałtownego pożaru. Rozkazał opuszczenie trzech szalup.

Bowmanville leży nieopodal Toronto


Do pierwszej wskoczył najpierw spanikowany pilot – Francuz mający na imię... Napoleon - a w ślad za nim ośmiu marynarzy. Łódź opadła na wodę, a jej załoga pospiesznie oddaliła się od płonącego już prawie na całej długości statku, nie patrząc nawet, czy nikt nie skacze za nimi. Druga szalupa odbiła od burty, po czym wypełniła się wodą i zatonęła! Przyczyną był brak w dnie korka zatykającego otwór odprowadzający wodę deszczową podczas postoju łodzi pod żurawikami. Także trzecia szalupa dowodzona przez starszego oficera zaczęła z tego samego powodu wypełniać się wodą, ale tym razem udało się w porę odnaleźć korek i zatkać otwór. Wraz z Hendersonem na tej łodzi znalazło się trzynaście osób. Przy pomocy dwóch kapeluszy opróżniono łódź z wody. Oficer miał silnie oparzony policzek.

Henderson dostrzegł kapitana Carmichaela który w kamizelce ratunkowej trzymał się deski, starając się płynąć w kierunku jego szalupy. Obok niego znajdował się młody, krzyczący co sił chłopiec. Historia zna jego nazwisko: James Clair. Nie wiadomo dlaczego kapitan puścił wtedy deskę i odpłynął w kierunku pierwszej łodzi, tej z pilotem. To był ostatni moment, kiedy widziano go żywego. Po kilku dniach odnaleziono ciało Carmichaela na plaży.

Wśród rozbitków na szalupach nie było paniki. Raczej spokojne morze i jasno świecący księżyc pozwalały mieć nadzieję na ratunek, pomimo bardzo zimnego powietrza. Szczęśliwie wiatr był owego wieczoru bardzo delikatny. Henderson policzył ocalałych: dwadzieścia dwie osoby. Czternastka zginęła w ogniu i po zatonięciu drugiej szalupy. Wśród ofiar poza kapitanem znalazły się dwie kobiety oraz córka jednej z nich. W chwili wybuchu pożaru damy znajdowały się w kabinach z przodu i gdy ogień objął śródokręcie musiały pobiec na dziób, gdzie też straciły życie: nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności obie szalupy znajdowały się wtedy w okolicach rufy „Bavariana”. Po raz ostatni widziano je obejmujące się mocno na dziobie statku.

O ile łódź Hendersona wyłowiła kilka osób z drugiej szalupy, o tyle pierwsza łódź, z Napoleonem i ośmiu marynarzami stała w miejscu, zamiast okrążać statek w poszukiwaniu znajdujących się w wodzie rozbitków. W gniewnych artykułach dziennikarze wyrażali później nadzieję, że ta haniebna postawa zostanie właściwie oceniona przed sądem.

Po północy obu szalupom udało się dotrzeć do lądu. Pierwsza z nich dopłynęła do Oshawy, a druga kilka mil dalej na zachód. Krótko potem przy wciąż płonącym statku zjawił się holownik z Newcastle który wziął „Bavariana” na hol i zaciągnął do portu w Whitby. Tam zawodowi strażacy ugasili ogień.

Po dogłębnym przeanalizowaniu wszystkich zeznań kapitan Howard, Generalny Superintendent Canadian Inland Navigation Company, mógł jedynie potwierdzić znaną nam już przyczynę pożaru. Armator wyraził pośmiertnie podziękowanie kapitanowi Carmichaleowi za jego budującą postawę i wypełnianie obowiązków aż do smutnego końca. Howard wyraził także przekonanie że gdyby nie haniebna postawa pilota i ósemki będących z nich marynarzy, być może nikt nie straciłby życia. Ich szalupa mogła pomieścić aż 25 osób! Napoleon rozkazał oddalić się do statku, pomimo że starszy oficer Henderson nawoływał go żeby szukał pływających rozbitków. Ostatecznie armator skierował do sądu pozew przeciwko pilotowi. Nie zachował się wyrok w tej sprawie.

Krótko po ugaszeniu pożaru prasa podała że warty sto tysięcy dolarów statek był ubezpieczony jedynie na sześćdziesiąt. Napisano także że wprawdzie kadłub i maszyna uległy poważnym uszkodzeniom, ale pomimo tego planuje się przeholować wrak do Montrealu, aby wykorzystać kadłub do budowy kolejnego statku! I rzeczywiście, 17 listopada holownik „Emma Munson” ruszył z „Bavarianem” do Montrealu. Z powodu jednak dokuczliwego sztormu po trzech dniach podróży wrak zacumowano w Kingston, gdzie cieszył się niebywałym powodzeniem u gapiów ściągających z całej okolicy. Tam też kadłub przeczekał zimę.

Na bazie kadłuba „Kingstona” a potem „Bavariana”, niczym Feniks z popiołów powstał kolejny statek, „Algerian”.

„Algerian”
,

Już pod nowym armatorem Royal Mail Line pływał on aż do roku 1904 pomiędzy Montrealem i Toronto, mając w tym czasie dwie godne odnotowania „przygody”.

4 sierpnia 1897 roku wraz z parowcem „America” osiadł na mieliźnie podczas pokonywania groźnych Lachine Rapids, czyli Bystrzyn Lachine. Oba, pełne pasażerów statki, zostały ściągnięte na głęboką wodę bez żadnych uszkodzeń.

Lachine Rapids


Rysunek z 1890 roku doskonale pokazuje skalę zagrożenia na tym akwenie


Na obu zdjęciach „Algerian” pokonuje to niebezpieczne miejsce. Sądząc po ilości pasażerów na pokładzie, musiała to być nie lada atrakcja

,

Kolejne wydarzenie odnotowano w następnym roku, kiedy to w wyniku zderzenia „Algerian” poważnie uszkodził w tym samym rejonie holownik „Ida”. Wina leżała po stronie „Idy”, która pomimo ciemności nie niosła żadnych świateł. I tym razem obyło się bez ofiar.

W 1904 roku „Algerian” zmienił nazwę na „Cornwall”. Wciąż zarejestrowany jako pasażerski, spełniał jednakże te funkcję jedynie od czasu do czasu, stojąc na ogół bezczynnie przy kei. Mało kto chciał wybrać się w rejs jednostką, której daleko było do nowoczesności.
W roku 1911 statek odkupiła firma Calvin Company, po czym kompletnie go przebudowała. Usunięto całą nadbudówkę, montując w zamian sprzęt do przeprowadzania akcji ratowniczych, także z udziałem nurków.

Teraz „Cornwall” w niczym nie przypominał eleganckiego „pasażera”


Dopiero w 1930 roku – kadłub miał wówczas już 75 lat! – zdecydowano o pozbyciu się statku. Wyciągnięto go na jezioro Ontario i używając dynamitu posłano na dno w sąsiedztwie wyspy Amherst.

Leżący na zaledwie dwudziestu metrach wrak jest doskonale znany płetwonurkom. Wprawdzie kadłub ma wiele dziur, ale kotły są wciąż na swoim miejscu. Zachował się także duży fragment jednego z bocznych kół, wystając sześć metrów ponad poziomem dna.



Post zmieniony (25-06-20 18:23)

 
07-04-16 08:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

"Raczej spokojne morze [...]" - ten akwen to jezioro.

--
pozdrawiam Kuba

 
07-04-16 08:49  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:39)

 
07-04-16 09:06  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Lecz w przypadku Morza Kaspijskiego jest to nazwa powszechnie stosowana, natomiast co do jeziora Ontario nie slyszalem, zeby bylo okreslane mianem morza. Wiem, ze sie czepiam, ale osobe niezorientowana moze to mocno skonfundowac lub wrecz zmylic.
Ale to Ty masz pieczatke, wiec decyzja nalezy do Ciebie ;)

--
pozdrawiam Kuba

 
07-04-16 09:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:39)

 
07-04-16 09:25  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Ale historia ! Czyta się...
" Zwodowany w Montrealu [w] październiku [1855] pasażersko-towarowy bocznokołowiec „Kingston” [ zwodowano w październiku 1855 - wykreślić]..."
"o fortepianie, będącym w tych czasach na statku czymś wręcz ekstrawaganckim!" - fortepian może i tak ale większość, a właściwie wszystkie rzeczno-jeziorowe statki pasażerskie miały na wyposażeniu panina lub pianole,
"...bom ładunkowy, mogący dzięki sile pary poruszać się [na] boki..."
"Oficer przechadzał się miarowo po pokładzie [!], sprawdzając w regularnych odstępach kurs statku." - chyba na ręcznym kompasie :-)
"Ostatecznie armator skierował do sądu [pozew] przeciwko pilotowi."

 
07-04-16 09:26  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:40)

 
07-04-16 10:06  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Proponuję metodę "naprzemienną" - jak się "zmęczysz" klejeniem - piszesz i na "abarot" . Wilk syty i owca cała ! :-)
Przyzwyczaiłeś wszystkich do regularnego publikowania opowieści to tym bardziej czekać będziemy na kolejne, a nie, że odpalam kompa "klik" i już jest !

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 85 z 114Strony:  <=  <-  83  84  85  86  87  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024