KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 75 z 114Strony:  <=  <-  73  74  75  76  77  ->  => 
07-03-16 15:26  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
yak   

Jeśli "przegięciem" nazwiemy pozyskanie dwóch OP, z których każdy osiągnął zdolność do prowadzenia operacji bojowych, to jakiego określenia użyć na pozyskanie dwóch jednostek ORP Gawron i ORP Ślązak, które "mogą" operować jedynie w oparciu o własną bazę :-) ?

 
07-03-16 15:28  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:18)

 
08-03-16 10:59  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:18)

 
10-03-16 08:04  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 425


LEKCJA POD TYTUŁEM „ELENI V.”

W maju 1978 roku dwudziestoletni grecki zbiornikowiec „Eleni V.” znajdował się w drodze z Europortu (Rotterdam) do szkockiego Grangemouth, z ładunkiem 16.000 ton ciężkiego oleju, czyli statkowego paliwa. Niewiele, ale też i nie zaliczano już w tym czasie tej wielkości statków do dużych. Zbiornikowiec miał raptem 12.680 GRT i 170 metrów długości.

„Eleni V.”
,

Sobota, szósty dzień maja był fatalny jeśli chodzi o pogodę. Od rana morze zasnuwała gęsta mgła i niewątpliwie był to jeden z tych paskudnych dzionków w których będąc na morzu, z sympatią myśli się o wynalazcach radaru.

O godzinie jedenastej zbiornikowiec znajdował się o cztery mile od Lewoestoft, najbardziej wysuniętego na wschód skrawka Wielkiej Brytanii. Na radarze widać było przemieszczającą się niedaleko jakąś dużą łajbę, ale oficer wachtowy uznał, że statki miną się bez konieczności zmiany kursu. No i nie minęły się...

Spory francuski masowiec „Roseline” wjechał w impetem w „Eleni V.” tuż przed przednią nadbudówką.

„Roseline”


Siła uderzenia była tak wielka, że dziobowa część zbiornikowca czyli około jednej czwartej całego statku została w jednej chwili odkrojona. Aż strach pomyśleć ilu greckich marynarzy zginęłoby, gdyby dziób „Roseline” uderzył o kilkanaście metrów bliżej rufy „Eleni V.”, czyli wprost w przednią nadbudówkę. Najgorsze jednak się nie stało, i dzięki temu nikt z 39-osobowej załogi zbiornikowca nie odniósł najmniejszych nawet obrażeń! W pośpiesznie opuszczonych szalupach znaleźli miejsce wszyscy. Morze było spokojne, a tuż obok znajdowała się „Roseline”, która zastopowała natychmiast po zderzeniu. Jak często bywa w podobnych przypadkach, także i tutaj taranujący statek odniósł stosunkowo niewielkie uszkodzenia, już na pierwszy rzut oka nie zagrażający zatonięciem.



Podczas holowania przód nadbudówki „Eleni V.” został zanieczyszczony ciężkim olejem


Miejsce przekrojenia statku było podwójnie szczęśliwe, jeśli w ogóle w tej sytuacji można użyć takiego słowa. Dziób masowca trafił tuż przed wodoszczelną wręgą, co oznaczało, że do tylnej części kadłuba – tej z dwoma nadbudówkami – nie zaczęła się wlewać woda i stosunkowo szybko Grecy zorientowali się, że ich statek nie zatonie. Załoga nie wróciła jednakże na ciężko pokaleczony statek, bo i nie miało to sensu. Cóż zresztą mieliby robić na jego pokładzie? W rezultacie „Roseline” wysadziła ich na ląd w swoim docelowym porcie, Dunkierce.

Na wodzie unosiła się także część dziobowa, która w końcu obróciła się do góry dnem, ukazując jedną piątą swej długości; reszta znajdowała się pod wodą. Morze wokół okryła czarna, śmierdząca maź, wydobywająca się z przekrojonego zbiornika.

Angielskie służby zostały postawione w stan alarmowy. Rozlew paliwa dokonywał się zbyt blisko brzegu, żeby można było pozostawić wszystko na łaskę prądów morskich, które mogłyby rozproszyć olej po wodach Morza Północnego. Siódmego maja w nocy czarna maź zaczęła osiadać na 35 kilometrach plaż w okolicach Great Yarmouth. Zaroiły się one wkrótce od setek ludzi oraz spychaczy, przemieszczających zanieczyszczony piasek i kamienie do miejsc, w których ochotnicy ładowali to wszystko do plastikowych worków. Zamiast detergentów używano zwykłych łopat, którymi zbierano olej. Niewielka jego ilość dotarła także do plaż holenderskich.

Wkrótce rozpoczynał się okres letnich urlopów i myśl o odpływie wystraszonych zapaskudzonymi plażami turystów skutecznie dopingowała Anglików do jak najefektywniejszej i najszybszej pracy. Walka o środowisko trwała także nam morzu: z początku aż jedenaście jednostek polewało maź chemikaliami, ale prawie natychmiast zarzucono tę metodę. Nadzwyczaj lepkie paliwo - którego nie sposób użyć w statkowych silnikach bez uprzedniego podgrzania – czyniło spryskiwane bardzo nieefektywnym. W rezultacie na placu boju prym wiodły specjalistyczne statki z prostokątnym otworem zamiast dziobu, zbierające rozlane paliwo w sposób mechaniczny. Pozostałe jednostki rzucały na kożuch oleju grube cumy propylenowe, do których natychmiast przyklejały się bardzo duże ilości mazi. Wyciągnięte na pokład i oklejone grubą warstwą liny wyładowywano w porcie, po czym brano kolejną ich porcję i wracano na pole walki. Liczne cumy rozstawiono także w porcie Southwold, aby zapobiec przedostaniu się oleju do rzeki Blythe.

Obliczono później, że z rozbitego statku wyciekło pięć tysięcy ton paliwa, co dla Brytyjczyków oznaczało najgorszą klęskę ekologiczną od marca 1967 roku, kiedy to przy ich brzegach przełamał się dużo większy zbiornikowiec „Torrey Canyon” (vide Opowieść 48 „Pierwsze poważne ostrzeżenie”).

Koszty oczyszczania plaż i morza wyliczono później na dwa miliony funtów.

Gdy Anglicy toczyli swą walkę, na miejscu zderzenia zjawiły się dwa holowniki ratownicze. Holenderskie oczywiście, jako że ta właśnie nacja ma chyba najlepszy specjalistyczny sprzęt, i przede wszystkim ogromne doświadczenie. Na rufową część „Eleni V.” przeszło kilku ratowników, którzy przyjęli hole. Po paru godzinach cała trójka skierowała się w kierunku Europortu. Konwój nie od razu wpuszczono do portu, bo potrzeba było czasu na uczynienie specjalnych aranżacji dla tak specjalnego przypadku. Statki zatrzymały się na wysokości Hook of Holland, ale wciąż spokojne morze czyniło tę operację bezpieczną.

W końcu rozbity zbiornikowiec przycumowano do zwykłego nabrzeża eksploatacyjnego Europortu, po czym zabrano się do wypompowywania płynnego ładunku. Zaraz po tym opróżniono także zbiorniki paliwowe zbiornikowca.

Prawdę mówiąc stan „Eleni V.” był na tyle dobry, że można śmiało było pomyśleć o wstawieniu statku na suchy dok i dorobieniu brakującej części dziobowej. I pewnie na takie rozwiązanie armator by się zdecydował gdyby nie dwie ważne rzeczy: po pierwsze zbiornikowiec miał już dwadzieścia lat i niewiele życia już mu pozostało, a po drugie jak na rok 1978 statek był po prostu przestarzały i nieekonomiczny w porównaniu z nowoczesnymi jednostkami, wypuszczanymi niemal seryjnie przez stocznie. W praktyce oznaczało to wyrok na „Eleni V.”. Statek sprzedano do hiszpańskiej stoczni złomowej w Santander, i po prowizorycznie załatanym miejscu przecięcia, zaholowano tam pod koniec lipca.

A co z częścią dziobową? Prądy zniosły ją dość daleko od miejsca kolizji, ale nie na otwarte morze, tylko bliżej lądu. Anglicy zdecydowali się osadzić dziób na mieliźnie w pobliżu Yarmouth, aby z unieruchomionego kadłuba wypompować wciąż znajdujący się w nim ładunek. W trakcie holowania lina jednakże pękła i w bezwładna masa stali zdryfowała na płyciznę położona o kilka mil od miasteczka Bakton. Cały czas asystowały jej statek Trinity House (prywatna organizacja zajmująca się sprawami żeglugowymi) oraz cztery holowniki.

Tam właśnie, w pobliżu Lowestoft, wypompowano z wnętrza pozostały jeszcze płynny ładunek. Dwudziestego dziewiątego maja ponownie wzięto dziobową część na hol i odciągnięto na 26 mil od Lowestoft, gdzie płetwonurkowie z Royal Navy założyli aż dwie tony ładunków wybuchowych. Odpalono je następnego dnia tuż przed dziesiątą rano, posyłając dziób z napisem ELENI V na dno. Pozostałe w zbiornikach 1100 ton oleju wyparowało w jednej chwili w wielkiej, pomarańczowej eksplozji. Dym wzbił się na ponad 600 metrów, a huk usłyszano promieniu aż 40 mil.

Transportowanie ładunków wybuchowym na dziobową część zbiornikowca


Miejsce zderzenia (Point de collision) i zatopienia części dziobowej „Eleni V.” (Lieu de l’explosion)



Wyciek ciężkiego oleju z „Eleni V.” miał duże znaczenie dla rozwoju technik zwalczania rozlewów. Uświadomiono sobie że o ile rozlewy ropy naftowej można zwalczać przy użyciu detergentów, o tyle w przypadku ciężkiego oleju jest to bezsensowne, a to powodu jego dużej lepkości. Należało zatem zdecydować o zbudowaniu i utrzymywaniu większej liczby statków-łapaczek, niż miało to miejsce do tej pory. Dopiero teraz doceniono także znaczenie zwiadu lotniczego, dzięki któremu można nie tylko śledzić przemieszczanie się zanieczyszczeń, ale także przewidzieć gdzie i kiedy dotrą one na plaże. I – last but not least, jak mawiają Anglicy – należało wreszcie przygotować specjalne obszary, dokąd nie tylko można byłoby wywozić zanieczyszczony piasek i cumy, ale gdzie także dawałoby się odzyskiwać przynajmniej część ciężkiego oleju. Następne lata pokazały, że nie tylko Brytyjczycy przerobili bardzo starannie lekcję pod tytułem „Eleni V.”

Post zmieniony (03-05-20 11:01)

 
10-03-16 08:41  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:19)

 
10-03-16 12:28  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Ja bym sie chcial dopytac o jednostke przy informacji "z ładunkiem 16.000 ciężkiego oleju" (sam poczatek Opowiesci). Tony, litry, czy jeszcze cos inszego?

--
pozdrawiam Kuba

 
10-03-16 12:53  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:20)

 
10-03-16 13:14  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Dziekuje :)

--
pozdrawiam Kuba

 
10-03-16 13:16  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:20)

 
10-03-16 13:40  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Kilka razy woziliśmy mazut. Do wyładunku musi być podgrzany do ok. 70 stopni C i śmierdzi okrutnie ale jest ładunkiem bezpiecznym (niski LEL -Lower Explosive Limit).
Gehenną było czyszczenie tanków mimo całego systemu wytwarzania pary i wrzątku.
Na koniec i tak matrosi (obowiązek) i wszyscy chętni za extra pay usuwało resztki szuflami. Raz poszedłem ale doszedłem do wniosku, ze mimo dobrej zapłaty "gra nie warta świeczki", zdrowie wazniejsze.

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 75 z 114Strony:  <=  <-  73  74  75  76  77  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024