KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 72 z 114Strony:  <=  <-  70  71  72  73  74  ->  => 
25-02-16 13:15  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (28-03-20 11:00)

 
25-02-16 13:51  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (28-03-20 11:00)

 
25-02-16 20:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Greg77   

Akra- czekam na każdą Opowieść z niecierpliwością i czytam na szybko. Do zwracania uwagi na błędy zachęcili mnie początkowi "poprawiacze". Robię to zmyślą, że jednak uda Ci się wydać książkę.Wydaje mi się,że gdybyś publikował te opowiadania w formie blogu to mógłbyś startować, z wielkimi szansami, w konkursach typu "Blog Roku".
Co do tej konkretnej poprawki to niekoniecznie mogło być to tylko "był" - nie wiedziałem czy coś Ci nie umknęło np.
" Dowodzący francuskim zespołem wiceadmirał René-Émile Godfroy, określany przez Cunninghama jako człowiek „wysoce inteligentny i gotowy do działania” a do tego mówiący znakomicie po angielsku był zapatrzony w Royal Navy"
Pozdrawiam
Grzegorz

--
Pozdrawiam
Grzegorz
KWA

 
26-02-16 08:14  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:12)

 
26-02-16 12:43  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Owszem można opublikować ale... na własny koszt.
Latem na Monciaku ma stolik emerytowany kpt żw i sprzedaje kilka własnym nakładem finansowym wydrukowanych książek.
Można spróbować w lokalnej prasie (ale tematyka musi być związana z regionem) a jeśli w ogólnopolskiej (tematycznej) to w 99 % bez honorarium - bezpłatny egzemplarz pisma a po kilku zamieszczonych artykułach ewentualnie darmowa prenumerata.
Znam to z własnego doświadczenia.

 
26-02-16 13:06  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:12)

 
27-02-16 09:30  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Greg77   

Ok - nie będę już wyłapywał niespójności językowych.
Co do wydania książki - zgłaszam zapotrzebowanie na 5 szt w twardej oprawie(liczę na cenę około 50-70 zł.)
Pomyśl też nad tym żeby Opowieści udostępniać gdzieś jako blog.
Tu http://blogbiszopa.pl/ masz przykład jak z pisania o historii da się wydać nie jedną książkę a trzy i do tego ta sława,sława....;)

--
Pozdrawiam
Grzegorz
KWA

 
27-02-16 14:27  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Sława, sławą ale jaką miałbyś przyjemność wpisując dedykacje ! ;-)

 
29-02-16 07:56  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (13-04-20 05:12)

 
29-02-16 07:57  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 422


TAJEMNICZA MISJA USS „MILWAUKEE”


Wiosną i latem 1940 roku U-booty siały straszliwe spustoszenie wśród brytyjskich konwojów, topiąc statek za statkiem. Admiralicja znalazła się w kropce. Wysyłać niszczyciele do eskortowania frachtowców, czy też trzymać je w kraju, na wypadek spodziewanej inwazji na Wyspy?

Ponieważ zwyciężyła druga opcja, konwoje osłaniały głównie niewielkie slupy i korwety, których nie tylko było przeraźliwie mało, ale także obsadzały je niedoświadczone załogi. Okręciki rozwijały niewielką szybkość, a ich uzbrojenie pozostawiało wiele do życzenia, nijak nie przystając do wymogów zwalczania U-bootów.

Nie było tajemnicą że prezydent Roosevelt starał się wprowadzić swój kraj do wojny, ale przewaga izolacjonistów w Kongresie była zbyt silna, aby te zamiary mogły zostać zrealizowane. Po wielu miesiącach negocjacji Churchill doprowadził jedynie do przejęcia pięćdziesięciu starych amerykańskich niszczycieli, co szczegółowo zostało przedstawione w Opowieści 422 (Czterokominowce).

Zostawiamy Brytyjczyków z ich problemami, i przenosimy się na pokład amerykańskiego lekkiego krążownika „Milwaukee”. Trzydziestego września do załogi dołączył komandor podporucznik Thomas Hirst Hayes z Korpusu Medycznego US Navy. Był on nie tylko znakomitym chirurgiem, ale także doskonale znającym kilka obcych języków oficerem wywiadu Marynarki. Hayes rozpoczął pracę w US Navy w roku 1924, a dwanaście lat później dołączył do wywiadu. Jego medyczny status był doskonałą przykrywką do wykonywania rozkazów nowych zwierzchników. Jedynie dowódca krążownika, komandor Archibald McGlasson znał prawdę o lekarzu, i był zobowiązany ściśle z nim współpracować.

„Milwaukee” doskonale nadawał się do tajnej misji. Zbudowany w roku 1918 okręt był już przestarzały, a przez to raczej niedoceniany w oczach zapatrzonych w nowoczesne jednostki admirałów. Dwa razy po dwa kominy upodabniały jego sylwetkę do przekazanych niedawno Brytyjczykom niszczycieli.

Z dużej odległości można było pomylić „Milwaukee” (na pierwszym zdjęciu) z czterokominowym niszczycielem („Caldwell)
,

Pod koniec 1940 roku silne sztormy prawie całkowicie wstrzymały działalność U-bootów na Północnym Atlantyku. Ta sama pogoda pomogła jednakże niemieckim ciężkim krążownikom wymknąć się z pilnie strzeżonych przez Brytyjczyków portów norweskich, gdzie zostały przez nich zablokowane jeszcze w połowie kwietnia. W październiku cieśninę pomiędzy Islandią a Grenlandią niepostrzeżenie sforsował „Admiral Scheer”, a na początku grudnia tę samą sztuczkę powtórzył „Admiral Hipper”. Niewątpliwy sukces, tyle że raczej mało zagrażający konwojom. Dzięki swej liczebności ex-amerykańskie czterokominowce były teraz w stanie wypatrzeć przeciwnika wystarczająco wcześnie, aby w razie czego rozproszyć konwój, pozbawiając tym samym niemieckie krążowniki szans na urządzenie prawdziwej rzezi.

Pod koniec stycznia 1941 roku admirał Erich Raeder uznał, że należałoby wzmocnić ciężkie siły na Północnym Atlantyku. Czwartego lutego otrzymał informację, że blokujące Cieśninę Duńską (pomiędzy Islandią a Grenlandią) ciężkie okręty Royal Navy popłynęły do Scapa Flow celem pobrania paliwa. Stojące w Narviku pancerniki „Scharnhorst” i „Gneisenau” otrzymały rozkaz natychmiastowego wyjścia w morze i obrania kursu na Atlantyk. Dowodzona przez admirała Günthera Lütjensa para potężnych okrętów miała za zadanie atakowania konwojów.

Jedynym brytyjskim okrętem który teoretycznie mógłby im się przeciwstawić był stary pancernik „Malaya”, będący jednakże wolniejszy aż o siedem węzłów od nowoczesnych jednostek niemieckich. „Malaya” miała wprawdzie osiem dział kalibru 381 mm oraz 16 x 152 mm, ale dysponujący łącznie 18 działami 280 mm i 24 x 150 mm Niemcy i tak mieliby przewagę, zwłaszcza biorąc pod uwagę owe nieszczęsne siedem węzłów różnicy.

Dwudziestego drugiego lutego pancerniki Lütjensa zatopiły pierwsze frachtowce, po czym popłynęły na południe ku zachodnim wybrzeżom Afryki. Ósmego marca samolot z „Malaya” dostrzegł okręty pomiędzy Cape Blanco (Afryka) i Wyspami Kanaryjskimi. Brytyjski attache morski w Waszyngtonie, kontradmirał Herbert Pott natychmiast poinformował o tym komandora Alana G. Kirka, szefa wywiadu US Navy.

Kilka dni później Kongres wyraził wreszcie zgodę na Lend-Lease Act, upoważniający do dostarczania broni i zaopatrzenia do jakiegokolwiek kraju, którego obronę prezydent Roosevelt uznał jako odpowiadającą amerykańskim interesom. W tym czasie „Scharnhorst” i „Gneisenau” topiły kolejne liczne frachtowce.

*

Przez ponad sześć miesięcy Tom Hayes cierpliwie czekał na „Milwaukee” na rozkazy. W pamiętniku oraz w listach do rodziny przyznawał, że nigdy nie potrafił dostosować się do życia na krążowniku.



Gordon Hawkins był chorążym na „Milwaukee”,kiedy to pierwszego kwietnia 1940 roku okręt opuścił Nowy Jork. Wspominał po latach: „Kiedy wyszliśmy z Brooklyn Navy Yard [stocznia marynarki wojennej] okręt był w tak fatalnym stanie, że ze swoją brygadą przez 48 godzin łataliśmy dziury w wodoszczelnych wręgach. Powstałe podczas przeciągania kabli demagnetyzujących otwory nie były [na stoczni] zaślepione. Wszędzie było pełno tych dziur. Okręt nie tylko że znajdował się w złym stanie, to jeszcze sprzęt przeciwpożarowy był stary i wymagał wymiany. Przypuszczaliśmy że popłyniemy do Południowej Ameryki, ale z jakichś nieznanych powodów posłano nas do Norfolk. Nie widziałem powodu żeby nas tam trzymać, chyba że mieliśmy w [tym] porcie jakiś interes”.

Podczas postoju w Norfolk nie wydawano przepustek na zejście na ląd. Na kilka dni przed wypłynięciem Tom Hayes napisał do przyjaciela list, prosząc o słownik portugalskich zwrotów. Wspomniał także że „Milwaukee” wypłynie w tajną podróż (!) i że tylko „jedna osoba więcej” wie o zadaniu. Tą drugą osobą nie musiał być jednakże wcale dowódca okrętu, komandor McGlasson, który mógł spełniać jedynie rolę „szofera”! W liście Hayes wspomniał także że może nie wrócić i dodał „Pamiętaj Maine!” – hasło, które po zatonięciu w roku 1898 pancernika USS „Maine” walnie przyczyniło się do wypowiedzenia wojny Hiszpanii (vide Opowieść 34 Hawańska tajemnica). Czyżby ewentualne zatopienie „Milwaukee” – przez Niemców oczywiście – miałoby ułatwić wejście Stanów Zjednoczonych do wojny?

Krążownik wypłynął z Norfolk ósmego kwietnia bez eskorty i skierował się ku Azorom, czyli w rejon, w którym widziano niemieckie pancerniki.



Przez zwykły przypadek, gdy „Milwaukee” właśnie wychodził w morze, Raeder rozkazał „Scharnhorstowi” i „Gneisenau” powrót do Brestu. Pancerniki dotarły do portu w chwili, gdy amerykański okręt znajdował się już pośrodku Atlantyku.

W nocy osiemnastego kwietnia „Milwaukee” zawinął do Ponta Delgada na Azorach. Tak jak w Norfolk, także i tu załoga nie mogła zejść na ląd. Hayes i McGalsson czekali na radiowe instrukcje. Ku niezmiernemu zdziwieniu załogi, następnego dnia okręt otrzymał rozkaz powrotu do Ameryki, tym razem do Newport, Rhode Island.

Dwa tygodnie później ku swej nieopisanej uldze Toma Hayes zszedł z okrętu i został wysłany na Filipiny. Miał tam utworzyć siatkę szpiegowską, działającą po ewentualnym zajęciu kraju przez Japończyków. Po upadku Corregidoru Hayes został uwięziony, ale przez dwa kolejne lata udawało mu się kierować z więzienia Bilibid w Manili szpiegowskim operacjami (!). Dzielny oficer nie doczekał wolności. Przeżył wprawdzie zatopienie statku-więzienia (hell ship) „Oryoku Maru”, ale zmarł na kolejnym, którego nazwy nie udało się ustalić. Wiadomo jedynie, że stało się to w styczniu 1945.
Ale o co mogło chodzić w dziwnej a tajnej misji „Milwaukee”? Jest całkiem możliwe, że powrót niemieckich pancerników do bazy uczynił zbędnym wzięcie przez krążownik aktywnego udziału w obronie konwojów, eskortowanych także przez ex-amerykańskie czterokominowe niszczyciele. Gdyby pancerniki zaatakowały konwój chroniony przez „Milwaukee”, łatwo mogłyby z dużej odległości pomylić go z mającymi bardzo podobną sylwetkę brytyjskimi obecnie niszczycielami! Także samotny okręt mógłby łacno zostać wzięty za okręt Jego Królewskiej Mości. A jakikolwiek atak na krążownik z miejsca przedstawiony zostałby przez Roosevelta jako „akt wojny”. A gdyby tak jeszcze „Milwaukee” poszedł na dno... hasło „Pamiętaj Milwaukee!” rozniosłoby się po całym kraju.

Czy trasa "Milwaukee" (linie poziome) i okrętów niemieckich (linia pionowa) miały się spotkać?


Powyższa hipoteza jest całkiem sensowna, a do tego poparta kolejnymi faktami. Otóż dziennik okrętowy krążownika wykazuje, że „Milwaukee” wypłynął z Norfolk, Wirginia zgodnie z rozkazem OPNAV (Office of the Chief of Naval Operations – Biuro Szefa Operacji Morskich) numer 051630, a zgodnie z rozkazem tej samej komórki, numer 182215, powrócił do Stanów. Żadnego z tych rozkazów nie ma jednakże w zachowanej, a szczegółowo prowadzonej dokumentacji dotyczącej okrętu! Potwierdził to dyrektor Wydziału Archiwów Operacyjnych w Centrum Historycznym Marynarki. Jeśli zatem oba rozkazy zniszczono, to dlaczego?

Z kolei dyrektor Działu Wojskowego w Archiwum Państwowym powiedział: „Możliwe że Milwaukee został wysłany aby zweryfikować raport Admiralicji [brytyjskiej] o spostrzeżeniu niemieckich krążowników liniowych [tak w oryginale]”. Tylko po co miały to robić?

A jaka mogła być rola Toma Hayesa w tej całej intrydze? „Dziwnym trafem” także na ten temat nie ma zapisów w OPNAV. Jedynym wartym uwagi dokumentem pozostał telegram Roosevelta do komandora Kirka – Szefa Wywiadu US Navy – wyrażający zgodę na rozpoczęcie akcji wywiadowczej na Atlantyku. Hmmm, możliwe jest że chodziło o misję Hayesa, mającego za zadanie utworzyć na Azorach podziemną organizację na wypadek niemieckiej inwazji – tak jak to później robił na Filipinach. Ale kim była i jakie miała rozkazy „druga osoba” wiedzącą o tym zadaniu? I – przede wszystkim – dlaczego Hayes nie wysiadł na Azorach, tylko wypłynął stamtąd już następnego dnia? A może jednak komandor Kirk wysłał „Milwaukee” w drogę, z której już miał nie wrócić?

Pytania pytania pytania...

Post zmieniony (24-06-20 11:34)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 72 z 114Strony:  <=  <-  70  71  72  73  74  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024