KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 51 z 114Strony:  <=  <-  49  50  51  52  53  ->  => 
30-11-15 09:39  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"Zabrano ośmioro pasażerów: dwóch mężczyzn oraz trzy kobiety, a wśród nich pani Mann z trzema córkami".
Czy ilość pasażerów się zgadza ?
Pan/pani Horrocks ? (zawołał/zawołała) Pan Horrocks płynął z żoną ?
Pani/pan Henry ? Chyba "pani" a jeśli tak to kobiet było sześć.

 
30-11-15 10:02  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 20:09)

 
30-11-15 10:41  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Greg77   

"Ekspertom zadano ekspertom"

--
Pozdrawiam
Grzegorz
KWA

 
30-11-15 10:57  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

;-)))
PS - w Polsce w czasach Władysława IV na dworach magnackich dzieci do 3 roku życia były "bezpłciowe" . Dziewczynki i chłopcy byli tak samo ubierani i określano je jako "dziecko", z wyjątkiem chłopca z góry przeznaczonego do stanu duchownego.
Wiele ciekawostek dotyczących obyczajów tej epoki można przeczytać na stronie "Pasaż Wiedzy - Muzeum Pałac w Wilanowie" napisanych m.in. przez dr J. Żukowskiego (prywatnie mój zięć).

 
30-11-15 10:59  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 20:10)

 
03-12-15 07:57  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 397


NIEWIELE BRAKOWAŁO

„Mont Louis” był statkiem typu ro-ro o długości 135 metrów i 4210 GRT. Zwodowany w roku 1972 w fińskiej stoczni Oy Wartsila Ab w Turku, należał do francuskiej Compagnie Generale Maritime.

„Mont Louis”


W sierpniu 1984 roku załadowano na niego w Le Havre i Dunkierce mocno nietypowy ładunek, przeznaczony do Rygi, ZSRR. Była to kontynuacja handlowego kontraktu zawartego jedenaście lat wcześniej. Ładunek skrupulatnie oznaczono doskonale znanymi tabliczkami:



Radioaktywnego ładunku było aż 350 ton. Umieszczono go w specjalnych pojemnikach mających kształt beczek, a zasztauowanych w trzech grupach:
- grupa 1: 18 pojemników lekko zubożonego fluorku uranu (0,67 % zawartości izotopu U-235)
- grupa 2: 9 pojemników naturalnego fluorku uranu (0,71 % zawartości izotopu U-235)
- grupa 3: 3 pojemniki lekko wzbogaconego fluorku uranu (0,88% zawartości izotopu U-235)
Do tego dwadzieścia dwa puste pojemniki. Pojemniki tego typu, zaprojektowane dwadzieścia lat wcześniej przez Amerykanów, były powszechnie używane na całym świecie.

A oto definicja fluorku uranu (UF6): niskoradioaktywna substancja stała, przy reakcji z wodą tworząca wysoce korozyjny i toksyczny gaz/ciecz fluorowodór. Mieszanka powyżej 30 cząsteczek na milion jest oznaczona jako IDLH (Immediately Dangerous to Life or Health) czyli Natychmiastowe Zagrożenie dla Życia lub Zdrowia. Dwudziestotrzyosobowa załoga nie miała zatem zbytnich powodów do zadowolenia z tego akurat ładunku w przeciwieństwie do armatora, który z całą pewnością nie narzekał na wysokość zainkasowanego frachtu.

Grupa 1 i 3 zawierały – w różnych proporcjach – uran z recyklingu, czyli wytworzony przez przerobione w elektrowniach atomowych paliwo. Jeśli chodzi o radioaktywność, nie było znaczących różnic pomiędzy grupami, zgodnie z dokumentacją wymagającą skrajnie wysoką czystość dostarczonego przez elektrownie uranu.

Pojemniki z fluorkiem uranu


W Związku Radzieckim zawartość izotopu miała zostać wzbogacona do poziomu pomiędzy 3,4 a 3,7 % i następnie całość odesłana do elektrowni atomowych we Francji (pojemniki grupy 1), Belgii (grupa 2) i w RFN (grupa 3).

Pełne pojemniki zasztauowano z przodu ładowni, a puste po połowie z przodu i tyłu. Te ostatnie miały podwójne ścianki i przystosowane były do przewożenia fluorku uranu, wzbogaconego do maksimum 4 procent izotopem U-235. Pomiędzy ściankami znajdowała się mieszkanka fenolowej pianki z boraksem, co w przypadku pożaru miało zapobiec przepaleniu się ścianki wewnętrznej. Pojemniki leżały w specjalnych łożach. Dodatkowym ładunkiem było 400 ton stalowych rur oraz wyposażenie do budowy rurociągów.

*

„Olau Britannia” był niemieckim promem znanej firmy TT-Line, wprowadzonym w maju 1982 rok na linię Sheernes (Anglia) – Vlissingen (Holandia). Ten drugi port jest zresztą równie dobrze znany jako Flushing, co jest angielską nazwą z czasów, gdy panowali tam Wyspiarze. Zbudowany w Bremerhaven statek miał 15064 GRT, długość 153 metry i mógł rozwijać 20 węzłów.

„Olau Britannia”


*

Oba statki znalazły się tuż przy sobie o czternastej piętnaście dwudziestego piątego sierpnia 1984 roku na Morzu Północnym, około dwanaście mil od belgijskiej Ostendy. Nisko wisząca mgła poważnie ograniczała widoczność, ale – u licha – oba statki miały przecież na mostku coś takiego jak radar!

Dziób promu wbił się aż na sześć metrów w prawą burtę ro-rowca na wysokości przedniej ściany nadbudówki, omijając szczęśliwie o kilkadziesiąt metrów miejsce zasztauowania radioaktywnego ładunku. Wstrząs wyrzucił do wody pięciu francuskich marynarzy, ale natychmiast rzucone koła oraz wywieszone sztormtrapy pozwoliły im po kilku zaledwie minutach na powrót na pokład. Na promie wiozącym 935 brytyjskich, niemieckich i holenderskich pasażerach i obsadzonym przez 80 członków załogi skończyło się jedynie na licznych siniakach, oraz kilkunastu przypadkach szoku.

,

Upewnieni przez załogę promu że ich statkowi nic nie grozi, pasażerowie z zainteresowaniem obserwowali rozwój sytuacji


Dowódca „Olau Britannia” dał rozkaz „cała wstecz”, ale dziób promu tak mocno się zakleszczył w burcie „Mont Louis”, że statek ani nie drgnął. Dopiero przybyłe z Ostendy holowniki siłą swych maszyn rozłączyły obie jednostki.



W chwili gdy dziób promu oderwał się od ro-rowca, jego los był przesądzony. W wyrwę w kadłubie zaczęła wlewać się woda, posyłając w końcu statek na dno. Oczywiście załoga była przygotowana na taki rozwój sytuacji i zdążyła sprawnie się ewakuować.

„Mont Louis” tonie


Głębokość w miejscu zatonięcia statku wynosiła przy wysokiej wodzie czternaście metrów, podczas gdy statek był szeroki na metrów osiemnaście. Podczas odpływu jego burta znajdowała się nad wodą, co szalenie ułatwiało akcję wydobywania groźnego ładunku.



Francuzi zlecili to zadanie znanej holenderskiej firmie ratowniczej Smit Tak International oraz belgijskiej Union de Remorquage et de Sauvetage. Wprawdzie statek zatonął na wodach międzynarodowych, ale belgijski rząd wyznaczył swoich ekspertów, dokładnie obserwujących pracę ratowników. Zaczęli oni pracę pierwszego września od wycięcia w burcie otworów, dających im dostęp do pojemników. Pracę wielokrotnie przerywano z powodu sztormowej pogody, która w końcu doprowadziła do przełamania się wraku w miejscu „napoczętym” przez dziób „Olau Britannia”.

Wobec poważnego zagrożenia skażenia morza radioaktywnością z pomocą pospieszył także rząd RFN, oddając do dyspozycji ratowników specjalistyczny kontener, w którym można byłoby bezpiecznie składować rozbite pojemniki z fluorkiem uranu. Na miejscu zjawiły się natychmiast okręty belgijskiej Marynarki, neutralizując plamy wydobywającego sie z uszkodzonego zbiornika wraku paliwa. Przy tej akcji zużyto 28 tysięcy litrów detergentów.

Już następnego dnia po kolizji, wczesnym rankiem pobrano próbki wody zarówno z powierzchni jak i z warstwy przydennej, po czym wysłano je pospiesznie śmigłowcami do francuskich i belgijskich laboratoriów. Po kilku godzinach pobrano także dodatkowe próbki wody z wnętrza wraku. Członkowie załogi „Mont Louis” przeszli badania na skażenie organizmu radioaktywnością. Każdy wydobyty pojemnik był natychmiast badany na szczelność najpierw na jednostce ratowniczej, a następnie powtórnie w Dunkierce. Sześćdziesiąt cztery osoby pracujące przy wraku oraz przeładowujące pojemniki w porcie otrzymały dozymetry. Od początku do końca wszelkie wydarzenia znajdowały się pod wnikliwą kontrolą SCPRI, który to skrót jest rozwinięciem francuskiej nazwy Centralna Francuska Służba Ochrony przed Promieniowaniem Jonizującym.

Pomimo często fatalnej pogody, sprawnie wydobyto wszystkie pełne pojemniki oraz szesnaście z dwudziestu dwóch pustych. Operację zakończono czwartego października uznając, że wydobycie pozostałych sześciu pustych pojemników byłoby zbyt trudne technicznie, a dodatkowo nieopłacalne ekonomicznie.

Wystawione na sztormowe fale pojemniki nie znajdowały się w idealnym stanie, ale wgięte ścianki czy oderwane pokrywy zaworów nie spowodowały ich rozszczelnienia. Maleńki otwór wykryto jedynie przy jednym z zaworów. Przez otwór ten do wnętrza dostała się bardzo niewielka ilość wody. Przeciek natychmiast zlikwidowano przy pomocy żywicy, a pechowy pojemnik na wszelki wypadek natychmiast wstawiono do niemieckiego kontenera. A jednak się przydał!

Przez cały czas SCPRI wykonywał badania setek próbek wody i powietrza, nie znajdując jednakże niczego niepokojącego. Okazało się, że nawet złożony w kontenerze pojemnik nie wykazuje żadnych śladów radioaktywności. Na koniec oficjalnie stwierdzono, że wypadek „Mont Louis” nie miał żadnych konsekwencji radiologicznych czy też chemicznych ani na ludzi, ani na środowisko.

Przypadek potwierdził pełną przydatność i znakomitą jakość użytych pojemników, które wykazały spodziewany stopień odporności w awaryjnej sytuacji. Wyciągając wnioski z przypadku „Mont Louis”, producent zapewnił jednakże większe bezpieczeństwo zaworów, modyfikując ich osłony.

*

Operację usuwania wraku rozpoczęto dwudziestego dziewiątego września 1984, przy użyciu specjalistycznej jednostki typu katamaran „Rambiz”, której kadłuby nosiły nazwy „Ram” i „Bizon”. Jednostka ta ma dwa dźwigi, każdy o nośności 2000 ton. Właśnie dzięki „Rambizowi” wydobyto rufową część „Mont Louis”, przewożąc ją następnie do Zeebrugge.

„Rambiz”


Reszta kadłuba została pocięta na miejscu i wydobywana kawałkami przy użyciu mniejszej – a więc dużo tańszej - „Normy”, mającej dźwigi o nośności 440 ton.

„Norma”


Koszt tej operacji wyniósł 4,6 miliona dolarów.

*

Wypadkiem zajął się oczywiście sąd, który w końcu oznajmił, że cała wina leży po stronie francuskiego statku. Kapitana i starszego oficera obciążono winą za „podstawienie” się pod dziób promu. Radar „Mont Louis” ustawiony był na zasięg zaledwie trzech mil – zamiast sześciu – co nie dało czasu na wykonanie zmiany kursu.

*

Remont dziobu promu nie trwał długo. Jako „Olau Britannia” pływał do roku 1990, kiedy to zmienił armatora, banderę na norweską i nazwę na „Bayard”



Już w następnym roku statek przejął kolejny norweski armator, zmieniając przy tym nazwę na „Christian IV”



Nazwa ta przetrwała aż do roku 2008, kiedy to podniesiono na nim banderę fińską i namalowano nazwę „Julia”



Od roku 2010 brytyjski tym razem statek nazywał się „Wind Perfection”, pływając pod banderą Bermudów. W roku 2012 zmieniła się ona wprawdzie na brytyjską, ale nazwa pozostała bez zmian. Statek pływa do dzisiaj.



--

Post zmieniony (02-05-20 14:16)

 
03-12-15 10:15  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Greg77   

"Reszta kadłuba została pocięcia na miejscu"

--
Pozdrawiam
Grzegorz
KWA

 
03-12-15 10:35  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 20:11)

 
04-12-15 10:43  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Mimo spędzenia odrobinki czasu we Vlissingen nie miałem pojęcia, że Brytyjczycy przechrzcili je po swojemu. Ale dla nas, Vlissingen nie jest wcale znane z brytyjskiej nazwy, tylko jako miejsce narodzin ORP Orzeł! Tak przy okazji - jako miasto urodą nie powala, ale ma długaśną ładną plażę.

Chciałbym zwrócić też Twoją uwagę, że piszesz tuż obok siebie nazwę francuską i polską. Lepiej chyba byłoby pisać konsekwentnie - albo Le Havre i Dunkerque albo (co wolałbym) Hawr i Dunkierka. Nazwy te przecież funkcjonują w naszym języku od stuleci.

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
04-12-15 11:34  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 20:11)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 51 z 114Strony:  <=  <-  49  50  51  52  53  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024