Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 396
SIŁA ŻYWIOŁU
Zwodowany w roku 1873 parowiec „Kenmure Castle” należał początkowo do portu londyńskiego (Port of London). Statek miał 1951 GRT, długość 87 metrów i dzięki maszynie mającej 180 KM mógł rozwijać dziesięć węzłów. Po ośmiu latach zarząd portu uznał wreszcie jednostkę za zbędną, po czym sprzedał niejakiemu Thomasowi Skinnerowi, który wraz ze wspólnikami zajął się eksploatacją statku. Dowódcą mianowano kapitana J. D. Barretta.
Statek wziął nazwę od szkockiego zamku Kenmure, który tak jeszcze wyglądał przed pierwszą wojną światową...
...a tak wygląda obecnie
Dwudziestego trzeciego stycznia 1883 roku „Kenmure Castle” wypłynął z pełnymi ładowniami z Londynu w swój trzeci długi rejs do Szanghaju. Zabrano ośmioro pasażerów: dwóch mężczyzn oraz trzy kobiety, a wśród nich pani Mann z trzema córkami. Załogę stanowiło czterdzieści osób, w tym zaledwie dziesięciu brytyjskich oficerów. Palacze i marynarze byli Chińczykami, bardzo surowymi jeśli chodzi o marynarskie umiejętności, nie mówiąc już o braku dyscypliny oraz zamiłowaniu do opium...
Od samego początku pogoda była zła – jak to zresztą zwykle bywa w styczniu na tych wodach – i jeszcze dodatkowo pogorszyła się po wpłynięciu statku na Zatokę Biskajską. Wiał bardzo silny wiatr z północnego zachodu.
W czwartek pierwszego lutego stało się. Fale zniszczyły ster i wdarły się do rufowej nadbudówki. Tak opisywała wydarzenia pani Mann, podróżująca z córkami do męża w Szanghaju:
W nocy pierwszego lutego panie chorowały w swych kabinach. Wdarła się do nich woda, usłyszałyśmy wielki hałas, który nas bardzo wystraszył. Przyszedł steward i upewnił nas, że nie ma niebezpieczeństwa. W tym czasie cieśla naprawiał wyłamane drzwi. [Ponieważ] sześć razy woda się gwałtownie [ponownie] wdzierała, opuściłyśmy łóżka i poszłyśmy do salonu, gdzie zastałyśmy pływające kanapy i kozetki. W tym czasie przyszedł jeden z pasażerów, pan Horrocks. Powiedziałam mu: Czy mógłby pan pójść do kapitana i powiedzieć jak to tutaj wygląda?
[Horrocks] poszedł, a my weszłyśmy na przymocowane [do podłogi] stoły. Wtedy wszedł drugi oficer James Holmes, a pani Horrocks zawołała „Ratujcie mnie, ratujcie mnie, dajcie mi wyjść!” [Holmes] wyprowadził ją. Ktoś wziął na ręce moją najmłodszą, sześcioletnią córkę Victorię. Wtedy do salonu wszedł cieśla i powiedział „Proszę ze mną, zaprowadzę was do bezpiecznego miejsca”.
Otworzyłyśmy drzwi, ale fala wepchnęła nas z powrotem. Cieśla powiedział, żebym uważała. Uczepiłyśmy się jakichś lin, podczas gdy fale [wciąż] nas zalewały. W końcu dotarłyśmy do maszynowni, gdzie była już pani Henry oraz pani Horrocks. Ponieważ byłyśmy w nocnych strojach, przyniesiono nam męskie rzeczy, które też ubrałyśmy. Przebywałyśmy w maszynowni do około godziny dziesiątej i wtedy pan Henry zszedł do nas i powiedział że nie ma czasu do stracenia i że musimy iść do szalupy.
W tym czasie fale rozbiły i zmyły z pokładu rufową nadbudówkę.
I dalej pani Mann:
Pan Henry wziął Victorię, a czwarty mechanik [moją] córkę Annie. Wspięłyśmy się po drabince i popatrzyłam na pokład gdzie były nasze kabiny, ale niczego tam nie było. Zobaczył mnie kapitan, ujął za ramię oraz jedną nogę i wrzucił mnie do łodzi tak delikatnie, jak tylko mógł. Nie było innego sposobu, aby do niej się dostać. Sądzę że pomyślał, iż może być dla mnie już zbyt późno. Szalupa była opuszczana, bo statek tonął. Następna rzecz jaką pamiętam, to rufa [tonącego] statku. Ukryłam [w rękach] twarz bo nie mogłam znieść tego widoku.
W szalupie schronienie znalazł dowodzący nią drugi oficer Holmes, trzeci oficer, siedmiu chińskich marynarzy oraz cała ósemka pasażerów. Gdy łódź zeszła na wodę, załoga zabrał się za kolejną, ale zabrakło już czasu na jej opuszczenie. Na oczach przerażonej siedemnastki statek przechylił się, a zaraz potem poszedł na dno. Do ostatniej chwili widziano kapitana który stał na mostku spokojnie paląc cygaro i w chwili gdy „Kenmure Castle” tonął zaczął machać ręką i wołać „Good bye, good bye!”.
Zdążono opuścić tylko jedną szalupę
Oto dalszy ciąg relacji z szalupy:
Ktoś powiedział że statek tonie, ktoś inny płakał. Zapamiętałam, że słońce ładnie świeciło. To wszystko działo się około jedenastej. Szalupą sterowano zgodnie z rozkazami drugiego oficera. Nie było żywności ani wody [w owych czasach z reguły wkładano je do szalup dopiero w ostatniej chwili]. Pan Holmes próbował skłonić nas do śpiewania piosenek „Pull for the shore, boys” oraz „A life on the ocean wave” ... Pamiętam że około szesnastej odkryłam, iż ssanie kawałka flaneli było dobrym sposobem na pragnienie, nasze cierpienie [z powodu braku wody] stawało się coraz większe. Pan Horrocks znalazł kawałek [flaneli] która podzieliliśmy na kwadraciki około półtora cala kwadratowego. Nasze języki były bardzo spuchnięte i bardziej cierpieliśmy z pragnienia niż z głodu.
Powinnam wspomnieć, że po krótkim czasie pan Holmes został zmyty do morza, co bardzo przeraziło panie, ale pan Henry rzucił mu wiosło i drugi oficer dopłynął do łodzi. Następnego ranka od zmysłów odszedł trzeci oficer (pan Higgins). Położono go na dnie szalupy, gdzie przytrzymywany był przez jedną z pań ale wystarczyła chwila nieuwagi, a oficer wyskoczył do wody i zaczął krzyczeć, żeby wyrzucić do wody wszystkie wiosła. Wyłowiono Higginsa, ale po chwili ponownie wyskoczył z szalupy i utonął. [Jeszcze przedtem] krzyczał że zgubił 60 funtów i musi ich poszukać, że płynie łódką i że chce zatrzymać się na rogu żeby dostać jakiegoś drinka ...
... Moja dziewczynka Victoria zaczęła się bardzo źle czuć, więc pan Holmes co chwilę prosił siedmiu Chińczyków żeby dali nam trochę swojej odzieży, ale oni odmawiali mówiąc „Nie, ja się przeziębić” i w końcu bliscy byli buntu.
Pani Mann nie powiedziała tego, ale w rzeczywistości chińscy marynarze wciąż jeszcze byli pod działaniem opium!
Drugi oficer musiał grozić Chińczykom młotkiem ... Moja dziewczynka zaczęła śpiewać [religijny hymn] „Eternal Father, strong to save” i krzyczeć „Jestem pewna, że ocalejemy, mamo” i „Jestem pewna że wkrótce pojawi się statek”. Naprawdę widzieliśmy dwa czy trzy statki i jeden parowiec i widzieliśmy ludzi na jego pokładzie, ale oni nas nie zauważyli. W końcu spostrzegliśmy francuski parowiec „Montataire” z La Rochelle, po trzech dniach i dwóch nocach w łodzi. Kiedy podpłynęliśmy, francuscy marynarze krzyczeli „Zamknijcie oczy – nie patrzcie!” co znaczyło iż patrzymy tak upiornie, że nie mogli znieść [naszych] spojrzeń.
Rozbitkowie z „Kenmure Castle” dostrzegają „Montataire”
Dowodzony przez kapitana Ordronneau „Montataire” zjawił się praktycznie w ostatniej chwili. Czas był najwyższy bo rozbitkowie byli już tak wyziębieni, że z pewnością nie przeżyliby kolejnej nocy. Po kilku godzinach schodzili na ląd w Boulogne, wciąż nie wierząc swemu szczęściu,
Przeżyła jednak nie tylko szesnastka z szalupy! Oto raport kapitana Millmana z brytyjskiego parowca „Rangitikei”:
„Luty, 3. O godzinie piętnastej płynęliśmy przez wielki obszar pokryty szczątkami składającymi się z rozbitych skrzyń, desek, kawałków wyposażenia salonu, obitych blachą skrzynek (później dowiedzieliśmy się, że były to skrzynie z zapałkami), a także – jak okiem sięgnąć - mnóstwa kawałków drewna. Na polu szczątków widać było wyposażenie salonu i statkowego magazynu. Wystawiliśmy dodatkowych obserwatorów i o wpół do czwartej zobaczyliśmy na południowym wschodzie tratwę z dwoma rozbitkami. Jeden z nich machał przywiązaną do wiosła kurtką. Podpłynęliśmy i uratowaliśmy ich. Byli to Chińczycy którzy powiedzieli, że są ze statku Kenmure Castle z Londynu, który drugiego lutego zatonął w sztormie na Zatoce Biskajskiej. Parowiec był w drodze do Indii i Chin.
Chińczycy powiedzieli, że na kilka minut przed zatonięciem opuszczono tylko jedną szalupę, pod dowództwem drugiego oficera. Obaj byli bardzo wyczerpani z zimna. Ich trzech kolegów umarło jeden po drugim. Było zimno, a morze silnie wzburzone. Podczas spędzonej na tratwie nocy siła sztormu była straszna”.
*
Śledztwo prowadziła bardzo drobiazgowo Izba Handlowa w Portsmouth. Ekspertom zadano aż dwadzieścia jeden szczegółowych pytań, dotyczących między innymi zmytej za burtę nadbudówki z kabinami i salonem, a uszkodzonej w złej pogodzie podczas poprzedniego rejsu.
Ostatecznie zawyrokowano iż:
- statek był w dobrym stanie i zdolny do żeglugi jeśli chodzi o kadłub
- na wyjście z Londynu nie był przeładowany
- prawdopodobną przyczyną zatonięcia były drzwi w tyłu nadbudówki salonu, niewystarczająco mocne aby oprzeć się sile fal i dlatego zostały wgniecione do środka
- woda wdarła się na pokład, po czym wlała się przez te drzwi, niewłaściwie zakryte i zabezpieczone zalewając najpierw magazyn statkowy, a potem rufową ładownię
Winnymi tragedii uznano armatora oraz jego superintendenta, odpowiedzialnego za stan techniczny statku. Po tylu latach nie wiadomo już, czy i jak dotkliwą karę ponieśli.
--
Post zmieniony (02-05-20 14:15)
|