Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 376
JEDEN Z „PTASZKÓW”
Zatytułowana „Nie tylko Cyranka”... Opowieść 167 zaczynała się od kilku zdań na temat zatonięcia lugrotrawlera „Czubatka”, jednego z serii ”ptaszków”. Poznajmy bliżej tę tragiczną historię.
Statek miał 160,35 TR (ton rejestrowych), długość 30.28 m, szerokość 6.74 m, silnik spalinowy o mocy 300 KM i cztery przedziały wodoszczelne. Zbudowano go w 1952 roku w gdańskiej Stoczni Północnej.
„Czubatka”
Szesnastego kwietnia 1955 „Czubatka” wypłynęła ze Świnoujścia, kierując się na łowiska Morza Północnego. Wraz z szyprem nazywanym w oficjalnym języku „kierownikiem statku”, załogę stanowiło osiemnaście osób. Cztery dni później trawler dotarł na łowisko, dołączając do kilku już tam łowiących jednostek. Zespołem kierował szyper „Derkacza”.
Ryba wręcz garnęła się do sieci i dlatego już siódmego lipca „Czubatka” zameldowała statkowi-bazie „Morskiej Woli”, że chce zdać na niego ponad pięćset pełnych beczek, dodając, że ma „duży przeciek” do ładowni. W rzeczywistości stwierdzono jedynie, że dolna warstwa beczek stoi w wodzie mającej około 15 centymetrów. Dokonany przez szypra i oficera przegląd kadłuba nie potwierdził żadnej dziury w poszyciu, w związku z czym uznali oni, iż woda dostała się do ładowni w trakcie wybierania sieci. Nie sprostowano jednakże „Morskiej Woli” informacji o „dużym przecieku”, prawdopodobnie w nadziei, że pozwoli to na wyładowanie beczek poza kolejnością.
Teoretycznie „Morska Wola” mogła przyjmować ryby jednocześnie z czterech trawlerów – po dwa z każdej burty – ale w praktyce dwa miejsca zawsze były zajęte przez statki pobierające zaopatrzenie, bądź też dokonujące napraw, korzystając z pomocy specjalnie w tym celu zaokrętowanych na bazę fachowców. Taka sytuacja powodowała że w przypadku bardzo dobrych połowów, trawlery musiały czekać w kolejce na rozładunek, tracąc czas, który można było przeznaczyć na kolejne zaciągi.
Kierownik zespołu polecił „Czubatce” wydać sieci, które miał później wybrać inny statek. Na takie dictum szyper „Czubatki” odpowiedział że skoro tak, to on poczeka jeszcze trochę i sam wybierze swoje sieci. Nie chciał, aby „jego” ryby zostały zaliczone innemu trawlerowi.
Dodatkowy zaciąg przyniósł dwanaście beczek, powiększając ogólną ich liczbę do pięciuset sześćdziesięciu pięciu, o łącznej wadze około 80 ton. Beczek było za dużo aby zmieścić wszystkie w ładowni, i dlatego dwadzieścia pięć sztuk ustawiono na pokładzie. Ósmego maja o 18:00 „Czubatka” zjawiła się w pobliżu „Morskiej Woli”, ale ku szczeremu zmartwieniu załogi, stały tam już dwa inne trawlery. Pomimo owego „dużego przecieku”, trzeba było poczekać na swoją kolejkę.
„Morska Wola”
Nadeszła ona następnego dnia i czas był najwyższy, bo na „Czubatce” kończył się prowiant i woda pitna. Przy okazji trawler zgłosił potrzebę zespawania lekko pękniętego zbiornika rozchodowego paliwa, nie wspominając oczywiście ani słowem o żadnym przecieku, jako że kłamstwo w tej sprawie miałoby wyjątkowo krótkie nogi.
Barometr leciał w dół tak szybko, że kapitan „Morskiej Woli” polecił wszystkim stojącym przy jego burcie trawlerom natychmiastowe rzucenie cum i oddalenie się. Dziewiątego maja „Czubatka” odpłynęła w takim pośpiechu, że zostawiono na bazie oficera kulturalno-oświatowego (czyżby „opiekun” z bezpieki?), dwóch starszych rybaków oraz kucharza! „Czubatka” odpływała, kładąc się mocno na burty. Zamkniętą ładownię dodatkowo zabezpieczono brezentem.
„Morska Wola” wraz z ustawionymi za nią trawlerami popłynęła w kierunku norweskiej wyspy Utsira, znajdującej się nieco powyżej Stavanger, ponieważ spodziewano sie w tamtym rejonie lepszych warunków pogodowych. Około 21:00 widziano z „Morskiej Woli” światła czterech podążających za nią trawlerów. Gdy statki osiągnęły wyznaczony akwen, okazało się, że i tutaj pogoda jest wciąż zbyt paskudna, aby można było stanąć burta w burtę. W pobliżu znajdował się także holownik „Swarożyc”, który miał pobrać z „Morskiej Woli” żywność i wodę. To właśnie on wraz „Czubatką” byli pierwsi w kolejce.
Wczesnym rankiem 10 maja nie zobaczono z bazy „Czubatki”, za to na trawlerze „Wulkan” usłyszano dwukrotnie wywołanie o treści HALO UWAGA MORSKA WOLA MORSKA WOLA WOŁA CZUBATKA, ale z pewnością nie miało ono znamion alarmu. Sygnał nie został zresztą odebrany na „Morskiej Woli”, ponieważ o tej porze odbierano na niej korespondencję z lądu.
Gdy nastał świt a na statku-bazie nie zobaczono „Czubatki”, zaczęto ją wywoływać, ale bez odzewu. Nikt się tym jednakże nie niepokoił ponieważ założono, iż statek popłynął na zachód, aby schronić się w szkockiej zatoce Moray (Firth of Moray). Wcześniej o takim właśnie zamiarze poinformowały „Cyranka”, „Drozd” i „Słowik”. W końcu także i „Morska Wola” popłynęła ich śladem, rzucając w zatoce kotwicę dwunastego maja o 19:05.
Czternastego zaczęto wywoływać „Czubatkę”, ale bez odzewu. Wysłano zapytania do wszystkich pozostałych trawlerów, ale żaden z nich nie miał pojęcia, gdzie „Czubatka” może się znajdować.
Po południu tego samego dnia przy norweskim brzegu, norweski statek rybacki „Arnholm” natknął się na tratwę ratunkową z dwoma martwymi ciałami. Wszystkie polskie statki rybackie otrzymały polecenie przerwania połowów i rozpoczęcie akcji poszukiwawczej. Wraz z jednostkami norweskimi i brytyjskimi, „Czubatki” szukało aż dwadzieścia osiem jednostek! Jedyne, co znaleziono, to dwa koła ratunkowe z polskiego trawlera.
Odholowana do Norwegi tratwa z martwymi rybakami została oczywiście dokładnie zbadana. Bez wątpienia należała ona do „Czubatki”. Pokrywy pustych (!) schowków z wodą, żywnością i rakietami były pordzewiałe i tak zamalowane farbą, że można je było otworzyć jedynie siłą, przy użyciu narzędzi (pomimo tego, podczas ostatniej inspekcji PRS dopuszczono ją do eksploatacji!). Pływaki tratwy znajdowały się w stanie dobrym. Przyczyną zgonu było zamarznięcie. Nie znaleziono ciał pozostałych szesnastu rybaków, którzy w chwili tonięcia trawlera musieli znajdować się w jego wnętrzu. Szyper i rybak pełnili wówczas wachtę na mostku i dlatego tylko im udało się dostać na tratwę. Tratwę, pomalowaną wbrew wszelkiej logice na wręcz maskujący, szary kolor!
Co spowodowało zatonięcie „Czubatki”? Powróćmy do odpowiedniego akapitu z Opowieści 169:
„Przyczyną zatonięcia było „wywrócenie na skutek rezonansu kołysań bocznych statku”, formułując także opinię mówiącą iż „statki typu „Czubatka” mające zabudowaną [wysoko] rufę straciły przy przebudowie zalety morskie i stały się niebezpieczne dla załogi”.
Jest to oczywiście jedynie krótki fragment całej opinii, której znaczna część jest napisana językiem niezwykle fachowym, trudnym do zrozumienia dla laika. Dla przykładu cytuję kilka kolejnych po sobie zdań:
„Niesymetryczność nadbudówki [po przebudowie] m.tr. [motor trawler] CZUBATKA powodowała przy dużych przechyłach zmniejszanie wartości ramion prostujących oraz przesunięcie krzywej o wstępny kąt przechyłu sprawiając, że przyrost wyporności dla prawej burty był mniejszy jak dla lewej, co powodowało głębsze przechyły na prawą burtę. Amplituda kołysań bocznych na prawą burtę wynosiła około 48°. Uwzględniając przechylające działanie wiatru o sile około 6°B należy zauważyć, że ramię przechylające wyrównywało się z wartością ramienia prostującego. Powstały więc sprzyjające warunki do przewrócenia się statku, a w konsekwencji do jego zatonięcia. W warunkach wiatru i fali z lewej burty wzrastała możliwość przewrócenia się statku.”
A oto Orzeczenie Izby Morskiej w Szczecinie:
"Przyczyną zaginięcia m.tr CZUBATKA było najprawdopodobniej zatonięcie jego we wczesnych godzinach rannych dnia 10.05.1955 r., na Morzu Północnym, w północnej części akwenu ograniczonego kołem o promieniu 5 Mm wokół pozycji 59°55’N, 004°28’E, w warunkach wiatru 6-7°B, widzialności słabej do umiarkowanej, opadów deszczu i deszczu ze śniegiem, wskutek powstania rezonansu kołysań bocznych statku i okresu przebiegu bocznej fali, który doprowadził do wywrócenia się statku.
Najprawdopodobniej nagłe wywrócenie się statku uniemożliwiło 12 członkom załogi (sternik, bosman, dwóch st. rybaków, dwóch rybaków, mł. rybak, I mechanik, II mechanik, dwóch motorzystów, pomocnik kucharza), znajdującym się w chwili wypadku w pomieszczeniach mieszkalnych lub przedziale maszynowym, opuszczenie statku wskutek czego ponieśli śmierć przez utonięcie wraz ze statkiem.
Przyczyną śmierci szypra i rybaka pełniących najprawdopodobniej w czasie wypadku wachtę na mostku, którzy zdołali opuścić m.tr CZUBATKA i przedostać się na jego tratwę ratunkową było zamarznięcie spowodowane nadmiernym ochłodzeniem organizmu wskutek niekorzystnych warunków hydrometeorologicznych i przemoczenia, przy czym śmierć nastąpiła nie później niż w ciągu 12 godzin od opuszczenia statku. Rozbitkowie przeżyliby dłuższy okres, gdyby na tratwie znajdowały się odpowiednie racje żywnościowe, środki pirotechniczne a tratwa przystosowana była do celów ratunkowych."
Tablica w Świnoujściu znajduje się w pobliżu dawnego Domu Rybaka
***
Szukając materiałów do tej Opowieści natknąłem się na zrobione z bliska zdjęcie obu martwych rybaków na tratwie. Nie odważyłem się go tu zamieścić.
--
Post zmieniony (14-05-20 19:42)
|