KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 37 z 114Strony:  <=  <-  35  36  37  38  39  ->  => 
14-09-15 13:19  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:40)

 
17-09-15 08:04  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 375

BARKOWIEC

Barkowiec według słownika to: „Statek przystosowany do transportowania ładunków w standardowych pojemnikach będących rodzajem barek, które albo są podnoszone z wody dzięki zastosowaniu odpowiednich urządzeń (bramownice, podnośne platformy na rufie), albo wpływają bezpośrednio do ładowni. Użycie barkowca umożliwia dokonywanie przeładunków poza portem.”

Pierwsze statki tego typu pojawiły się w latach sześćdziesiątych i wydawały się wtedy znakomitym sposobem na bardzo znaczne ograniczenie czasu pobytu w portach – a jak wiadomo, statek zarabia tylko wtedy, gdy pływa. W teorii statek miał wyładować pełne ładunku barki – mające raczej kształt wielkich prostopadłościanów – które następnie holowano do miejsca rozładunku. Zakładano że nie będzie to wykonywane przy nabrzeżach portowych („użycie barkowca umożliwia dokonywanie przeładunków poza portem” – chodziło o nieblokowanie kei), ale u odbiorcy ładunku. Skoro nie ma mowy o porcie, oznacza to, że barka powinna wpłynąć do RZEKI, przy której odbiorca powinien mieć swoje fabryczne nabrzeże. Następnie pusta barka winna być przeholowana do innego rzecznego nabrzeża, należące do firmy eksportującej swoje wyroby, tam obładowana i zaciągnięta do portu, gdzie powinna zjawić się na krótko przed przyjściem kolejnego statku (ten pierwszy już oczywiście dawno odpłynął).

W teorii statki powinny wyładowywać i załadowywać tysiące ton w bardzo krótkim okresie czasu, ale w przytłaczającej liczbie przypadków było to tylko pobożnym życzeniem. W praktyce okazało się, że znakomita większość portów nie ma rzecznych połączeń z producentami/importerami, którzy w dodatku musieli akurat handlować produktami wymagającymi transportu morskiego, a jeśli nawet tacy akurat się trafili, trudno było zobowiązać ich odbierania/wysyłania barek w wyznaczonym co do godziny czasie. Ku rozczarowaniu właścicieli barkowców, najczęściej wyglądało to tak, że barkowiec rzucał kotwicę wewnątrz portu – w miejscu nie utrudniającym ruchu innych statków – wodował barki po czym ... czekał na ich prowadzony przy portowej kei rozładunek, a potem powrót pustych lub obładowanych – przy tym samym nabrzeżu - barek. Gwoździem do trumny barkowców okazał się gwałtowny rozwój floty bardzo wydajnych kontenerowców oraz statków ro-ro.

Oto „München”, jedyny pod koniec lat siedemdziesiątych zachodnioniemiecki barkowiec. Był to statek typu LASH (Lighter Aboard SHip), w którym barki nie wpływały do wnętrza obniżonego balastami kadłuba niczym do pływającego doku, ale ładowano je z wody i wyładowywano przy użyciu ciężkiego dźwigu bramowego.

,

Statek zbudowano w 1972 roku w belgijskiej stoczni Cockerill. Miał 45.300 DWT, długość 261,5 metra i mógł pomieścić 83 barek, zasztauowanych w czterech rzędach pod pokładem i w dwóch na pokładzie. Silnik o mocy 27.000 KM pozwalał na rozwinięcie 18 węzłów. Statek miał bezwachtową siłownię, co w owych latach nie było jeszcze czymś zwyczajnym. Na wyposażeniu znajdowały się dwie motorowe szalupy dla pięćdziesięciu trzech osób, oraz 6 tratew pneumatycznych dla piętnastu ludzi każda. Całkiem sporo jak na 27-osobową załogę. Statek posiadał najwyższą klasę towarzystwa Lloyd’s Register.



W grudniu 1978 roku statek odbywał swoją 62 podróż, płynąc z Bremy do Savannah. Po raz dwunasty dowodził nim doświadczony kapitan Johann Dänekamp. W osiemdziesięciu trzech barkach znajdowało się 25.558 ton wyrobów stalowych oraz maszyn, czyli ładunek podobny do tych z poprzednich podróży. Tym razem oprócz załogi, w rejsie uczestniczyła także żona jednego z oficerów.

Na północ od Azorów statek znalazł się w strefie wyjątkowo fatalnej pogody, kiedy to huraganowy wiatr tworzył fale dochodzące nawet do trzydziestu (!) metrów.

Dziesiątego grudnia o 18:00 jedna z amerykańskich stacji brzegowych odebrała z „München” raport pogodowy, który był ostatnią tego typu wiadomością wysłaną ze statku. Dziwne w świetle zeznań poprzedniego kapitana barkowca twierdzącego, że zwyczajowo takie raporty nadawano co sześć godzin.

Dwunastego grudnia o 00:07 GMT zachodnioniemiecki statek pasażerski „Caribe” odebrał z „München” jego pozycję: 44˚N 024˚W, wraz z informacją u uszkodzonym w sztormie mostku i rozbitych iluminatorach. W żadnym jednak przypadku nie było to wezwanie o pomoc.

Prawie dokładnie trzy godziny później, o 03:10 grecki masowiec „Marion” odebrał nadany morsem na częstotliwości 500kHz sygnał alarmowy i następującą, urwaną w połowie wiadomość: SOS SOS SOS DEAT DEAT DEAT POS 46˚15’ N 27˚30’ W FORWARD... Pozycja różniła się mocno od tej podanej „Caribe”, o czym będzie jeszcze mowa.

Na wezwanie Greków, odpowiedzi ze strony Jörga Ernsta, radiotelegrafisty z barkowca, nie było. Zamiast tego o 03:15 odebrano kolejne wezwanie o pomoc, ale tym razem kompletne: SOS SOS SOS DEAT DEAT DEAT POS 46˚15’ N 27˚30’ W FORWARD 50 DEGREES STARBOARD ARCTICAS QRT SOS czyli przechył 50 stopni na prawą burtę – i ponownie brak odzewu na wezwanie „Marion”. DEAT to prawdopodobnie sygnał rozpoznawczy statku (call sign). Jeśli chodzi o słowo ARCTICAS, to najprawdopodobniej mylnie odczytano słowo ANTENNAS (mogło chodzić o uszkodzenie anten). Skrót QRT oznacza wyłączenie radiostacji.

Grecy zadziałali bardzo poprawnie, natychmiast cyrkulując otrzymaną wiadomość. Do 03:39 wysłali ją w eter pięciokrotnie. Odbiór potwierdził radziecki statek pasażerski „Marija Jermołowa” oraz francuska stacja Arcachon, która o 04:13 objęła dowodzenie akcją, powtarzając sygnał z niemieckiego statku zarówno na 500 kHz, jak i na 2182 kHz. O 04:09 odbiór sygnału potwierdziły wszystkie stacje brzegowe Stanów Zjednoczonych.

Następnego dnia o 09:06 belgijski krótkofalowiec odebrał fragmenty wezwania o pomoc (29 godzin po odebraniu pierwszego sygnału przez „Marion”), które natychmiast przekazał do Ostenda Radio. I to był już ostatni sygnał z „München”. Wprawdzie po około dziesięciu godzinach stacja NATO w Hiszpanii odebrała piętnastokrotne (!) identyczne wezwanie z barkowca, ale zdaniem jej fachowców brzmiało to tak, jakby sygnał odtwarzano z taśmy. Była to pewnie robota jakiegoś wyjątkowo durnego „dowcipnisia”.

Statek nie zaginął tak całkowicie bez śladu. Po kilku dniach ekipy poszukiwawcze natknęły się na Atlantyku na trzy unoszące się na falach barki z „München”. Jedna z nich zatonęła podczas prób wydobycia, ale dwie pozostałe znalazły się na pokładzie statku ratowniczego. Badanie stopnia przesunięcia się ładunku w barkach wraz z ich bardzo dokładnymi oględzinami zewnętrznymi pozwoliły uznać, że barki znalazły się w wodzie po zerwaniu mocowań, co wymagało ogromnej siły, występującej dopiero podczas tonięcia statku w mniej więcej pionowej pozycji, lub też przy przechyle co najmniej 80 stopni.

Jedna z trzech barek z „„München”


A co z pozycją? Która była właściwa: ta odebrana przez „Caribe” czy przez „Marion”? Możliwy kurs statku był szczegółowo analizowany przez wielu doświadczonych nawigatorów. Wszyscy z nich zgodnie stwierdzili, że pozycja podana Grekom była NIEWŁAŚCIWA, bo w rzeczywistości statek znajdował się 90-100 mil dalej na północny-zachód.

Fragment szalupy


Co było przyczyną zatonięcia statku? Oto co w końcu przyjęto jako najbardziej prawdopodobne:

- W prawą burtę „München” uderzyła potężna fala, która zniszczyła szalupę i znajdujące się pod nią tratwy. Część mostku z kabiną radiostacji została uszkodzona. Niewykluczone pęknięcia kadłuba i pokładu, co pozwalało wodzie wdzierać się do statku.
- SOS nadano nadajnikiem awaryjnym. Podana pozycja była niedokładna, ponieważ w chwili uszkodzenia mostku, mapy zostały zalane. Radiooficer zapomniał, że przecież trzy godziny wcześniej podawał na „Caribe” właściwą pozycję, jakże różniącą się od podsuniętej mu teraz na kartce!
- Ze słów FORWARD 50 DEGREES STARBOARD/ARCTICAS wiemy, że chodzi o duży przechył na prawą burtę, ale co robi tu słowo FORWARD, oznaczające bez wątpienia przednią część statku? Być może owa gigantyczna fala uderzyła z prawej strony dziobu.
- Statek aż przez trzydzieści godzin (pamiętajmy o dniu i godzinie odebrania sygnału przez belgijskiego krótkofalowca!) stopniowo przechylał się na prawą burtę. Główna radiostacja była zniszczona, a i z awaryjną musiało dziać się coś niedobrego. Być może złamaniu uległa antena? Wdzierająca się woda wyprostowała wreszcie statek, powodując następnie jego zatonięcie dziobem pod bardzo dużym kątem – to wtedy zerwały się trzy barki.
- Statek zatonął 13 grudnia około godziny jedenastej. Skąd taka pewność? Dopiero o tej godzinie rozległy się sygnały nadawane automatycznie przez pławę ratunkową „München”.
- Wykluczono spowodowanie tragedii poprzez niewłaściwe zasztauowanie barek.

I to wszystko w sprawie statku i dwudziestu ośmiu znajdujących się na nim osób.

Dojściem przyczyn zatonięcia statku zajmowali się najlepsi eksperci


--

Post zmieniony (02-05-20 14:07)

 
17-09-15 08:42  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:42)

 
18-09-15 07:54  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Bardzo chetnie potanczymy w takim razie do granej przez Ciebie muzyki :)

--
pozdrawiam Kuba

 
18-09-15 12:07  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:42)

 
18-09-15 17:22  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Jak moja córka zastanawiała się nad jakimś zjawiskiem, przypomniałem sobie, że jest ilustrująca to Opowieść w tomie I. Wyszukiwanie i kolejna czytelniczka miała okazję się zapoznać z próbką Twojej twórczości.

A zatem zastosowania Opowieści są szersze niż twórca sobie założył :)

Edit: Proście, a będzie Wam dane.
--

Post zmieniony (19-09-15 02:47)

 
18-09-15 20:18  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:43)

 
21-09-15 08:02  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

ZbiGu, poprawilem i posypalem glowe popiolem.

--
pozdrawiam Kuba

 
21-09-15 08:04  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 376

JEDEN Z „PTASZKÓW”

Zatytułowana „Nie tylko Cyranka”... Opowieść 167 zaczynała się od kilku zdań na temat zatonięcia lugrotrawlera „Czubatka”, jednego z serii ”ptaszków”. Poznajmy bliżej tę tragiczną historię.

Statek miał 160,35 TR (ton rejestrowych), długość 30.28 m, szerokość 6.74 m, silnik spalinowy o mocy 300 KM i cztery przedziały wodoszczelne. Zbudowano go w 1952 roku w gdańskiej Stoczni Północnej.

„Czubatka”


Szesnastego kwietnia 1955 „Czubatka” wypłynęła ze Świnoujścia, kierując się na łowiska Morza Północnego. Wraz z szyprem nazywanym w oficjalnym języku „kierownikiem statku”, załogę stanowiło osiemnaście osób. Cztery dni później trawler dotarł na łowisko, dołączając do kilku już tam łowiących jednostek. Zespołem kierował szyper „Derkacza”.

Ryba wręcz garnęła się do sieci i dlatego już siódmego lipca „Czubatka” zameldowała statkowi-bazie „Morskiej Woli”, że chce zdać na niego ponad pięćset pełnych beczek, dodając, że ma „duży przeciek” do ładowni. W rzeczywistości stwierdzono jedynie, że dolna warstwa beczek stoi w wodzie mającej około 15 centymetrów. Dokonany przez szypra i oficera przegląd kadłuba nie potwierdził żadnej dziury w poszyciu, w związku z czym uznali oni, iż woda dostała się do ładowni w trakcie wybierania sieci. Nie sprostowano jednakże „Morskiej Woli” informacji o „dużym przecieku”, prawdopodobnie w nadziei, że pozwoli to na wyładowanie beczek poza kolejnością.

Teoretycznie „Morska Wola” mogła przyjmować ryby jednocześnie z czterech trawlerów – po dwa z każdej burty – ale w praktyce dwa miejsca zawsze były zajęte przez statki pobierające zaopatrzenie, bądź też dokonujące napraw, korzystając z pomocy specjalnie w tym celu zaokrętowanych na bazę fachowców. Taka sytuacja powodowała że w przypadku bardzo dobrych połowów, trawlery musiały czekać w kolejce na rozładunek, tracąc czas, który można było przeznaczyć na kolejne zaciągi.

Kierownik zespołu polecił „Czubatce” wydać sieci, które miał później wybrać inny statek. Na takie dictum szyper „Czubatki” odpowiedział że skoro tak, to on poczeka jeszcze trochę i sam wybierze swoje sieci. Nie chciał, aby „jego” ryby zostały zaliczone innemu trawlerowi.

Dodatkowy zaciąg przyniósł dwanaście beczek, powiększając ogólną ich liczbę do pięciuset sześćdziesięciu pięciu, o łącznej wadze około 80 ton. Beczek było za dużo aby zmieścić wszystkie w ładowni, i dlatego dwadzieścia pięć sztuk ustawiono na pokładzie. Ósmego maja o 18:00 „Czubatka” zjawiła się w pobliżu „Morskiej Woli”, ale ku szczeremu zmartwieniu załogi, stały tam już dwa inne trawlery. Pomimo owego „dużego przecieku”, trzeba było poczekać na swoją kolejkę.

„Morska Wola”


Nadeszła ona następnego dnia i czas był najwyższy, bo na „Czubatce” kończył się prowiant i woda pitna. Przy okazji trawler zgłosił potrzebę zespawania lekko pękniętego zbiornika rozchodowego paliwa, nie wspominając oczywiście ani słowem o żadnym przecieku, jako że kłamstwo w tej sprawie miałoby wyjątkowo krótkie nogi.

Barometr leciał w dół tak szybko, że kapitan „Morskiej Woli” polecił wszystkim stojącym przy jego burcie trawlerom natychmiastowe rzucenie cum i oddalenie się. Dziewiątego maja „Czubatka” odpłynęła w takim pośpiechu, że zostawiono na bazie oficera kulturalno-oświatowego (czyżby „opiekun” z bezpieki?), dwóch starszych rybaków oraz kucharza! „Czubatka” odpływała, kładąc się mocno na burty. Zamkniętą ładownię dodatkowo zabezpieczono brezentem.

„Morska Wola” wraz z ustawionymi za nią trawlerami popłynęła w kierunku norweskiej wyspy Utsira, znajdującej się nieco powyżej Stavanger, ponieważ spodziewano sie w tamtym rejonie lepszych warunków pogodowych. Około 21:00 widziano z „Morskiej Woli” światła czterech podążających za nią trawlerów. Gdy statki osiągnęły wyznaczony akwen, okazało się, że i tutaj pogoda jest wciąż zbyt paskudna, aby można było stanąć burta w burtę. W pobliżu znajdował się także holownik „Swarożyc”, który miał pobrać z „Morskiej Woli” żywność i wodę. To właśnie on wraz „Czubatką” byli pierwsi w kolejce.

Wczesnym rankiem 10 maja nie zobaczono z bazy „Czubatki”, za to na trawlerze „Wulkan” usłyszano dwukrotnie wywołanie o treści HALO UWAGA MORSKA WOLA MORSKA WOLA WOŁA CZUBATKA, ale z pewnością nie miało ono znamion alarmu. Sygnał nie został zresztą odebrany na „Morskiej Woli”, ponieważ o tej porze odbierano na niej korespondencję z lądu.

Gdy nastał świt a na statku-bazie nie zobaczono „Czubatki”, zaczęto ją wywoływać, ale bez odzewu. Nikt się tym jednakże nie niepokoił ponieważ założono, iż statek popłynął na zachód, aby schronić się w szkockiej zatoce Moray (Firth of Moray). Wcześniej o takim właśnie zamiarze poinformowały „Cyranka”, „Drozd” i „Słowik”. W końcu także i „Morska Wola” popłynęła ich śladem, rzucając w zatoce kotwicę dwunastego maja o 19:05.

Czternastego zaczęto wywoływać „Czubatkę”, ale bez odzewu. Wysłano zapytania do wszystkich pozostałych trawlerów, ale żaden z nich nie miał pojęcia, gdzie „Czubatka” może się znajdować.

Po południu tego samego dnia przy norweskim brzegu, norweski statek rybacki „Arnholm” natknął się na tratwę ratunkową z dwoma martwymi ciałami. Wszystkie polskie statki rybackie otrzymały polecenie przerwania połowów i rozpoczęcie akcji poszukiwawczej. Wraz z jednostkami norweskimi i brytyjskimi, „Czubatki” szukało aż dwadzieścia osiem jednostek! Jedyne, co znaleziono, to dwa koła ratunkowe z polskiego trawlera.

Odholowana do Norwegi tratwa z martwymi rybakami została oczywiście dokładnie zbadana. Bez wątpienia należała ona do „Czubatki”. Pokrywy pustych (!) schowków z wodą, żywnością i rakietami były pordzewiałe i tak zamalowane farbą, że można je było otworzyć jedynie siłą, przy użyciu narzędzi (pomimo tego, podczas ostatniej inspekcji PRS dopuszczono ją do eksploatacji!). Pływaki tratwy znajdowały się w stanie dobrym. Przyczyną zgonu było zamarznięcie. Nie znaleziono ciał pozostałych szesnastu rybaków, którzy w chwili tonięcia trawlera musieli znajdować się w jego wnętrzu. Szyper i rybak pełnili wówczas wachtę na mostku i dlatego tylko im udało się dostać na tratwę. Tratwę, pomalowaną wbrew wszelkiej logice na wręcz maskujący, szary kolor!

Co spowodowało zatonięcie „Czubatki”? Powróćmy do odpowiedniego akapitu z Opowieści 169:
„Przyczyną zatonięcia było „wywrócenie na skutek rezonansu kołysań bocznych statku”, formułując także opinię mówiącą iż „statki typu „Czubatka” mające zabudowaną [wysoko] rufę straciły przy przebudowie zalety morskie i stały się niebezpieczne dla załogi”.

Jest to oczywiście jedynie krótki fragment całej opinii, której znaczna część jest napisana językiem niezwykle fachowym, trudnym do zrozumienia dla laika. Dla przykładu cytuję kilka kolejnych po sobie zdań:
„Niesymetryczność nadbudówki [po przebudowie] m.tr. [motor trawler] CZUBATKA powodowała przy dużych przechyłach zmniejszanie wartości ramion prostujących oraz przesunięcie krzywej o wstępny kąt przechyłu sprawiając, że przyrost wyporności dla prawej burty był mniejszy jak dla lewej, co powodowało głębsze przechyły na prawą burtę. Amplituda kołysań bocznych na prawą burtę wynosiła około 48°. Uwzględniając przechylające działanie wiatru o sile około 6°B należy zauważyć, że ramię przechylające wyrównywało się z wartością ramienia prostującego. Powstały więc sprzyjające warunki do przewrócenia się statku, a w konsekwencji do jego zatonięcia. W warunkach wiatru i fali z lewej burty wzrastała możliwość przewrócenia się statku.”

A oto Orzeczenie Izby Morskiej w Szczecinie:

"Przyczyną zaginięcia m.tr CZUBATKA było najprawdopodobniej zatonięcie jego we wczesnych godzinach rannych dnia 10.05.1955 r., na Morzu Północnym, w północnej części akwenu ograniczonego kołem o promieniu 5 Mm wokół pozycji 59°55’N, 004°28’E, w warunkach wiatru 6-7°B, widzialności słabej do umiarkowanej, opadów deszczu i deszczu ze śniegiem, wskutek powstania rezonansu kołysań bocznych statku i okresu przebiegu bocznej fali, który doprowadził do wywrócenia się statku.

Najprawdopodobniej nagłe wywrócenie się statku uniemożliwiło 12 członkom załogi (sternik, bosman, dwóch st. rybaków, dwóch rybaków, mł. rybak, I mechanik, II mechanik, dwóch motorzystów, pomocnik kucharza), znajdującym się w chwili wypadku w pomieszczeniach mieszkalnych lub przedziale maszynowym, opuszczenie statku wskutek czego ponieśli śmierć przez utonięcie wraz ze statkiem.

Przyczyną śmierci szypra i rybaka pełniących najprawdopodobniej w czasie wypadku wachtę na mostku, którzy zdołali opuścić m.tr CZUBATKA i przedostać się na jego tratwę ratunkową było zamarznięcie spowodowane nadmiernym ochłodzeniem organizmu wskutek niekorzystnych warunków hydrometeorologicznych i przemoczenia, przy czym śmierć nastąpiła nie później niż w ciągu 12 godzin od opuszczenia statku. Rozbitkowie przeżyliby dłuższy okres, gdyby na tratwie znajdowały się odpowiednie racje żywnościowe, środki pirotechniczne a tratwa przystosowana była do celów ratunkowych."

Tablica w Świnoujściu znajduje się w pobliżu dawnego Domu Rybaka


***

Szukając materiałów do tej Opowieści natknąłem się na zrobione z bliska zdjęcie obu martwych rybaków na tratwie. Nie odważyłem się go tu zamieścić.

--

Post zmieniony (14-05-20 19:42)

 
21-09-15 08:58  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:44)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 37 z 114Strony:  <=  <-  35  36  37  38  39  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024