KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 34 z 114Strony:  <=  <-  32  33  34  35  36  ->  => 
03-09-15 19:00  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"O losach zatem tego pancernika będzie zatem dzisiejsza Opowieść."
Zatem, zatem...bez "zatem" - niepotrzebne archaizowanie.
Niżej w tekście jest też dwa razy "wszedł".
Głębi - w głębię.
Oj, chyba się za bardzo spieszyłeś z pisaniem !

Post zmieniony (03-09-15 19:30)

 
03-09-15 20:26  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:33)

 
03-09-15 21:13  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Te konkretne duchy miały imiona, nazwiska, a być może wysoko postawionych krewnych...

Przy okazji - mój promotor podpowiadał, że tekst przed podaniem do druku należy dać do przeczytania osobie kompletnie "zielonej" w omawianym temacie. Nie tylko wychwyci wszystkie błędy, ale też zaznaczy niezrozumiałe fragmenty.
Moje podpowiedzi są tylko takim właśnie czytaniem przez osobę z zewnątrz. A piszę je właśnie dlatego, że mam nadzieję, że puścisz zbiór tych opowieści drukiem. Obniżamy koszta wydawcy o korektę :)

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
03-09-15 21:39  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Janisz 

W Rupieciarni:
Do poprawienia - 1
 

Drogi przyjacielu Akra mam jedną dosyć poważną uwagę do Twojego tekstu.
W języku polskim a dokładnie w terminologii morskiej słowo "klasa" używane jest w stosunku do określenia rodzaju okrętu wojennego czyli klasa = pancernik. Natomiast określeniem danej serii jest wyraz "typ".
Czyli podsumowując to tenże HMS "Barham" był pancernikiem należącym do typu "Queen Elizabeth".
Moje podejrzenie graniczące z dużą pewnością wynika z tego że kiedyś jakiś mało kumaty tłumacz pojechał po bandzie i przetłumaczył " battleship "Queen Elizabeth class" jako pancernik klasy "Queen Elizabeth". No i jak już z historii świata wiadomo - "kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą".......
Niestety durne tłumaczenia są na porządku dziennym więc my jako nieco bardziej kumaci w tym temacie walczmy z całych sił z tym złem. ;-)))) Zgoda???

Z ciekawostek dotyczących "Barhama" można jeszcze by dodać że w czasie Bitwy Jutlandzkiej był flagowym okrętem wadm. H.Evan-Thomasa i że z całą eskadrą pałętał się w tą i z powrotem po morzu bo gościu pod którego podlegała owa 5 Eskadra zapominał o niej notorycznie a sam walczył chyba z rok żeby dostać tą wspaniałą eskadrę pod swoje skrzydła. Jak już dostał to bach i zaćma, zapomniał że je ma........ akurat czytam po raz n-ty 'Największą bitwę pancerników" T.Klimczyka - polecam. Kawał dobrej książki.

pozdrówka

--
Janisz
---------------------
Verbum nobile debet esse stabile. (łac.)

Przysłowie staropolskie: Słowa honoru należy dotrzymywać.

 
04-09-15 08:42  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

--

Post zmieniony (12-04-20 16:34)

 
05-09-15 16:53  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Trochę to nie tak... Forma to w szerokim tego słowa znaczeniu rodzaj wypowiedzi literackiej a w tym wypadku jest to "opowieść" i nie ma nic wspólnego z "treścią".
By wszystko "grało" - po napisaniu sprawdzić dwa razy a trzeci raz już po wklejeniu tekstu przed kliknięciem.

 
05-09-15 19:46  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:34)

 
07-09-15 08:12  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 372

NIERÓWNA WALKA

Jednym z dwóch bohaterów niniejszej Opowieści jest liniowiec Cunard Line „Carmania”, pierwszy statek tego armatora napędzany turbiną parową. Poznaliśmy go już przy okazji Opowieści 268, opisującej akcję ratowania rozbitków z płonącego statku „Volturno” 9 grudnia 1913 roku.

„Carmania”
,

Tym razem „Carmania” będzie bohaterem zażartej walki artyleryjskiej. Zaraz zaraz, statek Cunarda i walka artyleryjska?

Pierwsza wojna światowa zmieniła zastosowanie bardzo wielu dużych brytyjskich statków pasażerskich. Przejęte przez Royal Navy i solidnie uzbrojone, patrolowały oceaniczne wody w charakterze krążowników pomocniczych. Taki los nie ominął także „Carmanii”. Jej 18 węzłów robiło wprawdzie wielkie wrażenie zaraz po wejściu do eksploatacji w grudniu 1905 roku, ale po dziewięciu latach sfatygowane maszyny pozwalały osiągnąć jedynie szesnaście. Po wybuchu wojny, statek uzbrojono w osiem dział kalibru 4,1 cala czyli 120 mm.

„Carmania” już jako krążownik pomocniczy. Widać wystające poza burtę usytuowane przed nadbudówką lufy dział 120 mm


Dalmierz na mostku „Carmanii”


Dowódcą nowego krążownika został komandor Royal Navy (RN) Noel Grant, a dotychczasowy kapitan, James Clayton Barr, został wcielony do Rezerwy Royal Navy (RNR) i pozostawiony na burcie w stopniu komandora porucznika, odpowiedzialnego za nawigację i doradzanie Grantowi. To właśnie Barr dowodził „Carmanią” podczas brawurowej akcji przy „Volturno”.

Komandor Noel Grant


Komandor porucznik James Clayton Barr


Drugim statkiem o którym będzie dziś mowa, jest niemiecki liniowiec „Cap Trafalgar”. „Nówka nie bita, nie śmigana”, bo zwodowana w lipcu 1913 roku, na stoczni Vulcan, Stettin. Obie jednostki miały podobny tonaż („Carmania” 19.524 GRT, „Cap Trafalgar” 18.805) i długość, odpowiednio 198 i 187 metrów. Jeśli chodzi o maksymalną szybkość, niemiecki statek miał przewagę jednego węzła (17 wobec 16).

„Cap Trafalgar”
,

Armator Hamburg Süd nie nacieszył się zbyt długo najnowszym nabytkiem, który rozpoczął rejsy na linii Niemcy – Ameryka Południowa w kwietniu 1914 roku. Z chwilą wybuchu wojny statek znajdował się w Buenos Aires i tam został „zdalnie” przejęty przez Kaiserliche Marine.

„Cap Trafalgar” przeszedł do Montevideo gdzie wypełnił węglem wszystkie zasobnie, po czym wypłynął na wschód, kierując się na odległą o 500 mil brazylijską wysepkę Trinidade.

Usytuowanie Trinidade


Tam 27 sierpnia spotkał się z kanonierką „Eber”, z której pobrał dwa działa 105 mm, sześć jednofuntówek, karabiny maszynowe i zwykłe, oraz amunicję do całej tej zbieraniny. Na pokład liniowca przeszedł także nowy od tej chwili dowódca, komandor podporucznik Julius Wirth (kapitan „Ebera”), wraz z garścią artylerzystów. Dotychczasowy kapitan „Cap Trafalgar”, Fritz Langerhannsz, pełnił od tej pory obowiązki nawigatora.

„Eber”


Komandor podporucznik Julius Wirth


Zadaniem nowego krążownika pomocniczego było zwalczanie brytyjskiej żeglugi handlowej, oraz unikanie walki z okrętami Royal Navy: dwie stopiątki były zdecydowanie zbyt słabym argumentem wobec okrętów Royal Navy. Aby upodobnić nowy krążownik sylwetką do dwukominowych brytyjskich liniowców, a zwłaszcza do „Carmanii” (wiedziano o jej obecności na południowym Atlantyku) usunięto trzeci, tzw. „suchy” komin, służący – podobnie jak czwarty u „Titanica” jedynie do wentylacji, oraz ...zachowania zrównoważonej sylwetki.

„Cap Trafalgar” już po zdemontowaniu trzeciego komina


Zanim wrócimy do naszych bohaterów, parę zdań o dalszych losach „Ebera”. Będąc w zasadzie rozbrojony, a do tego pozbawiony dotychczasowego dowódcy oraz sporej części załogi, popłynął w końcu do Salvadoru, Brazylia, gdzie dotarł 14 września. Z 15-osobową szkieletową załogą dowodzoną przez starszego mechanika Schaumburga okręt stał tam aż do 16 października 1917 roku, czyli dnia, w którym Brazylia przystąpiła do wojny po stronie państw Ententy. Wiedząc, że czeka ich internowanie, Niemcy otworzyli zawory denne i zatopili okręt.

Pierwszy rajd najnowszego niemieckiego krążownika pomocniczego okazał się fiaskiem. Wyłapywano tyle radiowych komunikatów brytyjskich krążowników – i to bez wątpienia nie pomocniczych! – że Wirth nie odważył się wpłynąć na najbardziej uczę******* szlaki handlowe. Trzynastego września „Cap Trafalgar” powrócił do Trinidade, aby uzupełnić zapasy węgla z czekającego już tam na niego niemieckiego statku. Był to niewielki pasażersko-pocztowo-towarowy (miał kabiny dla 201 pasażerów) „Eleonore Woermann”.

„Eleonore Woermann”


Niemcy mieli pecha. Rankiem następnego dnia w pobliżu Trinidade zjawiła się „Carmania”, zaskakując niemieckie jednostki wciąż stojące w jedynym porcie wyspy. Niemcy pospiesznie wyszli w morze. „Cap Trafalgar” podążył na zachód, podczas gdy „Eleonore Woermann” uciekała w przeciwną stronę. Jej kapitan słusznie założył, że brytyjski krążownik pomocniczy – nikt przecież nie wierzył, że w tym miejscu i o tym czasie może tu pływać zwykły „pasażer” – skupi swoją uwagę na bardziej łakomym celu.

Interesujące jest, że pierwszym odruchem komandora Granta było podanie komendy „cała naprzód” i kursu oddalającego go od Niemców! Dopiero po paru minutach Grant jakby otrząsnął się z zaskoczenia, zawracając ostro w kierunku „Cap Trafalagar”. Pierwszy strzał padł przed dziób Niemca jako wezwanie do kapitulacji, ale oczywiście Wirth nie zamierzał niczego tego robić. Pojedynek zaczął się na dobre, gdy okręty znalazły się o niecałe cztery mile od siebie. Niemcy od razu stanęli na straconej pozycji, jako że dwa działa 105 mm nijak nie mogły sprostać ośmiu o kalibrze 120 mm.

Rozpoczęła się wyjątkowo zażarta walka. Pociski „Carmanii” już od samego początku zaczęły dziurawić kadłub przeciwnika. Z kolei pierwsze salwy z „Cap Trafalgar” przeleciały wprawdzie wysoko nad celem, ale wkrótce i brytyjski okręt zaczął obrywać. Wybuchł pożar poniżej mostka „Carmanii”, a podziurawiona sieć wodociągowa nie pozwalała na opanowanie ognia. Poprzez pięć dziur na linii wodnej, do kadłuba brytyjskiego okrętu wlewała się w zastraszającym tempie woda. Po bitwie doliczono się aż 79 trafień!

„Cap Trafalgar” odnosił jednak dużo poważniejsze uszkodzenia. Pociski ze stodwudziestek siały straszliwe zniszczenia, a ze względu na krótki dystans, praktycznie każdy strzał dosięgał celu. W pewnej chwili okręty zbliżyły się do siebie na 270 metrów, co pozwoliło na wzajemne ostrzeliwanie się nie tylko z broni maszynowej, ale także ze zwykłych karabinów!

Bitwa. Na trzeciej ilustracji widać na horyzoncie „Eleonore Woermann”
, , ,

Po godzinie i czterdziestu minutach, płonący jak pochodnia ”Cap Trafalgar” był bliski zatonięcia. Wirth próbował rozpaczliwie oderwać się od silniejszego prześladowcy, ale jego okręt nie był już zdolny do rozwinięcia maksymalnej szybkości. Od samego początku Niemcy starali się wezwać na pomoc inny swój krążownik pomocniczy, „Kronprinz Wilhelm”, ale jego dowódca nie zdecydował się iść na pomoc obawiając się, że oprócz „Carmanii” w pobliżu mogą znajdować się inne brytyjskie jednostki. A poza tym i tak by nie zdążył...

Na tym rysunku nie dość że „Cap Trafalgar” (po prawej) ma trzeci komin, to jeszcze się z niego dymi


„Cap Trafalgar”’ miał już dosyć. Poszatkowany pociskami i zniszczony ogniem okręt przewrócił się na prawą burtę, a następnie dziobem poszedł na dno.

Rysunek z niemieckiej gazety pokazujący ostatnie chwile „Cap Trafalgar” – brakuje na nim licznych pożarów


Wraz z nim zginęło kilkudziesięciu marynarzy, w tym komandor Julius Wirth. Niektóre źródła piszą o 16 zabitych, ale wobec masakry spowodowanej przez brytyjskie pociski oraz szalejące na całym okręcie pożary, liczba ta wydaje się mocno niedoszacowana. Skłonny jestem zgodzić się raczej z informacją mówiącą o 51 ofiarach. Nie ma za to wątpliwości o liczbie uratowanych: naliczono ich 279. Uratowali się oni na pięciu cudem nie rozbitych podczas boju szalupach oraz kilku tratwach. Z wody podjęła ich załoga „Eleonore Woermann”, która z duszą na ramieniu powróciła na pobojowisko. Na szczęście dla nich „Carmania” była zbyt uszkodzona aby myśleć o czymś innym, niż własne bezpieczeństwo. No, a poza tym jakby nie było, „Eleonore” prowadziła akcję ratowniczą, a nie militarną. Rozbitkowie zostali zawiezieni do Buenos Aires, gdzie internowano ich aż do końca wojny. Sam statek – jako cywilny – dostał zezwolenie na wyjście w morze.

Ironią losu jest fakt, że „Cap Trafalgar” został zatopiony przez okręt, do którego starał się upodobnić!

Straty na „Carmanii” wynosiły sześciu zabitych w boju zabitych i dwudziestu sześciu rannych. Po dwóch dniach zmarła z odniesionych ran kolejna trójka, a ostatni – dziesiąty już marynarz – zakończył życie 21 września.

Mostek „Carmanii” po bitwie


Radiostacja i urządzenia nawigacyjne były doszczętnie porozbijane, trudno byłoby nawet zatem trafić do jakiegoś brazylijskiego portu. Ponieważ jednak jeszcze przed rozpoczęciem starcia Grant powiadomił o sytuacji dowództwo, wkrótce pojawił się przy „Carmanii” lekki krążownik „Bristol”, zmieniony następnie przez krążownik pancerny „Cornwall”, który zaprowadził okręt do Pernambuco. Stamtąd prowizorycznie naprawiony okręt popłynął do Gibraltaru, gdzie przeszedł solidny remont, zakończony 23 listopada.

W maju 1916 „Carmania” została zwrócona Cunardowi, służąc aż do roku 1919 do przewozu wojsk. Pasażerowie wrócili na jej pokład dopiero w 1920 roku, po przywróceniu zdewastowanych podczas wojskowej służby wnętrz do dawnej świetności. Statek został zezłomowany w roku 1932.

Po bitwie pod Trynidade posypały się odznaczenia. Komandor Noel Grant i komandor porucznik James Clayton Barr stali się kawalerami Orderu Łaźni. Uznano także wysiłek najbardziej zasłużonych w boju, przyznając członkom załogi:
- jeden Distinguished Service Order
- trzy Distinguished Service Cross (w tym dla szefa artylerzystów)
- dwanaście Distinguished Service Medal
Żadna z dziesięciu śmiertelnych ofiar bitwy nie znalazła się na liście odznaczonych.

Na zakończenie parę słów o „Eleonore Woermann”. Statek nie znalazł się przypadkowo na Trinidade. Po wybuchu wojny jego dowódca dostał rozkaz popłynięcia do Douala w Kamerunie – niemieckiej kolonii - aby tam pobrać maksymalną ilość prowiantu i węgla. Zadanie było proste: służyć jako zaopatrzeniowiec niemieckich okrętów na południowym Atlantyku. Pierwszym z nich, który skorzystał ze zgromadzonych zapasów był lekki krążownik „Dresden” (o jego losach mówi Opowieść 269 „Trzy lekkie krążowniki”), a drugim miał być właśnie „Cap Trafalgar”.

„Eleonore Woermann” została dostrzeżona na oceanie 6 stycznia 1915 roku przez krążownik liniowy „Australia”, i po strzale ostrzegawczym zatrzymała się. Załoga przeszła na szalupy – skąd podjął ją krążownik - po czym statek został zatopiony ogniem artyleryjskim.

--

Post zmieniony (02-05-20 14:06)

 
07-09-15 13:01  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Bardzo interesujaca ta nierowna walka. Wraz z przyleglosciami.

Zgodnie z zyczeniem Autora nie pisze o tym co znalazlem, tylko enjoy'uje to co zastalem ;)

--
pozdrawiam Kuba

 
07-09-15 19:56  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:36)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 34 z 114Strony:  <=  <-  32  33  34  35  36  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024