KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 31 z 114Strony:  <=  <-  29  30  31  32  33  ->  => 
24-08-15 10:19  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:27)

 
24-08-15 10:42  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"...w chmurę wylatującego spod pokładu lotniczego dymu". Lotniczego ?
"...pod linią wodną głęboki na metr i wysoki na prawie sześć metrów pas." - nie bardzo rozumiem te wymiary. Głęboki - gruby/szeroki ?

 
24-08-15 11:10  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:27)

 
24-08-15 13:01  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Dixie 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
 

Fakt, ten lotniczy dym trochę komicznie wyszedł :)
Też mnie to zastanowiło, ale przejrzałem uwaznie konstrukcję zdania i jako takie jest poprawne (więc się nie czepiałem :P), choć na pierwszy rzut oka wygląda zabawnie.

Może lepiej byłoby:
"...w chmurę dymu wylatującego spod pokładu lotniczego". ?

--

Post zmieniony (24-08-15 13:02)

 
24-08-15 13:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:27)

 
24-08-15 13:37  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Bardzo sie ciesze, ze koledzy wszystko zauwazyli, bo ja przynajmniej nie zostane jeszcze tym razem zatopiony ;)

--
pozdrawiam Kuba

 
24-08-15 14:00  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Teraz jest OK, bardziej czytelne, że tak skromnie powiem.

 
24-08-15 14:51  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:27)

 
27-08-15 08:04  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 369

JEDENAŚCIE DNI WOJNY

Guy Beresford Kerr trojga imion Griffiths urodził się w czerwcu 1915 roku w Pembroke, Walia. Od 1 września 1934 roku, w wieku zaledwie dziewiętnastu lat, z dumą obnosił się z dystynkcjami porucznika Royal Marines.

Dwudziestego kwietnia 1937 roku Griffith – zwany przez kolegów „Griff” – wszedł w skład oddziału Royal Marines, zaokrętowanego na pancerniku „Resolution”. W związku z wojną domową w Hiszpanii, okręt patrolował wody wzdłuż jej wybrzeży. Młodzieńca od dawna jednakże ciągnęło do latania i w końcu jego kolejna prośba została wysłuchana. W styczniu następnego roku Griff został skierowany do bazy RAF w Leuchars, hrabstwo Fife w północno-wschodniej Szkocji, gdzie dołączył do No. 1 Flying Training School, czyli Szkoły Latania Nr 1. Dzięki temu wkrótce został jednym z zaledwie 34 oficerów Royal Marines, którzy latali bojowo we Fleet Air Arm (Dziale Lotnictwa Morskiego) w latach drugiej wojny światowej.

Szkolenie w Szkocji trwało niewiele więcej ponad rok. W lutym 1939 roku Griffith wysłany został do eskadry (w Polsce nazywanej dywizjonem) numer 803 w bazie Worthy Down, hrabstw Hampshire. Tam odbył swój pierwszy, niezapomniany lot na jednopłatowcu. Samolotem tym był nowiutki Blackburn Skua, pierwszy brytyjski pokładowy samolot myśliwsko-bombowy. Lot trwał wprawdzie tylko 20 minut, ale Griffith był zachwycony maszyną. Pewnie tylko dlatego, że porównywał ją do dwupłatów, na których do tej pory latał.

Blackburn Skua


Trzydziestego kwietnia Guy i cała jego eskadra zaokrętowała na dumie Royal Navy, lotniskowcu „Ark Royal”. Do dnia wypowiedzenia wojny Niemcom, pilot miał już za sobą 283 godziny lotu na Skua.

U-booty od samego początku dawały się we znaki, topiąc statki na podejściach do Morza Irlandzkiego i Kanału Angielskiego. Angielskiego, jako że przy opowiadaniu historii Brytyjczyka używanie nazwy La Manche byłoby nieeleganckie.

Działania te spotkały się z natychmiastową reakcją Admiralicji. Na obszar Atlantyku przylegający do Wysp Brytyjskich (tzw. Western Approach czyli Zachodnie Podejście) wysłano lotniskowce „Courageous” i „Hermes”, a „Ark Royalowi” wyznaczono patrolowanie wód na północny-zachód od Irlandii. Oczywiście każdy z tych okrętów miał osłonę niszczycieli, mających jednakże na liście zadań również działania ofensywne.

„Ark” wyszedł w morze 9 września. Pierwsze dni minęły na jałowym, nudnym przeszukiwaniu morza. Dopiero rankiem czternastego, na lotniskowcu rozległy się przeraźliwe dzwonki alarmu bojowego. Odległy o około 200 mil frachtowiec „Fanad Head” informował o atakującym go okręcie podwodnym. „Ark Royal” mocno przechylił się na lewą burtę, robiąc zwrot przy całej naprzód. Gdy tylko okręt ustawił się pod wiatr, w powietrze wystrzeliły trzy Skua, każdy z dwuosobową (pilot i obserwator/nawigator) załogą. Jedną z maszyn pilotował – teraz już kapitan - Guy Griffith.

Guy Griffith


W chwili gdy samoloty nabierały wyskości, stojący na rufowym pokładzie oficer Vincent-Jones zobaczył nos i ślad „morświnowatej” torpedy, kierującej się wprost ku lotniskowcowi. Na wszelki wypadek wyjaśnijmy od razu, co ma wspólnego morświn z torpedą.

Torpedy starszego typu nie potrafiły utrzymywać stałego zanurzenia podczas całej drogi od wyrzutni do celu. W praktyce oznaczało to, że obserwowany z boku tor torpedy był wydłużoną sinusoidą o długości cyklu około 70 metrów. Przy łuku sinusoidy wysuniętym do góry, torpeda pokazywała się co pewien czas na powierzchni, po chwili schodząc z kolei poniżej nastawionej głębokości. Brytyjczycy nazywali takie pociski „porpoise torpedoes”. Porpoise = morświn, który ponoć w ten właśnie sposób pływa.

Oficer ruszył do telefonu, ale nie znał numeru na mostek (!), a podany przez jakiegoś marynarza okazał się niewłaściwy. Szczęśliwie torpedę zauważył z mostku główny sygnalista Hall. „Torpeda lewa dziób!” Błyskawicznie poszła komenda na ster. Udało się! Dwie torpedy przyszły blisko za rufą, a trzecia wybuchła w kilwaterze (inne źródło podaje że torpedy szły wprost do celu, ale ze względu na źle funkcjonujące mechanizmy, wybuchły przedwcześnie).

Do kontrataku ruszyły niszczyciele „Faulkner”, „Foxhound” i „Firedrake”. Okręty bardzo szybko złapały kontakt i rozpoczęły atak bombami głębinowymi. Atakowanym U-bootem był U-39, pod dowództwem 30-letniego kapitana Gerharda Glattesa. Okręt znajdował się w morzu od trzynastego sierpnia i dopiero teraz nawiązał pierwszy bojowy kontakt.

Pierwsza seria bomb poważnie uszkodziła U-boota, a druga wyrzuciła go na powierzchnię. Niszczyciele otworzyły ogień, który jednakże natychmiast przerwano widząc, że Niemcy szykują się do opuszczenia okrętu. Dzięki temu cała 44-osobowa załoga przeżyła i została wzięta do niewoli. Brytyjscy marynarze ze zdziwieniem przyglądali się podwodniakom: wielu z nich było szesnasto i siedemnastolatkami! Przy nich nawet młody przecież kapitan Gerhard Glattes wyglądał na starszego pana. Jako jedyny z całej załogi U-boota pozostawał on jeńcem wojennym w kanadyjskim obozie aż przez ponad siedem lat, wychodząc na wolność dopiero 8 kwietnia 1947.

Siła złego na jednego. Po kolei: „Faulkner”, „Foxhound” , „Firedrake”...
, ,

... oraz ich ofiara, U-39


U-39 został pierwszym U-bootem zatopionym w drugiej wojnie, a jednocześnie wprowadził hurraoptymizm wśród Brytyjczyków. Skoro tak łatwo jest U-booty topić, to doprawdy nie ma się czego obawiać!

Gdy w pobliżu „Ark Royala” trwała walka, trzy Skua zlokalizowały „Fanad Head”.

„Fanad Head”


Zdjęcia „Fanad Head” zrobione z pokładu U-30
, ,

Jako pierwszy leciał pilot Richard Thurston, który zanurkował dla dokonania identyfikacji. Statek stał nieruchomo, a w pobliżu unosiły się wypełnione szalupy. Wynurzony U-boot ostrzeliwał frachtowiec z działa pokładowego, ale po dostrzeżeniu samolotów natychmiast zaczął przygotowywać się do zanurzenia.

Każdy ze Skua miał podwieszoną pod kadłubem 500-funtową bombę oraz kilka mniejszych pod skrzydłami. Thurston pierwszy zrzucił swoją bombę i, jak wspominał Griffiths:
„Kiedy wychodził do góry, mnóstwo odłamków przeszło przez zbiornik paliwa, znajdujący się tuż za jego plecami. Płomienie objęły pilota i siedzącego za nim nawigatora. Samolot spadł do morza. [Thurston] Powiedział mi później, że udało mu się opuścić kabinę, a następnie wyciągnąć z tonącego samolotu nawigatora [który jednak już nie żył]”.

Na widok rannego, z trudem pływającego pilota, z „Fanad Head” wyskoczył do wody niemiecki podwodniak, szykujący się do opuszczenia statku z jego dziennikiem okrętowym. Dzielny marynarz opasał Brytyjczyka liną, wspiął się po sztormtrapie i po chwili wciągnął Thurstona na pokład. W tej samej chwili U-boot znikał pod wodą. Okręt zanurzał się tak szybko, że dwóch artylerzystów nie zdążyło ewakuować się z pokładu. Pływali teraz bezradnie po morzu, czekając na ratunek.

Przyszła kolej na atak Griffitha:
„Podczas nurkowania spojrzałem na frachtowiec, a potem ujrzałem zanurzający się okręt. Zanurkowałem, zrzuciłem bomby i podciągnąłem samolot, kiedy to kolosalna eksplozja pozbawiła mnie kontroli nad sterami. Szedłem w górę i w górę, a potem prawie pionowo zanurkowałem ku morzu ... Później Niemcy powiedzieli mi, że musiałem wbić się ze 30 metrów pod wodę. Nadal miałem przymocowany do ciała spadochron, ale siła uderzenia oderwała silnik, co pozwoliło mi wydostać się na powierzchnię. Nie było śladu po moim obserwatorze, ale jak mi powiedzieli Niemcy, musiał zginąć od uderzenia [o wodę]”.

Bomby z trzeciego Skua nie doszły celu i teraz samolot krążył nad „Fanad Head”, czekając na sześć znajdujących się w drodze Swordfishów. Po dwudziestu minutach U-boot (był to U-30) wynurzył się, biorąc na pokład trójkę swoich marynarzy, oraz obu brytyjskich pilotów. Wojna Griffitha i Thurstona skończyła się zaledwie po jedenastu dniach.

Skua zaatakował okręt bronią maszynową, uniemożliwiając dobicie statku ogniem artyleryjskim. U-30 zanurzył się. Wreszcie kończące się paliwo zmusiło samolot do powrotu na lotniskowiec. Polowanie na zanurzonego już U-boota przejęły teraz powolne dwupłatowce. „Fanad Head” stał z wyraźnym przechyłem na lewo, gdy nagle u jego burty wykwitła fontanna wody. Torpeda U-30 dosięgła celu. Dziób i rufa frachtowca wyszły w górę, po czym przełamany na pół statek wślizgnął się pod wodę.

Z samolotów widać było sylwetkę znajdującego się na głębokości peryskopowej U-boota. Zrzucone przez Swordfishe bomby upadły tak blisko okrętu, że lotnicy po powrocie zgłosili jego prawdopodobne zatopienie, chociaż poczucie triumfu miało gorzki posmak: na okręcie znajdowali się przecież ich koledzy!

Dlaczego oba Skua zniszczyły eksplozje własnych bomb? Zawiniły zbyt wcześnie działające zapalniki, w rezultacie czego stanowiły one większe zagrożenie dla samolotu, niż dla atakowanego okrętu! Sporo czasu zajęło Brytyjczykom dojście do tej prawdy, pomimo że Griffith przekazał swym kolegom tę informację w liście napisanym w Oflagu IX A drugiego listopada 1939. Może nikt nie potrafił zrozumieć zbyt starannie zakamuflowanego tekstu?

Wbrew przekonaniu pilotów Swordfishów, zaatakowany przez nich U-boot nie zatonął. Jak już wiemy, obaj piloci ze Skua znaleźli się na tym okręcie. Dowódcą U-30 był Fritz-Julius Lemp, który jedenaście dni wcześniej zatopił „Athenię”!

Niemcy bardzo troskliwie zajęli się poważnie poparzonym Thurstonem, którego stan był krytyczny. Jeden z oficerów odstąpił mu swoją koję. Wielu marynarzy oddało także swoje piżamy, co pozwoliło zmieniać je na poparzonym ciele dwa razy dziennie. Gdy po czternastu dniach U-boot wrócił do bazy w Wilhelmshaven – przeżywając po drodze atak bombami głębinowymi – stan Thorstona znacznie się poprawił. Przeżył on zresztą w obozie jenieckim całą wojnę tylko po to, aby krótko po jej zakończeniu zginąć w wypadku lotniczym.

Fritz-Julius Lemp kazał się troskliwie zająć ciężko poparzonym Thurstonem


Obaj piloci trafili najpierw do Oflagu 79 w pobliżu Brunszwiku, a zbudowanego specjalnie dla polskich oficerów. Potem przeprowadzka do kolejnego obozu, aż wreszcie w grudniu 1939 roku znaleźli się w Dulug Luft, przesłuchaniowym ośrodku Luftwaffe, gdzie spotkali się z bardzo dobrym traktowaniem.

Zdjęcie z Oflagu. Numer 3 – Thurston, numer 7 – Griffith.


Mający duże zdolności plastyczne Griffith zaczął tam tworzyć liczne obrazki, przedstawiające brytyjskie samoloty i to najczęściej w bardzo w dowcipny sposób*. Ponieważ cieszyły się one wielkim powodzeniem także wśród strażników, od czasu do czasu rysował dla nich również wymyślone przez siebie – a jakoby istniejące naprawdę - fenomenalne maszyny, zadziwiając tym funkcjonariuszy wywiadu Luftwaffe. Sporo z jego rysunków znajduje się obecnie w Royal Marines Museum, Southsea, Hampshire.

Atak Skua na U-30. Tak jak i następne, rysunek jest dziełem Griffitha


, ,

Po próbie ucieczki, obaj lotnicy zostali przeniesieni do kolejnego obozu. Był to Stalag III, głośny później z powodu przeprowadzonej tam „Wielkiej Ucieczki”. Ze względu na swój graficzny talent, Griffith włączył się do produkowania fałszywych dokumentów. W ramach przyzwoitego traktowania jeńców, Griff nie tylko mógł wysyłać listy do rodziny, ale także nawet do publikacji Korpusu Królewskich Marines „Globe & Laurel”, gdzie opisywał na przykład programy wystawianych w Stalagu pantomim, czy też przebieg meczów piłki nożnej. No cóż, Niemcom zależało na dobrym propagandowym wizerunku. Tyle że owa korespondencja zawierała także zakodowane dane dotyczące zarówno jeńców, jak i personelu obozowego.

Pod sam koniec wojny Griffith urwał się z kolumny jeńców, maszerujących z jednego obozu do drugiego. Przedzierając się lasami trafił do zajętej już przez US Army wioski Berching, gdzie mimo perfekcyjnej angielszczyzny został wzięty za oficera ...węgierskiego (miał na sobie taki mundur, otrzymany od Niemców w Stalagu) i wsadzony do jenieckiego obozu. Tam szybko dowiódł swojej tożsamości.

Po wojnie Guy Griffith pozostał w Royal Marines, latając na coraz nowszych maszynach. Był także pierwszym oficerem RM, który pilotował śmigłowiec. Podczas wojny koreańskiej (1950-1953) służył w dziale operacji powietrznych lotniskowca „Glory”. Po powrocie do kraju został redaktorem naczelnym „Globe & Laurel” (gdzieżby indziej...), gdzie pracował aż do przejścia na wojskową emeryturę w roku 1958. Później prowadził kawiarnię w Chichester, a następnie pracował jako dyrektor techniczny w Royal West Sussex Hospital, przejmując po paru latach nadzór nad wszystkimi szpitalami w rejonie. Zmarł na zawał serca w 1999, w wieku lat osiemdziesięciu czterech.

Griffith w latach siedemdziesiątych


* Kolorowe rysunki Griffa skopiowane zostały ze strony Royal Marine Museum (jest tam ich znacznie więcej i wszystkie są warte obejrzenia!) http://www.royalmarinesmuseum.co.uk/griff-exhibition

--

Post zmieniony (02-05-20 14:05)

 
27-08-15 09:36  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
MirZ 

Na Forum:
Relacje z galerią - 2
Galerie - 16


 - 16

Takie karykaturalne rysunki samolotów mogły by być ciekawą alternatywą dla "wypasionych" grafik jakie zwykle zdobią okładki modeli kartonowych,

--
"Cokolwiek trafisz nazwij to celem."

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 31 z 114Strony:  <=  <-  29  30  31  32  33  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024