KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 30 z 114Strony:  <=  <-  28  29  30  31  32  ->  => 
20-08-15 09:08  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:25)

 
20-08-15 11:50  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

No wiesz! O ostatniej podróży Titanica wiedzą wszyscy, ale o pierwszej...
To tak baaaardzo mrużąc oko.

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
20-08-15 15:10  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:25)

 
22-08-15 08:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Szperając w sieci znalazłem ciekawą stronę - www.wrecksite.eu. Jeśli jej nie znasz może okazać się przydatną.
Pozdrawiam

 
22-08-15 10:40  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:25)

 
22-08-15 11:17  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Też i tak myślałem. Znalazłem ją szukając info o niemieckim parowcu ss "Lisbeth Cords", na którym transportowano do Leningradu zakupione we Francji w 1925 r. Farmany F.62.
Nawiązując do opowieści nr. 369 z chęcią bym również przeczytał o historii różnych okrętów lotniczych (bazy wodnopłatowców, awia-matki etc.) i holowanych platformach startowych.

 
22-08-15 13:39  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:25)

 
23-08-15 22:09  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 368

WETERAN

W trakcie I wojny światowej Royal Navy zaczęła na poważnie zajmować się problemami związanymi z wykorzystywaniem lotnictwa na pełnym morzu. Dotychczasowe okręty z których mogły operować samoloty – „Furious” i „Vindictive” – z bardzo krótkimi pasami do startu i lądowania mogły służyć jedynie lekkim samolotom, których liczba na każdym z okrętów była w dodatku rozpaczliwie mała. Delikatnym samolotom nie służyło także przebywanie na pokładzie. Bez wątpienia należało pomyśleć o czymś absolutnie nowym.

„Furious”


„Vindictive”


Inżynierom z Royal Navy wpadł w oko stojący w Glasgow niewykończony statek pasażerski „Conte Rosso”, zamówiony przed wojną przez Włochów. Po rozpoczęciu działań wojennych stocznia oczywiście przerwała budowę cywilnego statku, przechodząc na realizację zamówień rządowych. W sierpniu 1917 roku Admiralicja odkupiła wyposażony już w maszyny kadłub od Włochów, decydując się na zbudowanie na jego bazie pierwszego na świecie lotniskowca z pokładem rozciągającym się przez prawie całą długość okrętu.

W sierpniu 1914 roku Brytyjczycy przerwali także budowę drugiego, bliźniaczego statku dla Włochów, „Giulio Cesare”. Ponieważ jego budowa była jednakże znacznie mniej zaawansowana od „Conte Rosso”, zostawiono kadłub w spokoju aż do zakończenia wojny. Zwodowano go dopiero w lutym 1920 roku, a ukończono go i przekazano Włochom dwa lata później.

„Giulio Cesare”. Podobnie miał wyglądać „Conte Rosso”


Okręt otrzymał nazwę „Argus”, od mitycznego olbrzyma, który miał pięćdziesiąt par wiecznie czuwających oczu. Z tego też powodu na motto lotniskowca obrano słowa OCCULI OMNIUM – OCZY WSZYSTKICH. Odznaką okrętu był złoty paw na niebieskim tle. Skąd wziął się paw? Otóż według greckiej mitologii, Hermes odciął Argusowi głowę, a Hera przeniosła z niej oczy na ogon pawia, który był poświęconym jej ptakiem. Odznakę musiał wymyślić ktoś znakomicie obeznany z mitologią.



Opancerzony pokład hangaru miał długość 106,6 i szerokość od 14,6 do 20,7 metra. Nad nim wznosił się zbudowany na kratownicowej konstrukcji lekki pokład lotniczy. Pomiędzy kratownicami przebiegały tunele kominów, odprowadzające dym za rufę okrętu.

Na czerwono zaznaczone tunele kominów


Szkocja 1918. Wyjście z zatoki Firth of Forth. Kamuflaż z lat Wielkiej Wojny


,

Na tym zdjęciu widać wysuniętą do góry niewielką nadbudówkę


Kamuflaż tego typu nie był wówczas czymś wyjątkowym. Oto amerykański frachtowiec US Navy, „West Mahomet”. Pasy deformują jego sylwetkę w zadziwiający sposób


Początkowo planowano postawić po obu stronach pokładu lotniczego nadbudówki („wyspy”), połączone na górze mostkiem nawigacyjnym. Na dole pomiędzy nimi miała być rozciągnięta elastyczna bariera zatrzymująca lądujące samoloty. Badania w tunelu aerodynamicznym wykazały jednak że proponowana konstrukcja w znacznym stopniu zaburzy przepływ powietrza na pokładzie, czyniąc tym samym bardzo poważny problem dla pilotów. Pozostawiono pokład pusty. Niewielka nadbudówka nawigacyjna znajdowała się wprawdzie powyżej jego poziomu, ale podczas startów i lądowań opuszczano ją poniżej pokładu, niczym kabinę windy.

Co ciekawe, na zwodowanym okręcie znajdowała się tymczasowa makieta nadbudówki, której wpływ na przebieg operacji lotniczych miano dokładnie zbadać. Ku ogólnemu zaskoczeniu nie tylko że tylko nie sprawiała ona kłopotów, ale wręcz pomagała lądującym pilotom przy ocenie wysokości, na jakiej znajduje się samolot! Pamiętać należy że w owym czasie nie było jeszcze nikogo, kto przy pomocy sygnałów „paletkami” pomagał przy lądowaniu: pilot musiał radzić sobie sam. W rezultacie jedynie „Argus” i przebudowany na lotniskowiec krążownik liniowy „Furious” były tzw. flush-deckerami czyli okrętami z pustym pokładem lotniczym. Wszystkie następne lotniskowce Royal Navy miały już nadbudówkę po jego prawej stronie.

Po zakończeniu prób zdemontowano tymczasową nadbudówkę, po czym na okręcie zjawiły się pierwsze maszyny jego grupy lotniczej. Były to samoloty torpedowe Sopwith T.1 Cuckoo (Kukułka), których skrzydła szybko przebudowano na składane. Zadaniem ich miało być atakowanie niemieckiej floty w portach, ale Niemcy uprzedzili zagrożenie wyprowadzając okręty w morze, gdzie przynajmniej mogły gwałtownie zmieniać kurs.

Sopwith T.1 Cuckoo


Startujące z „Argusa” samoloty przyniosły istotną jakościową zmianę. Mogły teraz startować przeciwko Zeppelinom czy też śledzić niemiecką flotę, a po powrocie na okręt uzupełnić paliwo i ponownie wystartować.

Początkowo Kukułki lądowały na gołym pokładzie, ale wkrótce zainstalowano na nim, wzorem „Furiousa”, rozciągnięte w poprzek liny hamujące, mające za zadanie w miarę łagodne i stopniowe wyhamowywanie samolotów. Lądowanie z użyciem lin było nie lada wyzwaniem dla konstrukcji ówczesnych samolotów, nie mających wbudowanych przy haku amortyzatorów, łagodzących silne szarpnięcie. Lina hamująca mogła łatwo doprowadzić do nieszczęścia w przypadku, gdy hak samolotu nie uchwycił jej dokładnie pośrodku. Różnica dwóch-trzech metrów w lewo lub prawo najczęściej kończyła się wyrzuceniem samolotu za burtę. Problem usiłowano rozwiązać na wszelkie sposoby, ale dopiero przyjęcie w roku 1933 amerykańskiego systemu lin hamujących pozwoliło na bezpieczne lądowania.

Kłopoty sprawiały także nie wyposażone w hamulce koła, w związku z czym po dotknięciu nimi pokładu natychmiast dobiegały do samolotu grupy ludzi, chwytając końce skrzydeł aby go w porę zatrzymać. Wyliczono że doskonale dobrze wyszkolona załoga powinna potrafić przyjmować co minutę równie dobrze wyszkolonych pilotów, ale aż do końca wojny nie udało się tego założenia wprowadzić w życie.

Po zakończeniu wojny na „Argusie” prowadzono bardzo intensywne szkolenia i próby. No cóż, póki co był to jedyny lotniskowiec Royal Navy. Ponieważ okręt rozwijał na ogół raptem 18 węzłów (choć na próbach w dobrych warunkach pogodowych osiągnął 20,5), musiał iść całą naprzód pod wiatr nie tylko w przypadku startów, ale także lądowań. Wszystko szło doskonale dopóki wiatr był stały, ale przy nagłych porywach lekkimi samolotami rzucało w górę i dół – w ostatnim przypadku dodatkowo jeszcze wprost w chmurę dymu wylatującego spod pokładu lotniczego. Po wielu przypadkach urwania podwozia o tylną krawędź pokładu, na wniosek pilotów wygięto nieco do dołu jego końcowy fragment. Na „Argusie” owo wygięcie nie rzucało się specjalnie w oczy, za to w przypadku znacznie później zbudowanego „Ark Royala” stało się jego bardzo charakterystyczną cechą.

Okręt po przebudowie. Widać charakterystycznie wygiętą do dołu końcówkę pokładu lotniczego. Wiecznie okopconą przez dym rufę pomalowano na czarno
, , ,

Testy przeprowadzane w rozmaitych warunkach wykazały jasno że aby lotniskowiec mógł spełniać swoje zadania, powinien być większy i szybszy od „Argusa”. Tym samym także dużo droższy, niestety. Póki co, w 1926 roku dla poprawienia stateczności okrętu dodano mu pod linią wodną głęboki na metr i szeroki na prawie sześć metrów pas, a ponadto zainstalowano nowy maszt radiowy i – w końcu – działa przeciwlotnicze. Przeprowadzona rok później inspekcja kadłuba wykazała jego znakomity stan, pozwalający na pływanie przez kolejnych piętnaście lat. Pomimo tak dobrej oceny, okręt uznano za nieprzystający do obecnych czasów i w maju 1930 roku odstawiono do rezerwy.

O „Argusie” przypomniano sobie w 1938 roku, przywracając go do służby w charakterze okrętu ćwiczebnego. Ostatecznie trzeba było gdzieś wyszkolić kadry mające obsadzić kolejne lotniskowce.

Po wybuchu wojny „Argus” stacjonował w Tulonie do stycznia 1940 roku, kiedy to przypłynął do Scapa Flow, dołączając do Home Fleet. Tam kontynuował zadania szkoleniowe, ale wreszcie w związku z nagłym osłabieniem floty lotniskowców Royal Navy – utracono „Courageous „ i „Glorious” – włączył się do wojny na serio. Pierwszym poważnym zadaniem było dostarczenie samolotów na Maltę. Operacja Hurry miała miejsce w lipcu i sierpniu 1940, a „Argus” i jego bezcenny ładunek osłaniany był przez wyjątkowo silną eskortę i osłonę.

Myśliwce Sea Hurricane i Seafire na „Argusie”. Ze względu na duże rozmiary wind, okręt był jedynym brytyjskim lotniskowcem, mogącym wstawiać do hangaru myśliwce nie mające składanych skrzydeł. Ustawiano je na ukos windy


Sea Hurricane w hangarze


Sea Hurricane tankuje na „Argusie”


We wrześniu okręt brał udział w obronie podchodzących do Wielkiej Brytanii konwojów, a także w patrolach mających za zadanie zwalczanie U-bootów. W listopadzie powtórzył dostawę samolotów na Maltę, ale tym razem z powodu wyjątkowo paskudnej pogody, na wyspę dotarł tylko jeden z dwóch Skua i cztery z dwunastu Hurricane’ów.

Przez kolejne miesiące „Argus” wykonywał coraz to nowe rozkazy, przemierzając szczęśliwie najbardziej niebezpieczne akweny. We wrześniu 1941 z lotniskowca wystartowały i dotarły w komplecie na lotnisko w Murmańsku samoloty przeznaczone dla Armii Czerwonej. Po tej operacji okręt wrócił na dobrze znane szlaki Wyspy Brytyjskie – Gibraltar – Morze Śródziemne, co oznaczało kolejne dostawy samolotów dla dzielnie walczącej Maty.

Morze Śródziemne. „Argus” atakowany przez bombowce


Po utracie „Ark Royla” w listopadzie 1941 roku, przestarzały i powolny okręt został w nagłym zastępstwie włączony w skład mającego bazę w Gibraltarze zespołu Force H. Kolejne konwoje i kolejne akcje mające wzmocnić lotnictwo Malty. Lata wojny były niezwykle pracowite dla zbudowanego na bazie statku pasażerskiego okrętu!

Dziesiątego listopada 1942 roku „Argusowi” udało się uniknąć torped, wystrzelonych na Morzu Śródziemnym przez U-561. Samoloty okrętu wspierały wtedy lądowanie sprzymierzonych w Oranie (Operacja Torch). Następnego dnia lotniskowiec został zaatakowany przez Luftwaffe, ale skończyło się na niewielkich uszkodzeniach.

Okręt podczas Operacji Torch


1942. Dowódca „Argusa”, komandor George T. Philip (pośrodku) z grupą lotników przed Swordfishem


Okręt miał nawet swoją orkiestrę


Marynarze i lotnicy z „Argusa”


W styczniu 1943, wobec odbudowania przez Royal Navy floty lotniskowców, „Argus” został wycofany z pierwszej linii, otrzymując zadanie szkolenia pilotów morskich. W grudniu wyeksploatowany do cna okręt wycofano z realizacji także i tych zadań i przeniesiono do rezerwy. Od tej chwili postawiony przy kei „Argus” służył jak pływające koszary. Rolę taką pełnił do grudnia 1946 roku, kiedy to dzielny okręt został sprzedany do stoczni złomowej Thomas W. Ward w Inverkeithing, Szkocja.

W stoczni złomowej w Inverkeithing dokonał się żywot wielu okrętów Royal Navy. Po lewej kadłub „Rodneya”, po prawej „Nelson” ze stojącym przy jego burcie „Revenge”. Zdjęcie z maja 1949 roku


--

Post zmieniony (02-05-20 14:05)

 
24-08-15 08:18  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Dixie 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
 

{Okręt otrzymał nazwę „Argus”, od mitycznego olbrzyma, który mając pięćdziesiąt par wiecznie czuwających oczu.}
Pewnie chodziło o {...mitycznego olbrzyma, który miał pięćdziesiąt par...}.

Gdzieś mignęło mi też powtórzenie dwóch lub trzech wyrazów, ale przy drugim i trzecim(!) przeczytaniu nie mogę ich namierzyć :P
Ech, muszę robić notatki na bieżąco :D

BTW: wiem jak to jest przy tłumaczeniu dłuższych tekstów. Tłumaczę sobie instrukcje do gier planszowych i gdy daję żonie do sprawdzenia, to wyłapuje takie babole logiczno składniowe, że zastanawiam się czy ja w czasie, gdy to pisałem, byłem na pewno przytomny :P

PS. więcej lotniskowców, to wspaniała wiadomość!
--

Post zmieniony (24-08-15 08:19)

 
24-08-15 09:05  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Oczy poprawiłem :-) i jedno powtórzenie słowa w zdaniu takoż. Na swoją kolejkę czekają już tylko dwa teksty o lotniskowcach. Obecnie powstaje ciekawa - jak sądzę - Opowieść o pancernikach.

A dla tzw. suspensu zacytuję teraz wstęp do kolejnej, czwartkowej Opowieści:

"Na ślad tej bardzo ciekawej historii wpadłem zupełnie przypadkowo. Gdy pracowałem w Lagos, zaprzyjaźniony starszy Anglik sprezentował mi fantastyczną książkę o transatlantykach (to ona była szkieletem Opowieści o „Mauretanii”), a także angielską gazetę z paru krótkimi artykulikami dotyczącymi Royal Navy. Tam właśnie po raz pierwszy spotkałem się z .........., bohaterem dzisiejszej historii."

Nazwisko poznacie oczywiście dopiero w czwartek.

Post zmieniony (24-08-15 09:37)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 30 z 114Strony:  <=  <-  28  29  30  31  32  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024