KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 27 z 114Strony:  <=  <-  25  26  27  28  29  ->  => 
10-08-15 14:33  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Bitwa mi akurat znana, z większością szczegółów, ale reszta żywota św. Hazardu ;) już niekoniecznie. Ciekawy wątek z wojnami barbarzyńskimi, czy będziesz chciał go w innej opowieści rozwinąć?

Tłumaczenie z łaciny widać, że za pośrednictwem angielskiego. Stagno w sumie należy przetłumaczyć jako jezioro (bo po naszemu to jez. Erie), aczkolwiek jezioro to lacus, a to... woda stojąca...
Ale już:
VIAM INVENTIT VIRTUS AUT FACIT
INTER CLASS. AMERI,
ET BRIT DIE X. SEP.
MDCCCXIII
należałoby wyłożyć jako:
Męstwo wynajdzie drogę lub sprawi się
pomiędzy flotami Amery (Ameryki lub Amerykanów - skrót zastosowany celowo)
I Bryt (Brytanii lub Brytyjczyków - jw.) dnia 10 września
1813

Sądzę, że te skróty miały cel propagandowy - w końcu nie świadomość narodowo-państwowa w USA dopiero gdzieś w okolicach I wojny światowej nabrała konkretniejszych kształtów. A cały XIX w. USA propagowały, że oni są jedynymi słusznymi obrońcami wszystkich Amerykanów (mieszkańców kontynentu!). Czyli taki napis na medalu podkreślał, że ci Bryt... to dziwni obcy, na pewno nie prawowici mieszkańcy Kanady.

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
10-08-15 16:22  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Dlaczego ;-((( ? Chyba nie za "friko" - w urlopie ?

 
10-08-15 20:50  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:17)

 
11-08-15 07:40  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

No tak, i do tego by Ci sie telefon utopil ;)
Niemniej powodzenia, obys jak najszybciej mial to za soba i mogl sie cieszyc urlopem!

--
pozdrawiam Kuba

 
11-08-15 15:23  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:17)

 
11-08-15 15:46  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Gratuluje samozaparcia. Przy panujacych wokol temperaturach uwazam, ze zakrawa to o masochizm.

--
pozdrawiam Kuba

 
11-08-15 17:56  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Ludzie ! Jakie temperatury ? To są normalne ciepłe dni letnie !
Gorąco to może być na Zat. Perskiej, Zat. Meksykańskiej i w paru jeszcze innych miejscach na kuli ziemskiej ale nie w Polsce! Dziękować Bogu należy natomiast, że nie mamy wysokiej wilgotności powietrza jak np. w Papui Nowej Gwinei.

 
11-08-15 20:00  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:18)

 
12-08-15 10:43  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (12-04-20 16:17)

 
12-08-15 20:49  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 364

KRÓLOWA POŁUDNIOWEGO ATLANTYKU

Po koniec lat dwudziestych XX wieku Francja straciła swoją dotychczasową pozycję na dochodowej i obfitującej w pasażerów trasie z Europy do Ameryki Południowej. Compagnie Sud Atlantique operowała tam jedynie dwoma statkami: „Lutetia” (rocznik 1913) i „Massilia” (1920), oba nieprzesadnej wielkości: pierwszy z nich miał 14.783 GRT, a drugi 15.363.

„Lutetia”


„Massilia”


Konkurencja niestety nie chciała spać. Brytyjczycy oddali do służby na tej samej linii dwa nowe statki: „Asfurias” i bliźniaczy „Alcantara” (znany nam z Opowieści 210), a Niemcy „Cap Arkonę”. Włosi z kolei poszli na całość i wprowadzili aż sześć (!) statków: „Guilio Cesare”, „Conte Verde”, „Conte Fosso”, „Saturnia”, „Vulcania” i „Augustus”. Jak odpowiedzieć na tę bezprzykładną ofensywę?

W rezultacie burzy mózgów w Compagnie Sud Atlantique, zdecydowano o zbudowaniu transatlantyku największego, najszybszego, najładniejszego i wreszcie z najpiękniejszymi wnętrzami. Nowe cudo miało nazywać się „L’Atlantique” i rzeczywiście nie żałowano na nie pieniędzy. Wynajęto znakomitych artystów i niemniej znakomitych rzemieślników, którzy mieli za zadanie tak urządzić luksusowe wnętrza (nie zajmując się zbytnio prostymi pomieszczeniami klasy trzeciej), żeby usatysfakcjonowały one nawet najbardziej wybrednych i rozpuszczonych swym bogactwem pasażerów. Każde z dużych pomieszczeń projektował inny artysta, co pozwoliło osiągnąć interesujące zróżnicowanie poszczególnych części statku, nie mające jednakże nic wspólnego z estetycznym chaosem. Narodziła się Królowa Południowego Atlantyku!

Budowa „L’Atlantique”
,

Statek zwodowano 1 kwietnia 1930 roku w Saint Nazaire, a gotowy był do dziewiczej podróży we wrześniu następnego roku. „L’Atlantique” rzeczywiście robił wrażenie. Miał aż 42.215 GRT, czyli prawie dwa razy więcej od najgroźniejszych konkurentów. Duże wrażenie robił także kadłub długości aż 227 metrów. Cztery turbiny Parsonsa mogły rozpędzić statek do 22 węzłów, czyli o trzy więcej niż najszybszy statek innego armatora. Jak pisano z dumą w prasie, generatory olbrzyma mogłyby zaopatrzyć w energię elektryczną 150-tysięczne miasto.

,

Formalnie portem macierzystym statku było Bordeaux, ale liniowiec był tak duży, że nigdy się tam nie pokazał, zawijając jedynie do bliższego ujścia Garonny portu Pauillac. Stamtąd właśnie miał pływać via Lizbona do Brazylii i Argentyny.



Rozpoczęta 29 września 1931 roku dziewicza podróż okazała się wielkim sukcesem. Pogoda była sprzyjająca, a pasażerowie zachwyceni eleganckim i jednocześnie luksusowym wyposażeniem statku, oraz znakomitą kuchnią. Szczególne wrażenie na pasażerach pierwszej klasy robiła wspaniała jadalnia wysoka aż na dziewięć metrów, szeroka na dwadzieścia cztery i długa na trzydzieści dwa! W portach docelowych ogromny statek wzbudzał powszechny podziw licznych gapiów, a lokalne władze wydały na nim kilka uroczystych obiadów.

,

Jadalnia I klasy


Recepcja pasażerów I klasy, z galerią ze sklepami


Salon Owalny. W zależności od potrzeb służył jak kaplica, sala balowa oraz „salon do konwersacji”


Wielki salon


Salon II klasy był równie elegancki


Bar I klasy


Ze względu na to iż znaczna część każdego rejsu odbywała się w tropikach, „L’Atlantique” wyposażono w znakomity system wentylacji, wsparty staranną izolacją wystawionych na ostre słońce elementów kadłuba i nadbudówek. Po raz pierwszy na taką skalę zastosowano system przeciwpożarowy. W dwustu osiemdziesięciu dwóch miejscach można było uruchomić system gaśniczy oparty na parze wodnej i dwutlenku węgla. Na tamte czasy była to prawdziwa rewelacja. Statek posiadał 22 szalupy, 2 motorówki, welbot (szybka, wąska łódź) oraz 22 tratwy.

Jak na swoje wymiary, „L’Atlantique” przewoził mniej ludzi, niż mogłoby się to na pierwszy rzut okaz wydawać. Pierwsza klasa oferowała kabiny dla 478 pasażerów i była to oferta mocno zróżnicowana. Każdy z dwóch apartamentów klasy „De Grand Lux” składał się z dwóch sypialni, holu, jadalni, szerokiego na siedem metrów a otwartego na morze tarasu, łazienki, korytarza i pomieszczenia na trunki. Tylko nieco poniżej klasy „De Grand Lux” znajdowało się sześć podobnie urządzonych apartamentów określanych jako „De Luxe”. Wszystkie apartamenty bogato i gustownie ozdobili przy użyciu najwyższej klasy materiałów wybitni francuscy plastycy Rene Prou i Pierre-Paul Montagnac. W uznaniu ich talentu, zaproszeni zostali w swoim czasie do urządzania wnętrz „Normandie”.

Jedna z sypialni apartamentu „Grand De Luxe”


Mniej ozdobne i eleganckie były siedemdziesiąt dwie kabiny z dwoma łóżkami, także określane mianem „De Luxe” – ale już bez użycia słowa „apartament”. Po nich szło 128 kabin dwułóżkowych i 46 jednołóżkowych wyraźnie mniej przepysznych, „klasy pierwszej dla mniej bogatych bogaczy”. Oczywiście wszystkie miały przedpokoje, własne łazienki a także telefony, wentylację, oraz zimną i gorącą wodę w kranach.

Sypialnia kabiny I klasy. Po prawej stronie, na ścianie, widoczny telefon


Kabiny II klasy nie miały osobnych łazienek i łóżek na jednym poziomie


Zaledwie 86 łóżek w dwu i trzyosobowych kabinach czekało na pasażerów drugiej klasy, ale za to aż 660 mogło podróżować w klasie trzeciej. Statek był na tyle duży, że pomieścił dla nich kilkuosobowe niewymyślnie urządzone, ale wciąż całkiem przyzwoite kabiny. Ich mieszkańcy mogli poruszać się tylko po przedniej części statku, a i to praktycznie jedynie pod pokładem. Chodziło oczywiście o oszczędzenie pasażerom pierwszej i drugiej klasy widoku „plebsu”, mogącego urazić ich wrażliwe poczucie estetyki. W podobnych warunkach jaka pasażerowie klasy trzeciej mieszkała większość z 670-osobowej załogi statku, i jedynie kabiny oficerów wyraźnie się od nich różniły. Od pierwszego dnia na szlaku statek zyskał ogromną popularność, nigdy nie narzekając na brak pasażerów. Umiejętnie użyte szkło, marmur i cenne drewno połączone z gustem znakomitych artystów, nikogo nie pozostawiały obojętnym.

Po półtora roku służby, w związku z planowanym dokowaniem, rankiem 4 stycznia 1933 roku statek zawiesił swoje kolejne odejście do Ameryki, wychodząc z Paulliac w krótką drogę do Le Havre. Oczywiście z związku z brakiem pasażerów, na „L’Atlantique” znajdowała się jedynie niepełna, 230-osobowa załoga, bez licznych pracowników hotelowych. Statkiem dowodził kapitan Rene Schoofs.

Gdy liniowiec znajdował się o 25 mil od wyspy Guernsey, o wpół do szóstej rano system alarmowy poinformował o ogniu w sali recepcyjnej pasażerów pierwszej klasy. Wbrew zasadzie mówiącej iż w tego rodzaju przypadkach kapitan kieruje akcją z mostka, na wpół ubrany pobiegł on wraz ze starszym oficerem i czterema strażakami w miejsce pożaru. Żywioł rozprzestrzeniał się jednak tak szybko, że nawet włączone wszystkie pompy nie dawały wystarczającej ilości wody, aby gasić jednocześnie tak wielką liczbę kabin i korytarzy. Po pokrytych drewnem ścianach płomienie przemieszczały się zastraszająco szybko. Nadano SOS, potwierdzone przez cztery znajdujące się w tym rejonie statki. Francuska marynarka wysłała w morze trałowiec i kilka holowników.

,

Minęło niewiele czasu, gdy w ogniu stała większość nadbudówki. Nikt już nie miał złudzeń, że statek da się jeszcze uratować. Schoofs zarządził alarm szalupowy. Ich wodowanie okazało się bardzo trudne ze względu na dużą falę, ponadto jedna z nich urwała się podczas opuszczania, wysypując do wody znajdujących się wewnątrz ośmiu marynarzy. Powodem nieszczęścia było stopienie się od żaru renerów przy żurawikach.

Jako ostatni statek opuścił kapitan Schoofs, który do końca nie zdążył się całkowicie ubrać. Skoczył do wody i wraz z kilku innymi marynarzami pływał do chwili, aż uratowała ich szalupa z holenderskiego frachtowca „Achilles”, który jako pierwszy pojawił się przy płonącym statku. „Achilles” podjął także z szalup pozostałych rozbitków. Zrobiono coś w rodzaju apelu który pozwolił ustalić, iż brak jest dziewiętnastu ludzi. Strach pomyśleć, jaki byłby wynik liczenia przy pełnej załodze i kilkuset pasażerach!

„Achilles”


Po południu tego samego dnia opuszczony statek dryfował, przechylony na prawą burtę.

,

W pobliżu zjawiły się trzy holowniki: francuski, holenderski i niemiecki. Jako pierwsi na wrak weszli dwaj ludzie z francuskiego „Minotaure”, wywieszając francuską banderę i biorąc statek w posiadanie swojej firmy. Miało to dla niej duże znaczenie, ponieważ piątego stycznia francuskie Ministerstwo Żeglugi ogłosiło statek jako „total loss”, co oznaczało jego porzucenie.

„Minotaure”


„L’Atlantique” został odholowany do Cherbourga, gdzie dopiero ósmego stycznia portowa straż ugasiła ostatnie ogniska pożaru. Wypompowano z kadłuba wodę i z grubsza oczyszczono wnętrze. Statek czekał przy kei na swój los.

, ,

Skończyło się na wypłaceniu Compagnie Sud Atlantique odszkodowania w wysokości 6 milionów ośmiuset tysięcy dolarów. W lutym 1936 roku statek został zaholowany do stoczni złomowej Smith & Houston w Glasgow.

Królowa Południowego Atlantyku w stoczni złomowej


Jedna z licznych książek o „L’Atlantique”


--

Post zmieniony (02-05-20 14:03)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 27 z 114Strony:  <=  <-  25  26  27  28  29  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024