Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 356
PÓŁ ROKU SUKCESÓW
W lipcu 1914 roku lekki niemiecki krążownik „Karlsruhe” przypłynął na wody centralnej Ameryki, aby zluzować przebywający tam już od pewnego czasu „Dresden”, mając powrócić do Vaterlandu. Jedynym z załogi „Dresdena” który się z tego powrotu nie cieszył był jego dowódca, komandor Erich Kohler, ponieważ rozkazem admiralicji przeszedł na przybyły okręt, przejmując jego dowództwo. No cóż, befehl ist befehl!
„Karslruhe”
Dwudziestego szóstego lipca „Karlsruhe” zawinął do Hawany, gdzie otrzymał od niemieckich dyplomatów informację o zbliżającej się nieuchronnie wojnie. Po czterech dniach postoju okręt wypłynął z portu, kierując się w stronę Bahamów. Po dotarciu w pobliże wyspy Plana Cays, Kohler odebrał radiowy rozkaz nawiązania łączności z liniowcem Norddeutsche Lloyd „Kronprinz Wilhelm”, celem ustalenia miejsca spotkania, a następnie przekazania na niego nadwyżki uzbrojenia. Do rendez-vous doszło 6 sierpnia, o 120 mil na północny-wschód od wyspy Watling. Jednostki stanęły burta w burtę, po czym rozpoczęto przeładowywanie na „Wilhelma” zapasowych dział krążownika oraz amunicji. Po zakończeniu tej operacji, liniowiec miał rozpocząć samodzielne działania w charakterze krążownika pomocniczego.
Tego dnia szczęście nie było jednakże po niemieckiej stronie. Gdy na południowym horyzoncie pojawił się brytyjski krążownik pancerny „Suffolk”, zdążono przerzucić jedynie 2 działa 88 mm z niewielkim zapasem 290 pocisków, a do tego karabin maszynowy i 36 karabinów zwykłych. Ponadto na „Kronprinz Wilhelm” przeszedł oficer nawigacyjny z „Karlsruhe”, kapitan Paul Thierfelder, stając się dowódcą nowego krążownika pomocniczego. Dotychczasowy pierwszy po Bogu, kapitan Kurt Grahn, został pierwszym oficerem. Na „Wilhelma” przeszło także dwóch oficerów i trzynastu artylerzystów, jako że nikt z załogi statku pasażerskiego nie potrafił obsługiwać dział.
Pospiesznie rzucono cumy, po czym obie jednostki rozdzieliły się w ucieczce przed dużo silniejszym przeciwnikiem. „Suffolk” ruszył oczywiście za „Karlsruhe”, słusznie uznając go za bardziej wartego eliminacji przeciwnika niż statek pasażerski. Ponieważ jednak maksymalna szybkość niemieckiego okrętu była większa aż o sześć węzłów (29 wobec 23 jednostki brytyjskiej), dowodzący „Suffolkiem” komandor Edward H. Moubray rozkazał drogą radiową lekkiemu krążownikowi „Bristol”, aby ten przeciął kurs „Karslruhe”.
„Suffolk” stanowił wielkie zagrożenie dla „Karlsruhe”
Już o 20:15 tego samego dnia „Bristol” nawiązał kontakt wzrokowy z przeciwnikiem. W świetle pełnego księżyca widoczność była znakomita, toteż Brytyjczycy wkrótce otworzyli ogień, na który po paru minutach doczekali się odpowiedzi, i to odpowiedzi groźnej: dwa niemieckie pociski weszły w cel. Zapowiadało się na ostrą walkę, ale w tejże chwili – akurat teraz! – na „Bristolu” uległ awarii skraplacz, redukując szybkość krążownika z 26 do zaledwie 18 węzłów. Brytyjczycy patrzyli bezsilnie, jak wróg znika z ich pola widzenia.
„Bristol”
Z powodu rozpaczliwie małego zapasu węgla, „Karlsruhe” obrał kurs na San Juan w Puerto Rico. Dotarł tam, mając zaledwie dwanaście ton paliwa! Nadzieje na całkowite wypełnienie zasobni okazały się jednak płonne, jako że w porcie znajdowało się zaledwie osiemset ton węgla. Nie można było czekać na dodatkową dostawę, ponieważ komandor Kohler nie miał wątpliwości, że Brytyjczycy nie zrezygnowali z dopadnięcia jego okrętu. Zresztą Niemcy i tak mieli szczęście, że rządzący w Puerto Rico Amerykanie pozwolili im na bunkrowanie!
Ostatnie znane zdjęcie krążownika. Pobieranie węgla w San Juan
Okręt rzucił cumy i pognał ile sił w maszynach do Curaçao w Zachodnich Indiach Holenderskich, gdzie Kohler spodziewał się dobrać węgla do pełna. I tym razem Niemcom udało się uniknąć spotkania z Royal Navy.
Postój w Curaçao trwał zaledwie dobę, ale każda chwila znaczona była ciężką pracą przy pobieraniu węgla. Gdy okręt z wypełnionymi po brzegi zasobniami powrócił na otwarte wody, załoga odetchnęła z ulgą: krążownik znowu mógł pływać z pełną prędkością bez obawy, że zwiększone zużycie węgla unieruchomi go w obliczu nieprzyjaciela.
Z Curaçao wypłynął także wyładowany wcześniej cennym paliwem niemiecki frachtowiec „Stadt Schleswig”, mający krążyć u wybrzeży Brazylii w charakterze pływającej stacji węglowej. Kilka innych, mających identyczne zadanie statków zostało wysłanych w morze przez niemieckich agentów, usytuowanych w portach Ameryki Środkowej i Południowej. Doskonała logistyka pozwoliła na nieprzerwany dwu i pół miesięczny pobyt na morzu, przynosząc krążownikowi godne odnotowania sukcesy.
„Karslruhe” przechwycił aż szesnaście brytyjskich statków oraz holenderski „Maria”, znajdujący się w brytyjskim czarterze. Czternaście jednostek zostało zatopionych, a trzy kolejne, mające w swych ładowniach węgiel, miały towarzyszyć krążownikowi. Łączny tonaż zdobyczy sięgnął 76000.
Niemiecka pocztówka propagandowa informująca iż „najnowszy i najszybszy okręt naszej marynarki” zatopił siedem angielskich parowców
Osiemnastego października czterystu dziewiętnastu jeńców z zatopionych statków zostało przeniesionych na statek „Crefeld”, który cztery dni później zawinął z nimi na Wyspy Kanaryjskie. Tam, w neutralnym kraju, zostali wypuszczeni na ląd.
Czwartego listopada „Karlsruhe” znajdował się w drodze do Barbados. Towarzyszyły mu węglowce „Hoffnung” (przechwycony wcześniej brytyjski „Indrani”), oraz niemiecki „Rio Negro”.
O 18:30 okrętem szarpnęła wielka eksplozja, rozrywając go na dwie części! Dziobowa sekcja z rozbitą w pył nadbudówką, masztem i przednim kominem zatonęła prawie natychmiast, zabierając ze sobą na dno komandora Kohlera wraz z ogromną liczbą marynarzy. Liczne ofiary znajdowały się zresztą także na części rufowej, która jeszcze przez jakiś czas unosiła się na wodzie. „Hoffnung” i „Rio Negro” wyciągnęły z wody zaledwie 123 rozbitków. Poza Kohlerem, śmierć poniosło aż 262 członków jego załogi. Przyczyną eksplozji był prawdopodobnie samozapłon kordytu.
Najwyższy rangą wśród ocalonych był komandor porucznik Studt, który rozkazał przenieść wszystkich rozbitków na „Rio Negro”. Ponieważ na drogę do Niemiec nie starczyłoby węgla dla obu statków, opróżniono ładownie „Hoffnunga”, po czym zatopiono go poprzez otwarcie zaworów dennych.
„Rio Negro” najpierw obrał kurs na Islandię, a następnie z daleka ominął Szkocję, wpływając na Morze Północne. Pod osłoną sztormu udało mu się ominąć brytyjską blokadę i zawinąć do Ålesund w Norwegii. Na początku grudnia statek szczęśliwie przedarł się do ojczyzny, przynosząc Admiralicji hiobowe wieści o „Karlsruhe”. Niemcy przemilczeli oczywiście fakt utraty swego krążownika, wciąż poszukiwanego przez Royal Navy. Polowanie odwołano dopiero w marcu 1915 roku, kiedy to do Brytyjczyków dotarły w końcu informacje o losie niemieckiego okrętu.
Wdowa po komandorze Kohlerze została w 1927 roku matką chrzestną trzeciego już w historii niemieckiego okrętu o nazwie "Karlsruhe".
Post zmieniony (02-05-20 14:00)
|