Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 351
ZBRODNICZA DECYZJA KAPITANA HUNTERA
W Opowieści 261 poznaliśmy tragiczne losy statku „Neva”, jednego z „convict ships”, czyli jednostek przewożących w wieku XVII i XIX więźniów z Wielkiej Brytanii do Australii. Ponieważ w tamtych czasach karano niezwykle surowo za byle przewinienie (historia odnotowała np. powieszenie w 1828 roku dziesięcioletniego chłopca za kradzież chustki do nosa!), właściciele statków nie mogli narzekać na brak zajęcia – i zysków.
Pierwsze convict ships przypłynęły do Australii w styczniu 1788 roku. Była to flotylla jedenastu żaglowców nazwana First Fleet – Pierwsza Flota - która wypłynęła z kraju 13 maja 1787 roku i via Cape Town dotarła 26 stycznia 1788 do Port Jackson – obecnie część Sydney - w zatoce Botany. Na ląd wysadzono koło sześciuset skazańców, z którymi ojczyzna nie chciała już mieć nic wspólnego.
First Fleet przypływa do Australii
Ostatnim statkiem z transportem skazańców był „Hougemont”, który dotarł do Freemantle 9 stycznia 1868 roku, przywożąc dwustu osiemdziesięciu więźniów. Pomiędzy tymi datami aż 608 statków przetransportowało do Australii ponad 162.000 skazańców. Wiele jednostek jednakże nigdy nie dotarło do celu, idąc po drodze na dno wraz ze swym żywym ładunkiem.
„Hougemont”
Convict ships należąły do prywatnych osób, które podpisywały z rządem kontrakt na przewóz więźniów. Musiały oczywiście one być przystosowane do nowego celu, czyli przed wszystkim mieć zamykane kratami zbiorowe cele. Były one oczywiście bardzo zatłoczone, jako że armatorowi płacono „od łebka”.
,
Jednym z takich statków był zbudowany w 1804 roku „Amphitrite”, mający zaledwie 200 GRT. W 1820 kadłub żaglowca przedłużono – już wtedy potrafiono to robić! – przebudowując go na trzymasztowy bark, mający 403 tony. Od razu można było na nim więcej zarabiać!
Kapitanem i jednocześnie częściowym właścicielem statku był John Hunter, młody, ale doświadczony żeglarz. „Amphitrite” należała do niego dopiero od niedawna, więc tak samo jak załoga dopiero uczył się go poznawać. Ponieważ jednym z warunków kontraktu było posiadanie na statku chirurga, Hunter zaproponował u siebie posadę Jamesowi Forresterowi. Począwszy od 1813 roku pracował on jedynie na morzu, zaczynając w 1813 roku od stanowiska asystenta chirurga na slupie Royal Navy „Morgiana”. Po zejściu z tego okrętu skusił się na funkcję chirurga na convict ship „Brothers”, następnie służył na okręcie strażniczym „Ramillies”, po czym w 1832 ponownie wrócił na statek przewożący więźniów. Tym razem był to „Soutwark”.
Następnego roku przyjął ofertę od Huntera i zamustrował na „Amphitrite”, mającego przewieźć do Australii 108 więźniarek z dwunastką dzieci. Doktor Forrester zabrał na ten rejs swoją żonę. Nie licząc chirurga, załoga liczyła 14 osób, co było dalece niewystarczające nawet dla niewielkiego przecież żaglowca. Ograniczona liczba marynarzy musiała oznaczać byle jakie zajmowanie się trzymanymi pod pokładem więźniarkami. Jak to zgrabnie ujmuje język angielski, statek był „overcrowded and unmanned”, czyli nadmiernie zatłoczony i z niewystarczającą liczbą załogi.
Żaglowiec wypłynął z Woolwich 25 sierpnia 1833 roku, mając za port docelowy Sydney. Po drodze planowano jeszcze zawinięcie do Cape Town, w celu pobrania tam prowiantu i wody.
Mijając cztery dni później wodach Kanału Angielskiego przylądek Dungeness (w połowie drogi między Folkestone i Hastings) statek wpadł w obszar silnego sztormu, który zaczął go stopniowo ale nieubłaganie, spychać w kierunku Boulogne.
Trzydziestego pierwszego około 16:30 „Amphitrite” osiadł na mieliźnie zaledwie o trzy czwarte mili na wschód od wejścia do francuskiego portu, ale kapitan miał nadzieję zejść z pułapki przy kolejnym przypływie. Statek był dobrze widoczny licznym gapiom, którzy dostrzegli także jego charakterystyczną banderę. Pomimo że doskonale było widać, iż brytyjska jednostka jest w tarapatach, nie było chętnego do zorganizowania akcji ratowniczej. Na falochronie i na plaży nie zjawił się także nikt z lokalnych władz.
„Amphitrite” na mieliźnie
W końcu na coś więcej niż na bezmyślnie gapienie się na ludzkie nieszczęście, zdobył się francuski pilot François Heuret. Wskoczył z paru ludźmi do swej łodzi i odważnie przebijając się przez fale podpłynął tuż pod burtę „Amphitrite”, oferując pomoc. Jakież było jego zdumienie, gdy kapitan Hunter odmówił jej przyjęcia! Uważał on, że więźniarki mogą zejść z pokładu jedynie w Australii, a przewiezienie na francuski ląd pozwoliłoby im na ucieczkę, a tym samym odzyskanie wolności. Kapitanowi wtórowali doktor Forrestal i jego żona, zszokowana na samą myśl o tym, że miałaby zająć miejsce w szalupie razem z więźniarkami. Ona, dama, wśród TAKICH ludzi! Na jakiż to skandaliczny pomysł wpadł ten śmieszny Francuzik!
Heuret powrócił na plażę zszokowany: jak w takim położeniu można było odrzucić jego pomoc?
Około 18:30 kolejną próbę podjął francuski marynarz i doskonały pływak Pierre Henin. Przewiązał się w pasie liną i dopingowany przez setki gapiów popłynął w kierunku uwięzionego statku. Pomimo silnych fal, udało mu się dotrzeć do „Amphitrite”. Tyle że w porozumieniu z Forrestalem kapitan Hunter odmówił przyjęcia liny, dzięki której mógłby przecież w miarę bezpiecznie ewakuować wszystkich na pokładzie. Do głowy mu nie przychodziło myśl, że mógłby przy tym dać szansę i załodze i oddanym pod jego pieczę więźniarkom... Resztką sił dzielny Francuz powrócił na brzeg.
Pod pokładem sytuacja była równie dramatyczna. Spanikowanym kobietom udało się wreszcie uwolnić z cel i przedostać na pokład, skąd bezsilnie patrzyły na tak bardzo bliski ląd.
Ponieważ kapitan konsekwentnie nie pozwalał na wodowanie szalup, marynarze zaczęli wspinać się na olinowanie, byle dalej od wielkich fal przyboju. W końcu stało się nieuniknione. Przed godziną dwudziestą statek przełamał się na pół. Utonęły wszystkie więźniarki i ich dzieci, a także uparty kapitan i jego chirurg z „dumną” żoną.
Bardzo szybko fale zaczęły wyrzucać na brzeg ciała, które natychmiast zaczęli reanimować liczni ochotnicy. Sukces odniesiono jednakże jedynie w przypadku trzech marynarzy o nazwiskach Owen, Rice i Towsey, jedynych ocalałych z katastrofy.
Jeden z poematów powstałych po katastrofie. Ilustracja zupełnie nie pasuje do rzeczywistości
Napisano także kilka książek o „Amphitrite”
, ,
Post zmieniony (02-05-20 13:58)
|