KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 105 z 114Strony:  <=  <-  103  104  105  106  107  ->  => 
05-07-16 23:06  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Akra, czytam sobie teraz (tak, dopiero teraz...) opowieść 453. Na początek nie spasowało mi, że nazwałeś miejsce rozbicia statku zatoczką Cove - cove to w końcu po polsku zatoczka właśnie. Porthloe Cove nie mogłem namierzyć, ale... poszperałem po mapach i mam - zatoczka Porth Loe, niedaleko wsi Porthcurno. Penzance jest większym miastem, ale leży dość daleko (pewnie dlatego słusznie oceniono, że ratownicy z Penzance mogli zdziałać tyle, co ksiądz z kadzidłem...). No ale jakby nie patrzeć, to miejsce rozbicia statku leży na wschód od obu wymienionych latarni morskich (Longships i Wolf Rock). Dalej, przylądek Cam Guthensbrâs odcina od południa zatoczkę Porth Loe od otwartego morza, skoro więc niedaleko niego rzucono kotwice, a rozbicie miało miejsce w zatoczce, to zepchnęło statek na północ lub wschód, ewentualnie północny wschód - dobrze rozumuję? Dlatego znowu nie pasuje mi stwierdzenie "Sztorm zaczął spychać statek na zachód".

Ostatnia poprawka ma znamiona literówki, ale w nazwie własnej wypada ją wytknąć - kościół i cmentarz z pochowanymi ofiarami Khybera to parafia St Levan, nie Kevan.

--

Post zmieniony (05-07-16 23:17)

 
06-07-16 23:11  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
ukp   

Akra,
wielkie dzięki za "Opowieści". Czytam je regularnie.

Ale jak wszyscy (no, prawie wszyscy), to i ja wrzucę kamyczek do ogródka:
w opowieści 454 są dwa zdjęcia - a właściwie jedno i to samo zdjęcie dwa razy -
"Baza Norfolk, Virginia, 30 września 1937, ceremonia przejęcia okrętu przez US Navy"
"Baza Norfolk, październik 1937, z flagą kontradmirała Charlesa Blakely".

Czekam na następne

Pozdrawiam
ukp

PS. W języku rosyjskim nie ma słowa "wpieriEd", jest tylko "wpieriOd".

--
Na razie pilny obserwator, ale relacja/galeria tuż, tuż

 
09-07-16 22:17  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
LuZaK 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 16
Galerie - 16


 - 0

Dziękuję za kolejną wspaniałą opowieść. Po raz kolejny dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Mam też pytanie do kolegów okrętowców. Co oznaczają określenia drednot i predrednot?

--
Pozdrawiam.Andrzej.

Moja strona. https://www.facebook.com/modelarstwoluzaka

 
10-07-16 08:25  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Brystol 



Na Forum:
Relacje w toku - 4
Relacje z galerią - 2
Galerie - 15


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Mam pytanko, nieśmiałe oczywiście.

"W wyniku tego trzeba było natychmiast ewakuować trzy kotłownie"

Co to znaczy ewakuować ?
I to natychmiast ?
Czyżby to były takie małe piecyki na węgiel, tzw. kozy ?,
które można wziąść samemu pod pachę/ a jak marynasz słaby, to we dwóch/
i przenieść do innej kajuty maszynownej, żeby lotniskowiec mógł mieć znowu napęd i jechać dalej ?

Bardzo proszę Pana Akrę o poważne potraktowanie mojego pytania,
a nie wystawienie mnie na pośmiewisko, nawet jakby Pana Akrę bardzo kusiło,

Z góry dziękuję.


:)))
:)))

 
10-07-16 10:21  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Wojciech Cięciwa   

Nie bardzo wiem o jaką ewakuację chodziło w tym wypadku, ale "natychmiastowa ewakuacja" oznacza min. awaryjne (czyli natychmiastowe) spuszczenie pary, ochłodzenie kotłów, wygaszenie palenisk, zabezpieczenie przewodów wodno-parowych oraz paliwowych, zamkniecie wszystkich możliwych włazów w kotłowniach i usunięcie z nich (kotłowni) ludzi.

--
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie.
Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.

Reinhold Niebuhr

Konradusowy serwer Discorda

 
10-07-16 10:31  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

LuZak
https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=drednot+i+predrednot

 
10-07-16 11:14  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Brystol 



Na Forum:
Relacje w toku - 4
Relacje z galerią - 2
Galerie - 15


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

:)
Panie Cięciwa,
Pańskie wyjaśnienie całkowicie rozjaśnia tę kwestię.
A już myślałem, że alianty stosowaľy na swoich statkach prymitywne techniki opałowe/patrz koza, w celach napędowych.



Pan Akra nie musi już sobie przeszkadzać wyjaśnieniem tej kwestji.

:)

 
10-07-16 15:06  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

EWAKUOWAĆ - OPRÓŻNIAĆ (JAKIEŚ MIEJSCE W ZWIĄZKU Z ZAGROŻENIEM). "STRAŻACY EWAKUOWALI BIUROWIEC."
Zgodnie z prośbą aby Twoje pytanie potraktować poważnie, odpowiadam poważnie: Nie, nie chodziło o wyniesienie z pomieszczeń piecyków, ale o opuszczenie trzech kotłowni przez znajdujących się w nich ludzi. Także wspomniani strażacy poprzestali na ewakuacji ludzi, pozostawiając na biurkach nietknięte komputery, papiery, spinacze, zszywacze i nawet (o zgrozo!) pieczątki.

Post zmieniony (13-04-20 12:49)

 
11-07-16 07:58  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 452

SIŁA WYŻSZA


Wistow Hall to piękna siedemnastowieczna rezydencja wzniesiona w Wistow, hrabstwo Leicestershire, Anglia.

Wistow Hall


Od tego to właśnie budynku wziął nazwę parowiec, zbudowany w 1890 roku przez znaną szkocką stocznię Caird & Company Limited, Greenock. Statek miał 106 metrów długości i 3314 GRT, a maszyna o mocy 400 KM pozwalała mu rozwijać 11 węzłów. Do tego dwa pokłady, dwa maszty i sześć wodoszczelnych wręg. Armatorem była firma The Hall Line Ltd, Liverpool, a od 31 sierpnia 1899, w jej imieniu jednostką zarządzał niejaki John Christopher Gill. No cóż, przekazywanie eksploatacji statków pojedynczym osobom nie było w owych latach niczym wyjątkowym.

Załoga liczyła niecałe 60 osób, dla których trzeba było mieć w gotowości odpowiednią liczbę środków ratunkowych. Parowiec wyposażono w dwie umieszczone na śródokręciu szalupy, a do tego dwa „serwisowe” kutry, wykorzystywane na przykład podczas malowania burt: były to czasy w których nikt nie przejmował się tym, że podczas odświeżania stojącego w porcie statku część farby skapywała wprost do basenu portowego, będąc swego rodzaju uzupełnieniem uprzednio obtłuczonej rdzy. Kolejnymi środkami ratunkowymi było 59 składowanych w skrzyni na mostku korkowych pasów ratunkowych, sześć kół ratunkowych i wreszcie duża liczbę rakiet oraz flar. Szczegółowy przegląd dokonany przez British Corporation for the Survey and Registry, Newcastle (towarzystwo klasyfikacyjne) potwierdził także właściwe wyposażenie nawigacyjne takie jak kompasy, logi czy mapy. Przegląd odbył się na krótko przed rejsem rozpoczętym 16 stycznia 1912 roku.

„Wistow Hall”


Tegoż dnia o 8:30 „Wistow Hall” wypłynął pod dowództwem kapitana Alfreda Stoddarta z Newcastle, mając za port docelowy Glasgow. Załogę tworzyło 14 Europejczyków i 43 laskarów, czyli indyjskich marynarzy. Na burcie znajdował się także znający doskonale Morze Północne pilot George Hodgson, mający pomóc doprowadzić statek do celu.

Na parowiec załadowano 1035 ton węgla, czyli typowego ładunku z pełnego kopalni regionu Newcastle. Nieprzypadkowo angielskim odpowiednikiem polskiego powiedzenia „Wozić drewno do lasu” jest „To carry coal to Newcastle”, czyli „Wozić węgiel do Newcastle”. Do tego 665 ton wody balastowej oraz 23 pitnej, co czyni razem ton 1723. Jak skrupulatnie odnotowały annały, na wyjściu zanurzenie na dziobie wynosiło 3,68 metra a na rufie 5,13. Po wyjściu z rzeki Tyne na pełne morze, „Wistow Hall” obrał kurs na północ w kierunku Pentland Firth, czyli przesmyku dzielącego wyspy Orkney od Szkocji. Z każdą godziną pogoda była coraz gorsza, dając się solidnie we znaki. Pomimo silnego wiatru, statek płynął z szybkością 9 węzłów.

Rankiem 17 stycznia wiatr nieco zelżał i parowiec wrócił na kurs, poprzednio zmieniony ze względów bezpieczeństwa. Fale jednakże kołysały tak mocno, że krótko po godzinie siódmej rozerwaniu uległ brezent przykrywający ładownię numer 2.

Stoddard zmienił kurs na północno-zachodni, żeby maksymalnie zniwelować ataki fal. Na pokład wyszli kapitan, starszy oficer Roberts i kilku marynarzy, mających założyć nową plandekę. I wtedy zwaliła się na nich ogromna fala, po przejściu której ukazał się wstrząsający widok. Dwóch laskarów leżało martwych, starszy oficer miał mocno rozwaloną głowę, a kapitan doznał złamania ręki i urazu kręgosłupa! Na mostku znajdowali się wtedy pilot i drugi oficer. Kapitan krzyknął żeby natychmiast zmienili kurs na wschodni raz, żeby oddalić się do brzegu, i dwa, żeby na dotychczasowym kursie nie nadziać się na kolejną tak ogromną falę.

Mocno obolałego kapitana przeniesiono do kabiny i położono na koi. Pomimo ciętej rany głowy i ogromnego bólu starszy oficer odmówił pójścia w jego ślady, udając się do sterówki. W praktyce jednakże statek znajdował się od tej pory pod dowództwem drugiego oficera Clarke’a, któremu pilot gotów był służyć wszelką pomocą.

Parowiec nadal bardzo mocno się kołysał i w końcu woda zaczęła się przedostawać do korytarzy nadbudówki, a stamtąd do kotłowni i maszynowni. Włączono wprawdzie pompy, ale zaraz potem jedna z nich zadławiła się, i woda zaczęła zalewać podłogi obu pomieszczeń. Palacze i mechanicy ustawili się w linię przekazując z rąk do rąk napełnione wodą wiadra, chociaż zdawano sobie sprawę z tego, że wydajność tej metody jest dalece niewystarczająca.

O 14:00 starszy mechanik, drugi oficer i pilot poszli do kabiny kapitana z meldunkiem że paleniska zostały zalane wodą, co oznaczało nie tylko unieruchomienie statku, ale także zatrzymanie pracy jedynej pracującej pompy. Leżący wciąż w koi Stoddard polecił podnieść sygnał alarmowy, i przyjąć pierwszą złożoną ofertę pomocy.

„Wistow Hall” bezsilnie dryfował ku północnemu wschodowi, a sztorm zmieniał się w huragan. Parowiec ciężko pracował na falach, wchodzących co chwila na pokład. Kapitan spytał pilota czy choćby z grubsza orientuje się co do pozycji statku. O dziwo, Hodgson odpowiedział twierdząco. Według niego znajdowali się około 30 mil na południowy wschód od przylądka Buchan Ness, na którym stała latarnia morska. Późniejsze wydarzenia potwierdziły, iż miał rację.



Mijały godziny, a w polu widzenia nie pojawiał się żaden ląd czy statek. O 17:00 rozpoczęto w dwudziestominutowych odstępach wystrzeliwanie rakiet, i kontynuowano to także po zapadnięciu zmroku. O 20:00 starszy mechanik zameldował Stoddardowi, że pomimo wszelkich wysiłków nie ma szans na usunięcie wody z kotłowni i maszynowni, w związku z czym zaprzestano bezowocnej pracy przy wiadrach. Półtora godziny później pękły liny przytrzymujące komin, w rezultacie czego zwalił się on na pokład, skąd prawie natychmiast został zmyty za burtę.

Pół godziny po północy 18 stycznia, na południowym wschodzie dostrzeżono światło latarni Buchan Ness. Dystans oceniono na 12 mil. Po otrzymaniu tego meldunku kapitan rozkazał rzucić obie kotwice, ale wtedy zabrał głos pilot: „Nie rzucałbym obu. Poprzestałbym na jednej, ponieważ wygląda na to, że dryfujemy w kierunku zatoki Moray (Moray Firth)”

Latarnia Buchan Ness


Stoddard zastosował się do tej rady. O 1:30 rzucono kotwicę ,luzując aż 260 metrów przymocowanej do niej liny, która jednakże zerwała się po zaledwie 25 minutach. Kolejne rakiety poszły w niebo o 3:30. Ponieważ zapasy kończyły się, zaczęto wystrzeliwać także armatorskie rakiety sygnałowe. Po kilkudziesięciu minutach odpalono także olejowe flary. U licha, latarnik z Buchan Ness musiał przecież w końcu zobaczyć sygnały! Parowiec dryfował w kierunku lądu.

O 6:00 drugi oficer, cieśla i steward zeszli do kapitana aby zakomunikować, że statek jest już bardzo blisko brzegu. Mężczyźni ubrali Stoddarda i wynieśli na pokład sterówki. Godzinę później rozdano kamizelki ratunkowe. Stan morza nie pozwalał na opuszczenie szalup. O 7:30 „Wistow Hall” wpadł na skały zwane Bullers of Buchan.

Bullers of Buchan


Wbrew przekonaniu załogi, ich kłopoty były już znane wielu ludziom. Jak zeznawał latarnik z Buchan Ness – a jego słowa potwierdziły obsady straży przybrzeżnej i stacji ratowniczych z Peterhead i Port Erroll - 18 stycznia między 4:00 a 5:00 zauważono dwa znajdujące się w opałach, i nadające sygnały alarmowe parowce. Telefonicznie wymieniano między sobą posiadane informacje, i w końcu z obu stacji wypłynęły w morze łodzie ratownicze.

Jednemu z obserwowanych statków udało się szczęśliwie wejść do zatoki Moray, i znaleźć w miarę osłonięte miejsce, co pozwoliło na skupienie uwagi na drugim parowcu, czyli „Wistow Hall”. Płynący ku pierwszej jednostce ratownicy z Peterhead zawrócili, i wraz z kolegami z Port Erroll skierowali się ku statkowi kapitana Stoddarda. Napotkali tam już rybaków, którzy ryzykując życiem starali się pomóc rozbitkom, jakkolwiek niewiele mogli w tym przypadku zdziałać. Ponieważ nie można było nawet marzyć o w miarę bezpiecznym podpłynięciu do parowca, John Holland, szef zespołu z Port Erroll, wystrzelił dwie rakiety, po czym zszedł na ląd i wdrapał się na klif, z którego zrzucił dwie liny na dziobową część statku. Widział na pokładzie pięciu lub sześciu ludzi, ale wciąż zalewające statek fale uniemożliwiały im dotarcie do zbawczych lin.

Na oczach bezsilnych ratowników statek przełamał się i poszedł na dno. Morze wyrzuciło na brzeg jedynie czwórkę ledwo trzymających się przy życiu mężczyzn: trzech laskarów oraz... kapitana Stoddarta! Ten ostatni odzyskał przytomność dopiero po dwóch godzinach sztucznego oddychania, wykonywanego przez zmieniających się co kilka minut ratowników.

Badająca przypadek komisja nie dopatrzyła się niczyjej winy, uznając za przyczynę zatonięcia statku „force majeur”, czyli siłę wyższą.

Post zmieniony (03-05-20 11:37)

 
11-07-16 20:58  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Czy znasz taką książkę (jęz.ang.) - "Cockleshell Heroes" - C.E. L.Phillipsa ?
http://www.nowastrategia.org.pl/operacja-frankton-komandosi-kajakach-przeciwko-kriegsmarine/

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 105 z 114Strony:  <=  <-  103  104  105  106  107  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024