KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 10 z 114Strony:  <=  <-  8  9  10  11  12  ->  => 
28-05-15 07:58  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Dzisiaj przedstawiam nietypową Opowieść, w której właściwie ani statek, ani załoga nie są głównymi bohaterami!

Opowieść 340

PŁYWAJĄCY CYRK

Zwodowany we Francji w 1926 roku niewielki (raptem 1103 GRT i 60 metrów długości) statek pasażersko-towarowy „Fleurus” pływał szczęśliwie aż do roku 1963, kiedy to zmienił i właściciela i swoje przeznaczenie.

Wodowanie „Fleurus” w stoczni Ateliers et Chantiers de la Seine


Za niewielkie pieniądze – ostatecznie statek miał już swoje lata! - nowym armatorem została amerykańska firma Al G. Kelley and Miller Brothers Circus, czyli po prostu CYRK. Ciekawe, że Amerykanie nie zmienili nazwy statku (Fleurus to miasto w Belgii).



Nowy nabytek miał służyć do przewożenia trupy cyrkowej z portu do portu, przy dokładnie opracowanym planie działania. Każdorazowe przyjście „Fleurusa” do portu miało być poprzedzone intensywną reklamą, w której zapraszano do oglądania wyładunku ze statku licznych zwierząt. Trzy słonie – wśród nich samice Shirley i Jenny, do których jeszcze powrócimy – lwy, niedźwiedzie, gepardy, leopardy, lamy, kucyki, konie, zebry, psy oraz jeden byk miały być i z pewnością były magnesem przyciągającym widzów.

Shirley i Jenny na statku
,

Po wyładowaniu wszystkich zwierząt, przez miasto miała przechodzić wielka parada, zachęcająca do kupowania biletów na przedstawienie, podczas gdy w tym samym czasie ustawiano wielki namiot. Na plakatach cyrk przedstawiał się jako drugi pod względem wielkości w Stanach Zjednoczonych; istnieje zresztą do dnia dzisiejszego. A w 1938 roku zaczynano od pokazywania tresury jedynie psów i kucyków...

Początki wielkiego cyrku były skromne...


W swój pierwszy „cyrkowy” rejs, przystosowany na stoczni do nowych zadań statek wypłynął z St. Petersburga (tego na Florydzie) 1 czerwca 1963 roku, kierując się na północ, do Yarmouth w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja. Przypłynął tam z aż dwutygodniowym opóźnieniem, spowodowanym awariami zainstalowanego w roku 1950 silnika spalinowego. Najgorsze zdarzenie miało miejsce 3 czerwca kiedy to jednocześnie pękł tłok, wysiadła radiostacja, a na dodatek także zasilanie chłodni, w wyniku czego zepsuło się przewożone w niej mięso. Bezradny statek dryfował przez trzy dni, aż wreszcie spostrzeżony został przez wysłany na poszukiwania samolot, który przekazał pozycję „Fleurusa” idącemu na pomoc holownikowi.

Dwa zaplanowane w Yarmouth przedstawienia sponsorowane były przez lokalny Wydział Straży Pożarnej.

Zapowiedź przedstawień w Yarmouth. Informowano tam między innymi, że jest to pierwszy i jedyny cyrk, który przewożony jest z miasta do miasta „oceanicznym statkiem o napędzie motorowym”. „Be at dockside to see this great Circus unload”, czyli „Bądź na kei i zobacz wyładunek wielkiego Cyrku”.
Wbrew zdjęciu, w tym czasie cyrk nie miał tygrysów


Dwudziestego szóstego czerwca, już po występach, rozpoczęto załadunek zwierząt i sprzętu: kolejnym miastem na trasie cyrku miało być Shelbourne, także w Nowej Szkocji. Gdy praca zbliżała się do końca, z przerażeniem ujrzano gęsty dym, wydobywający się z maszynowni. Natychmiast zaalarmowano sponsora...

Bardzo szybko na miejscu zjawiły się cztery wozy strażackie. Dwie załogi weszły na statek rozpoczynając akcję gaśniczą, podczas gdy dwie pozostałe dbały o to, aby kolegom nie zabrakło wody: jeden wóz pobierał ją z portowego hydrantu, a drugi wprost z portowego kanału.

Cyrkowcy opuszczali statek mając wystarczająco dużo czasu, aby zabrać swoje osobiste rzeczy. Teraz należało pomyśleć o zwierzętach. Ponieważ statek przechylił się na stronę nabrzeża, połączono go z lądem dużymi arkuszami stali, po których wyprowadzano zwierzęta. Oczywiście nie wszystkie można było ratować tym samym sposobem. Klatki z drapieżnikami wyładowano tak jak je załadowano, czyli przy pomocy portowego dźwigu. Na wypadek gdyby któraś z klatek spadła i rozleciała się uwalniając lwy, gepardy czy niedźwiedzie, na kei stanęło kilku uzbrojonych w karabiny ludzi szeryfa.



Niewiele zresztą brakowało do tego, aby broń musiała zostać użyta. Zawiesie na którym wisiała klatka z dwoma samcami lwów zerwało się, i klatka z hukiem upadła bokiem na keję. Szczęśliwie dla zwierząt – a może także i dla ludzi - klatka nie uległa uszkodzeniu.



Jeden z oswojonych gepardów


Ewakuacja poszła nad podziw sprawnie. Jedyna ofiarą pożaru była zebra zbyt spanikowana, aby można ją było wyprowadzić na ląd. Utonęła w zalanej wodą ładowni.

Wysiłki aż 135 strażaków pozwoliły w końcu ugasić ogień. Przechył jednakże pogłębił się tak bardzo, że do kadłuba zaczęły się wlewać przez otwarte bulaje kolejne tony wody. Za sprawą przypływu jej poziom zaczął się podnosić, ale woda nie mogła unieść przeciążonego kadłuba, w wyniku czego zaczęła wlewać się od góry do ładowni. Statek osiadł na dnie. Ponad wodę wystawała większość pokładu, ale w części rufowej widać było jedynie falszburty.

Dogaszanie pożaru


Cyrkowcy obliczyli swoje straty – wliczając w to także sam statek, oczywiście – na 150-200 tysięcy dolarów. Poza zebrą utracono także dwa wielkie wozy, cenny namiot, a także siodła

Rząd kanadyjski nakazał jak najszybsze usunięcie wraku z portu. Trochę to jednak trwało. W końcu podniesiono prowizorycznie uszczelniony statek, po czym odholowano aż o 150 mil w głąb oceanu, gdzie 7 października otworzono zawory denne, dodatkowo odpalając jeszcze ładunki dynamitu.

Statek zatonął, możemy zatem powrócić do słonicy Shirley, oraz jej przyjaciółki Jenny. Shirley urodziła się w roku 1948 na Sumatrze, gdzie została pojmana pięć lat później. Przez następne 24 lata występowała w cyrkach, spędzając poza klatką zaledwie godzinę dziennie! Przez długi czas pokazywała na arenie swoje umiejętności razem z młodszą samicą, Jenny.

Gdy przyszła pora na zastąpienie Shirley przez młodszego słonia, przeniesiono ją do ZOO w Luizjanie. Zwierzę bardzo przeżyło rozstanie się ze swoją przyjaciółką, która jako znacznie młodsza nadal pozostała w cyrku.

W 1999 roku schorowaną Shirley – miała częściowy paraliż tylnych nóg – przeniesiono do prywatnego Rezerwatu Słoni w Tennessee, gdzie po czterdziestu sześciu latach w niewoli mogła wreszcie chodzić gdzie tylko jej się spodobało, mając do dyspozycji aż 300-hektarowy teren. Rezerwat ten przeznaczony jest dla chorych lub niechcianych słonic. Żadnych samców, które mogłyby swą agresją zaburzyć spokój miejsca!

Na zdjęciu wyraźnie widać, że Shirley ma chore tylne nogi


W rezerwacie Shirley zastała przywiezioną tam trzy lata wcześniej Jenny i oba zwierzęta natychmiast się rozpoznały, mimo 22-letniej rozłąki! Od tej pory słonice praktycznie się nie rozstawały, a kiedy Jenny w 2006 roku odeszła tam, dokąd odchodzą po śmierci słonie, zrozpaczona Shirley nie chciała przez dwa dni jeść.

Shirley (na obu zdjęciach po lewej) i Jenny były nierozłączne
,

W 2013 roku bardzo popularna w Stanach Shirley obchodziła 65 urodziny, co odnotowała większość amerykańskich gazet. Miejmy nadzieję, że nadal żyje i ma się dobrze...



--
Ostatni informacja o Shirley pochodzi z 6 lipca 2018, kiedy to słonica skończyła 70 lat!

Post zmieniony (02-05-20 13:55)

 
28-05-15 10:46  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

Bardzo wzruszajaca Opowiesc. I jak czesto okazuje sie, ze to zwierzeta sa bardziej ludzkie...

--
pozdrawiam Kuba

 
28-05-15 11:30  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

W poniedziałek już niestety nie będzie sympatycznych słoni... będzie za to bum bum!

 
28-05-15 12:13  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
pieczarek   

I dobrze, ze nie bedzie tam sloni, bo moglyby byc nieszczesliwe w takim rozgardiaszu ;)

--
pozdrawiam Kuba

 
28-05-15 17:18  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

"...gdy w tym samym [czasie] ustawiano wielki ..."

 
28-05-15 18:01  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Przecież jest słowo "czasie" :-)))

 
28-05-15 20:17  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
GrzechuO   

Wzruszająca historyjka...
Na dodatek poczytałem sobie o "słonicowym azylu" i wzruszyłem się jeszcze bardziej.
Dzięki!

--
Pozdrówka

GrzechuO

 
28-05-15 20:35  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Ja też się autentycznie wzruszyłem, gdy poznałem historię Shirley. Naprawdę! A najlepsze jest to, że zacząłem pisać po prostu o spalonym statku cyrkowców i dopiero w trakcie analizy zebranych materiałów natknąłem się na historię tej słonicy.
Zresztą sam spróbuj: wpisz w google "elephant shirley" a zobaczysz, ile stron się otworzy :-)

 
29-05-15 08:09  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Tu jest film ze spotkania słonic. Widać doskonale, że od razu się poznały. A potem usunięto przegrodę między nimi...
https://www.youtube.com/watch?v=lF8em4uPdCg

 
29-05-15 08:25  Odp: TOM 2 Opowieści bardzo ciekawych, ciekawych i takich sobie :-)
Edekyogi 

 

Po prostu niesamowite! Gdzie nam ludziom do zwierząt...

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 10 z 114Strony:  <=  <-  8  9  10  11  12  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024