Ryszard
Na Forum: Relacje w toku - 20 Galerie - 33
W Rupieciarni: Do poprawienia - 20
- 9
|
Opowieści Dziadka
- Hurra ! Jadę do dziadków, jadę do dziadków!- wykrzykuję podskakując z radości .
Rodzice jak co roku wyjeżdżają na dwutygodniowe wczasy. Mama odwiezie mnie do Warszawy.
Sapie parowóz, bucha para, słychać przeciągły gwizd i ruszamy. Taktak , taktak, miarowo stukają koła a ja z nosem przyklejonym do szyby patrzę na migające jak w kalejdoskopie obrazy - pola, lasy i domy.
Z Dziadkiem pójdę do Muzeum Wojska, do Łazienek , będziemy chodzili po Starówce a w domu rozgrywali bitwy.
Dziadek stoi na peronie. Na głowie ma płową furażerkę (Babcia nazywa ją „pierożkiem”), jest w marynarce (zawsze ją nosi, żeby nie wiem jak było gorąco) w niej miniaturki odznaczeń i okulary w grubej rogowej oprawie . W ręku laska z wygiętą rączką- łapą z pazurami dzikiego zwierza. Pełną, mięsistą twarz okrasza szeroki uśmiech :
- Jesteście moi kochani ! Uściski, pocałunki a potem idziemy do domu.
Dziadkowie mieszkają na Woli, a właściwie to już Śródmieście - na Chmielnej. Trzypiętrowa, przedwojenna kamienica jest przy rogu ulicy, dochodzi do niej Żelazna. Do klatki schodowej prowadzi brama z pięknymi półkolami żelaznych „dziadów” – odbojnic, przykrytych z góry niczym czepcami, rzeźbionymi liśćmi.
Skrzypią schody, w otwartych na oścież drzwiach (w nich śmieszny dzwonek-terkotka) czeka już Babcia. Jest niska, o wiecznie zaróżowionej twarzy. Dziadek mówi, że ma nie policzki a „malinki”.
Na przyjazd upiekła szarlotkę, Mama też ją robi w domu ale Babci bardziej mi smakuje.
Pokój jest olbrzymi, wysoki, z dużymi przeszklonymi drzwiami wychodzącymi na balkon. Na ścianie wiszą rogi bawoła afrykańskiego. Rozłożyste, szare przy nasadzie o ostrych czarnych szpicach. Obok obrazy – Starówka zimą, Plac Zamkowy i piękne, pełne ciepłych barw akwarele wnętrz Pałacu Wilanowskiego.
Jedna klepka z dębowego parkietu jest obłupana a pod obrazem dziura w ścianie. To po odłamku od bomby.
W rogu – serwantka. Na białych koronkowych serwetkach, czarki, kryształowe kielichy, patery, talerzyki , spodeczki i całe mnóstwo porcelanowych, zdobionych filiżanek lśniących złotymi brzegami.
W kuchni, której okna wychodzą na wewnętrzną studnię z podwórkiem (w rogu, ledwie widoczna zza kwiatów figura Matki Boskiej w pobielonej kapliczce) są drzwi do spiżarni, a w niej… w równych szeregach niczym jak na defiladzie stoją słoiki z konfiturami, grzybkami, inne przykryte gazą z gęstym syropem malinowym, wiśniowym, z tyłu bieli się żur w butelce, woreczki z kaszą i mąką, w białych płóciennych zaś suszone grzyby, dalej blaszane pudełka, skrzyneczki. Wiszą kiełbasy, boczek , pęki suszonych ziół i ten zapach, zapach suszonych grzybów, wędzonek…
W drugim pokoju stoi łóżko. Przód i tył zamykają czarne pręty zwieńczone błyszczącymi, mosiężnymi gałkami. Największa jest w środku, po bokach dwie mniejsze. Nad nim „święty” obrazek Anioła Stróża z dziećmi a pod nim ryngraf - Matka Boska Ostrobramska. Dziadek sypia w długiej koszuli nocnej, a rano jak sporządzi już swoje cygaretki to śpiewa. Drzwi balkonowe uchylone są przez całą noc, jest ciepło. Firanka lekko faluje, Dziadek jedną rękę oparł o stół, prawą wzniósł do góry i słychać:
„ Śmiej się pajacu gdy twą miłością wzgardzono, śmiej się i płacz… „
Ma piękny głos a arię z „Pajaców” Leoncavalla śpiewa najczęściej.
- Przestań już, przestań, śpiewakiem powinien zostać – mówi do mnie śmiejąc się Babcia.
Pod wieczór siedzimy przy ogromnym dębowym stole, radio gra mrugając magicznym, seledynowym okiem, zza balkonowych drzwi słychać uliczny szum i wycinamy z tektury żołnierzy, których barwię kredkami.
Dziadek cicho podśpiewuje (tak by Babcia nie słyszała):
„ Kilku panów, kupa chamów, jedenasty pułk ułanów,
Cnoty panna nie zachowa od ułanów z Ciechanowa,
Lampas z gaci, pas z gałganów, jedenasty pułk ułanów.
Szable do boju, lance w dłoń, bolszewika goń, goń, goń
Bolszewika goń !”
- A hełmy ? Nie mają hełmów - pytam.
- W kawalerii nie mieliśmy hełmów, słyszę w odpowiedzi.
Gdy cała „armia” jest już gotowa toczymy bitwy.
- Po lewej czy prawej stronie byli nasi ułani ? A gdzie ustawić armaty ?
Z tamtych czasów Dziadek ma tylko dwa zdjęcia – resztę Mama spaliła.
Na pierwszym - siedzi wyprostowany na koniu, w prawej ręce krótki karabin, z boku, pod siodłem szabla. Ma brodę, podkręcone do góry wąsy i wcale jest niepodobny do Dziadka. Na odwrocie wykaligrafowano kopiowym ołówkiem napis:
„11 P.U. w roku 22. Ciechanów”.
- Dziadku, jak było na patrolu, i … i jak walczyłeś z Kozakami i szablą rąbałeś, opowiedz proszę. Opowieści Dziadka, znam wszystkie prawie na pamięć, ale jak jestem, to za każdym razem proszę by opowiadał na nowo.
Na koniec czerwca roku 1921 przypadł okres największego rozmachu ofensywy bolszewickiej na Froncie Południowo-Wschodnim. Konna Armia Budionnego zajęła Zwiahel. Szepietówkę i Korne. W sile czterech dywizji kawalerii wraz z dwiema brygadami artylerii konnej i zapleczem przydzielonej dywizji strzelców liczyła prawie 20000 szabel. Ruchliwa, mogła z łatwością przedostawać się na tyły wojsk przeciwnika, a widok szarży tysięcy Kozaków, błysk szabel i jeden przeciągły ich gwizd i wycie mogły wzbudzić słuszny lęk w sercach nawet zahartowanych w bojach żołnierzy. O konarmii i Kozakach, bitnych ,okrutnych, mówiono z szacunkiem ale i ze strachem.
Szwadrony kozackie unikały walk z silniejszym przeciwnikiem, wycinały w pień mniejsze oddziały i umykały. W celu przeciwdziałania owym zagonom utworzono na Podolu grupę operacyjną pod dowództwem gen. Jana Sawickiego w sile około 8000 szabel. W jej składzie znalazła się 1 Dywizja Jazdy na czele z płk. Julianem Rómmelem a w niej mi.in. 11 Pułk Ułanów.
Jednym z ułanów, który służył w tym pułku był młody, były legionista, dwudziestotrzyletni ppor. Przemysław Chwalibóg-Piecek .
|