Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 301
BLOKADA
Przez lata I wojny światowej U-booty stanowiły prawdziwą zmorę aliantów. Pomimo coraz większych strat własnych, okręty podwodne były nadal szalenie groźne. Słuszne o tym przekonanie doprowadziło do opracowania na początku 1918 roku planu zablokowania wejść do dwóch belgijskich portów: Zeebrugge i Ostendy. Dokonanie tego unieruchomiłoby automatycznie liczne U-booty, a także okręty nawodne stacjonujące w śródlądowym porcie Brugia, z którego szły on ku morzu dwoma kanałami. Zachodni kanał prowadził do Ostendy, a północny do Zeebrugge. W obu tych portach także zresztą bazowały jednostki Kaiserliche Marine.
Usytuowanie Zeebrugge i Ostendy względem Brugii
Plan zakładał zatopienie w wejściu do portów kilku przestarzałych, nieprzydatnych już w nowoczesnej wojnie morskiej okrętów. Na dowódcę zespołu wyznaczono wiceadmirała Sir Rogera Keyesa.
Sir Roger Keyes
Główną, samobójczą rolę, miało odegrać pięć przestarzałych lekkich krążowników klasy Apollo. Okręty te wyraźnie odstawały od licznych nowo zbudowanych jednostek, toteż bez zbytnich wahań i emocji przeznaczono je do udziału w samobójczej akcji. W latach 1891-1893 – w przeciągu zaledwie dwóch lat - Royal Navy wzbogaciła się wtedy aż o 21 krążowników klasy Apollo. Cóż za inwestycyjny rozmach!
ZEEBRUGGE
Do zablokowania tego portu wyznaczono krążowniki „Thetis”, „Intrepid” i „Iphigenia”.
„Thetis”, „Intrepid” i „Iphigenia”
, ,
W Zeebrugge dodatkowym celem było także betonowe molo, połączone z lądem mostem kolejowym. Na molo znajdowały się trzy działa 105 mm i dwa 88 mm. Zadaniem krążownika „Vindictive” było ostrzelanie stanowisk artylerii, wysadzenie silnego desantu oraz osłona dwóch zmobilizowanych promów „Iris II” i „Daffodil”, z których do ataku miało ruszyć kolejnych dwustu Royal Marines. Zniszczenie dział miało ogromne znaczenie, ponieważ w innym przypadku mogłyby one uniemożliwić trzem krążownikom osiągnięcie wyznaczonych do samozatopienia pozycji.
„Vindictive”
„Daffodil” i „Iris II”
,
Jednocześnie pod most podpłynąć miały dwa okręty podwodne „C 1” i „C 3”, które planowano tam wysadzić – na każdy z nich załadowano po 5 ton materiałów wybuchowych - niszcząc tym samym most, po którym w innym przypadku mogłyby na molo dotrzeć niemieckie oddziały wsparcia. Szkieletowe załogi obu okrętów miały ewakuować się na towarzyszącej im motorowej łodzi.
„C 3”. Tylko on z dwójki okrętów podwodnych ostatecznie wszedł do akcji
„Vindictive”, „Iris II”, „Daffodil”, „Thetis”, Intrepid” i „Iphigenia” czekały na wejście do akcji u ujścia Tamizy.
Poza tymi okrętami, w tej akcji miało wziąć udział mnóstwo innych jednostek, zebranych w Dover:
- niszczyciel „Warwick” jako flagowy okręt wiceadmirała Rogera Keyesa. Był to nowiutki, nowoczesny okręt, który wszedł w skład Royal Navy zaledwie kilka tygodni wcześniej
- dwanaście innych niszczycieli
- bocznokołowy trałowiec „Lingfield”, mający krótko przed akcją przejąć z wyznaczonych do samozatopienia krążowników zbędnych już wtedy palaczy
- osiemnaście niewielkich CMB (Coastal Motor Boats)
- trzydzieści trzy równie niewielkie ML (Motor Launch)
i dodatkowo:
- monitory „Eerebus” i „Terror”, każdy z dwoma działami 380 mm do ostrzeliwania sąsiedztwa Zeebrugge, osłaniane przez trzy niszczyciele
- krążownik „Attentive” z czterema niszczycielami patrolujące wody w okolicach Zeebrugge
„Warwick”
„Lingfield”
CMB (Coastal Motor Boat)
ML (Motor Launch)
Wszystko było dobrze przemyślane. Promy do akcji wytypowano po długich poszukiwaniach ze względu na ich przyzwoitą prędkość, oraz małe zanurzenie. Ponadto „Daffodil” miał silne maszyny i dlatego otrzymał dodatkowe zadanie dopychania do molo krążownika „Vindictive”.
Z kolei przeznaczone do zatopienia krążowniki obficie nafaszerowano cementem, który po związaniu się z wodą miał utrudnić usunięcie wraków przez Niemców. Na „Vindictive” wszelkie otwory nadbudówek pozasłaniano czymś w rodzaju materaców, które jednak mogły chronić jedynie przed ogniem z lekkiej broni, oraz niewielkimi odłamkami.
Okręty odkotwiczyły rankiem 22 kwietnia, idąc w trzech kolumnach. Środkową prowadził „Vindictive”, holując za sobą „Iris II” i „Daffodil”. Hole miano rzucić tuż przed Zeebrugge. Za nimi szły okręty przeznaczone do zatopienia zarówno w Zeebrugge („Thetis”, „Intrepid” i „Iphigenia”) jak i w Ostendzie (krążowniki „Sirius” i „Brilliant”), następnie „Lingfield” i kilka ML, mających ewakuować załogi z osadzonych na dnie okrętów. W skład obu bocznych kolumn wchodziły okręty osłony, holujące CMB i ML.
Gdy okręty doszły już w pobliże belgijskiego brzegu, zespół zastopował na piętnaście minut. Z krążowników „blokady” przeszli na „Lingfielda” wszyscy zbędni w tej chwili marynarze. Jednocześnie odczepiono hole na ciągniętych do tej pory za większymi okrętami wszystkie CMB i ML oraz oba promy.
Z niewielkim opóźnieniem ostrzał Zeebrugge z dużego dystansu rozpoczęły monitory „Erebus” i „Terror”, osłaniane przez trzy niszczyciele.
„Erebus” i „Terror” strzelają spoza zasłony dymnej
Zeebrugge. Atak na molo
Atak miał przede wszystkim odwrócić uwagę niemieckich artylerzystów od wchodzących do kanału portowego trzech blokujących krążowników, oraz od okrętów podwodnych, mających wysadzić most. Przy okazji planowano zniszczyć na molo co tylko się da.
Krążownik „Vindictive” ustawił się dziobem w jego kierunku, a tuż obok zajęły pozycje „Daffodil” i „Iris II”. Po ich prawej stronie zaczęły krążyć niszczyciele „Warwick”, „Phoebe” i „North Star”. Nie opuściły swej pozycji aż do wycofania się spod Zeebrugge ostatniej brytyjskiej jednostki, kładąc dymną zasłonę, którą wiatr jednak zwiewał w niewłaściwym kierunku. Dwudziestu czterem ML oraz ośmiu CMB przydzielono zadania ratownicze, a także kładzenie zasłony dymnej. Dziewięć CMB miało zaatakować molo, oraz znajdujące się przy nim wrogie jednostki.
O 11:40 nad wodą pokazały się pierwsze dymne zasłony. Niemcy zaczęli natychmiast ostrzeliwać kładące je okręty, ale niewielkie rozmiary i duża zwrotność skutecznie ratowały je przed zniszczeniem.
Gdy o 11:56 „Vindictive” wraz z obu promami wyszły z zasłony, molo znajdowało się już tylko o trzysta metrów. Krążownik otworzył ogień ze wszystkich luf, a Niemcy natychmiast odpowiedzieli tym samym. Dokładnie po pięciu minutach okręt stanął burtą do mola, rzucając natychmiast prawą kotwicę. Niemieckie pociski wciąż zbierały krwawe żniwo wśród załogi.
Niestety krążownik znalazł się aż o 300 metrów od planowanego miejsca. To ostatecznie zdecydowało o tym, że główne zadanie szturmu – wyeliminowanie z akcji artylerii wroga – nie udało się. Dla ustabilizowania położenia krążownika, rzucono po chwili także lewą kotwicę. Był na to najwyższy czas, bo trzywęzłowy prąd zaczął wywierać negatywny wpływ na pozycję „Vindictive”. Po będących już od dawna w gotowości trapach, na molo zaczęli się wdzierać marynarze ze specjalnej grupy szturmowej, a także Królewscy Marines. Kładący się na burty okręt znacznie utrudniał przedostanie się na molo, ale szczęśliwie promy – a zwłaszcza „Daffodil” – były tuż tuż.
Ponieważ od samego początku cała uwaga wroga skupiona była na „Vindictive”, gdy po kilku minutach przy molo pokazały się promy, praktycznie nie znalazły się one pod ostrzałem. Zgodnie z planem „Daffodil” ustawił się tak, aby dopychać dziobem krążownik do mola, utrzymując go w miejscu. Już po wszystkim znakomite manewrowanie dowódcy promu, kapitana Campbella, zostało bardzo wysoko ocenione przez Admiralicję. Teraz szturm na molo poszedł dużo sprawniej, tym bardziej że do akcji włączyli się także zaokrętowani na „Daffodilu” żołnierze. Dużo sprawniej, tyle że za wielką cenę krwi: Niemcy strzelali do nich z zaledwie kilkudziesięciu metrów! Co ciekawe, stosunkowo niewielki udział w boju miał stojący po wewnętrznej stronie mola niemiecki niszczyciel – być może nie było na nim większości załogi?
„Vindictive” przy molo, obok „Daffodil”. Widać wspinających sie po trapach na molo marines
„Vindictive dopychany do molo przez „Daffodil”
Szturm marines
Tymczasem na „Iris II” nic nie szło zgodnie z planem. Statek z trudem utrzymywał się przy molo, a wspinający się na jego szczyt żołnierze ginęli jeden po drugim. Ponieważ kotwica nie chciała trzymać, dowódca promu zdecydował w końcu o odejściu od mola i ustawienia się burtą przy „Vindictive”. Idąc w poprzek krążownika, żołnierze mieli następnie wedrzeć się na molo. Udało się to niestety zaledwie kilku marines, bo następnych zatrzymał na promie sygnał wzywający do wycofania się.
Ogólny wygląd sytuacji
Dla „Vindictive” była to najwyższa pora. Co kilka sekund w okręt trafiał pocisk z niemieckiej baterii, zabijając za każdym razem po kilku marynarzy, zwłaszcza wśród artylerzystów walczących na odkrytych pozycjach. Głęboko pod pokładem okrętowy chirurg miał ze swym zespołem pełne ręce roboty, opatrując rany i amputując porozrywane pociskami i odłamkami kończyny.
Co osiągnęli na molo Marines? Zdobyto ufortyfikowaną pozycję 150 metrów od główki mola. Sukces o tyle istotny, że to stamtąd prowadzono najbardziej niszczycielski ostrzał z karabinów maszynowych. Gdy szykowano się wreszcie do szturmu na stanowiska artylerii, rozległ się sygnał do odwrotu.
Przez 55 minut pobytu na molo, specjalne drużyny zniszczyły każdą dostępną instalację i każde dostępne urządzenie. Próba zrzucenia ładunków wybuchowych przy burcie niemieckiego niszczyciela, została udaremniona ogniem z broni maszynowej okrętu. Niewykorzystane ładunki wyrzucono do morza.
Zajęci walką z desantem Niemcy nie zwrócili uwagi na okręt podwodny „C 3”, zbliżający sie od zachodu do mostu łączącego molo z lądem. Okręt płynął do celu samotnie, bo bliźniaczemu „C 1” z opóźnieniem udało się uwolnić od holu. Nie chcąc przez swoje opóźnienie narażać akcji „C 3”, dowódca okrętu wycofał go z akcji.
„C 3” utrzymywał kurs wprost na most, płynąc z szybkością 9,5 węzła. W jego kierunku oddano kilka strzałów, ale ogień szybko ustał. Po chwili kiosk oświetliły dwa reflektory, ale i one zaraz odeszły w bok. Nie mający pojęcia o zadaniu „C 3” Niemcy najwyraźniej uznali że idący tym kursem okręt i tak wpadnie w końcu na mieliznę, wpadając bez żadnego wysiłku w ich ręce.
Ostatnia korekta kursu i wreszcie „C 3” zatrzymał się pomiędzy filarami. Załoga odbezpieczyła zapalniki i przesiadła się do wiezionej na okręcie motorówki. I wtedy okazało się, że jej śruba została uszkodzona! Chwycono za wiosła. Wszystko to działo się już w świetle niemieckich reflektorów, w ślad za którymi nadleciały pociski z dział, karabinów i broni maszynowej. Na wiadukcie ponad stojącym poniżej okręcie widać było długi szereg strzelających do nich żołnierzy. Burty łodzi zostały kilkakrotnie przestrzelone, ale specjalnie zamontowana wydajna pompa dawała sobie doskonale radę. Rany odniosło trzech marynarzy – zaskakująco niewielu wobec siły skierowanego ku nim ognia!
Gdy posuwająca się z trudem pod prąd łódź odpłynęła o 250 metrów od „C 3”, eksplodował umieszczony w okręcie ładunek. Po kilkunastu sekundach wokół zaczęły spadać liczne szczątki mostu i samego okrętu. Zgasły reflektory, a ogień stał się rzadki i chaotyczny. I wtedy na drodze zmęczonych Brytyjczyków wyrósł z ciemności jeden z CMB, który krótko potem przekazał ich na niszczyciel „Phoebe”.
Zadanie „C 3” było wykonane zgodnie z planem
,
Zeebrugge. Blokada
Trójkę krążowników prowadził „Thetis”. Miał on za zadanie dojść aż do wrót śluzy i tam zatonąć. Idące za nim „Intrepid” i „Iphigenia” swoją drogę miały skończyć nieco wcześniej, osiadając na dnie zaraz po minięciu drewnianych falochronów. Było w tym miejscu wystarczająco wąsko, aby dwa 96-metrowe kadłuby całkowicie zablokowały wejście do portu.
Zbliżając się od wschodu do mola, „Thetis” otworzył ogień w kierunku latarni morskiej na jego końcu, a także kilku strzałami zatopił napotkaną po drodze barkę. Idąc całą naprzód minął wreszcie latarnię, wpadając jednakże wtedy w rozciągniętą pomiędzy bojami sieć przeciwko okrętom podwodnym. Jednocześnie zgłoszono kłopoty z maszynami. Pozbywanie się sieci wciąż trwało, gdy za rufą krążownika pojawiły się „Intrepid” i „Iphigenia”. Dowódca „Thetisa” dał im rozkaz wyprzedzenia jego okrętu z prawej strony i konsekwentnego marszu do celu.
Postrzelany mocno przez artylerię z molo oraz stojący tam niemiecki niszczyciel krążownik zaczął dryfować, przechylony na prawą burtę. Schodząc coraz bardziej z kursu, nieuchronnie przemieszczał się ku mieliźnie. Do ostrzału z prawej strony dołączyły teraz baterie rozmieszczone we wschodniej części portu. Okrywający okręt dym uniemożliwił w końcu prowadzenia przez Brytyjczyków celnego ognia. Utracono łączność z maszynownią, odzyskaną dopiero dzięki łącznikom.
Ponieważ „Thetis” najwyraźniej tonął, szybko wygaszono kotły, po czym rozpoczęto przygotowania do opuszczenia okrętu. Z powodu śmierci oficera mającego pieczę na zapalnikami do umieszczonych na dziobie ładunków wybuchowych, nie udało się ich detonować. Eksplozja na rufie była jednakże wystarczająco silna, aby osadzić okręt na dnie. Daleko od wyznaczonej pozycji i w dodatku nie blokując wejściowego kanału. Ocaleli członkowie załogi przesiedli się na ML 526, który pomimo ostrzału szczęśliwie uciekł na otwarte morze.
Teraz cała nadzieja na sukces operacji spoczęła na „Intrepidzie” i „Iphigenii”. Z pierwszego z okrętów, z powodu opóźnienia jednostek ewakuacyjnych nie wysadzono w porę zbędnych już palaczy, ale gdy wreszcie jeden z ML podszedł pod burtę, nie było chętnych do wejścia na jego pokład. Nikt nie chciał zrezygnować z możliwości wzięcia udziału w boju! Z tego właśnie powodu „Intrepid” płynął dalej z 87 ludźmi na pokładzie, zamiast planowanych 54.
O ile na wysokości główki mola krążownik dostał się pod silny ostrzał szrapnelami, o tyle po kilku minutach ogień przeciwnika znacznie stracił na swej intensywności. Swoje szczęście „Intrepid” zawdzięczał nieszczęściu innych: prawie całą artyleria i broń maszynowa wroga skoncentrowała się w tej chwili na „Vindictive” i „Thetisie”.
Osiągnąwszy wyznaczoną pozycję dowódca „Intrepida” dał rozkaz, mający ustawić okręt bokiem do kanału: cała naprzód prawą maszyną i jednocześnie całą wstecz maszyną lewą. Teraz nadszedł moment na ewakuację. Doprawdy trzeba było nie lada odwagi załóg ML, aby pod ciężkim ostrzałem przejmować marynarzy z osadzonego na dnie okrętu!
Również na „Iphigenii” chęć walki spowodowała nieposłuszeństwo wobec rozkazu opuszczenia okrętu przez część załogi maszynowej. Po minięciu latarni morskiej także i ten krążownik został ostrzelany szrapnelami, siejącymi śmierć zwłaszcza wśród artylerzystów. Jeden z pocisków trafił w rurę doprowadzającą parę do syreny, w rezultacie czego para okryła całą część dziobową. Okręt szedł całą naprzód ku swemu przeznaczeniu.
Gdy dowódca „Iphigenii” ujrzał „Intrepid” stojący po zachodniej stronie kanału, oczywistą koniecznością stało się teraz zablokowanie jego wschodniej części. Po serii gwałtownych manewrów zarówno sterem jak i maszynami okręt dotarł wreszcie do pozycji, którą pod ostrzałem ciężko już było poprawić. Załoga sprawnie aczkolwiek z dalszymi stratami przeszła na dwa ML, po czym odpalono ładunki wybuchowe.
Plan sytuacyjny całej akcji i jej rezultat
, ,
Wraki krążowników. Trzecie zdjęcie pokazuje już częściowe rozebrane okręty
, ,
Zeebrugge. Odwrót
Gdy trzy krążowniki mające zablokować port leżały już na dnie, kolejowy most został wysadzony, a stanowisk dział na molo wciąż nie dawało się zniszczyć – nadszedł czas na odwrót. Było pięćdziesiąt minut po północy. Bojąc się pozostawić niektórych marines na molo, dowódca „Daffodila” zdecydował jednak czekać jeszcze przez całe długie dwadzieścia minut. Dopiero gdy oficerowie zapewnili go że nie pozostał tam nikt żywy, dał rozkaz do maszyny. Holując za sobą mocno postrzelanego „Vindictive”, oddalał się od wciąż zionącego ogniem molo. O ósmej rano 23 grudnia obie jednostki weszły do Dover.
Oddalająca się od mola „Iris II” znalazła się pod niezwykle silny ogniem. Kilkanaście celnych pocisków zrobiło prawdziwą jatkę, zwłaszcza na mostku. Po śmierci komandora porucznika Valentina Gibbsa, dowództwo przejął – pomimo ciężkich ran – kapitan George Spencer, wydając rozkazy stojącemu w kałuży krwi sternikowi. Kolejne trzy pociski eksplodowały na zatłoczonym pokładzie. Z obawy przez wybuchem własnej amunicji, zapadł rozkaz wyrzucenia jej za burtę. W pobliże promu podpłynął ML 558 i położył zasłonę, kryjącą statek przed kolejnymi pociskami. Ciężko uszkodzony prom dowlókł sie do Dover dopiero o 14:45, pięć godzin po śmierci bohaterskiego kapitana Spencera.
Odwrót trzech jednostek spod molo osłaniały niszczyciele „Warwick”, „North Star” i „Phoebe”, silnym ogniem uniemożliwiając niemieckim okrętom ruszenie w pościg za mocno postrzelanymi, ledwo się wlokącymi „Vindictive”, „Daffodil” i „Iris II”. Znajdujące się zdecydowanie zbyt blisko brzegu okręty dostały się jednak w bardzo silny ogień dział wszelkiego kalibru. „North Star” wyszedł spoza dymnej zasłony, wystrzeliwując torpedy w kierunku okrętów wroga. Wycofujący się w strefę zbawczego dymu okręt został wielokrotnie trafiony i stał teraz, bliski zatonięcia. Widząc sytuację „North Star”, w jego pobliże podszedł „Phoebe”, kładąc zasłonę i szykując się do odholowania mocno postrzelanego okrętu. Ponieważ dwie pierwsze cumy zerwały się, „Phoebe” ustawił się burta w burtę przy „North Star”, w ten sposób chcąc wyprowadzić go ze strefy śmierci. Niszczyciel jednak został znowu kilkakrotnie trafiony, pozbawiając wszystkich nadziei na jego uratowanie. Załoga okrętu przeszła na „Phoebe”, a po chwili „North Star” położył się na burtę i zatonął.
„Octavia” – bliźniacza jednostka zatopionego pod Zeebrugge „North Star”
Zeebrugge. Rezultaty akcji
Pomimo poważnych strat po stronie brytyjskiej, blokada w zasadzie się udała. Na lotniczych zdjęciach widać, że po obu stronach wraków „Iphigenii” i „Intrepid” pozostały przesmyki, przez które mogły przepływać jedynie małe niemieckie jednostki. Dla niszczycieli i okrętów podwodnych było tam za ciasno. Jedyną drogą na morze, jaka zatem im pozostała, wiodła przez Ostendę. Jak tam się powiodło Aliantom?
Ciężko postrzelany „Vindictive” w drodze do Dover i już w porcie. Na drugim zdjęciu widać prymitywne zasłony przeciwodłamkowe
, ,
OSTENDA
Oto siły osłony:
- trzy monitory z działami 2x 305 mm: „Lord Clive”, „Prince Eugene” i „General Crauford”, oraz czwarty, „Marshal Soult” z 2 x 380 mm
- trzy monitory z działami 190 mm: M24, M26 i M21
- trzy brytyjskie i trzy francuskie niszczyciele
- 3 kutry torpedowe i 4 francuskie ML
Oraz grupa ataku:
- dwa krążowniki „Brilliant” i „Sirius” miały zablokować wejście do portu
- siedem niszczycieli
- 22 ML – w tym cztery francuskie - oraz 6 CMB
„Brilliant” i „Sirius”
,
Ostenda. Próba pierwsza
Operacja zaczęła się równolegle z tą pod Zeebrugge. W tym przypadku nie było jednak mowy o marines, ponieważ nie przewidywano walk na lądzie.
Po intensywnym ostrzale monitorów, oba krążowniki ruszyły ku miejscom, w których miały ulec samozatopieniu. Tyle że jak się później okazało, Niemcy poprzestawiali boje, a całkowicie zmylone tym brytyjskie okręty, znajdując się pod ciężkim ogniem zgubiły drogę. O niewiele ponad milę od wejścia do Ostendy prowadzący szyk „Brilliant” wszedł na mieliznę. Na idącym za nim „Siriusie” natychmiast padł rozkaz cała wstecz i ster prawo na burtę, ale ciężko postrzelany okręt nie usłuchał steru. Bezwładny krążownik uderzył jeszcze w lewą burtę „Brillianta”, po czym także utknął na piasku. Mocno postrzelany „Sirius” znajdował się zresztą w tak opłakanym stanie, że gdyby nie mielizna, pewnie szedłby już teraz na dno.
Pomimo ostrzału, natychmiast przy krążownikach znalazły się ML i CMB, zabierając na swe pokłady żywych i rannych marynarzy. Po kilkunastu minutach jedna z CMB powróciła pod burtę „Siriusa”, na żądanie znajdującego się na niej dowódcy krążownika, który dostrzegł wśród uratowanych brak starszego mechanika oraz kilku innych ludzi. Pomimo ciągłego ostrzału grupa marynarzy weszła ponownie na okręt, aby dokładnie przeszukać jego wnętrze, a zwłaszcza maszynownię. Niestety, bohaterscy marynarze nie znaleźli na rozbitym okręcie nikogo żywego.
Aby krążowniki nie wpadły w ręce wroga, na obu eksplodowano przygotowane tam na zupełnie inną okoliczność ładunki wybuchowe. I to był koniec akcji.
Łącznie pod Zeebrugge i Ostendą Brytyjczycy stracili jeden niszczyciel i dwa ML. Nie liczę tu jednostek i tak skazanych na zniszczenie, czyli pięciu lekkich krążowników i jednego okrętu podwodnego. Wysokie były straty w ludziach. Zginęło aż 214 ludzi, a 383 odniosło rany. Do niewoli dostało się dziewiętnastu marines. Niemców zginęło zaledwie ośmiu, a rany odniosło dalszych czternastu – możliwe jednak, że tak niskie liczby nie odzwierciedlają prawdziwych strat.
Ostenda. Próba druga
Anglicy nie zrezygnowali z zablokowania portu w Ostendzie. Pomimo złych doświadczeń, szybko zapadła decyzja o powtórzeniu operacji z samobójczą misją dwóch lekkich krążowników. Jednym z nich był „Sappho” klasy Apollo - siostrzany okręt znanych nam już „Intrepida” i „Iphigenii”. Drugim wyznaczonym okrętem był uczestnik nieudanego natarcia na molo w Zeebrugge, czyli „Vindictive”. Mocno postrzelanego okrętu nie opłaciło się remontować, toteż jego kandydatura do tej akcji była całkowicie uzasadniona. Na oba krążowniki załadowano po dwieście ton cementu i dodatkowo je opancerzono.
„Sappho”
Do akcji wyznaczono:
Okręty osłony:
- dwa monitory „Prince Eugene” i „Sir John Moore”, każdy po 2 działa 305 mm oraz dwa kolejne z 2 x 380 mm: „Erebus” i „Terror”. Do tego trzy lżejsze monitory: M23 i M25 z 1 x 190 mm oraz „prawie monitor” M27 z jednym działem 120 mm
- dwadzieścia dwa brytyjskie i francuskie niszczyciele
- plus liczne ML
„Prince Eugene” i „Sir John Moore”
,
Oraz grupa ataku:
- dwa krążowniki „Sappho” i „Vindictive” miały zablokować wejście do portu. Bezpośrednie wsparcie artyleryjskie miały im dać cztery ciężkie monitory, osiem niszczycieli oraz 5 ML, które miały w odpowiednim momencie zdjąć z krążowników szkieletowe załogi. Zarówno krążowniki jak i ML, obsadzone były w całości przez ochotników, głównie uczestników akcji na Zeebrugge.
Akcję zaplanowano na noc z 9 na 10 maja, przy znakomitej pogodzie. I tak jak poprzednio, także i teraz pod osłoną dymu – a także szczęśliwie powstałej mgle - oraz z dodatkowym wsparciem samolotów i artylerii lądowej, krążowniki miały wejść pomiędzy falochrony i na końcu kanału osiąść na dnie.
Dziewiątego maja po zmroku okręty wyszły 9 maja z będącej już wtedy w rękach aliantów Dunkierki. Krótko po północy na „Sappho” nastąpił „minor” - czyli niewielki - wybuch jednego z kotłów, szczęśliwie nie niosąc za sobą ofiar. Uszkodzenie nie pozwoliło jednak na efektywny udział okrętu w walce, i dlatego ku ogromnemu rozczarowaniu załogi, krążownik został zawrócony do portu. Teraz wszystko zależało od „Vindictive”.
Około 1:30 okręty weszły w bezpośrednie sąsiedztwo wejścia do portu. Sygnał do akcji dały kutry torpedowe, których starannie wycelowane torpedy trafiły w główki obu falochronów, niszcząc znajdujące się tam stanowiska broni maszynowej. W tej samej chwili nad port nadleciało 10 ciężkich bombowców RAFu, ale jak później stwierdzono, ich bomby nie poczyniły wrogowi istotnych szkód. Jednocześnie rozpoczęły ostrzał ciężkie dalekonośne działa, zajmujące pozycje w pobliżu miasta Ypres.
Po niedawnym ataku na swoje oba porty, Niemcy mieli się na baczności. Oprócz artylerii, wysłali także natychmiast w morze dwa kutry torpedowe, mając zaatakować „Vindictive”. Nic z tego jednak nie wyszło, bo we mgle obie jednostki po prostu się zderzyły ze sobą, co zmusiło je do powolnego powrotu do bazy. Mgła zerwała jednak z kolei wizualny kontakt „Vindictive” z ML i gdy okręt wchodził w główki, towarzyszył mu już tylko jeden z nich.
Im dalej w głąb kanału, tym intensywniej „Vindictive” był ostrzeliwany. Pociski konsekwentnie rozbijały okręt, uszkadzając w końcu także lewoburtową śrubę. Gdy dowodzący okrętem komandor porucznik Alfred Godsal uznał, że krążownik dotarł do wyznaczonej pozycji, dał rozkaz głębokiego skrętu, aby osadzony okręt stanął dokładnie w poprzek kanału. Niestety przy tym manewrze śruba całkowicie odpadła, uniemożliwiając właściwe ustawienie kadłuba. Jeszcze zanim Godsal zdążył zdać sobie z tego sprawę, pocisk z nabrzeżnej artylerii trafił dokładnie w mostek, zabijając jego i kilku innych marynarzy, oraz raniąc wszystkich pozostałych. Ogłuszony i kontuzjowany wybuchem starszy oficer Victor Crutchley stanął przy sterze, ale urwana śruba uniemożliwiła dokonanie właściwego manewru. Dryfujący okręt osiadł na mieliźnie przy wschodniej stronie kanału, jedynie częściowo go blokując. Jakże przydałby się w tej chwili „Sappho”!
Crutchley, obecnie dowodzący „Vindictive”, dał rozkaz opuszczenia okrętu i przygotowania ładunków do odpalenia. Pomimo cieknącej z uszu krwi, oficer osobiście pilnował, aby wszyscy się ewakuowali i jeszcze w ostatniej chwili wstrzymał ML, aby przy pomocą latarki raz jeszcze sprawdzić wnętrze okrętu w poszukiwaniu rannych, których należałoby wynieść na pokład. Bez rezultatu.
ML 254 płynął teraz co sił ku wyjściu z kanału, mając na pokładzie 38 z 55-osobowej załogi „Vindictive”. Gdy mijali ML 276, dowódca ML 254 poprosił jego kapitana Rowleya Burke o sprawdzenie – pomimo silnego ognia! – czy w pobliżu zatopionego krążownika nie pływa nikt z jego załogi. Poczucie braterstwa zwyciężyło. ML 276 bez wahania zbliżył się do wraku. Nikogo. Karabiny maszynowe i lekkie działa wciąż strzelały w ich kierunku. Ponowne okrążenie wraku, i jeszcze raz... i gdy już chcieli pospiesznie odpłynąć, ujrzeli uczepionych do szczątków przewróconej szalupy dwóch marynarzy oraz ciężko rannego oficera wachtowego! Sprawnie wyciągnięto rozbitków.
Wyjście z portu niosło ze sobą w każdej chwili śmiertelne zagrożenie. Gdy okręcik wyszedł już poza główki falochronów, trafiły go aż dwa 150-milimetrowe pociski, niszcząc szalupę i zbiorniki sprężonego powietrza, co natychmiast zastopowało silniki. Pomimo ciężkiego ognia, ryzykownym manewrem podszedł w pobliże inny ML, który wziął ich na hol i dociągnął do zbawczego niszczyciela. Już w Dunkierce Rowley naliczył w swym okręcie aż 55 dziur od pocisków i szrapneli!
Podczas drugiego ataku na Ostendę zginęło ośmiu Brytyjczyków. Dziesięciu dalszych uznano za zaginionych, a 29 rannych. Straty niemieckie ponownie były dużo mniejsze: trzech zabitych i ośmiu rannych.
Ostenda, próba druga. Rezultaty akcji
Pomimo propagandowych zapewnień Niemców, że wrak „Vindictive” nie przeszkodził ich operacjom, akcja była jednakże w zasadzie udana. Porty w Ostendzie i Brugii stały się obecnie dostępne jedynie dla mniejszych jednostek i dlatego przez kolejne tygodnie Niemcy zmuszeni byli intensywnie pogłębiać wolne od wraków przesmyki. Pomimo tego, większe okręty zostały unieruchomione w Brugii aż do października 1918 roku, kiedy to miasto zostało zdobyte przez aliantów. Wejścia do Ostendy i Zeebrugge zostały ostatecznie odblokowane dopiero w roku 1921.
Brytyjczycy ogłosili oczywiście całość operacji Zeebrugge-Ostenda jako ogromny sukces. Posypały się niezwykle liczne i rzadko kiedy tak bardzo jak w tym przypadku zasłużone awanse i medale. Wiele z nich nadano pośmiertnie, niestety.
Po zdobyciu Ostendy: obok wraku „Vindictive” przepływa łódź z oddającym hołd marynarzom królem Albertem, królowa Elżbietą i wiceadmirałem Rogerem Keyesem
Częściowo już rozebrany po wojnie wrak krążownika. W górnym lewym rogu pomnik w Zeebrugge wzniesiony ku czci dzielnych marynarzy
,
--
Post zmieniony (02-05-20 13:24)
|