Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 187
PIERWSZY PRAWDZIWY PANCERNIK
Chyba najważniejszym okrętem XIX wieku był „Monitor” – pierwszy amerykański pancernik z obracającą się wieżą artyleryjską. Jego projektantem był mieszkający w USA, szwedzkiego pochodzenia inżynier John Ericsson. Przez lata zajmował się eksperymentami mającymi na celu zbudowanie okrętu mającego na pustym płaskim pokładzie dwa działa w obrotowej wieży. Owa pustka pokładu miała na celu umożliwienie strzelania w dowolnie wybranym kierunku bez ryzyka uszkodzenia własnego okrętu. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii nad podobną konstrukcją pracował komandor Royal Navy Cowper Coles. Przy projektowaniu żaden z twórców nie miał pojęcia jak jego okręt będzie zachowywać się na wzburzonym morzu i obaj dowiedzieli się o tym w wyjątkowo bolesny sposób.
Po wybuchu wojny secesyjnej wzrosła potrzeba na okręt tego typu, o którym od lat mówił Ericsson. Naglony sytuacją rząd – ten w Waszyngtonie oczywiście – podpisał z inżynierem kontrakt na pancernik z obrotową wieżą. Konfederaci mieli u siebie „Merrimaca”, coś w rodzaju opancerzonej pływającej stodoły z mnóstwem luf wystających z dziwacznej nadbudówki i należało im przeciwstawić coś jeszcze silniejszego.
Ponieważ Ericsson dawno już opracował większość szczegółów konstrukcyjnych okrętu, od położenia kilu do chwili zwodowania minęło zaledwie sto dni. Wodowanie nastąpiło 30 stycznia 1862 roku, a już w miesiąc później nie całkiem jeszcze wyposażony okręt został przekazany Marynarce. Liczni stoczniowcy uwijali się gorączkowo wśród kompletującej się załogi pancernika.
Sam okręt wyglądał wręcz dziwacznie, nie przypominając żadnej wcześniejszej konstrukcji. Grube na 127mm burty wystawały tak niewiele ponad lustro wody, że właściwie obuwiem załogi powinny być kalosze. Był to oryginalny pomysł Ericssona: opancerzone, a do tego prawie niewidoczne burty miały być w założeniu niemożliwe do przebicia przez jakiekolwiek działo. Burty były tak niskie, że aż za niskie – no chyba że planowano używanie okrętu jedynie na spokojnych rzecznych wodach! Wystająca pośrodku pokładu wieża mieściła dwie armaty 279 mm. Sama wieża miała wysokość 2,75 m i średnicę 6,10 m, a grubość pancerza wynosiła 20,3 cm. Obracała ją maszyna parowa. Na dziobie widać było niewielki, kwadratowy punkt dowodzenia o wysokości zaledwie 126,8 cm i boku 82 cm. Akurat dla sternika i dowódcy. Raczej chudych... Za wieżą usytuowano dwa krótkie kwadratowe składane wyloty wentylatorów oraz również składany komin. Szybkość owego dziwadła nie powalała – okręt mógł rozwinąć zaledwie sześć węzłów
„Monitor”
, , ,
„Monitor” stał się protoplastą przyszłych ogromnych pancerników, których znaczenie spadło dopiero w drugiej połowie II wojny światowej. Dał też nazwę niewielkim okrętom wyposażonym w jedną wieżę mieszczącą działa wielkiego kalibru.
Życie codzienne na okręcie. Po prawej gra w warcaby, przy wylocie wentylatora marynarz czyta gazetę
Pokładowa kuchnia działa. Marynarze czekają na posiłek.
6 marca 1862 roku „Monitor” pod dowództwem komandora J. L. Wordena opuścił Nowy Jork, a już w trzy dni później odbyło się słynne starcie pancernych osiłków.
Przeciwnikiem „Monitora” była „Virginia”. Wcześniej okręt nazywał się wprawdzie „Merrimac”, ale konfederaci zmienili ja na bardziej „południową”. Był to właściwie okręt zrobiony metodą prawie chałupniczą. Na prawie całej długości kadłuba parowej fregaty „Merrimac” południowcy wybudowali wielką nadbudówkę o trójkątnym przekroju, a to dla ześlizgiwania się po niej pocisków wroga. Wykonana była ona z dębowych belek, pokrytych pięciocentymetrowym pancerzem. Po obu stronach nadbudówki porozstawiano łącznie 10 dział o kalibrze od 162 do 229 mm.
„Virginia”
9 marca „Virginia” ruszyła w stronę fregaty stanów północnych „Minnesota”, która podczas sobotniej bitwy „Virginii” z kilku drewnianymi fregatami Waszyngtonu utknęła na mieliźnie. Korzystając z przypływu, mająca duże zanurzenia „Virginia” zamierzała podejść bliżej i wykończyć bezradnego wobec niej przeciwnika. W ostatniej chwili jednak na odsiecz „Minnesocie” przybyła kawaleria... to znaczy „Monitor”.
Zaczął się pojedynek, jakiego do tej pory nie było. Przez kilka godzin oba pancerne okręty ostrzeliwały sie wzajemnie z niewielkiej odległości, trafiając raz za razem. W bitwie tej jednak pancerz wygrał z armatami. Kontuzjowany na skutek bliskiego trafienia kapitan „Monitora” kazał odejść z placu boju, a uszkodzona „Virginia” z chęcią przystała na takie zakończenie, kładąc się na kurs do portu.
Przez kilka godzin pancerne okręty w najbliższej odległości wzajemnie się ostrzeliwały
Bitwa okazała wyższość artylerii w obrotowych wieżach nad ta w kazamatach. Cóż z tego że „Virginia” miała aż 10 armat, skoro jednorazowo mogła z nich strzelać tylko mniej niż połowa - a gdy nieprzyjaciel zajął pozycje za rufą lub dziobem, zaledwie jedno lub góra dwa działa mogła prowadzić ogień! Właśnie podczas bitwy w zatoce Hampton Roads rozpoczęła się kariera obracanych wież.
Po bitwie. Widoczne nieznaczne uszkodzenia pancerza na wieży „Monitora”
Przez kolejne dwa miesiące „Monitor” pilnował swego rejonu a następnie powlókł się swymi marnymi sześcioma węzłami do Nowego Jorku, gdzie spędził następne sześć miesięcy. W listopadzie przeszedł na stocznię w Norfolku, którą opuścił 29 grudnia, idąc w towarzystwie bocznokołowca „Rhode Island”. W nocy z 29 na 30 w pobliżu przylądka Hatteras okręt wpadł w obszar bardzo złej pogody. Na wezwanie o pomoc, natychmiast podszedł do niego „Rhode Island”. Nie było szans dla zalewanej setkami ton balii – w krótkim czasie okręt poszedł na dno wraz z 16 członkami załogi. I taki był koniec pierwszego prawdziwego pancernika.
Ostatnie chwile „Monitora”
,
Wrak okrętu. Jak widać leży on dnem do góry. Pod kadłubem widać wieżę artyleryjską.
,
, ,
--
Post zmieniony (11-04-20 11:35)
|