KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 48 z 121Strony:  <=  <-  46  47  48  49  50  ->  => 
08-08-14 10:02  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 187

PIERWSZY PRAWDZIWY PANCERNIK

Chyba najważniejszym okrętem XIX wieku był „Monitor” – pierwszy amerykański pancernik z obracającą się wieżą artyleryjską. Jego projektantem był mieszkający w USA, szwedzkiego pochodzenia inżynier John Ericsson. Przez lata zajmował się eksperymentami mającymi na celu zbudowanie okrętu mającego na pustym płaskim pokładzie dwa działa w obrotowej wieży. Owa pustka pokładu miała na celu umożliwienie strzelania w dowolnie wybranym kierunku bez ryzyka uszkodzenia własnego okrętu. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii nad podobną konstrukcją pracował komandor Royal Navy Cowper Coles. Przy projektowaniu żaden z twórców nie miał pojęcia jak jego okręt będzie zachowywać się na wzburzonym morzu i obaj dowiedzieli się o tym w wyjątkowo bolesny sposób.

Po wybuchu wojny secesyjnej wzrosła potrzeba na okręt tego typu, o którym od lat mówił Ericsson. Naglony sytuacją rząd – ten w Waszyngtonie oczywiście – podpisał z inżynierem kontrakt na pancernik z obrotową wieżą. Konfederaci mieli u siebie „Merrimaca”, coś w rodzaju opancerzonej pływającej stodoły z mnóstwem luf wystających z dziwacznej nadbudówki i należało im przeciwstawić coś jeszcze silniejszego.

Ponieważ Ericsson dawno już opracował większość szczegółów konstrukcyjnych okrętu, od położenia kilu do chwili zwodowania minęło zaledwie sto dni. Wodowanie nastąpiło 30 stycznia 1862 roku, a już w miesiąc później nie całkiem jeszcze wyposażony okręt został przekazany Marynarce. Liczni stoczniowcy uwijali się gorączkowo wśród kompletującej się załogi pancernika.

Sam okręt wyglądał wręcz dziwacznie, nie przypominając żadnej wcześniejszej konstrukcji. Grube na 127mm burty wystawały tak niewiele ponad lustro wody, że właściwie obuwiem załogi powinny być kalosze. Był to oryginalny pomysł Ericssona: opancerzone, a do tego prawie niewidoczne burty miały być w założeniu niemożliwe do przebicia przez jakiekolwiek działo. Burty były tak niskie, że aż za niskie – no chyba że planowano używanie okrętu jedynie na spokojnych rzecznych wodach! Wystająca pośrodku pokładu wieża mieściła dwie armaty 279 mm. Sama wieża miała wysokość 2,75 m i średnicę 6,10 m, a grubość pancerza wynosiła 20,3 cm. Obracała ją maszyna parowa. Na dziobie widać było niewielki, kwadratowy punkt dowodzenia o wysokości zaledwie 126,8 cm i boku 82 cm. Akurat dla sternika i dowódcy. Raczej chudych... Za wieżą usytuowano dwa krótkie kwadratowe składane wyloty wentylatorów oraz również składany komin. Szybkość owego dziwadła nie powalała – okręt mógł rozwinąć zaledwie sześć węzłów


„Monitor”
, , ,


„Monitor” stał się protoplastą przyszłych ogromnych pancerników, których znaczenie spadło dopiero w drugiej połowie II wojny światowej. Dał też nazwę niewielkim okrętom wyposażonym w jedną wieżę mieszczącą działa wielkiego kalibru.


Życie codzienne na okręcie. Po prawej gra w warcaby, przy wylocie wentylatora marynarz czyta gazetę


Pokładowa kuchnia działa. Marynarze czekają na posiłek.



6 marca 1862 roku „Monitor” pod dowództwem komandora J. L. Wordena opuścił Nowy Jork, a już w trzy dni później odbyło się słynne starcie pancernych osiłków.

Przeciwnikiem „Monitora” była „Virginia”. Wcześniej okręt nazywał się wprawdzie „Merrimac”, ale konfederaci zmienili ja na bardziej „południową”. Był to właściwie okręt zrobiony metodą prawie chałupniczą. Na prawie całej długości kadłuba parowej fregaty „Merrimac” południowcy wybudowali wielką nadbudówkę o trójkątnym przekroju, a to dla ześlizgiwania się po niej pocisków wroga. Wykonana była ona z dębowych belek, pokrytych pięciocentymetrowym pancerzem. Po obu stronach nadbudówki porozstawiano łącznie 10 dział o kalibrze od 162 do 229 mm.


„Virginia”



9 marca „Virginia” ruszyła w stronę fregaty stanów północnych „Minnesota”, która podczas sobotniej bitwy „Virginii” z kilku drewnianymi fregatami Waszyngtonu utknęła na mieliźnie. Korzystając z przypływu, mająca duże zanurzenia „Virginia” zamierzała podejść bliżej i wykończyć bezradnego wobec niej przeciwnika. W ostatniej chwili jednak na odsiecz „Minnesocie” przybyła kawaleria... to znaczy „Monitor”.

Zaczął się pojedynek, jakiego do tej pory nie było. Przez kilka godzin oba pancerne okręty ostrzeliwały sie wzajemnie z niewielkiej odległości, trafiając raz za razem. W bitwie tej jednak pancerz wygrał z armatami. Kontuzjowany na skutek bliskiego trafienia kapitan „Monitora” kazał odejść z placu boju, a uszkodzona „Virginia” z chęcią przystała na takie zakończenie, kładąc się na kurs do portu.


Przez kilka godzin pancerne okręty w najbliższej odległości wzajemnie się ostrzeliwały



Bitwa okazała wyższość artylerii w obrotowych wieżach nad ta w kazamatach. Cóż z tego że „Virginia” miała aż 10 armat, skoro jednorazowo mogła z nich strzelać tylko mniej niż połowa - a gdy nieprzyjaciel zajął pozycje za rufą lub dziobem, zaledwie jedno lub góra dwa działa mogła prowadzić ogień! Właśnie podczas bitwy w zatoce Hampton Roads rozpoczęła się kariera obracanych wież.


Po bitwie. Widoczne nieznaczne uszkodzenia pancerza na wieży „Monitora”



Przez kolejne dwa miesiące „Monitor” pilnował swego rejonu a następnie powlókł się swymi marnymi sześcioma węzłami do Nowego Jorku, gdzie spędził następne sześć miesięcy. W listopadzie przeszedł na stocznię w Norfolku, którą opuścił 29 grudnia, idąc w towarzystwie bocznokołowca „Rhode Island”. W nocy z 29 na 30 w pobliżu przylądka Hatteras okręt wpadł w obszar bardzo złej pogody. Na wezwanie o pomoc, natychmiast podszedł do niego „Rhode Island”. Nie było szans dla zalewanej setkami ton balii – w krótkim czasie okręt poszedł na dno wraz z 16 członkami załogi. I taki był koniec pierwszego prawdziwego pancernika.

Ostatnie chwile „Monitora”
,

Wrak okrętu. Jak widać leży on dnem do góry. Pod kadłubem widać wieżę artyleryjską.
,
, ,

--

Post zmieniony (11-04-20 11:35)

 
08-08-14 10:46  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Dzisiaj dla odmiany... jogurt kawowy :)

--
pozdrawiam Kuba

 
08-08-14 10:59  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:53)

 
08-08-14 11:32  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Albo kawe herbacianej... W koncu istnieje cos takiego co sie Chai-Latte nazywa, to by moglo byc to o co chodzi :D

--
pozdrawiam Kuba

 
08-08-14 14:58  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. Monitor był moim pierwszym modelem zbudowanym w siedemdziesiątych latach z Mikrofloty czy Mikromodeli Stanisława Katzera.

--


Wykonane:
ORP Błyskawica , ORP Piorun , Torpedowce Kit i Bezszumnyj , Torpedowiec A-56 , Torpedowiec ORP Kujawiak , ORP Burza - stan na 1943 r , Pz.Kpfw. III Ausf J , T-34 , IS-2, Komuna Paryska , Sherman M4A3 , Star 25 - samochód pożarniczy , Zlin 50L/LS , Gaz AA , PzKpfw. VI Tiger I Ausf. H1, Krupp Protze OSP,

W budowie:


Pozdrowienia z krainy podziemnej pomarańczy !

 
08-08-14 19:40  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:53)

 
09-08-14 09:27  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 188

OSZCZĘDZONY PRZEZ LOS

Podróż miała być krótka. Francuski pasażer "General Chanzy" opuścił Marsylię w środę 9 lutego 1910 roku, kierując się na południe, ku nieodległemu Algierowi. Na wypierający 2257 ton statek zaokrętowało 88 pasażerów oraz 72 członków załogi. Dowódcą był ceniony oficer Compagnie Générale Transatlantique, kawaler Legii Honorowej, kapitan Cayol.

Od samego początku pogoda nie rozpieszczała statku. Morze burzyło się coraz bardziej i wkrótce "General Chanzy" zaczął ciężko pracować na fali. Na przemian to dziób to rufa wpadała w potężne wodne doliny. Odgłos walącej o wodę stali był przerażający.

Sztorm zepchnął statek z kursu, W nocy z 9 na 10 „General Chanzy” wszedł na skały leżące tuż w pobliżu zachodniego brzegu Majorki. Morze z impetem zaatakowało unieruchomiony statek. Po niewielu minutach fale oderwały od kadłuba mostek kapitański, wtłaczając go pod powierzchnię morza wraz ze znajdującymi się w nim ludźmi. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Krótko potem fale wdarły się do maszynowni. Do wnętrza rozpalonych kotłów dostały się nagle tony lodowatej wody. W jednej straszliwej chwili ogromna ilość nagle wytworzonej pary rozerwała wszystkie kotły. Razem z ich szczątkami na dziesiątki metrów w górę wyleciało także mnóstwo przewożonych w ładowni skrzyń. Spadające na rozerwany pokład szczątki zabijały nielicznych jeszcze ocalałych ludzi.

W momencie wejścia na skały dwudziestotrzyletni Marcel Radez przebywał w swej kabinie. Wklinowany mocno w koję drzemał niespokojnie do chwili, gdy wstrząs i huk zderzenia ze skałą zerwał go na nogi. Mężczyzna ubrał się pośpiesznie, ale w chwili gdy wybiegł na pokład, mógł już tylko bezsilnie obserwować agonię statku. W chwilę po eksplozji kotłów potężna fala zmyła go za burtę.

Rozpaczliwie starając się zaczerpnąć powietrza walczył z rozszalałym morzem. W walce tej udało mu się szczęśliwie wygrać główną nagrodę - życie. Wkrótce fale wyrzuciły go u podnóża wznoszącego się na 50 metrów klifu Majorki. Był ocalony!

Marcel rozejrzał się wkoło. ale nie zauważył żadnego innego rozbitka. Także na wciąż tkwiącym na skale wraku nie ujrzał żadnych oznak życia. Łkając odnalazł drogę w głąb wyspy. Biegł i szedł na przemian słaniając się na omdlewających nogach przez całe 24 godziny, aż wreszcie dotarł do niewielkiej wioski.

Pośpiesznie zmontowana ekipa ratowników względnie szybko dotarła na plażę. Niestety nie znaleziono tam nikogo żywego.
Przybyła wkrótce flotylla francuskich niszczycieli zaczęła starannie przeczesywać morze, ale jedynym rezultatem było wyłowienie kilkudziesięciu martwych ciał. W wyniku katastrofy spośród 160 znajdujących się na "Generale Chanzy" ludzi śmierć poniosło aż 159! W cudowny wręcz sposób ocalał tylko Marcel Radez.

„General Chanzy”
,

Gazeta donosząca o katastrofie, na pierwszej stronie dała rysunek przedstawiający Marcela Radeza przypatrującego się szczątkom statku


--

Post zmieniony (11-04-20 11:36)

 
09-08-14 09:28  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 189

ZDERZENIE OLBRZYMA

Jedna z największych katastrof 1979 roku zdarzyła się 15 listopada, kiedy to w burtę mającego zaledwie jeden rok rumuńskiego zbiornikowca „Independenta", mającego aż 147.631 DWT, wjechał grecki frachtowiec "Eviraly". Miało to miejsce przy południowym wejściu na Bosfor, w miejscu słynnym ze spektakularnych kolizji. Ogromny ruch statków oraz ograniczony akwen czynią to miejsce jednym z najniebezpieczniejszych na św¡ecie.

Zderzenie miało katastrofalne skutki ze względu na ładunek rumuńskiego statku. Wywołane tarciem blach ogromne fontanny iskier spowodowały zapalenie się ropy! W ognistym piekle prawie natychmiast śmierć poniosło aż 42 spośród 45 członków załogi "Independenta". Ogień przeniósł się natychmiast i na "Eviraly", ale Grecy mieli więcej szczęścia. Błyskawiczna ewakuacja uratowała życie całej, 33-osobowej załogi. Sam statek odholowany został na pobliską mieliznę, gdzie strażacy wkrótce opanowali ogień.

Znoszony przez prądy "Independent" przesuwał sie powoli, aż wreszcie stanął na mieliźnie zaledwie o pół mili od portu Hydarpasa. Tam też w końcu osłabiony koszmarnie długim pożarem kadłub przełamał się na dwie części. Nad kadłubem nieszczęsnego statku unosiły się gigantyczne kłęby ognia a czarny, wzbijający się w niebo dym widoczny był nawet z kilkudziesięciu kilometrów!

Tureckie władze działały szybko. Grecki kapitan Alekos Adamopoulos wraz z siódemką swoich ludzi został aresztowany pod zarzutem "nieostrożności, niestaranności oraz niepostępowania zgodnie z międzynarodowymi zasadami nawigacji". Oskarżenie mówiło również o zagrożeniu dla Istambułu oraz spowodowaniu śmierci 42 ludzi ze zbiornikowca, Z dużej chmury spadł jednak bardzo mały deszcz. Wyrok dla kapitana opiewał na 20 miesięcy więzienia, ale za dobre sprawowanie wypuszczony on został 13 miesięcy przed terminem, płacąc dodatkowo grzywnę w wysokości aż... 850 dolarów. Na pokrycie kosztów zużytego podczas rozprawy papieru?

Tymczasem cena wybuchu ładunku zbiornikowca okazywała się być bardzo wysoka. Na cztery mile w głąb lądu nie ocalała ani jedna szyba w oknach (koszt szklenia oceniono na 10 milionów tureckich lirów). Na plaże fale wyrzucały tysiące martwych ryb. Zmieniono zwykłe szlaki żeglugowe, aby jak najdalej omijać grożący kolejnymi eksplozjami wciąż płonący statek. Wrak dryfował bezwładnie, aż wreszcie osiadł na mieliźnie, zaledwie o pół mili od toru wodnego. Ponieważ ewentualna akcja gaśnicza byłaby zbyt niebezpieczna dla życia strażaków, pozwolono zbiornikowcowi wypalić się do cna. Całe miasto pokrył gęsty, czarny dym. Osiemnastego listopada eksplodowały kolejne, ocalałe dotąd zbiorniki z ropą.

Na powierzchni silnie zanieczyszczonego morza pokazały się tysiące martwych ryb i ptaków. Liczne jednostki spryskiwały gruby kożuch ropy detergentami, ale zanieczyszczeń było po prostu zbyt wiele.

"Independenta" płonęła nadal. Jeszcze 6 grudnia kolejne eksplozje targnęły nieszczęsnym statkiem, a dopiero 9 dni później znikły ostatnie języki ognia. Statek płonął aż przez 31 dni!

Ze względu na wysokie koszty dopiero w 1986 roku usunięto resztki wraka z mielizny. Sprawca nieszczęścia – grecki "Evrialy” -poszedł w tym samym roku na złom.


„Independenta” płonie

,

Turecka prasa informuje o katastrofie


Wypalony wrak rumuńskiego statku
,

--

Post zmieniony (11-04-20 11:37)

 
09-08-14 22:41  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
GrzechuO   

W ramach uzupełnienia do opowieści 186: katastrofa zbiornikowca "Metula" miała miejsce w 1974 r.

(Tej informacji w tekście zabrakło - szukałem, bo osobiście wcześniej o tym zdarzeniu nic kompletnie nie wiedziałem...)

--
Pozdrówka

GrzechuO

 
09-08-14 23:36  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:54)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 48 z 121Strony:  <=  <-  46  47  48  49  50  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024