KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 40 z 121Strony:  <=  <-  38  39  40  41  42  ->  => 
22-07-14 09:01  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:39)

 
22-07-14 14:18  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Janisz 

W Rupieciarni:
Do poprawienia - 1
 

Akra skad bierzesz takie opowiesci o tankowcach?
Naprawde fajnie sie to czyta.

Male pytanie do opowiesci #163 o "Norman Atlantic"?
Czy nie wystapil tzw. czeski blad przy wymiarach?
80-tka raczej nie mogla miec dlugosci 352 metry. Z reguly cos ok. 220 byloby ok ale 352 metry to musialby miec cos na oko jakies 360tys. jak np "Denia" ktora miala 363 metry i 372 tys. - widzialem wielka jak stodola.....
Zdarzylo mi sie plywac na 155-tkach i one mialy tylko 274 metry.
Generalnie tankiery sa bardziej pekate w porownaniu np. do masowcow czy kontenerowcow.

A masz cos o slynnej "Susangird" ??
Tam nasi plywali w czasie ataku.

A na koniec ciekawostka pt. co sie stalo z nieslawnym "Exxon Valdez".

http://gcaptain.com/happened-ship-exxon-valdez-big-spill/

--
Janisz
---------------------
Verbum nobile debet esse stabile. (łac.)

Przysłowie staropolskie: Słowa honoru należy dotrzymywać.

 
22-07-14 14:41  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:39)

 
22-07-14 15:04  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Przecież "Exxon Valdez" zatonął z dymiarzami


 
22-07-14 15:13  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:39)

 
22-07-14 15:43  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Dokładnie tak :-)

A co do "Norman Atlantic" - to jednak coś nie tak.
Seria naszch tankowców typu Kasprowy Wierch miała 137.000 DWT i 284 m długości, a typu Zawrat - 145.680 DWT i 293 m.

Z takiej uproszczonej proporcji matematycznej wynika, że 60 metrów kadłuba daje 30.000 DWT, czyli przy 352 m długości powinno być około 176 tyś. DWT czyli bardzo blisko 185 tyś. DWT. Może po prostu "zgubiono" te sto tysięcy z przodu?

 
23-07-14 07:54  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:39)

 
23-07-14 07:55  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 164

NIEZWYKŁE LOSY LINIOWCA „AMERIKA“

„Das deutsche Schiff ist das größte in der Welt!“. Niemiecki statek jest największy na świecie! Niemiecka prasa trąbiła z dumą o kolejnym sukcesie swego kraju, po zwodowaniu 20 kwietnia 1905 roku pasażerskiego statku „Amerika“. Co prawda statek zszedł na wodę w stoczni Harland and Wolff, Ltd. w Belfaście, Północna Irlandia ale jednak armatorem była Hamburg Amerika Line. Hamburg!

Długość aż 203,6 metra, szerokość 22,6 i wyporność brutto 22.622 – do tego maszyny o mocy 15.500 KM. Rzeczywiście był to powód do dumy. Szybkość eksploatacyjna wynosiła 18 węzłów. Liczba miejsc pasażerskich także przemawiała do wyobraźni: 386 w I klasie, 150 w II, 222 w III i aż 1750 w najtańszej – „emigranckiej” - IV klasie. Razem aż 2508, do tego 577 członków załogi.

Dziewicza podróż nowego statku rozpoczęła się w Hamburgu 11 października 1905 roku, z planowaną rotacją Hamburg – Dover – Cherbourg – Nowy Jork. Znaczna część rejsu upłynęła na zwiedzaniu statku i zachwycaniu się jego wyposażeniem. Szczególną atrakcję stanowiły elektryczne windy oraz otwarta od wczesnego ranka aż do północy restauracja a-la-carte. Po dziewięciu dniach podróży statek zacumował w Nowym Jorku, gdzie zeszło z niego prawie 2000 pasażerów. I tak zaczęła się rutynowa służba na złotodajnym szlaku.

„Amerika”
, ,

Wczesny ranek 14 października 1912 przyniósł kolejną ważną datę w historii statku. Tego dnia brytyjski okręt podwodny B2 wraz z kilkoma innymi jednostkami tej klasy uczestniczył w manewrach w Kanale La Manche. Ponieważ jednak mówimy o okrętach Royal Navy, zróbmy odpowiednią korektę: manewry przebiegały w Kanale Angielskim. Gdy B2 znajdował się o 4 mile od Dover, dowódca dał rozkaz wynurzenia dla naładowania akumulatorów. Świt jeszcze nie nadszedł, ale powietrze było bardzo przejrzyste a pogoda znakomita.

Po kilkunastu minutach brytyjscy marynarze z przerażeniem dostrzegli szybko zbliżający sie dziób wielkiego pasażerskiego statku. Była to „Amerika”, idąca właśnie z Hamburga do Dover... Przez wielką dziurę tuż przed kioskiem do wnętrza nieszczęsnego okrętu napłynęły błyskawicznie tony wody. B2 poszedł natychmiast na dno. Na powierzchni morza unosił się tylko jeden jedyny rozbitek, porucznik Pulleyne. Oficer został wprawdzie najpierw wessany pod wodę przez tonący okręt, ale gdy B2 opadł na dno, impet uderzenia wyrzucił go szczęśliwie na powierzchnię morza. Kombinezon porucznika zawierał sporo bąbli powietrza co pozwoliło mu doczekać ratunku, który nadszedł po trzydziestu minutach.

Niezależnie od brytyjskiego śledztwa, sprawą zajął się morski sąd w Hamburgu. Za winnego tragedii uznano II oficera „Ameriki”. Jego wina polegała na niewłaściwej obserwacji akwenu przed liniowcem, zwłaszcza na tak ruchliwym wodach. Ponieważ zasoby finansowe oficera były dalece niewspółmierne do wyrządzonej szkody, Hamburg Amerika Line zapłaciła Royal Navy odszkodowanie wynoszące 95% wartości nowego okrętu klasy B. Dodatkowo do armatora zgłosili się po odszkodowanie liczni członkowie rodzin marynarzy z B2, z którymi Niemcy dogadali się bez niepotrzebnego rozgłosu

HMS B2
,

W drugiej połowie kwietnia 1911 roku, w drodze z Nowego Jorku do Hamburga, jednym z pasażerów był śmiertelnie chory słynny kompozytor Gustav Mahler, chcący umrzeć w swoim ukochanym Wiedniu (zmarł 18 maja tegoż roku).

14 kwietnia 1912 roku – w dniu w którym „Titanic” uderzył w górę lodową – „America” odbywała kolejny rejs przez Północny Atlantyk. Wczesnym popołudniem oficer niemieckiego statku przygotował telegram przeznaczony dla Biura Hydrograficznego w Waszyngtonie mówiący o tym, że statek „minął dwie wielkie góry lodowe 41 27 N i 50 8 W 14 kwietnia”. Ponieważ jednak radiostacja „Ameriki” miała zbyt mały zasięg aby połączyć się ze stacją na Cape Race, poprosiła o pośrednictwo „Titanica”. Najwyraźniej Philips przekazał wiadomość na Cape Race, nie informując o jej treści kapitana Smitha.

Wybuch I wojny zastał „Amerykę” w Bostonie, gdzie szykowała się do kolejnego rejsu na wschód. W obawie przed przechwyceniem statku przez Royal Navy, kapitan statku otrzymał rozkaz pozostania w neutralnym Bostonie. „Amerika” stała tam przez całe trzy lata, aż wreszcie USA przystąpiły 6 kwietnia 1917 roku do wojny. Amerykanie od razu zwrócili wzrok na zacumowany w Bostonie statek wrogiego kraju. Przeprowadzona inspekcja wykazała dobry ogólny stan statku, jakkolwiek niektóre elementy w maszynowni stały się ewidentnie obiektem działań sabotażowych niemieckiej załogi.

Amerykanie zdjęli Niemców ze statku, umieszczając ich następnie w jenieckim obozie na wyspie Jelenia (Deer Island). 25 lipca 1917 liniowiec został oficjalnie przejęty przez US Navy jako uzbrojony w działa 150 mm transportowiec wojska, wchodząc do służby 6 sierpnia. Kilka następnych tygodni zajęło przebudowywanie wnętrz do nowych celów. 1 września statek otrzymał starą-nową nazwę, „America”.

18 października 1917 roku „America” opuściła stocznię Boston Navy Yard, przybywając po dwóch dniach do Hoboken w New Jersey celem przyjęcia na swe pokłady amerykańskich żołnierzy, na których czekał już europejski front. 31 października statek wyszedł do Francji w towarzystwie trzech innych transportowców: „Mount Vernon” – ex niemiecki "Kronprinzesin Cecilie", „Von Steuben” – ex niemiecki „Kronprinz Wilhelm” i „Agamemnon” – ex niemiecki „Kaiser Wilhelm II”. Jak widać cała czwórka wiozących amerykańskich żołnierzy na wojnę, należała przed wojną do Niemców... Eskortę stanowiły krążownik „North Caroline” oraz dwa niszczyciele „Terry” i „Duncan”.

„Amerika”, Boston 1917


7 listopada w zespole przeżyto sporo emocji, kiedy to „Von Steuben” wysłał sygnał o zauważeniu okrętu podwodnego. Nerwowe zygzakowanie spowodowało wejście dziobem „Van Steubena” w „Agamemnona”. Temu ostatniemu nic się o dziwo nie stało, ale rozpruty dziób „Van Steubena” przyjmował sporo wody – szczęściem wodoszczelne przegrody wytrzymały jej napór. Po prowizorycznych naprawach statek dogonił następnego dnia konwój i wreszcie 12 listopada wszystkie jednostki zacumowały w Breście.

Po 17 dniach statek ponownie wyszedł w konwoju w morze, zjawiając się w Hoboken 10 grudnia 1917 roku. Kolejny rejs do Francji zaczął się 4 stycznia. Tym razem oprócz 3838 żołnierzy statek przewoził dodatkowo w ładowniach 4100 ton wojennego ładunku. Pomimo ciągłego zagrożenia U-bootami i ten rejs zakończył sie pomyślnie. 9 lipca 1918 roku „America” rozpoczęła swą siódmą już podróż do Europy. Pomimo letniej pory, konwój przebijał się przez ciężki sztorm.

W tym czasie w drodze z Portugalii do Montrealu szedł samotnie brytyjski parowiec „Instructor”. Ograniczający bardzo widoczność sztorm nie pozwolił się zorientować oficerowi wachtowemu, że jego statek wszedł w środek idącego na wschód konwoju, kierując się ku wielkiemu transportowcowi!

Także na „Ameryce” zbyt późno dostrzeżono parowiec. Rozpaczliwe manewry obu statków nie miały już szans na odwrócenie nieuniknionego. Z koszmarnie głośnym zgrzytem i hukiem dziób liniowca uderzył tuż za śródokręciem „Instructora” odrywając mu rufę, która też prawie natychmiast zatonęła. Dziobowa część poszła w jej ślady po 10 minutach.

„America” zatrzymała się celem podjęcia rozbitków. Uratowano zaledwie 11 marynarzy, którym w szaleńczym pośpiechu udało się opuścić szalupę. Kilkunastu szamoczących się w wodzie ludzi pozostawiono na pewną śmierć z obawy przed możliwym atakiem U-bootów. Sztorm zresztą i tak nie dawał zbyt wielkich nadziei na ich podjęcie z wody. Razem na „Instructorze” zginęło aż 31 ludzi. Sąd UN Navy w Breście uwolnił dowódcę „Ameryki” od wszelkiej winy. Szczęśliwym trafem „America” w zderzeniu odniosła tak niewielkie obrażenia, że nie przeszkadzały one w dalszej pracowitej służbie.

W styczniu 1918 roku wybuchła na świecie wielka epidemia grypy trwająca aż do grudnia 1920 i przynosząca śmierć kilkudziesięciu milionom ludzi. Na pokładzie transportowca przedsięwzięto specjalne kroki, aby nie dopuścić choroby na pokład, co oczywiście nie przyniosło żadnych efektów. Grypę wniosła grupa żołnierzy z Bostonu. Choroba błyskawicznie się rozszerzyła, wspierana niejako dodatkowo przez liczne przypadki zapalenia płuc: a były to czasy mocno przedpenicylinowe... Oprócz licznych żołnierzy zachorowało także 56 ludzi z 940-osobowej załogi. Gdy „America” wróciła do Hoboken po odbyciu kolejnej okrężnej podróży, zmarło na pokładzie 53 żołnierzy i 2 marynarzy, co i tak stanowiło niewielki procent w porównaniu z innym transportowcami! Tak – proporcjonalnie – wielki sukces w zwalczaniu choroby należy przypisać znakomitemu zespołowi medycznemu statku oraz dodatkowo zaokrętowanym pielęgniarzom.

„America” w kamuflażu.1918


Dzień po przybyciu do Stanów zaczęto zaopatrywać statek w węgiel i zaopatrzenie na kolejna podróż. Jednocześnie przeprowadzono intensywną fumigację celem zniszczenia zarazków grypy. W końcu „America” zapełniła się kolejną partią żołnierzy.

15 października 1918 roku o 4:45 nad ranem stojąca przy kei „America” nagle zaczęła kłaść się na lewą burtę, zaczynając po chwili brać wodę przez znajdujące się na burcie luki, służące do ładowania węgla. Luki te były nadal otwarte, mimo że operacje z węglem zakończono już dwie godziny wcześniej. Dzwonki alarmowe błyskawicznie stawiały śpiących żołnierzy na nogi. Na szczęście po wydostaniu się na pokład mieli przed sobą aż dwie drogi ratunku: na keję, albo też skacząc na wciąż stojące od strony wody barki-węglarki.

Najwyższy aktualnie stopniem na statku komandor porucznik Edward Baker rozkazał bezzwłocznie kapitanowi Johnowi Stone - dowódcy artylerii na „Americe” – oczyścić dolne przedziały z przerażonych żołnierzy, nie mogących odnaleźć drogi na pokład. Bohaterstwo Stone’a uratowało życie znakomitej większości z nich.

Niewiele czasu trzeba było, aby woda pokrywała już główny pokład statku. Przybyły po paru godzinach kontradmirał Gleaves zarządził natychmiastowe rozpoczęcie śledztwa mającego ustalić przyczynę nieszczęścia.

W następnych dniach ze statku wydobywano działa, jego ładunek, poszukując także ciał zaginionych sześciu mężczyzn. Znaleziono je wreszcie: ciała utopionych czterech żołnierzy i dwóch marynarzy.

Akcja przy podnoszeniu statku nad poziom wody
,

Nurkowie zamykali i uszczelniali jeden po drugim otwarte klapy, aż wreszcie uznano, że nadszedł czas na podniesienie statku. Pracę tę ukończono 21 listopada 1918, kiedy to „America” ponownie zakołysała się na wodzie dokładnie w dziesięć dni po zakończeniu Wielkiej Wojny. 16 grudnia statek przeholowano do New York Navy Yard gdzie stał do lutego następnego roku.

Ustalono także przyczynę zatonięcia statku. Woda dostała się przez nisko położone burtowe klapy pokładu „G”, otwarte dla szybszego usunięcia oparów po fumigacji. Przechył statku nastąpił prawdopodobnie na skutek przyssania się lewej części dna statku do mułu i gdy nastąpił przypływ, otwarte klapy dokonały reszty.

Po remoncie „America” znowu ruszyła na Atlantyk, tym razem wożąc powracających do kraju żołnierzy. Statek wykonał osiem okrężnych podróży, przewożąc łącznie 46.823 ludzi.

22 września 1919 roku, po zakończeniu ósmej podróży, do Marynarki zgłosił się brygadier general (stopień pośredni między pułkownikiem a generałem brygady) Frank T. Hines, zgłaszając w imieniu Army Transportation Service potrzebę przejęcia „Ameryki” na potrzeby armii. Drugim statkiem o który upomniała się armia był „Mount Vernon”. Sprawa musiał być wcześniej uzgodniona na bardzo wysokim szczeblu, ponieważ zaledwie po czterech dniach statek został oficjalnie przekazany Departamentowi Wojny. Teraz zamiast USS (United States Ship) „America” w porcie stał USAT (United States Army Transportation) “America”.

USAT “America”, 1919
,

USAT “America” przypływa do Nowego Jorku z żołnierzami z europejskiego frontu. 1919


5.4.1919. USAT „America” wpływa do Bostonu z żołnierzami 26 Dywizji


Nowe zadania nie różniły się niczym od poprzednich, wykonując dwa rejsy na zwykłej trasie Hoboken – Brest. W grudniu 1919 roku statek miał zostać przekazany – wraz z „Presidentem Grantem” (ex-niemiecki „Servian”) i „Georgem Washingtonem” (ex-„George Washington”, ale niemiecki) – do floty cywilnej, ale póki co cała trójka miała nadal status jednostek Army Transport Reserve. Wkrótce statek czekało nowe wyzwanie.

Sprawa była skomplikowana. W wyniku zmiennych losów i często totalnego zamieszania podczas Wielkiej Wojny, około 40.000 żołnierzy Czeskiego Legionu znalazło się na terenie Rosji, w separacji od swych ojczystych ziem. Alianckie dowództwo wpadło na pomysł wykorzystania tych żołnierzy na ciągle głodnym ludzi zachodnim froncie. Planowano skłonić Czechów do przejechania koleją transsyberyjską aż do Władywostoku, skąd miano ich zabrać statkami i przewieźć do Francji. Alianci nie byli jednakże jednomyślni. Przeciwnym pomysłem było skierowanie Czechów na front wschodni, gdzie mogliby także walczyć z żołnierzami państw centralnych. I tak pomysł gonił pomysł, aż wreszcie – gdy już Czesi znaleźli sie wreszcie we Władywostoku, wojna już sie skończyła...

Do zadania wyznaczono „Americę” i „Presidenta Granta”. Jako pierwsza w drogę wyruszyła „America”, zawijając na początku kwietnia 1920 do Władywostoku. Rosyjska wojna domowa wprowadziła jednak nowe czynniki do ogólnej sytuacji i ewakuacja Czeskiego Legionu drogą morska już trwała w chwili, gdy na scenie pojawiła się „America”. 20 maja ostatnie czeskie oddziały przybyły do portu, a w pięć dni później amerykański konsul w Władywostoku ocenił, że na repatriacje czeka obecnie 13200 żołnierzy, w tym 1600 z poślubionymi podczas wojny rosyjskimi żonami. Po wzięciu na pokład 6500 ludzi, „America” opuściła wreszcie Daleki Wschód, przywożąc 8 sierpnia Czechów do Triestu, skąd mieli już niedaleko do swej ojczyzny. I to był już koniec wojskowej służby liniowca.

USAT „America”. 1920


W 1920 roku statek przejął wreszcie cywilny armator United States Lines, który w następnym roku przebudował go, przywracając mu znowu cechy transatlantyku. Zmieniono maszynę parową na napędzaną paliwem płynnym. Znikły koje dla tysięcy żołnierzy. Statek mógł znowu przewozić tylko dużo mniejszą liczbę pasażerów: 225 w klasie I, 425 w II i 1500 w III. 22 czerwca 1921 roku „America” wyszła w drogę do Bremen, z pośrednimi postojami w Plymouth i Cherbourgu. Pracował tak przez jedenaście lat, w trakcie których nie zawsze było spokojnie.

10 marca 1926 roku statek czekał na stoczni w Newport, Wirginia na próby przed przekazaniem go przez stoczniowców następnego dnia w ręce armatora. Z niewyjaśnionych przyczyn wybuchł pożar, który objął szereg pasażerskich kabin, czyniąc ogromne szkody. Pożar trwał aż siedem godzin, zanim udało się ugasić ostatnie jego ognisko. Koszty napraw – całe 2 miliony dolarów - poniosła stocznia.

Innego rodzaju przygoda przytrafiła się liniowcowi 22 stycznia 1929, kiedy to statek znajdował się w drodze z Cherbourga do Nowego Jorku. „America” walczyła z ciężkim sztormem, gdy odebrała wezwanie na pomoc nadany przez włoski parowiec „Florida”. Dopiero następnego popołudnia udało się dojść na pozycję ciężko uszkodzonego przez fale statku. Starszy oficer „Ameryki” Harry Manning dobrał ośmiu ochotników do ratowniczej szalupy. Gdy łódź znajdował się o 15 metrów od przechylonego statku Włosi rzucili ku niej rzutkę, a za nią przeciągnięto linę. W ryzykownym manewrze aż 32 włoskich marynarzy przedostało się po tej linie na miotającą się na falach szalupę. Ostatnim był kapitan „Floridy”.

Teraz nastąpiła bodaj jeszcze niebezpieczniejsza faza operacji. Szalupa wprawdzie podeszła pod burtę „Ameryki” od zawietrznej, ale i tak realna była groźba rozbicia jej o kadłub liniowca. Po opuszczonych z pokładu sztormtrapach, linach, siatkach i pośpiesznie zmajstrowanych dwóch parach specjalnych szelek jeden po drugim rozbitek przedostawał się na „Amerykę”. Gdy juz wszyscy Włosi byli bezpieczni, ich śladem poszła grupa Manninga.

W 1931 roku sterana już wieloletnią służbą „America” postawiona została „na sznurku” w Point Patience, Maryland. Jej miejsce na atlantyckim szlaku zajęły nowozbudowane liniowce „Washington” i „Manhattan”. Sąsiadami zasłużonego statku byli podobni ex-niemieccy weterani „George Washington”, „Agamemnon” i „Mount Vernon.” I tak na słodkim nieróbstwie minęło „Ameryce” osiem długich lat.

Nadszedł rok 1940. W Europie toczyła się wojna, a Brytyjczycy błagali Amerykanów o niszczyciele mogące eskortować cenne konwoje. W zamian za 50 starych okrętów tej klasy Amerykanie otrzymali prawo do brytyjskiej Pepperrell Air Force Base w St. John’s na Nowej Funlandii. Wszystko byłoby dobrze, ale nie znajdowały się tam żadne koszary, w których można by pomieścić amerykańskich żołnierzy. Szybko znaleziono jednak środek zaradczy.

W październiku 1940 roku „America” została ponownie przejęta przez armię i przeholowana do stoczni w Baltimore, gdzie przystosowano statek do służby w charakterze pływających koszar, mogących pomieścić 1200 osób. Przywrócony napęd parowy zapewniał statkowi nędzne 10 węzłów. Przy okazji zmieniono nazwę statku, aby nie mylić go ze zwodowanym kilka lat temu liniowcem „America”. Od teraz był to USAT (United States Army Transport) „Edmund B. Alexander”, od nazwiska generała walczącego w wojnie amerykańsko-meksykańskiej oraz w wojnie secesyjnej. Po stronie Północy, oczywiście.

„Edmund B. Alexander” wypłynął z Nowego Jorku w styczniu 1941 roku, idąc swoją skromną całą naprzód do Nowej Funlandii, pod eskortą okrętu Coast Guardu. Na pokładzie poza załogą znajdowało się 58 oficerów i 919 żołnierzy, mających stać się pierwszym amerykańskim garnizonem w St.John’s. Statek stał tam aż do chwili zbudowania miasteczka namiotowego, po czym na początku czerwca wrócił do Nowego Jorku, gdzie znowu skierowano go na stocznię. Osiem lat bezruchu ewidentnie nie przysłużyło się statkowi. Chodził potem pomiędzy Nowym Orleanem a strefa Kanału Panamskiego, aż wreszcie po wkroczeniu USA do wojny, skierowano go na całoroczny remont i przebudowę. Wrócono znowu do napędu spalinowego a dwa kominy zostały zastąpione jednym. No i przy okazji znowu przywrócono statkowi przyzwoitą – choć daleką od rewelacji - szybkość 17 węzłów.

USAT „Edmund B. Alexander”
,

I znowu jak za lat I wojny, statek woził przez Atlantyk tysiące żołnierzy, przeżywając w listopadzie 1943 roku ciężki atak na konwój KMF-25A. A po wojnie jak to po wojnie: najpierw ”Edmund B. Alexander” przywoził do kraju swoich żołnierzy, a potem przez kolejne trzy lata pływał z nimi to tu tam w zależności od tego, gdzie akurat byli potrzebni.

USAT „Edmund B. Alexander” na podejściu do Bostonu. 6 stycznia 1945


W końcu 26 maja 1949 statek odstawiono do rezerwy. Nowym miejscem postoju była rzeka Hudson. „Edmund B. Alexander” stał tam przez kolejnych sześć lat. Nigdy już nikt nie zgłosił na niego zapotrzebowania. 16 stycznia 1957 roku wysłużony i zasłużony statek zaholowano do Baltimore, gdzie pocięto go następnie na złom.

--

Post zmieniony (11-04-20 11:15)

 
23-07-14 09:38  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Ooo, nie zatonal, to zadkosc w tych opowiesciach :) Bardzo ciekawe losy. Zastanawia mnie tylko, czy Niemcy po Wielkiej Wojnie, nie probowali go, jak i innych jemu podobnych, odzyskac? Czy Autor ma jakies inormacje na ten temat?

--
pozdrawiam Kuba

 
23-07-14 09:56  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 12:40)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 40 z 121Strony:  <=  <-  38  39  40  41  42  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024