KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 20 z 121Strony:  <=  <-  18  19  20  21  22  ->  => 
10-06-14 10:17  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (17-02-20 14:32)

 
11-06-14 07:46  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 83

DOLARY DO WZIĘCIA

Dumna nazwa "Flying Enterprise" widniała na dziobie i rufie amerykańskiego siedmiotysięcznika opuszczającego 21 grudnia 1951 roku Hamburg. Był to liberciak wojennej budowy, pracowicie zarabiając na swoje utrzymanie także w czasach pokoju. Tym razem wiózł w ładowniach 1300 ton stali oraz 900 kawy przeznaczonych do Stanów Zjednoczonych. Paskudna grudniowa pogoda od samego początku dała w kość załodze, oraz dziesięciu z lekka wystraszonym pasażerom, przechodzącym teraz jeden po drugim na ścisłą dietę...

Kolejne mile nawijały się na śrubę a morze nadal nie folgowało, wzmagając nawet swoje ataki na ciężko pracujący na fali kadłub. Dwudziestego ósmego grudnia żywioł odniósł zwycięstwo: kapitan Kurt Carlsen został najpierw zaalarmowany informacją o przesunięciu się ładunku co spowodowało przechył 30 stopni na lewą burtę, a zaraz po chwili o zauważonym pęknięciu stalowego pokładu!

Na dźwięk dzwonków alarmowych wszyscy zajęli przewidziane na tę okoliczność miejsca, podczas gdy ochmistrz starał się zapobiec panice wśród pasażerów. W eter poszły sygnały SOS. Po kilkunastu wyjątkowo ciężkich godzinach w pobliże "Flying Enterprise" podeszły dwie amerykańskie jednostki: transportowiec wojska „General A. W. Greely” oraz parowiec "Southland". Ciężko walcząc ze wzburzonym morzem szalupy przybyłych statków podeszły w pobliże „Flying Enterprise”, ale z powodu fali nie dało się im podejść pod samą burtę. Ludzie na silnie przechylonym statku nie mieli wyjścia: jedni po drugim, z zachowaniem rozsądnych odstępów czasowych skakali do widy, skąd natychmiast wyławiały ich prowadzone pewną ręką łodzie. Wkrótce szalupy dostarczyły bezpiecznie na swoje statki wszystkich pasażerów i załogę. Prawie całą załogę.

Kapitan Carlsen zdecydował o pozostaniu na swym statku. Nie mógł znieść myśli, że bez walki miałby opuścić siedmioletnią, znakomicie do tej pory spisującą się jednostkę. Pomimo olbrzymiego niebezpieczeństwa, postanowił czekać na przybycie oceanicznego holownika. Otuchy dodawało mu sąsiedztwo amerykańskiego niszczyciela "John W. Weeks", który mógł w każdej chwili zdjąć go z pokładu. Okręt kręcił się w pobliżu aż do 2 stycznia, kiedy to nadciągnął spory, bo wypierający ponad 1000 ton holownik "Turmoil".

Pomimo że i tak już poważny przechył "Flying Enterprise" nadal się pogłębiał, do Carlsena odważnie dołączył pierwszy oficer holownika Kenneth Dancy. Zamocowali na dziobie rzucony przez "Turmoil" hol i wkrótce konwój z zataczającym nieregularne łuki przechylonym statkiem podążał na wschód z szybkością trzech i pół węzła. Do portu w Falmouth było tylko i aż 300 mil.

Ósmego stycznia pogoda jeszcze się pogorszyła, a przechył „Flying Enterprise” dochodził juz nawet do 80 stopni! Zmuszony do sztormowania „Turmoil” rzucił hol następnego dnia. Do Falmouth brakowało zaledwie 42 mile. Ustawiony natychmiast burtą do fali "Flying Enterprise" kładł się coraz szybciej. Holownik podszedł tak blisko tonącego statku, że dzielna dwójka przeszła na jego pokład po... kominie frachtowca! Po kilku następnych godzinach "Flying Enterprise" podniósł się wysoko dziobem do góry, a potem ześlizgnął się pod fale. Carlsen płakał, nie mogąc opanować długo tłumionych emocji.

W uznaniu swojej odwagi i determinacji w ratowaniu statku, kapitan Carlsen odznaczony został później przez towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyd specjalnym Srebrnym Medalem za Chwalebną Służbę (Silver Medal for Meritorious Services).

Zatonięcie statku nie oznaczało, iż został on zapomniany. Szybko wydało się, iż między innymi przewoził on gotówkę w wysokości około 160 tysięcy dolarów, co w roku 1951 było całkiem okrągłą sumką. Do akcji ruszyło specjal¡zujące się w tego rodzaju akcjach włoskie towarzystwo Sorima. Ostatecznie jednak udało im się wydobyć banknoty o wartości zaledwie 61 tysięcy dolarów. Sto tysięcy jest nadal do wzięcia.

P.S. Armator – Isbrandtsen Shipping Co. z Nowego Jorku – nie zapomniał Carlsenowi jego niezwykle dzielnej postawy. Wkrótce dowodził nowym statkiem kompanii, noszącym nazwę „Flying Enterprise II”.

„Flying Enterprise”


“Flying Enterprise” w opałach
,

Holownik “Turmoil” przy tonącym statku
,

W akcji brał udział także transportowiec „General A.W. Greely” (zdjęcie z lat wojny)


oraz niszczyciel „John W. Weeks”



--

Post zmieniony (10-04-20 13:10)

 
11-06-14 07:47  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 84

DO CZTERECH RAZY SZTUKA

Nikomu nie potrzebna, podtrzymywana na siłę wojna pomiędzy Irakiem a Iranem trwała całe osiem lat nie przynosząc ostatecznie nikomu żadnej zdobyczy terytorialnej. W swym zacietrzewieniu wojujące strony atakowały także - i to wcale nie tak rzadko! - poruszające się po Zatoce Perskiej pod neutralną banderą statki. Faktem jest, że spora część z nich czarterowana była przez strony konfliktu i obsadzana ludźmi, których potrzeby finansowe były silniejsze od głosu rozsądku. Jednym z takich pechowych statków był duży, bo wypierający 240 tysięcy ton cypryjski zbiornikowiec "Polikon'', na który samoloty irackie jakby się wręcz zawzięły.

Siódmego grudnia 1985 roku noszący wtedy jeszcze nazwę "Polys" statek pokonywał z ładunkiem ropy krótką trasę pomiędzy wyspami Kharg i Sirri. Prawie w połowie drogi zbiornikowiec został trafiony iracką rakietą lotniczą. Szczęśliwie eksplodujący na dziobie pocisk spowodował jedynie niewielkie straty materialne, bez obrażeń u ludzi. Co najważniejsze, wybuch nie spowodował tak groźnego przecież na zbiornikowcach pożaru. Po wyładunku w Sirri "Polys” przeszedł do stoczni w Dubai, skąd - już po naprawach - wyszedł przemianowany na "Polikon". Pech jednakże najwyraźniej związany był ze statkiem, a nie z jego imieniem.

Atak numer 2 przyszedł 24 lutego 1986 roku, kiedy to iracki helikopter ostrzelał "Polikona" w pobliżu Kharg (ważnego irańskiego terminalu do przeładunku ropy). Pusty tym razem zbiornikowiec odniósł uszkodzenia maszynowni, w związku z czym poszedł ponownie do stoczni w Dubaju, tym razem już na holu. Iracki napastnik po ataku zwalił się do morza, trafiony irańską rakietą przeciwlotniczą.

Trzeci atak nastąpił 28 lipca tego samego roku. Iracka rakieta – jakkolwiek francuskiej produkcji - typu Exocet wyrwała w burcie sporą dziurę. Ponieważ statek ponownie był pod balastem, eksplozja znów nie stała się przyczyną pożaru. Kolejna stocznia, tym razem w Bahrajnie, usunęła uszkodzenia.

Czwarty i najgroźniejszy w skutkach atak przyszedł 5 kwietnia 198T roku, znów w pobliżu Kharg i znów na idący pod balastem statek. Irackie odrzutowce potraktowały tym razem zbiornikowiec bardzo surowo, wzniecając groźne pożary w maszynowni Î nadbudówce. Załoga próbowała przez chwilę walczyć z żywiołem, ale trwający nalot nie pozwalał na żadną w miarę bezpieczną akcję. W zaistniałej sytuacji najważniejsze stało się zatem ratowanie życia, a nie statku.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności także i tym razem - po raz czwarty z rzędu - nie było ofiar w ludziach, zdjętych bezpiecznie z pokładu przez jednostki ratownicze. Sam zbiornikowiec nie miał tyle szczęścia. Spowodowane przez rakiety i ogień uszkodzenia okazały się na tyle poważne, że armator zdecydował się w końcu sprzedać pechowca na złom.

Zbiornikowiec jako „Polys” i „Polikon”
,

--

Post zmieniony (10-04-20 13:14)

 
11-06-14 23:16  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 85

DWA OLBRZYMY


Zwodowany 4 września 1975 roku w Japonii zbiornikowiec wypierał aż 418 tysięcy ton. Początkowo nazwany "Oppama", przemianowany został wkrótce na "Seawise Giant". W czerwcu 1980 roku statek zawinął po raz wtóry do japońskiej stoczni, gdzie po przecięciu na pół wstawiono mu w śródokręciu dodatkowy segment kadłuba. Ta wbrew pozorom dosyć prosta operacja spowodowała przekroczenie przez "Gianta" pół miliona ton wyporności. Z 564.739 DWT zbiornikowiec został największym statkiem świata!

Przez kolejne dwa lata olbrzym woził pracowicie ropę, aż wreszcie rosnące ceny tego surowca i nadmiar wolnego tonażu spowodowały trudności z jego zatrudnieniem. W konsekwencji statek przez następne trzy lata służył u brzegów Meksyku jako pływający magazyn produktów naftowych. Po wybuchu wojny z Irakiem Irańczycy wyczarterowali "Seawise Giant", aby służył ponownie jako pływający magazyn, tym razem przy terminalu Hormuz na zatoce Perskiej.

Gigantyczna jednostka stała się łakomym celem dla irackich pilotów. Dwa kolejne ataki lotnictwa przeprowadzone 5 października i 22 grudnia 1987 roku spowodowały jednakże tylko niewielkie, wręcz nieistotne uszkodzenia. Nadszedł wreszcie 14 maja 1988 roku...

Kiedy potężny atak lotniczy ruszył na Hormuz, "Seawise Giant" zajęty był właśnie przepompowywaniem ropy na niepokaźny przy nim, bo mający "zaledwie" 235.000 ton hiszpański zbiornikowiec "Barcelona". Trudno było przeoczyć tak ogromne, atrakcyjne cele, toteż liczne samoloty ruszyły ku zakotwiczonym obok siebie jednostkom. W dół poszły wspomagane ogniem pokładowych działek bomby i rakiety. Wśród ogłuszającego huku eksplozji, oba zbiornikowce stanęły w płomieniach. Ogień nie obejmując szczęśliwie zbiorników z łatwopalnym ładunkiem, szalał w nadbudówce i maszynowni "Seawise Giant". Tuż obok płonęła "Barcelona". Załogi obu statków skakały do wody, kierując się ku nieodległej wyspie. Szczęśliwie ogłuszające eksplozje i rozlewająca się wokół ropa odstraszyły skutecznie rekiny.

Po odlocie napastników ratownicy ugasili pożary na obu statkach. "Barcelona" wyglądała jednakże tak rozpaczliwie, że nawet nie myślano o wyremontowaniu go. Zaholowana do jednej ze złomowych stoczni Południowo-Wschodniej Azji zakończyła wkrótce swój krótki żywot w czeluściach pieców hutniczych. "Seawise Giant" został wyremontowany i pływał jeszcze ponad 20 lat jako "Jahre Viking"vel "Knock Nevis" i na koniec "Mont". Na plażę stoczni złomowej wjechał w 2009 roku.


„Seawise Giant”

,

„Barcelona”

,

Post zmieniony (10-04-20 13:15)

 
11-06-14 23:17  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 86

REKORDOWY PATROL

Niemiecki U-35 był jednostką nowoczesną. Zwodowany 18 kwietnia 1914 roku należał do średniej wielkości okrętów podwodnych, dobrze nadających się do operowania na europejskich wodach. Wypierając w zanurzeniu 878 ton, z szybkością nawodną 16,4 i podwodną 9,7 węzła, wyposażony był w dwie dziobowe i dwie rufowe wyrzutnie torped. Uzbrojenie artyleryjskie stanowiło działo 75 mm, w 1916 roku wymienione na większe, o kalibrze 88 mm.



Załogę stanowiło 35 oficerów i marynarzy. W 1916 roku na czele owych ludzi stał kapitan Lothar von Arnault de la Periere. Dwudziestego szóstego lipca okręt opuścił bazę w Cattaro (jugosłowiański Kotor), rozpoczynając swój kolejny, trzynasty bojowy patrol. Dowódca zamyślił się przez chwilę. Nie należał do przesądnych, ale ta trzynastka... Czy nie okaże się fatalna wobec tężejącej obrony podwodnej przeciwnika?

Kapitan Lothar von Arnault de la Periere


Było zresztą do czego równać. Poprzedni patrol, trwający od 6 czerwca do 3 lipca, przyniósł niezwykły sukces. Na dno poszło aż 39 wrogich jednostek, o łącznym tonażu 56.618 BRT! Sukces odbił się szerokim echem wśród innych podwodniaków, a sam von Arnault stał się nagle godnym podziwu wzorem do naśladowania. Było, minęło. Kapitan pochylił się ku tubie głosowej: „Cała naprzód!”

Okręt wchodzi do portu Pola. Pomimo że U-35 tak jak i jego załoga należał do Niemiec, na rufie trzepotała austrowęgierska bandera


Pechowa trzynastka dla znać o sobie, gdy wkrótce pojawiły się - na szczęście szybko wyeliminowane - kłopoty z kompasem. Okręt wciąż kierował się ku Sycylii i wreszcie 28 lipca napotkał pierwszy nieprzyjacielski statek. Włoski pięciotysięcznik „Dandola" wiozący do Genui materiały wojenne, został zatopiony ogniem artyleryjskim, wkrótce po opuszczeniu go na szalupach przez załogę. Najbardziej nietypową zdobyczą stała się małpka Fips, pozostając do końca patrolu maskotką podwodniaków.

U-35 topi ogniem artyleryjskim brytyjski „Parkgate”


Następne dni przyniosły znowu problemy z kompasem, ale i nowe zdobycze. Trzydziestego lipca Niemcy zatopili mały tunezyjski szkuner, a następnie dopadli brytyjski trzytysięcznik „Ethelbrytha". Także w obu tych przypadkach zaoszczędzono drogocennych - bo przewożonych w niewielkich ilościach - torped, niszcząc obie jednostki ogniem artyleryjskim. Patrol rozpoczął się niezwykle obiecująco.

Wejście do Kotoru


Minęło zaledwie kilka godzin, gdy na horyzoncie pojawiły się kolejne cele! Podobnie jak to miało miejsce z „Ethelbrythą", także załoga duńskiego „Katholma" miała wystarczająco dużo czasu na ulokowanie się w szalupach, zanim Niemcy otworzyli ogień. Kolejna jednostka okazała się być statkiem szpitalnym i von Arnault bez wahania odstąpił od ataku. Łowieckie szczęście dopisywało mu jednak i wkrótce szedł na dno - razem z ładunkiem 5200 ton węgla - angielski „Brittanic".

U-boot skierował się teraz na akwen pomiędzy Sycylią i Sardynią. 31 lipca zatopiony został niewielki włoski żaglowiec, a w kilka godzin później kolejny statek tej bandery, „Citta di Messina". Wieczorem tego samego dnia na dno poszły dwa kierujące się ku Neapolowi norweskie (!) trawlery rybackie, a po dwóch godzinach zniknął z powierzchni morza kolejny włoski żaglowiec.

Następny dzień znowu przyniósł sukces. Tym razem zatopiono brytyjski trzytysięcznik „Heighington", Drugi, trzeci i czwarty sierpnia również powiększyły konto Niemców. Kolejne statki tonęły albo od ognia artyleryjskiego, albo po otworzeniu zaworów dennych. Von Arnault konsekwentnie oszczędzał torpedy. Tak jak i poprzednio, każdorazowo dawał załogom 20 minut na opuszczenie szalup.

Kolejne trzy dni przyniosły załodze upragniony odpoczynek, jako że dopiero 8 sierpnia U-35 zapisał na swym koncie następną ofiarę. Wprawdzie wcześniej spostrzeżony późno w nocy jakiś wielki statek o kilkunastu tysiącach ton wyporności, ale przepuszczono go bez ataku, ponieważ w ocenie von Arnaulta mógł być jednostką pasażerską! Patrol trwał nadał, i znowu każdy dzień przynosił sukcesy. Statek po statku szedł na dno, a niemieccy marynarze z niedowierzaniem dodawali do długiej listy zatopiony tonaż. Zanosiło się na rekord! Zapasy pocisków do działa kurczyły się w zastraszającym tempie i dlatego wkrótce użyto torped. Żadna z nich nie chybiła.

Osiemnastego sierpnia U-35 trafił na włoski parowiec „Erix" i zatopił go ostatnimi - dosłownie! - pociskami. Wtedy też podsumowano ostatecznie rezultat trzynastego patrolu. U-35 zatopił łącznie 40 statków nieprzyjaciela plus 8 neutralnych (ale idących ze strategicznymi ładunkami do włoskich portów). Łączny tonaż 29 parowców i 25 żaglowców wynosił aż 90.150 BRT! Wszystkie jednostki zatopione zostały w ataku nawodnym, co jak na okręt podwodny było wyczynem raczej niezwykłym. Ku żalowi von Arnaulta nie udało się jednak przekroczyć 100 tysięcy ton. No, ale żeby to osiągnąć, należałoby najpierw dokonać abordażu z pistoletami i nożami w rękach, bo innej broni już na okręcie nie było...

Niezwykły patrol zakończył się 20 sierpnia, kiedy to okręt wszedł do bazy okryty chmurą 54 proporczyków - po jednym za każdą zatopioną jednostkę. Jak powiedział jednak później w jednym z wywiadów kapitan, „Patrol chwilami był nieco nudny. Wszystko co się zdarzyło, przebiegało raczej rutynowo. Stopowaliśmy statki, sprawdzaliśmy dokumenty, dawaliśmy załodze kurs na najbliższy ląd, a potem topiliśmy zdobycz".

Spotkanie z dużo mniejszym, przybrzeżnym U-bootem UB-1. Po pokładzie U-35 spaceruje wzięty do niewoli kapitan storpedowanego brytyjskiego statku


Nie był to koniec niezwykłych sukcesów von Arnaulta. W następnym patrolu zatopił on kolejne 21 statków o łącznym tonażu 70.413 BRT. W trakcie całej zaś wojny kapitan - dowodząc kilkoma okrętami podwodnymi - zatopił aż 194 statki o łącznym tonażu 453.718 BRT. Prowadzony przez czterech różnych dowódców U-35 miał jeszcze lepszy wynik: 224 statki o wyporności 535.900 ton! Zarówno von Arnault de la Periere jak i U-35 doczekali końca wojny. U-35 został przejęty przez Brytyjczyków i wkrótce pocięty na złom. Von Arnault, już jako wiceadmirał, zginął w wypadku lotniczym na paryskim Le Bourget 24 lutego 1941 roku.

Post zmieniony (10-04-20 13:16)

 
12-06-14 17:18  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Byłem na "Happy Commander" na tej drugiej wojnie w Zat.Perskiej. Widok taki sam jak na kolorowych zdjęciach - czarne niebo od palących się rafinerii.
PS - "Happy" (NIS) dostał w pierwszej wojnie dwie rakiety w maszynownię, Piloci - szwedzcy najemnicy. Było kilku rannych (w tym dwóch naszych). Po remoncie zmieniono nazwę właśnie na "Happy". Wszystkie okna w CMK zamiast szyb miały wspawane płyty stalowe.

 
12-06-14 21:50  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (17-02-20 14:33)

 
12-06-14 22:18  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Łosiu 

Na Forum:
Relacje w toku - 1
Relacje z galerią - 3
Galerie - 1


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2
 

Jak nie opublikujesz wszystkiego co masz to złoże do admina wniosek o bana i karę grzywny ;-)

--
Się robi: coś...
skończone ORP Błyskawica 1:300 MO , OS2U Kingfisher 1:33 Orlik , Nowgorod 1:200 Pro-Model , Kamow A-7 1:33 Orlik , TKS 1:25 GPM , Od2 1:25 Modelik

 
12-06-14 22:29  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. Ani mi się waż zamykać cykl ! No. :)

--

Post zmieniony (13-06-14 08:30)

 
13-06-14 07:25  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Akra, NIEEEE!!! Nie rob nam tego. Prosze...

--
pozdrawiam Kuba

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 20 z 121Strony:  <=  <-  18  19  20  21  22  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024