KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 101 z 121Strony:  <=  <-  99  100  101  102  103  ->  => 
13-01-15 11:20  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

To chyba latwiej juz nie moglo byc... Ach to lenistwo...

--
pozdrawiam Kuba

 
14-01-15 10:38  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 14:57)

 
14-01-15 13:09  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
yak   

Fajniusia opowieść :-). Nawet cieszę się, że nie są codziennie bo czasu w robocie coraz mniej.....

 
16-01-15 08:03  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 307

PÓŁ ROKU BRYTYJSKIEJ NIEMOCY

W chwili wybuchu I wojny światowej, niemiecki lekki krążownik „Königsberg” bazował w Dar es Salaam, należącym do Niemieckiej Afryki Wschodniej. No cóż, były to czasy mocno kolonialne. Trzydziestego pierwszego lipca 1914 roku okręt wyszedł z bazy, przygotowany w każdym calu – a raczej w każdym centymetrze, biorąc pod uwagę banderę - do przebywania na morzu przez dłuższy czas. Zadanie było oczywiście jednoznaczne: niszczyć wrogie statki.

„Königsberg”…


...i jego dowódca Max von Looff


Niemcy mieli szczęście. Już 5 sierpnia o 8:30 dowodzony przez Maxa von Looff krążownik napotkał na swej drodze brytyjski parowy sześciotysięcznik - a więc jak na owe czasy statek słusznej wielkości - „City of Winchester”, idący w swej dziewiczej podróży z Kolombo do Anglii z wartym aż 250.000 funtów ładunkiem herbaty. Sygnały z krążownika były proste i zrozumiałe:
- What ship? (co za statek?)
- What nation? (jaka narodowość?)
- Stop!

Niemcy nie oddali wprawdzie strzału ostrzegawczego, ale wszystkie lufy były skierowane ku frachtowcowi. Kapitan George Bock nie zamierzał udawać bohatera. Pospiesznie zniszczył statkowe dokumenty i czekał na przybycie grupy pryzowej, składającej się z oficera i czterech marynarzy.

Statek odprowadzono do Makalli, obecnie Al Mukalla w Jemenie. Tam Brytyjczyków przeniesiono na uzbrojony niemiecki węglowiec „Zieten”, zaopatrzeniowy statek dla okrętów kajzera, a węgiel i część herbaty podzielono pomiędzy ten statek i krążownik, po czym „City of Winchester” wyprowadzono na otwarte morze i zatopiono poprzez otwarcie kingstonów. Ze względu na wyjątkowo cenny ładunek zrobiono to zresztą ze szczerym bólem serca, ale nie było przecież najmniejszej szansy na doprowadzenie zdobyczy do Vaterlandu. Jedno za to było od tej chwili pewne na obu niemieckich jednostkach: doskonałą herbatę serwowano w każdej ilości i w każdej chwili.

„City of Winchester” trafił na smutne strony historii jako pierwszy brytyjski statek zatopiony podczas I wojny światowej.

„Königsberg” wyszedł ponownie na polowanie i przez długi czas znudzona do cna załoga oglądała jedynie pusty horyzont. Faktem jest, że ze względu na niewielkie zasobnie węglowe, krążownik nie mógł sobie pozwolić na dalekie oceaniczne rajdy, trzymając się blisko miejsc, w których mógł uzupełnić zasoby paliwa.

Dopiero po siedmiu tygodniach do Niemców ponownie uśmiechnęło się szczęście. Dwudziestego września zauważono zakotwiczony w porcie Zanzibar brytyjski krążownik „Pegasus”, który odłączył się od złożonego z trzech okrętów zespołu, aby w spokoju usunąć awarię maszyny. Spokoju nie było.

„Pegasus”


W błyskawicznym, zdecydowanym ataku „Königsberg” zdemolował przeciwnika w zaledwie osiem minut tak bardzo, że jego dowódca, komandor Ingres zdecydował się na znak poddania opuścić banderę, aby powstrzymać krwawą jatkę. Jego okręt został jednakże tak ciężko postrzelany, że zatonął tego samego dnia, ze stratą 38 ludzi. Dodatkowo 55 marynarzy odniosło rany.

”Pegasus” pod ogniem. Na drugim zdjęciu znajdujące się w muzeum w Zanzibarze koło ratunkowe krążownika
,

Na pomoc rozbitkom przybył brytyjski statek szpitalny „Gascon” oraz szkocki frachtowiec „Clan Macrae”. Szczęśliwie Niemcy nie przeszkodzili w przeprowadzeniu tej humanitarnej akcji.

Zaalarmowani Brytyjczycy rozpoczęli poszukiwania nieprzyjacielskiego okrętu, ale ten przepadł niby kamień w wodę. Ale wreszcie w końcu października nadeszła elektryzująca informacja z lekkiego krążownika „Chatham” o dostrzeżeniu „Königsberga”, stojącego na jednym z odgałęzień delty rzeki Rufiji (obecnie w Tanzanii). Niemcy stali tam już od pewnego czasu w towarzystwie zaopatrzeniowego statku „Somali”, przeprowadzając remont maszyny. Niektóre jej elementy pojechały lądową drogą do stoczni w Dar es Salam celem naprawy w specjalistycznych warsztatach, okręt był więc unieruchomiony. Załogi obu jednostek przygotowały się do obrony przed możliwym atakiem ze strony lądu. Udało im się przenieść na ląd część wyposażenia krążownika w tym nawet kilka lżejszych dział, tworząc na obu brzegach stanowiska obronne. Obsadzono je także karabinami maszynowymi, oraz snajperami.

Lądowe niemieckie stanowisko obserwacyjne


Zdjęte z okrętu działa ustawiono na lądzie


Jako pierwszy na trop „Königsberga” wpadł „Chatham”


Wkrótce do „Chathama” dołączyły krążowniki „Dartmouth” i „Weymouth”. Teraz już trzy okręty pilnowały ujścia Rufiji.

Ostrzeliwanie rozpoczął „Chatham”, szybko wzniecając pożary na „Somali”. Aby uniknąć losu parowca, krążownik przeciągnięto ogromnym fizycznym wysiłkiem w głąb kanału o około 1000 metrów, a następnie zakamuflowano zielenią. Mający zbyt duże zanurzenie, wyładowany węglem „Somali”, musiał pozostać na swym miejscu, możliwym do zobaczenia z morza.

Mijał czas, i nie działo się nic. No, prawie nic. Do gry wkroczył cywilny pilot z Durbanu, Denis Butler, właściciel wodnosamolotu Curtiss. Brytyjczykom udało się namówić go do zrobienia przysługi ojczyźnie. Krążownik pomocniczy, dawniej statek pasażerski „Kinfauns Castle” przywiózł Curtisa w pobliże brytyjskich krążowników, służąc mu za bazę. Pierwszy lot Butlera nie wypadł zbyt imponująco, bo pozbawiony kompasu (!) pilot zagubił się, lądując w pobliżu bezludnej wysepki. W drugim locie odnalazł jednakże miejsce postoju „Königsberga”, co potwierdził lot trzeci, wykonany wraz z obserwatorem z Royal Navy. Wprawdzie niemiecki ogień rozbił przy okazji chłodnicę samolotu uziemiając go na dłuższy czas, ale zadanie było wykonane na piątkę.

Brytyjczycy ściągnęli na miejsce dwa samoloty Sopwith Folder z zamiarem zrzucania z nich bomb, ale nieprzystosowane do przebywania w tropikach samoloty błyskawicznie odmówiły posłuszeństwa. Podobny los spotkał trzy wodnosamoloty Short.

Teraz nadzieję położono w przybyciu starego pancernika „Goliath” (którego finalne losy poznaliśmy przy Opowieści 219), ale jego 300-milimetrowe działa nijak nie mogły wstrzelić się wprawdzie w nieruchomy, ale przecież niewidoczny cel. Z kolei duże zanurzenie nie pozwalało zbliżyć się bardziej do lądu. Okręty blokady zmieniały się regularnie i obecnie oprócz pancernika, ujścia rzeki strzegł także krążownik „Fox”, uzbrojony kablowiec „adiutant” (przejęty siłą od Niemców) oraz „Kinfauns Castle”.

Ponieważ Brytyjczycy nie wiedzieli o unieruchomieniu wrogiego okrętu, na wszelki zatopili w poprzek kanału własny parowiec „Newbridge”. Statek był bez ładunku, co znakomicie przyspieszyło podjęcie decyzji o jego losie.

"Newbridge"


Z powodu obaw że krążownik może wydostać się na ocean innym kanałem delty, rozmieszczono w nich miny. Bez głowic bojowych, ćwiczebne, bo tylko takie akurat były pod ręką. Ważne, że wyglądając jak prawdziwe, miały skutecznie pozbawić Niemców ochoty żeglowania po wodach delty.

W takim to pacie mijały tygodnie i miesiące. Na „Königsbergu” zaczęło brakować już nawet herbaty, a malaria spowodowała zgon sporej grupy marynarzy. Wielu innych leżało bezsilnie, złożonych tą chorobą. Morale było fatalne.

„Königsberg” na rzece Rufiji


Okręt wycofał się jak najdalej od oceanu


Na początku marca 1915 roku dowódca krążownika odebrał radiową informację, że płynie ku nim statek z zaopatrzeniem. Był to ex-brytyjski „Rubens”, przemianowany na „Kronborg” z duńską flagą na rufie. Starannie przygotowano „duńskie” dokumenty, a prawie cała załoga umiała mówić tym językiem. Ładunek stanowił węgiel, działa lądowe, amunicja, woda, żywność i lekarstwa. Tyle że Brytyjczycy przechwycili i rozszyfrowali treść wysłanej do von Loosa informacji…

Już na wodach Wschodniej Afryki „Kronborg” został przechwycony w zatoce Manza (Tanzania) przez krążownik „Hyacinth”. Celne salwy wznieciły na statku pożary, w wyniku czego załoga nie miała nic do roboty, poza pospiesznym zejściem do szalup. Dowódca „Hyacintha” pokpił jednak sprawę, i to bardzo. Statek po prostu osiadł na dnie płytkiej w tym miejscu i po odpłynięciu krążownika Niemcy ugasili pożary i wyładowali na ląd większość ładunku, którego część trafiła później – a jednak! - na „Königsberg”.

Płonący „Kronborg”, pozostawiony bezsensownie przez Brytyjczyków na płytkiej wodzie


Na wysepce Malta w pobliżu ujścia Tufiji Brytyjczycy założyli bazę sił, mających wreszcie zakończyć wstydliwą de facto sprawę tak długiej i nieefektywnej blokady. Szóstego lipca 1915 roku – dopiero wtedy! – przypuścili ostateczny szturm. Dwa mające niewielkie zanurzenie monitory „Mersey” i „Severn”, każdy uzbrojony w dwa działa 150 mm, weszły do delty. Ich ogień koordynowały stacjonujące na Malcie cztery samoloty: dwa Caudrony i dwa Farmany. Ogień otworzyły także okręty stojące na morzu: krążowniki „Weymouth”, „Pyramus”, „Hyacinth” i „Pioneer” oraz trzy mniejsze jednostki.

Dopiero przybycie monitorów zakończyło półroczną akcję Royal Navy. „Severn” i „Mersey”
,

Niemcy odgryzali się zajadle, uzyskując trafienia na „Mersey”. Ich ogień kierowany był przez rozlokowanych na lądzie obserwatorów. Brytyjczycy wycofali się, ale wrócili pięć dni później. Tym razem dzieło doprowadzono do końca. Około 14:00 von Loos zdecydował o zaprzestaniu bezsensownej już teraz walki i samozatopieniu okrętu. Minęło aż pół roku od chwili, gdy Brytyjczycy po raz pierwszy zablokowali Niemcom drogę ucieczki…

Pozbawiony dział wrak „Königsberga”
, , , ,

Brytyjczycy ponownie popełnili kompromitujący błąd, zadowalając się zniszczeniem „Königsberga” i opuszczając pole walki. Dzięki temu, Niemcom udało się zdemontować z wraka dziesięć dział 105 mm, z których kilka użyli później podczas walk lądowych. Pozostałe trafiły do Dar es Salam jako baterie nabrzeżne, a jedno zainstalowano na statku pasażerskim „Graf von Götzen”. Pozostałych przy życiu marynarzy wcielono do oddziałów lądowych generała Paula von Lettow-Vorbeck.

Trzy z dział zachowały się do tej pory. Pierwsze z nich w Forcie Jesus w Mombasa, drugie w Union Building w Pretorii i trzecie w koszarach Jinja w Ugandzie. Oto one w tej właśnie kolejności:

, ,

--

Post zmieniony (02-05-20 13:26)

 
16-01-15 08:04  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 14:57)

 
16-01-15 12:19  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Kolniak 

 - 3

A w miedzyczasie, O Wielki, możesz powiedzieć, jakim cudem na przełomie 1914 i 1915 Brytyjczycy mieli użyć samolotów Sopwith Camel? Przecież te maszyny oblatano dwa lata później.

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
16-01-15 12:27  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 14:58)

 
16-01-15 12:43  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 14:58)

 
16-01-15 14:29  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Kolniak 

 - 3

W tym układzie to mógł być tylko Sopwith Tabloid http://pl.wikipedia.org/wiki/Sopwith_Tabloid

Przy okazji - dzięki, że jednak co jakiś czas wrzucasz nową opowieść. Dla mnie mają one wielką wartość.

A'propos "oczywistych" uzupełnień - może kojarzysz jeden arykuł rocznicowy jedynej pełnomorskiej podróży "Bismarcka", gdzie dziennikarz konsekwentnie przy HMS Hood dopisywał "Robin"?

--

Post zmieniony (16-01-15 14:39)

 
16-01-15 14:41  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 14:58)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 101 z 121Strony:  <=  <-  99  100  101  102  103  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024