KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 78 z 121Strony:  <=  <-  76  77  78  79  80  ->  => 
14-10-14 15:05  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Edekyogi 

 

Dobrze, że nie cenzura ;-)

 
14-10-14 15:07  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Kropki i przecinki... dopoki nie rzucaja sie bardzo w oczy i do gardel, to niech sobie beda jak je Autor ustawil... bo mnie juz calkiem znienawidzi...

--
pozdrawiam Kuba

 
14-10-14 21:55  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Dixie 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
 

"Norddeutscher Lloyd był -->znamy<-- niemieckim armatorem, "
No ja akurat go nie znałem :P
Ech Panowie, gdzie Wasza rewolucyjna czujność? W czołówce kroniki filmowej taką dywersję przepuścić... :D

--
...to ja idę sklejać pierogi :)

 
15-10-14 08:23  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:39)

 
15-10-14 08:31  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 247

DWA ZNAKI ZAPYTANIA

W 1952 roku Francuzi postanowili zbudować serię okrętów podwodnych, mniejszych od zaplanowanych już wcześniej okrętów typu Narval. Seria otrzymała nazwę Daphne, od pierwszej ze zwodowanych jednostek. Okręty miały długość zaledwie 57,8 metra i nie rozwijały zbyt wielkiej szybkości – 13,5 węzła na powierzchni i 16 pod wodą, ale za to mogły głębiej się zanurzać – nawet do 575 metrów! – i miały solidniejsze uzbrojenie. Osiem dziobowych i cztery rufowe wyrzutnie torpedowe kalibru 550 mm zawierały po jednej „stałej” torpedzie, znajdującej się na zewnątrz sztywnego kadłuba. Nie pozwalało to wprawdzie przeładowywać rur, ale też i 12 torped stanowiło całkiem rozsądną siłę. Brak wewnętrznych przedziałów torpedowych i konieczności ich obsługi pozwalał na znaczne zredukowanie liczebności załogi, składającej się raptem z 54 osób.

Łącznie zbudowano dla Francuskiej Marynarki jedenaście takich okrętów, wśród nich „Minerve” i „Eurydice”. Kolejnych dziesięć zbudowano na eksport do Portugalii (cztery), Pakistanu (trzy) i Południowej Afryki (także trzy). Ponadto po wykupieniu licencji, Hiszpania zbudowała dla siebie cztery okręty tej samej klasy.

Pływający pod banderą pakistańską „Hangor” zatopił w 1971 roku indyjską fregatę „Khukri” podczas toczonej w tamtym roku wojny pomiędzy tymi państwami. Był to pierwszy podwodny atak od czasu zakończenia II wojny światowej.

Okręty klasy „Daphne” (na zdjęciu właśnie okręt o tej nazwie)
,

Pierwszy znak zapytania postawiła „Minerve”.

„Minerve”


Rankiem 27 stycznia 1968 roku okręt szedł na głębokości peryskopowej używając chrapów, co pozwalało na pracę diesli. Gdy „Minerve” znajdowała się zaledwie o 25 mil od bazy w Tulonie, poinformowała towarzyszący jej w ćwiczeniach samolot Breguet Atlantic, iż wkrótce stanie przy kei. I to był ostatni komunikat, jaki wyszedł z okrętu. „Minerve” zatonęła wraz z 52-osobową załogą z nieznanych powodów, w nieznanym miejscu i na nieznanej głębokości. Fakt że pogoda w rejonie w którym szła „Minerve” była owego dnia fatalna, ale nie powinno to stanowić problemu dla nowoczesnego okrętu. No chyba, że nastąpiła jakaś poważna awaria chrapów i przez otwartą rurę do wnętrza wtargnęło morze...

Prowadzone na szeroką skalę poszukiwania wraka nie przyniosły efektu: do zbadania był zbyt wielki obszar, co przypominało szukanie igły w stogu siana. Drugiego lutego odwołano okręty do bazy, zawieszając poszukiwania na czas nieograniczony. W 1969 wznowiono je, ale także bez efektu. Miejsce tragedii i jej przyczyna do dzisiaj pozostają wielkim znakiem zapytania.

Drugim znakiem zapytania są okoliczności utraty bliźniaczego okrętu, „Eurydice”.

„Eurydice”
,

Jak donosiła prasa: „Francuski okręt podwodny „Eurydice” eksplodował i zatonął w środę (4 marca 1970 - A.K.) na morzu Śródziemnym podczas dokonywania zanurzenia na głębokość 1800 stóp (548 m – A.K.). Wszyscy 57 ludzie na pokładzie zginęli.
Scena tragedii znajduje się pomiędzy Francja a Korsyką mniej więcej w tym samym miejscu, w którym inny francuski okręt podwodny („Minerve” – A.K.) zatonął w 1968 roku wraz z 52 ludźmi.”

I dalej cytowany jest rzecznik Marynarki, absolutnie wykluczający jakikolwiek sabotaż. Dodał także na gorąco iż okręt zatonął na głębokości pomiędzy 975 a 1500 metrów co oznacza zmiażdżenia kadłuba ciśnieniem wody.

Według Marynarki francuskie sejsmografy odnotowały niewyjaśnioną eksplozję dokładnie o 7:28 krótko po tym, jak „Eurydice” zanurzyła się o 66 mil na południowy wschód od Marsylii. Francuskie okręty i samoloty wyruszyły w ten rejon prawie natychmiast po urwaniu się łączności, znajdując na powierzchni morza plamy oleju i szczątki, w tym fragmenty pościeli. Było to w sześć godzin po ostatnim kontakcie z „Eurydice” i w trzy po godzinie w której okręt miał się zanurzyć. Podobnie jak w przypadku „Minerve” pogoda była paskudna, a wiatr wiał z prędkością dochodzącą do 100 kilometrów na godzinę.

Cztery dni po zniknięciu „Eurydice” Marynarka ogłosiła go jako stracony. Na wszystkich okrętach opuszczono do połowy bandery i włączono syreny.

We Francji huczało, a rodziny marynarzy domagały się znalezienia wraka i ustalenia przyczyny zatonięcia. Ponieważ określono w końcu z dość dużą dokładnością rejon zatonięcia okrętu, rząd zdecydował się poprosić o pomoc Amerykanów. W odpowiedzi na te prośbę US Navy przysłała swój okręt ratowniczy „Mizar”, wyposażony w znakomity sprzęt pozwalający dokładnie badać morskie dno. „Mizar” dał już zresztą wcześniej popis swoich możliwości w 1963 roku przy poszukiwaniu USS „Tresher”, a w 1966 biorąc udział w poszukiwaniu zgubionych przez B-52 bomb atomowych w rejonie hiszpańskiego Palomares.

„Mizar”


Już 22 kwietnia Amerykanie znaleźli na dnie morza szczątki „Eurydice”, znajdujące się na różnych „piętrach” dna, na głębokości pomiędzy 600 a 1100 metrami. Między innym znaleziono duży fragment rufy okrętu, spoczywającego w dziwnym kraterze mającego średnicę 30 metrów. Metalowe części były zdeformowane i powykręcane.

Wrak „Eurydice”


Znalezione szczątki wraku niestety nie doprowadziły do wyjaśnienia przyczyny katastrofy, będącej czwartą tego rodzaju w powojennej francuskiej marynarce. Poprzednikami „Eurydice” na ten smutnej liście były:

- 6 grudnia 1946 roku zatonął z całą załogą przejęty po Kriegsmarine U-2326. Na zdjęciu okręt we francuskim doku


- 23 września 1952 roku zatonął z całą załogą „La Sibylle”. Był to ex brytyjski „Sportsman” (na zdjęciu), wypożyczony Francuzom 8.7.1952


- 27 stycznia 1968 zatonął z całą załogą ”Minerve”
- a teraz „Eurydice”.

I wszystkie zatonęły w tym samym rejonie!

W Tulonie powstał pomnik upamiętniający śmierć francuskich podwodniaków
,

***

INFORMACJA PRASOWA 22.7.2019

Okręt podwodny "Minerwa" zaginął ponad 50 lat temu. Na jego pokładzie były wówczas 52 osoby. W niedzielę [21.7.2019]go odnaleziono. - To sukces, ulga i wyczyn techniczny - skomentowała na Twitterze francuska minister sił zbrojnych Florence Parly.

Do tej pory, pomimo prowadzonych poszukiwań, nigdy nie udało się zlokalizować "Minerwy". Akcja została jednak wznowiona na początku roku po tym, jak rodziny zaginionych marynarzy poprosiły o to francuską minister obrony narodowej Florence Parly - podało AFP. "Odnaleźliśmy Minerwę. To sukces, ulga i wyczyn techniczny. Myślę o rodzinach, które od lat czekały na ten moment" - napisała na Twitterze.

"Minerwę" zlokalizowano około 35 km od wybrzeży Tulonu - 2 370 m pod powierzchnią wody. Była rozbita na trzy części. Aby ją odnaleźć, po raz kolejny przeanalizowano informacje dotyczące wypadku okrętu, m.in. dane na temat pływów. Wykorzystano również najnowsze technologie.

Poszukiwania prowadziła amerykańska prywatna firma Ocean Infinity, która była zaangażowana m.in. w poszukiwania samolotu Malaysia Airlines, który zaginął 8 marca 2014 roku, a także odnalazła argentyński okręt podwodny ARA San Juan, który zaginął w 2017 roku.


--

Post zmieniony (02-05-20 13:04)

 
15-10-14 10:39  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Czarna seria, taki "Trójkąt Śródziemnomorski"...

 
16-10-14 08:07  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 248

NAJWIĘKSZA MORSKA TRAGEDIA WIELKIEJ BRYTANII

Dziewicza podróż zbudowanego w 1922 roku statku „Tyrrenhia” (Morze Tyrreńskie) rozpoczęła się w czerwcu 1922 roku rejsem z Glasgow do Kanady. I od samego początku wysuwano zastrzeżenia do kiepsko brzmiącej nazwy, szybko zresztą przerabianej na „Soup Tureen” (Waza do Zupy). Armator – słynny Cunard White Star Line - posłuchał krytycznych uwag i już w lutym 1924 roku statek zmienił nazwę na „Lancastria”.

,

Liniowiec przewoził pracowicie rok po roku pasażerów na atlantyckiej trasie, aż nastał czas wojny. Podobnie jak wiele innych pasażerskich statków, także i „Lancastria” została przystosowana do przewozu tysięcy żołnierzy. Podczas kampanii norweskiej statek miał przewieźć do tego kraju dodatkowe brytyjskie oddziały, ale akurat nadeszła decyzja o wycofaniu się Aliantów z tego frontu.

Zgodnie z tą decyzją „Lancastria” zawinęła do Harstaad, skąd zabrała pierwsze z ewakuowanych oddziałów. W powrotnej drodze statek zaatakowany został przez niemieckie bombowce, ale dobrze chroniony przez eskortę statek wyszedł z opresji bez draśnięcia, szczęśliwie docierając do Glasgow. Następną partię wojska liniowiec zawiózł z kolei aż na Islandię, po czym wrócił do Liverpoolu na remont.

Wobec trudnej sytuacji na froncie francuskim, nie dane było remontu dokończyć. Pośpiesznie ściągnięto z urlopów załogę wraz z dowódca statku, komandorem J. Sharpem. Czekał ich teraz udział w Operacji Ariel, mającej na celu ewakuację przebywających we Francji wojsk. 17 czerwca 1940 roku statek stał na redzie St. Nazaire, przyjmując na pokład setki i tysiące żołnierzy. W pewnej odległości to samo robiono na innym liniowcu, „Oronsay”

„Oronsay”


Operacja szła sprawnie: zaczęła się o 8 rano i skończyła zaledwie po 8 godzinach, kiedy to podniesiono kotwicę. Nigdy tak naprawdę nie doliczono się ilości osób na statku. Przyjmijmy zatem za jednym z poważniejszych źródeł, że oprócz 300 członków załogi, zaokrętowało 5010 osób, w tym 50 cywilów z żonami i dziećmi (można także znaleźć informacje podające liczby przekraczające sześć tysięcy). Natychmiast po wejściu na statek każdy dostawał niewielki bilecik z numerem kabiny oraz pokładu, na którym ta kabina się znajdowała.

Ponieważ dla wszystkich nie starczyło miejsca w kabinach, wielu żołnierzy zakwaterowano w przepastnych ładowniach, gdzie też z reguły natychmiast – nieludzko zmęczeni – zasypiali.

Oczywiście Niemcy doskonale wiedzieli o prowadzonej ewakuacji i dlatego wysłali pod St. Nazaire swoje bombowce. Pierwsze z nich nadleciały około 13:30 a kolejne po krótkiej przerwie.

Jako pierwszy zaatakowany został „Oronsay”. Jedna z bomb trafiła w mostek zabijając kilku ludzi, uszkadzając system sterowania, niszcząc komplet map i radiostację oraz łamiąc przy okazji kapitanowi Normanowi Savage nogę. Trzeci nalot rozpoczął się około 16:30. Tym razem głównym celem była „Lancastria”!

Niemieccy piloci mieli łatwe zadanie. Celne bomby przeszły przez główną jadalnię i wybuchły w maszynowni. Spowodowane uszkodzenia były tak poważne, że statek z miejsca zaczął się silnie przechylać. Los liniowca był już w zasadzie przesądzony, a kropkę nad i położyły kolejne bombowce. Jedna z bomb eksplodowała tak blisko burty, że rozerwane zostały prawie wszystkie zbiorniki paliwa. Wokół statku rozpościerał się teraz wielki dywan ropy, będący śmiertelnym zagrożeniem dla rozbitków. Kilka innych wpadło do zatłoczonych ładowni, robiąc krwawą miazgę ze znajdujących się tam żołnierzy.



Załoga ruszyła do szalup, ale nawet wszystkie razem pomieściłby jedynie niewielką część rozbitków. Udało się zresztą szczęśliwie opuścić raptem dwie łodzie: inne pozostały na miejscu z powodu głębokiego przechyłu albo też – obciążone ponad miarę – wywracały się do góry dnem, wyrzucając ludzi wprost do jeziora ropy. Szczęśliwie prawie natychmiast pod statek podeszło mnóstwo niewielkich jednostek z pobliskiego portu, wyciągając z wody setki ludzi.

,


„Lancastria” utrzymywała się na wodzie raptem przez 30 minut, stopniowo kładąc się na lewą burtę.

Na burcie widać mnóstwo rozbitków, starających się maksymalnie długo nie skakać do pokrytej ropą wody


Akcja ratunkowa była skrajnie trudna i ryzykowna, ponieważ niemieccy lotnicy nie tylko że strzelali do rozbitków, ale także przy pomocy pocisków zapalających podpalali miejscowo rozlaną ropę!

Rozbitkowie z „Lancastrii”


Oprócz jednostek takich jak rybackie kutry czy brytyjskie niszczyciele, do akcji ratowniczej włączył się także „Oronsay”, biorąc na swój pokład bardzo wielu rozbitków. Dzielny komandor Savage dotarł szczęśliwie swym postrzelanym statkiem do ojczystego portu posługują się kieszonkowym kompasem, sekstantem i pospiesznie naszkicowaną z pamięci mapą.

Razem uratowano 2477 osób w tym wyłowionego po kilku godzinach komandora Sharpa, oraz większość cywilnych pasażerów. Nawet jeśli zatem przyjmiemy, iż na statku było tylko 5310 osób oznacza to, że śmierć poniosło aż 2833 ludzi!

Niewielkiej grupce rozbitków udało się dopłynąć do brzegu, gdzie ostatecznie zostali wzięci przez Niemców do niewoli.

Przez następne dni i tygodnie setki czarnych od ropy ciał osiadało na francuskich plażach. Wszyscy dochowali się pogrzebów, organizowanych przez zszokowanych tragedią francuskich cywilów.

Zatopienie „Lancastrii” stało się największą tragedią w historii brytyjskiej żeglugi, przynosząc śmierć większej liczbie osób niż na „Titanicu” i „Lusitanii” łącznie.

Jeden z wielu pomników upamiętniających ofiary z tamtego dnia


Napis głosi:

HMT LANCASTRIA (HMT - His Majesty Troops – Transportowiec Wojsk Jego Królewskiej Mości)
ZATOPIONY W WYNIKU NIEPZYJACIELSKIEJ AKCJI 17 CZERWCA 1940 W ST. NAZAIRE
NAJWIĘKSZA LICZBA OFIAR W MORSKIEJ HISTORII BRYTANII

Post zmieniony (02-05-20 13:05)

 
16-10-14 08:59  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Borowy 



Na Forum:
Relacje z galerią - 13
Galerie - 3


 - 2

Witam. NIE ZANUDZASZ !!!!!!!! A czytać nam się chce i to z wielką przyjemnością :) Pisz Pan, pisz :). No i gratulacje z okazji jubileuszowej opowieści.

--

Post zmieniony (16-10-14 09:00)

 
16-10-14 09:26  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Ekhm... Czy chcesz zebym stal sie kolejna ofiara tej tragedii? Malo co sie nie zaksztusilem czytajac Twoje pytanie postawione na koncu. I odpowiadam na nie: NIE! TAK! W kolejnosci czlonow pytania. Akra ,nie poprzestawiaj ich prosze ;)

A w ramach komentarza do prologu do opowiesci, to: Nie, nie zanudzasz mnie/nas swoimi Opowiesciami. Wrecz przeciwnie, spozywanie porannej kawy/herbaty/czegokolwiek staje sie przyjemniejsze.

No i przede wszystkim: GRATULUJE! Opowiesci nr 250 (a moze 251, bo przeciez opublikowales w tym czasie jeszcze jedna o HMS Thetis poza forum) oraz 21249 odslon watku.

I na koniec lyzka dziegciu: 'I od samo początku razu wysuwano zastrzeżenia do kiepsko brzmiącej nazwy' to tak jakos nie po polskiemu ;)

Wierny czytelnik
Kuba vel. pieczarek

 
16-10-14 09:29  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
yak   

Dopiero 92 strona, do jubileuszu jeszcze trochę brakuje...... :-)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 78 z 121Strony:  <=  <-  76  77  78  79  80  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024