KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 66 z 121Strony:  <=  <-  64  65  66  67  68  ->  => 
15-09-14 08:57  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:19)

 
15-09-14 09:13  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Hmmm... czuje sie zawstydzony... wiec pora na druga kawe, w koncu kazdy powod jest dobry ;)

--
pozdrawiam Kuba

 
16-09-14 08:07  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 221

PROM NA STATEN ISLAND

Jest to historia jednego króciutkiego rejsu – a raczej kursu - nowojorskiego promu „Andrew J. Barberi”. Dzień w dzień pięć takich długich na 94 metrów promów krąży pomiędzy Staten Island a Manhattanem, wykonując łącznie 104 podróże i przewożąc około 65.000 pasażerów. Trasa liczy sobie raptem 5,2 mili. Przejażdżka promem jest żelaznym punktem większości odwiedzających Nowy Jork turystów, ponieważ po drodze zbliża się on specjalnie do wyspy Liberty, gdzie stoi słynny pomnik.

Prom jakich wiele na linii wyspa Staten (Staten Island) – Manhattan oraz mapka z trasą
,

15 października 2003 roku „Andrew J. Barberi” robił kolejne, rutynowe przejście z Manhattanu na Staten Island. Mogący pomieścić nawet 6000 pasażerów, tym razem miał ich na burcie zaledwie 1500. Wiał silny, dochodzący do 64 km/godzinę wiatr. Stan wody można było śmiało określić jako „wzburzona”. Statek prowadził kapitan Michael J. Gansas w asyście pilota Richarda Smitha.

Miejsce na terminalu, w które wchodził tępy dziób – lub rufa – promu, zbliżało się coraz bardziej. Pasażerowie zaczęli się już szykować do wyjścia. Zamiast jednakże łagodnego wejścia w swoje „koryto”, idący wciąż sporą szybkością prom odbił w lewo, nadziewając się lewą burtą na betonową ostrogę kei postojowo-remontowej. Była dokładnie 15:21.

Mapka sytuacyjna
,

Solidny beton rozerwał burtę promu który nie wyhamował przecież od razu, co błyskawicznie powiększyło zakres uszkodzeń, a także przyniosło pasażerom śmierć i obrażenia.

Tak powinien „zadokować” prom, a tak to wyglądało
,

Ponieważ brakowało miejsca na bardziej skomplikowane manewry, kapitan z pilotem przeszli do przeciwległej sterówki, wracając pospiesznie na Manhattan. Natychmiast skierowano tam liczne karetki oraz strażaków.

Na miejscu śmierć poniosło 10 osób, w tym 44-letni John P. Healy, który 11 września 2001 roku znajdował się w World Trade Center i przeżył! Po dwóch miesiącach śpiączki zmarła jedenasta ofiara tragicznego popołudnia. Rany – w tym na przykład wymagające amputacji nóg – odniosło 71 osób.

Będąc w stanie szoku pilot jeszcze na statku podjął samobójczą próbę, podcinając żyły lewego nadgarstka. Uratowany i przewieziony do domu strzelił tam sobie dwukrotnie w pierś ze śrutówki, ale i tym razem nie udało mu się zrealizować zamiaru. Ustalono później, że jeszcze przed zderzeniem Smith stracił na chwilę przytomność. Powodem mogły być przyjmowane przez niego regularnie leki przeciwbólowe Tramadol i Tylenol PM.

Nowojorskie przepisy wymagały obecności dwóch pilotów na burcie, ale względy oszczędnościowe powodowały, że nader często przepis taki lekceważono. Także i w tym przypadku Smith był jedynym pilotem na promie.

W rezultacie sądowej rozprawy, skazano trzy osoby:

- Richard Smith, pilot asystent, winny śmierci 11 osób, 8 miesięcy więzienia
- Michael J. Gansa, kapitan, 200 godzin prac społecznych
- Patrick Ryan, Dyrektor Operacyjny Promów, zaniedbania prowadzące do śmierci, 1 rok i 1 dzień więzienia

O odszkodowania wystąpili poszkodowani lub ich rodziny. Przez pierwsze siedem lat miasto Nowy Jork wypłaciło łącznie 54,3 miliona dolarów, ale nie wszystkie sprawy były jeszcze wtedy zamknięte.

8 maja 2010 ten sam prom znowu miał kłopoty przy terminalu na Staten Island. W końcowej fazie podejścia nie zadziałała przepustnica, w wyniku czego prom z dużym impetem uderzył o swoją keję. Tym razem nikt nie poniósł śmierci, ale do szpitala odwieziono 37 rannych, w tym jedną osobę w bardzo ciężkim stanie.

, , , ,

--

Post zmieniony (09-04-20 12:54)

 
16-09-14 08:16  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Kawa jeszcze nie wypita, bo sie ekspres w pracy zepsul. Ale to nic w porownaniu z tragedia tylu osob i to w tak wydawaloby sie spokojnym i bezpiecznym rejsie.

--
pozdrawiam Kuba

 
16-09-14 08:31  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Widziałem kiedyś w angielskiej gazecie fajny rysunek: duży pokój z mnóstwem biurek, przy każdym siedzi urzędnik z głową położoną na blacie i śpi. W drzwiach stoi dwóch facetów i jeden mówi do drugiego: "Zepsuł się ekspres do kawy" :-)

 
16-09-14 08:33  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
yak   

A ja robię kawę "plujkę". Tylko taka mi smakuje.
Będę dziś w Empiku to sobie Okręty kupię. Wracając do opowieści 221, to co do spisania na straty bardziej zastanawia mnie poziom kompetencji "duńskich ekspertów". To dopiero fachowcy.

Post zmieniony (16-09-14 08:35)

 
16-09-14 08:42  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:20)

 
16-09-14 08:48  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Cos w tym jest, ale z drugiej strony wtedy nie traci sie czasu na przerwe kawowa ;)
A co do plujki to tez dobra, byle nie rozpuszczalna...
Natomiast co do kawy po turecku to okreslenie takie kojazy mi sie tylko z kawa zalewana zimna woda i nastepnie gotowana koniecznie w metalowym naczyniu. Tak ja zawsze moj dziadek nazywal i taka dokladnie robi moj kolega, ktory pochodzi z Turcji.

--
pozdrawiam Kuba

Post zmieniony (16-09-14 08:52)

 
16-09-14 09:12  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:20)

 
17-09-14 06:49  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 222

SIŁA MIN

Zwodowany w roku 1899 pancernik „Hatsuse” był jednym z największych i najnowszych japońskich okrętów. Miał aż 15.090 GRT, długość 133,5 metra, rozwijał prędkość 19 węzłów a uzbrojony został w 2 podwójne działa 305 mm, 14 podwójnych 152 mm plus garść luf pomniejszego kalibru oraz, co w ówczesnych pancernikach nikogo nie dziwiło, 4 wyrzutnie torpedowe.

„Hatsuse”


W chwili rozpoczęcia wojny rosyjsko-japońskiej w lutym 1904 roku, pancernik został flagowym okrętem kontradmirała Tokioki Nashiby, dowodzącego Drugą Podeskadrą Pierwszej Eskadry. Ciekawa nazwa.

W owym czasie 6 japońskim pancernikom Rosjanie mogli przeciwstawić aż 14 okrętów tej klasy. Siedem z nich bazowało w Port Artur ale druga siódemka ciut dalej, bo na Bałtyku...

W nocy z 12 na 13 kwietnia Japończycy postawili miny w kanale prowadzącym do Port Artur i było to znakomite pociągnięcie. Po kilku zaledwie godzinach na minę wpadł i zatonął flagowy okręt wiceadmirała Stiepana Makarowa, pancernik „Pietropawłowsk”! Razem z okrętem poszedł na dno także sam admirał. Utrata tak wybitnego i do tego doświadczonego dowódcy była ciężkim ciosem dla rosyjskiej marynarki. W tej sytuacji poważne uszkodzenie na kolejnej minie pancernika „Pobieda” wydawało się dużo mniejszą stratą. Ale teraz zamiast siedmioma, Rosjanie dysponowali jedynie pięcioma sprawnymi pancernikami...

„Pietropawłowsk” jako groźny okręt i w chwili destrukcji
,

W bazie w Port Artur stacjonował w tym okresie stawiacz min „Amur”, dowodzony przez kapitana Iwanowa. Był on szalenie zdolnym oficerem, do tego z dużym talentem do przeprowadzania chłodnych analiz. Co najważniejsze, potrafił z owych analiz wyciągać sensowne wnioski. Śledząc rozmaite doniesienia na temat ruchu japońskich okrętów ustalił, że na pewnych odcinkach poruszają się one ściśle wyznaczonymi trasami. Korzystając z mglistej pogody, 14 kwietnia „Amur” wyszedł dyskretnie w morze i postawił miny na wyliczonych przez Iwanowa pozycjach.

„Amur”


Dzień później o 10 rano, pancerniki „Hatsuse”, „Yashima” i „Shikishima” wraz z lżejszymi jednostkami osłony, dowodzone przez Nashibę ukazały się w lornetach garnizonu w Port Artur. Po kilku minutach Rosjanie usłyszeli odległą eksplozję. To na postawioną przez „Amur” minę wpadł „Hatsuse”. Wybuch uszkodził poważnie ster, przez co okręt stał się niesterowalny. Wzięty na hol bezwładny okręt nie oszukał jednak swego przeznaczenia i po kilkunastu minutach pancernik wszedł na kolejną minę! W serii potężnych eksplozji okręt wyleciał w powietrze tak samo, jak „Pietropawłowsk” dwa dni wcześniej.

„Hatsuse” wpada na miny
,

Wkrótce potem Rosjanie ujrzeli jakieś dziwne manewry Japończyków, ale odległość wykluczała ustalenie jakichkolwiek faktów. Co zatem się działo w japońskiej formacji?

Na minę lub dwie, co do tego zdania są podzielone, nadział się kolejny japoński pancernik, „Yashima”. Blachy poszycia kadłuba zostały fatalnie porozbijane, ale grodzie były póki co na tyle szczelne, że zaciągnięto okręt na pobliską mielizną, gdzie zamierzano prowizorycznie załatać kadłub, a potem odholować pancernik do bazy. Pomimo bliskości Port Artur Japończykom udało sie po pewnym czasie rozpocząć holowanie, ale w drodze „Yashima” zaczął nabierać coraz więcej wody, aż wreszcie poszedł na dno. Cała załoga została uratowana poza tymi, którzy zginęli w momencie wybuchu min.

„Yashima”


A co z załogą „Hatsuse”? Po olbrzymiej, ostatecznej eksplozji resztki okrętu zniknęły pod wodą w przeciągu półtora minuty, zabierając ze sobą dwie trzecie spośród 741-osobowej załogi. Kontradmirał Nashiba wraz z dwustu ludźmi został podjęty z wody przez okręty osłony. Nashiba przeniósł teraz swoją flagę na kanonierkę „Tatsuta”, chcąc dopłynąć na niej do reszty floty, gdzie przeniósłby się na „Shikishimę”. Nic nie poszło tak, jak trzeba.

Z pancerników ocalała tylko „Shikishima”


We mgle kanonierka weszła na mieliznę wyspy Elliot. Japończycy podnieśli ją i odholowali do siebie w dwa miesiące później. Wszyscy obecni na „Tatsuta” zostali ewakuowani bez strat. Z kolei podczas marszu wzdłuż wybrzeża, lekki krążownik „Yoshino” został staranowany przez opancerzony krążownik „Kasuga”. Z 338-osobowej załogi uratowano tylko 19 marynarzy.

„Yoshino” i sprawca jego zatopienia, „Kasugi”
,

I tak to właśnie zaledwie kilka min oraz spowodowane nimi zamieszanie zatopiło trzy pancerniki i jeden krążownik. Kolejny pancernik został poważnie uszkodzony. W świetle tych strat nie warto nawet wspominać o konieczności skierowania na dok kanonierki i opancerzonego krążownika.

--

Post zmieniony (09-04-20 12:54)

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 66 z 121Strony:  <=  <-  64  65  66  67  68  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024