KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 65 z 121Strony:  <=  <-  63  64  65  66  67  ->  => 
12-09-14 11:02  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:18)

 
12-09-14 12:40  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:18)

 
12-09-14 13:08  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Kolniak 

 - 3

Ja to zrozumiałem tak, że jakiś element z masztu wystawał, ale do końca nie wiemy, jaki. I dlatego "czubek" mi nie przeszkadza.

--
Dworujesz z forum? Fora ze dwora!

 
12-09-14 13:33  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:18)

 
12-09-14 15:42  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
puchacz 

W Rupieciarni:
Do poprawienia - 2


 - 12

No panowie! Jutro rano wypływam w nieznane na pokładzie pięknego jachtu ,,Dar Świecia", nie będzie mnie tydzień, ale specjalnie wziąłem sobie wolne 22 żeby nadrobić zaległości w czytaniu opowieści. Mam nadzieję że trochę ich będzie. Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!!!

 
12-09-14 15:48  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:18)

 
12-09-14 21:34  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:18)

 
12-09-14 21:45  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 219

DZIELNA DWÓJKA

Zwodowany w 1902 roku brytyjski „Antinoe” był parowcem jakich wiele. I jak wszystkie inne statki, także i jego podróże były nudne i przewidywalne aż do bólu. Załadować, przewieźć, wyładować. Załadować, przewieźć… I tak przez dwadzieścia cztery lata.

Wydarzenia 1926 roku dalekie jednak były od rutyny. 14 stycznia statek wyszedł z Nowego Jorku, mając w ładowniach 5127 ton pszenicy do Queenstown w Nowej Zelandii. 25-osobową załogę z kapitanem Harry Tosem na mostku czekał kolejny bardzo długi i nudny rejs. Taki los marynarza.

„Antinoe”


Przez pierwsze dni pogoda dopisywała, ale w nocy z 22 na 23 zaczęło mocno wiać, a fale wyrastały coraz wyżej i wyżej. O 6:20 z mostka zauważono naciągającą wyjątkowo olbrzymią falę – wręcz giganta! Mający służbę drugi oficer Price natychmiast rozkazał wychylić ster maksymalnie w prawo. Zanim jednakże statek zaczął wykręcać runęła na niego przerażająca masa wody, zrywając z mocowań tratwę oraz rozbijając osłonę mostka oraz tekowe relingi na jego skrzydłach. Blachy osłony przerwały połączenie koła ze sterem i uszkodziły telegraf maszynowy. Od tej chwili komendy na maszynę wydawano za pośrednictwem gońców. Po spłynięciu fali, „Antinoe” pozostała w sześciostopniowym przechyle na prawą burtę.

Kolejne fale rozbijały się o statek, ale szczęśliwie żadna z nich nie miała już tak nienormalnej wysokości jak ta z 6:20. Potęga żywiołu robiła jednak swoje i statek coraz bardziej wymykał się spod kontroli. Mijały godziny wypełnione ciężką walką o przeżycie, aż nastała kolejna noc.

O 3 w nocy 24 stycznia fale rozbiły i zmyły do morza pokrywy ładowni numer 3! Teraz każda wielka fala mogła wpompować do tej ładowni dziesiątki i setki ton wody, topiąc w końcu statek. Wymęczona sztormem załoga stanęła jednakże na wysokości zadania, taszcząc w ciemnościach poprzez tańczący na wszystkie strony pokład belki, deski i brezenty – i w końcu ładownię przykryto. I wtedy woda rozbiła luk prowadzący do prawoburtowego magazynu zawierającego węgiel do maszyny…

Kapitan Tose uznał że nie ma już szans na szczęśliwie zakończenie i polecił nadać SOS. Sygnał odebrała stacja lądowa na Nowej Funlandii, a także amerykański statek pasażerski „President Roosevelt”, mający na burcie 200 pasażerów.

„President Roosevelt”
,

Już o 12:30 z „Presidenta Roosevelta” dostrzeżono mocno już teraz przechyloną na burtę „Antinoe”. Pomimo silnego falowania, Amerykanie przygotowali jedna z szalup do wodowania. Za burtę poszły ogromne ilości oleju, aby wygładzić morze. Łódź osiadła na wodzie, ale gdy ruszyła, została rozbita przez fale o burtę statku. Dwóch marynarzy z jej obsady utonęło.

O 21:00 wśród śnieżnych szkwałów oba statki straciły kontakt wzrokowy. Stan taki trwał aż do 15:30 25 stycznia, kiedy to „President Roosevelt” ponownie odnalazł „Antinoe”.

W tym czasie sytuacja na frachtowcu stała się już bardziej niż poważna. Na skutek wielogodzinnych szarpań, złamał się ciężki bom przedniego masztu. Upadając na pokład spowodował kolejne zniszczenia, jakby nie wystarczało tych poprzednich. Roztrzaskane zostały także wszystkie szalupy. Maszyna stanęła, zalane zostały generatory. Tose nie miał innego wyjścia, jak wydać rozkaz „Abandon ship!” Tylko jak?

Szczęśliwie kapitan „Roosevelta” był doskonałym marynarzem. Wobec wielkiej fali najpierw ustawił się na linii wiatr – „Antinoe”, po czym opuścił nieobsadzone, ale przywiązane do liny szalupy w nadziei, że zdryfują one pod burtę tonącego statku. Nic z tego. Zaczęto z kolei wystrzeliwać na „Antinoe” liny, ale wszystkie wpadały w wodę jeszcze przed frachtowcem. W końcu jedna z lin połączyła oba statki ale tylko na chwilę, bo zaraz uległa zerwaniu. Dowodzący amerykańskim statkiem Goerge Fried nie zamierzał jednak zostawić brytyjskich kolegów na pewną śmierć.

„Antinoe” sfotografowana z pokładu „Roosevelta”
, ,

27 stycznia pogoda poprawiła się nieco i wtedy Fried wezwał ochotników do obsadzenia kolejnej szalupy. Pomimo że wciąż nie otrząśnięto się po tragicznej śmierci dwóch marynarzy z „Roosevelta”, ochotników było aż nadto! Kapitan miał prawo być dumny ze swojej załogi. Łódź powróciła pod „Antinoe”, zabierając pozostałych marynarzy. Zgodnie z najlepszymi tradycjami, jako ostatni statek opuścił kapitan Tose. Na oceanie pozostał samotnie coraz mocniej przechylający się na prawą burtę, bezwładny frachtowiec. Fried poprosił kapitana „Presidenta” o trzy długie gwizdki dla uhonorowania tonącej „Antinoe”. Po tej krótkiej i pełnej smutku uroczystości, w eter poszła informacja o szczęśliwym – poza śmiercią dwóch dzielnych amerykańskich marynarzy – zakończeniu akcji ratunkowej.

Załoga „Antinoe” została wysadzona na ląd dopiero po dojściu „Presidenta Roosevelta” do Bremerhaven, będącego jego portem docelowym. To tej chwili Brytyjczycy traktowani byli jak pasażerowie, a kapitan Tose zasiadał przy stole kapitańskim Frieda.

Brawurowa i wytrwała akcja „Presidenta Roosevelta” została należycie doceniona. Kapitan statku i jego załoga otrzymali oficjalne podziękowania od brytyjskiego rządu i Admiralicji, a król Jerzy V wysłał osobisty list z gratulacjami i podziękowaniami do… nie, nie do Frieda, ale do prezydenta Coolidge’a. Dobre i to. Z kolei armator „Antinoe” w uznaniu dzielnej postawy swoich ludzi, ufundował nagrody pieniężne dla kapitana Tose i jego załogi.

--

Post zmieniony (09-04-20 12:53)

 
15-09-14 08:05  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 220

A SPISANO GO NA STRATY...

Tym razem „Blenheim” nie miał latać, ale pływać pod tą właśnie nazwą. Pasażerski statek o takiej właśnie nazwie zwodowano w roku 1970 w Clyde na zlecenie Fred Olsen Cruise Lines, zarejestrowanego w Wielkiej Brytanii norweskiego armatora. Załoga także była brytyjska. Statek miał 10.736 GRT i długość prawie 150 metrów. Przez pierwsze 11 lat „Blenheim” pomiędzy wrześniem a majem chodził jako wycieczkowiec na trasie Londyn – Funchal – Santa Cruz de Tenerife – Las Palmas – Londyn, a w pozostałych miesiącach jako prom z Kristiansand do zamiennie Amsterdamu lub Harwich.

„Blenheim”


W roku 1981 „Blenheim” sprzedano do Scandinavian World Cruises z Nassau na Bahamach (firma kontrolowana przez potężnego armatora DFDS) i przemianowano na „Scandinavian Sea”. Po dokonanej w Hamburgu przebudowie statek skierowano do obsługiwania krótkich rejsów z Port Canaveral oraz Jacksonville do Freeport na Bahamach.

Oficjalna widokówka „Scandinavian Sea”


Rodzaj zatrudnienia nowego nabytku było skrajnie różny od poprzedniego. Statek wychodził dzień w dzień o 11:00 z Port Canaveral wypływając w morze zaledwie na 20 mil, oferując znakomite jedzenie i – co było w całym interesie najważniejsze – legalne kasyno! Przy kei „Scandinavian Sea” meldował się ponownie o 22:00. Armator z przyjemnością podliczał wciąż rosnące zyski.

9 marca 1984 roku o 17:30, kiedy statek znajdował się o 7 mil od portu, cała ta rutyna została nagle zniszczona. Pożar rozpoczął się w kabinie zajmowanej przez dwóch marynarzy, a znajdujące się tam meble, dywan i rozmaite drobiazgi stanowiły znakomitą pożywkę dla płomieni. Nigdy nie udało się ustalić, czy pożar powstał przypadkowo czy też nie.

Decyzja kapitana mogła być tylko jedyna: całą naprzód do portu! Dzięki tej szybkiej i jedynie słusznej decyzji, nikt ze znajdujących sie na pokładzie nie ucierpiał poza paru osobami, które łyknęły trochę dymu – ale nie były to przypadki poważne.

Jednocześnie przystąpiono do walki z pożarem. Walka jest zresztą w tym przypadku zdecydowanie zbyt mocnym określeniem, jako że wyszkolenie załogi w tej mierze było wręcz beznadziejne. Przykładem takiej nieefektywnej akcji było na przykład atakowanie płomieni zwykłymi gaśnicami, mimo że tuż obok znajdował się zawór hydrantu z podłączonym do niego wężem z prądownicą! Na szczęście bardzo szybko statek rzucił cumy przy swojej zwykłej kei. Gdy po jednym trapie schodziło 744 pasażerów i część z 202-osobowej załogi, drugim wbiegali na pokład strażacy.

Szybko okazało się, że strażacy nie są obeznani z nowoczesnymi statkowymi systemami przeciwpożarowymi i dlatego na rozkaz kapitana szybko objęli nad nimi komendę oficerowie „Scandinavian Sea”. Okazało się zresztą później, że strażacy z portowego miasta nie mieli żadnych szkoleń dotyczących gaszenia pożarów na statkach! W rezultacie dzięki głównie ciężkiej pracy oficerów statku, ogień ugaszono wreszcie 11 marca po południu. W chwili tej zniszczeniu uległo aż 30% statkowych pomieszczeń. Zniszczenia owe dotknęły pięciu z ośmiu pokładów znajdujących się za mostkiem. Od masy wpompowanej przez strażaków wody, statek stał teraz z wyraźnym przechyłem na lewą burtę.

Ubezpieczony na 12 milionów dolarów statek uznany został przez duńskich ekspertów jako „total loss” czyli całkowicie utracony. Wypalony statek przy pierwszej nadarzającej się okazji dysponujący nim teraz ubezpieczyciel sprzedał Grekom za 600 tysięcy dolarów. Nowi nabywcy chcieli przywrócić statek życiu, ale udało im się zrobić znakomity interes znacznie szybciej: sprzedano „Scandinavian Sea” Amerykanom za 2,3 miliona dolarów. Milion siedemset tysięcy dolarów za nic! Jak widać, firma ubezpieczeniowa niepotrzebnie zaakceptowałą pierwszą lepszą ofertę.

Statek przemianowano na „Venus Venturer”, zarejestrowano w Panamie po czym zaholowano w lutym 1985 roku na remont do Walencji. Na początku lipca statek przeholowano z kolei do Barcelony, gdzie na suchym doku wykonano prace nie mogące być przeprowadzone na poprzedniej stoczni. Potem znowu z powrotem do Walencji, gdzie wreszcie statek powrócił do dawnej formy.

„Venus Venturer” mógł wreszcie wejść do służby, ale na przeszkodzie stanęły jakieś sprawy natury prawnej. W rezultacie owych zawirowań statek znowu został sprzedany, tym razem do armatora Discovery Cruises. Z nową nazwą „Discovery I” wypłynął 7 października 1986 roku do Fortu Lauderdale na Florydzie, skąd też do tej pory wychodzi na krótkie wycieczkowe rejsy.

„Discovery I”
,

--

Post zmieniony (09-04-20 12:53)

 
15-09-14 08:17  Odp: Opowieści bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Melduje sie po trzech dniach nieobecnosci i to od razu z korekta, jest: "W rezultacie głównie ciężkiej pracy oficerów statku", brakuje slowa: "dzięki".

--
pozdrawiam Kuba

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 65 z 121Strony:  <=  <-  63  64  65  66  67  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024