Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 212
DWIE EKSPLOZJE, DWA WRAKI
Nie przez przypadek sporo jest w moim cyklu Opowieści o pechowych zbiornikowcach. Ich ładunek jest tak podatny na rozmaite czynniki że dziwne byłoby, gdyby katastrofy związane z tym typem statków stanowiły jedynie margines morskich tragedii. Dodatkowo wielkie na ogół ilości ropy czy paliw znajdujących się w zbiornikach siłą rzeczy powodują ogromną skalę zniszczeń, w tym także – co najgroźniejsze – w morskim środowisku. Tym razem jednak cała historia rozgrywała się w porcie.
Panamski – aczkolwiek wyczarterowany przez Japończyków - „Petragen One” nie należał do olbrzymów, mając zaledwie 19.070 DWT. 26 maja 1985 roku statek stał przycumowany do pływającej kei w zatoce Algeciras, niedaleko wschodnich granic Gibraltaru. Od hiszpańskiej rafinerii San Roque dzieło go jedynie 250 metrów. W swych zbiornikach „Petragen One” miał przywiezioną z libijskiego Ras Lanuf naftę.
Coś musiało pójść nie tak, bo nagle, podczas rozładunku, o 11:10 statkiem szarpnęła potężna eksplozja. Jej siła była tak niewyobrażalnie wielka, że rozerwała zbiornikowiec na pół. Wrak osiadł na dnie. Ogień przeniósł się natychmiast na stojący w pobliżu niewielki hiszpański zbiornikowiec „Camponavia” (4222 DWT), akurat ładujący paliwo lotnicze przeznaczone do wojskowej bazy w andaluzyjskim mieście portowym Rota. Trudno byłoby wyobrazić sobie cokolwiek bardziej podatnego na ogień... Jak opowiadał marynarz z hiszpańskiego statku „Jedliśmy i nagle usłyszeliśmy strasznie głośny wybuch. Sufit zaczął się walić. Wybiegliśmy na zewnątrz i wskoczyliśmy do wody. Innym się to nie udało.”
W mgnieniu oka także „Camponavia” została rozerwana na dwie części, które również spoczęły na dnie. Podmuch eksplozji wyrzucił w powietrze i do morza znajdujących się na pokładzie ludzi. Ognista kula wzniosła się na 500 metrów. Jeepa z pięcioma pracownikami rafinerii zdmuchnęło do wody. Wszyscy zginęli. Ciała kolejnych trzech ludzi z lądu znaleziono później przy wieży kontrolnej, która także stanęła w płomieniach.
Podmuch targnął całą okolicą. Jak mówił jeden z restauratorów z Algeciras, „Wyglądało to jak trzęsienie ziemi, domy zaczęły drżeć. To było okropne, straszne. Ludzie biegali na wszystkie strony”. Wielkie kłęby czarnego dymu wisiały nad zatoką. Znaczna część z mieszkających w okolicy 200.000 ludzi w panice opuściło swoje domy.
W chwili eksplozji większość z 29 marynarzy „Petragena One” i z 31 z „Camponavii” znajdowała się na burcie, co oczywiście oznaczało potężne straty w ludziach. Łącznie zginęło aż 35 osób – marynarzy i pracowników lądowych. 39 mężczyzn trafiło z obrażeniami i poparzeniami do szpitali, także w Gibraltarze. Wprawdzie jeszcze od czasów Franco granica była przez Hiszpanów zamknięta, ale w tak wyjątkowej sytuacji i Hiszpanie i Brytyjczycy błyskawicznie zdecydowali się otworzyć ją dla karetek i straży pożarnej.
Nafta paliła się jeszcze po ośmiu godzinach od pierwszej eksplozji, pomimo że do chwili wybuchu pozostało jej w zbiornikach jedynie 15 %. Z rozprutych tanków do morza wylało się około 100 ton paliwa „Petragena One”, dryfując teraz przez pobliski akwen.
Łączny koszt katastrofy obliczono na 42 miliony dolarów – w tym wartość zniszczonych statków, koszt oczyszczenia morza i plaż, odszkodowania dla rodzin ofiar, koszt usunięcia wraków oraz budowa nowej pływającej kei w miejsce zniszczonej. Ta ostatnia mogła znowu przyjmować statki dopiero po ośmiu miesiącach.
Wraki zostały usunięte przez niemiecką firmę Neptun Transport and Marine Services dopiero w lutym następnego roku. Ponad 11.000 ton stali przetransportowano do pobliskiej stoczni złomowej w La Linea.
Potężny słup dymu widać było z daleka
Po kilku godzinach „Petragen One” wciąż płonął
Wypalony wrak „Petragena One”
,
„Camponavia”
--
Post zmieniony (11-04-20 12:04)
|