KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 57 z 121Strony:  <=  <-  55  56  57  58  59  ->  => 
29-08-14 13:21  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 205 a

DOWÓDCA „ALABAMY” – DALSZE LOSY DZIELNEGO KAPITANA

Po zatonięciu “Alabamy” Raphael Semmes trafił do Anglii, skąd via Kuba wrócił do Teksasu, skąd pojechał do Richmond, będącego stolica konfederatów. W lutym 1865 roku została awansowany do stopnia kontradmirała i objął dowództwo nad James River Squadron (Eskadra Rzeki James – rzeki prowadzącej do Richmond). Jego flagowym okrętem była ciężko opancerzona „Virginia II”.

W kwietniu 1865 roku, wraz z upadkiem Richmond, Semmes nadzorował samozniszczenie wszystkich konfederackich okrętów – najwyraźniej nie było już możliwości na ich bezpieczne wyprowadzenie poza zasięg Jankesów. Zszedłszy na ląd, otrzymał rangę brigadier-general. Przekładając to na nasze warunki, jest to stopień pośredni między pułkownikiem a generałem brygady (generał brygady w Stanach to major general). Utworzył jednostkę piechoty opartą na swych marynarzach, stad też nosili oni przydomek „Naval Brigade” (Morska Brygada). Zamiarem świeżo upieczonego generała było dołączenie do oddziałów generała Lee. Ponieważ jednak armia Lee została odcięta od Richmond, Semmes „zorganizował” pociąg, którym pojechał do Północnej Karoliny, gdzie dołączył do armii generała Josepha E. Johnstona.

Wobec beznadziejnej sytuacji militarnej, 17 kwietnia 1865 roku na prośbę Johnstona, spotkał się on w miejscowości Durham Station, aby uzgodnić warunki kapitulacji. Ponieważ Johnston w końcu poddał się, także Semmes wraz ze swoją Morską Brygadą złożył broń. Semmes wynegocjował dla siebie specjalny rodzaj zwolnienia, uwalniający go od możliwych oskarżeń za wcześniejsze czyny na morzu, uważane przez Jankesów za piractwo.

Po zakończeniu wojny Raphael Semmes znalazł się na krótko za kratkami, ale ostatecznie został zwolniony na słowo honoru, że nie będzie szkodził zwycięzcom. Pomimo glejtu od Shermana, 15 grudnia 1865 roku aresztowano go ponownie pod zarzutem zdrady. Wobec błyskotliwej obrony zarzuty jednak upadały jeden po drugim i wreszcie 7 kwietnia 1866 roku Semmes wyszedł na wolność.

Jego dalsza działalność byłą szalenie odległa od poprzednich zajęć. Starannie za młodu wykształcony, Semmes został profesorem filozofii i literatury w Louisiana State Seminary (obecnie uniwersytet). Zajmował się także sądzeniem a nawet wydawał gazetę. Człowiek renesansu, chciałoby się powiedzieć. Ostatecznie wrócił do rodzinnego Mobile, gdzie został prawnikiem.

Dumni z takiego obywatela mieszkańcy Mobile kupili mu w roku 1871 piękny dom, gdzie mieszkał do śmierci w roku 1877. Przyczyna zgonu była dość niezwykła. Któregoś dnia Semmes najadł się krewetek, które – jak potem się okazało – miały w sobie jakieś nienaturalne zanieczyszczenia. Po zatruciu wplątały się komplikacje, co ostatecznie zaprowadziło go do grobu.

Po śmierci Raphael Semmes został uroczyście wpisany do Alabama Hall of Fame (Galeria Sław Alabamy).


Raphael Semmes


Dokument upoważniający Semmesa do objęcia dowództwa „Alabamy”


Walka z „Kearsage”, na dole podobizny dowódców obu okrętów


Pomnik Semmesa i poświęcony mu znaczek. Na trzecim zdjęciu dom-prezent od mieszkańców Mobile
, ,

--

Post zmieniony (11-04-20 11:55)

 
29-08-14 13:58  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:05)

 
29-08-14 14:28  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Max 



Na Forum:
Relacje w toku - 1
Relacje z galerią - 1
Galerie - 1
 

Wielkie dzięki Akra za opowieść 206A. Krótko mówiąc zrehabilitował się za wcześniejsze dokonania stając się prawym i szanowanym człowiekiem.

--
Pozdrawiam-Max - Marek

W budowie - Fuchu Maru skala 1/200
Gotowe -USS Michael Monsoor , JMSDF Hyuga

 
29-08-14 14:37  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:06)

 
29-08-14 23:41  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 206

TRZY RAZY „ENERGY”

„Energy” po raz pierwszy

Liberyjski zbiornikowiec „Energy Determination” przeszedł do historii żeglugi jako największy statek utracony w roku 1979. Faktycznie, była to wielka łajba o długości 351 metrów i 321.186 DWT, zbudowana w Bremen zaledwie trzy lata wcześniej. Statek został także największą jednostką swoich czasów utraconą w wyniku „normalnych” przyczyn, sześć bowiem większych od niego zbiornikowców zostało zniszczonych w Zatoce Perskiej podczas wieloletniej wojny Iraku z Iranem.

„Energy Determination” wyszedł 5 listopada 1979 roku w balaście z Bonaire, Antyle Holenderskie, obierając kurs na wyspę Das w Zatoce Perskiej (wyspa w połowie drogi między północną częścią Kataru, a Abu Dhabi). Tam statek miał przyjąć do swoich gigantycznych zbiorników kolejną porcje ropy.

W nocy z 12 na 13 grudnia zbiornikowiec znajdował się już w cieśninie Ormuz, a terminal na wyspie zdawał się być w zasięgu ręki. Nigdy tam jednak statek nie dotarł. O pierwszej w nocy w pobliżu prawoburtowego zbiornika numer 9 – w którym znajdowały się aż 354 tony pozostałości poprzedniego ładunku (!) - rozległa się niezwykle potężna eksplozja. Jak zeznał później 3 oficer Chih Yuan, czyszczenie wszystkich zbiorników zostało ukończone 20 dni wcześniej... Wybuch w tylnej części statku zastał go w kabinie, gdzie przygotowywał się powoli do objęcia wachty. Ciemność za jego oknem rozbłysnęła nagle jaskrawym światłem pożaru. „Wraz z pierwszym oficerem chwyciliśmy gaśnice, ale płomienie były wysokie na 10 metrów. Obawialiśmy się, że statek wyleci w powietrze.”

Płomienie i gęsty czarny dym błyskawicznie dotarły do maszynowni i pomieszczeń załogowych. Nie widząc żadnych szans na ocalenie olbrzymiego statku, kapitan Cheng Kuan wydał rozkaz jego opuszczenia. Pospiesznie zwodowano szalupy, na których znalazło schronienie 37 z 38 członków załogi. Wkrótce przejął ich na swój pokład okręt marynarki wojennej Omanu, a następnie wysadził ich w Ras al Khamaiah, skąd z kolei przewieziono ich do Dubaju. Nigdy nie odnaleziono ciała jednej ofiary eksplozji, 63-letniego marynarza.

Płonący wściekle „Energy Determination” widziany był nawet z 20 kilometrów. Rozszarpany statek zaczął się powoli kłaść na rufę, podczas gdy z wielkiej dziury w burcie do wody wylewały się płonące resztki ropy. Na miejscu zjawiły się już holowniki ratownicze, z pokładów których ujrzano długą na kilkanaście metrów wyrwę w pokładzie i prawej burcie. Po kilku próbach udało się wreszcie zainstalować na dziobie zbiornikowca hol i podjęto próbę przeciągnięcia go na płytszą wodę. Od chwili pierwszej eksplozji mijały właśnie dwie doby.

Ogień wciąż szalał, czyniąc kolejne spustoszenia i doprowadzając w końcu do serii eksplozji po obu stronach statku. Wreszcie nastąpiła najbardziej widowiskowa – jeśli można tak powiedzieć – chwila, kiedy to nadbudówka zapadła się w głąb zdewastowanego pokładu. To przesądziło sprawę. 15 grudnia o 4:30 zbiornikowiec przełamał się na dwie części, po czym fragment rufowy poszedł na dno głębokiego w tym miejscu na 84 metrach morza. Ponieważ wciąż połączona z holownikami część dziobowa utrzymywała się na powierzchni, zaciągnięto ją w pobliże Dubaju i zakotwiczono około 7 mil od plaży. Stała tam przez kolejne dwa lata, aż wreszcie 1 marca 1982 poszła na holu do koreańskiej stoczni złomowej.

Za utratę statku Lloyd wypłacił rekordowe wtedy odszkodowanie w wysokości 26.850.000 funtów – sumę na owe czasy olbrzymią. Aż do roku 1988 była to rekordowa wypłata tego ubezpieczyciela. Szczęśliwie dla siebie Lloyd był jednakże reasekurowany w kilku zagranicznych towarzystwach ubezpieczeniowych, w wyniku czego z londyńskiej kasy wypłynęła jedynie jedna czwarta wymienionej kwoty. Też sporo.

„Energy Determination”




“Energy” po raz drugi

Historia zbiornikowca “Energy Concentration” jest ze wszech miar zaskakująca po względem rozwoju wydarzeń. Zanim jednak zaczniemy je opisywać, krótko przedstawmy naszego bohatera:
- bandera liberyjska (jakżeby inaczej...)
- 215.675 DWT
- 326,75 m długości
W lipcu 1980 roku zbiornikowiec zacumował w rotterdamskim Eurooporcie. Statek przybył z Ras Tanura – Zatoka Perska, oczywiście. Przed przyjściem do Holandii część ropy wypompowano w Le Havre, a po Rotterdamie na statek czekał jeszcze port w Immingham, gdzie miano rozładować największą porcję ropy.

Po północy 22 lipca w zbiornikach pozostawało jeszcze 115.000 ton. Statek rozładowywano w tak nieuporządkowany sposób, że nad ranem puste były tylko centralne zbiorniki, mnóstwo za to ropy wciąż znajdowało się w dziobowych i rufowych przedziałach. O 1:50 w nocy usłyszano jakby odgłos eksplozji, ale nie poszedł za nim ani ogień, ani dalsze wybuchy. Co się zatem stało? Fatalnie naprężony kadłub nie wytrzymał potężnego napięcia i po prostu przełamał się na śródokręciu!

Całą czterdziestotrzyosobowa załoga pospiesznie zbiegła na ląd. Ich statek wyglądał koszmarnie: dziób i rufa oparły się o dno, wypiętrzając tym samym przełamane śródokręcie. Natychmiast zamknięto port w obawie przed wybuchem na zbiornikowcu oraz zanieczyszczeniem wody. Nic takiego jednak szczęśliwie się nie stało.

Z zachowaniem wyjątkowej ostrożności zaczęto kontynuować wypompowywanie ropy, kończąc tę operację 9 sierpnia. Do pustych teraz zbiorników wpompowano neutralny gaz, zapobiegając możliwemu do ostatniej chwili wybuchowi. Wielkim wysiłkiem udało się przeholować przełamany statek na suchy dok, gdzie poddany został bardzo dokładnej inspekcji. Ostatecznie uznano, że warty 6,8 miliona funtów statek nadaje się juz tylko na złom. Przecięto kadłub do końca, po czym każda część z osobna poszła na holu do dwóch różnych stoczni złomowych: dziobowa do Splitu, a rufowa do Barcelony.

Zaraz po przełamani sie statku, do akcji wkroczyli holenderscy sędziowie. Kapitan Sai Kit Lam oraz pierwszy oficer Pao Wang zostali uznani winnymi zaniedbania swych obowiązków i skazani na 4 miesiące więzienia. Po złożeniu apelacji uwolniono ich jednak, uznając, że winy nie udowodniono w sposób nie podlegający dyskusji. O ile jednak kapitan opuścił jednakże Holandię bez żadnych konsekwencji, starszy oficer mógł zrobić to samo dopiero po wpłaceniu grzywny w wysokości 10.000 guldenów za „niestaranność”.


„Energy Concentration”


Statek przełamany
, ,

Wyprostowywanie statku przy pomocy potężnych siłowników
, ,

Statek w drodze na dok
, ,


„Energy” po raz trzeci

„Energy Mobility” także był zbiornikowcem, i również bardzo dużym. 223.911 DWT oraz 327 metrów długości mogło robić wrażenie. Bandera liberyjska, jak to wtedy na ogół bywało (aczkolwiek każdy z trzech opisanych tu statków należał do innego armatora).

7 czerwca 1986 roku statek szedł przez Zatokę Perską, kierując się na wyspę Sirri, gdzie miał zabukowany pełny ładunek irańskiej ropy. Kiedy „Energy Mobility” znajdował się około 40 mil na południe od wyspy Kharg, trafiony został rakietą Exocet, wystrzeloną przez iracki samolot. Chyba tylko ślepy by nie trafił w tak wielki cel...

Na szczęście dla załogi zbiornikowca rakieta, która trafiła w maszynownię nie eksplodowała, dzięki czemu nikt z mieszanej południowokoreańskiej i filipińskiej załogi nie odniósł obrażeń! Impet pocisku wywalił jednakże sporą dziurę w burcie, przez którą teraz zaczęła się wlewać woda, unieruchamiając maszynę. Kapitan poprosił o przybycie holowników. Następnego dnia, gdy statek wlókł się powoli na holu, kolejny bohaterski iracki pilot postanowił pokazać swoją odwagę w atakowaniu cywilnego statku, także wystrzeliwując Exoceta. Tym razem niewybuchu nie było, pojawiły się za to kłęby ognia. Pomimo tego holownik nadal kontynuował swoją pracę.

9 czerwca rano ku parze statków wystrzelono kolejnego Exocet, ale tym razem trafił on – pomyłkowo, jak należy sądzić – w dużo mniej atrakcyjny cel czyli w irański holownik „Karbala”, który też wnet poszedł na dno. Holowanie przejął kolejny irański holownik, dociągając w końcu „Energy Mobility” do wyspy Sirri. Po armatorskiej inspekcji statek uznano za „total loss”, po czym sprzedano do tajskiej stoczni złomowej. 4 czerwca 1987 na zbiornikowcu zahuczały pierwsze palniki.

„Energy Mobility”
,



--

Post zmieniony (11-04-20 11:56)

 
30-08-14 23:48  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:06)

 
01-09-14 08:07  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Opowieść 207

DZIELNY DMITRIJ

„Dmitrij Donskoj” był okrętem Floty Bałtyckiej, ale do historii przeszedł jako okręt Drugiej Eskadry Pacyfiku, która w maju 1905 dostała pokazowe wręcz baty od floty japońskiej. Opowieść nie mówi jednak o przebiegu całej bitwy, ale tylko o losach naszego bohatera.

Zwodowany w 1885 roku okręt należał do popularnej wtedy klasy krążowników pancernych. Wypierający 5893 ton „Dmitrij” uzbrojono w 6 dział 152 mm i 4 x 102 mm plus kilka dział znacznie mniejszych kalibrów. W jedenaście lat później okręt przezbrojono w 2 działa 203 mm i 14 x 152 mm. Największą wadą krążownika była nader mizerna szybkość, wynosząca zaledwie 16,5 węzła. Było to zawstydzająco mało nawet w roku 1885.

Krążownik wszedł w skład Eskadry admirała Rożestwienskiego składającej się z nowoczesnych okrętów i dlatego zupełnie nie pasował do swej kompanii. Zadanie Drugiej Eskadry Pacyfiku – do niedawna jeszcze Floty Bałtyckiej – był odblokowanie Port Artur i znajdujących się tam okrętów Eskadry Pacyfiku zbyt słabych, aby dać sobie rady z Japończykami.

„Dmitrioj Donskoj” został częścią dywizjonu krążowników, dowodzonych przez kontradmirała Enquista i w trakcie bitwy pod Cuszimą jego zadanie polegało na chronieniu rosyjskich transportowców, pełniących rolę jednostek pomocniczych Eskadry. Podczas starcia 27 maja okręt otrzymał jedno celne trafienie w górną część nadbudówki, ale poza tym pozostał nietknięty.

Krążownik zdążył szczęśliwie ujść przed nocnym atakiem torpedowym japońskich niszczycieli i torpedowców, które w brawurowym natarciu zatopiły pancernik „Nawarin” i tak uszkodziły pancernik „Sisoj Wielikij” oraz krążowniki „Admirał Nachimow” i „Władimir Monomach”, że rano zostały one zatopione przez własne załogi, aby tylko nie wpaść w ręce wroga.

Rankiem 28 maja „Dmitrij Donskoj” szedł swymi marnymi 16 węzłami w kierunku wyspy Matsushima. Zadaniem dowódcy było wymanewrowanie japońskich eskadr i bezpieczne dojście do Władywostoku.

Udawało się iść niezauważonym tylko do 17:20, kiedy to „Dmitrij” został spostrzeżony przez okręty 3 Dywizjonu lekkich krążowników admirała Dewy. Po pewnym czasie do krążowników „Niitaka” i „Otawa” dołączyły cztery dalsze okręty tej samej klasy z 4 Dywizjonu. Sześciu na jednego – i to w dodatku rozpaczliwie powolnego! A po kilku godzinach japoński zespół wzmocniony został jeszcze dodatkowo niszczycielami…

Na rosyjskim okręcie ogłoszono alarm bojowy. O 18:50 rozpoczął się nierówny bój, którego rezultat znany był jeszcze przed oddaniem pierwszej salwy. Jako pierwsze ogień otworzyły dwa japońskie krążowniki. Nie przynoszące Rosjanom specjalnych uszkodzeń starcie zakończyło się po zapadnięciu zmroku, ale wróg nie zamierzał rezygnować z łatwej zdobyczy. Tym razem do ataku torpedowego poszły trzy niszczyciele, które po wyrzuceniu swych „cygar”, wdały się w artyleryjski pojedynek. Do walki weszły także ponownie „Niitaka” i „Otawa” ostrzeliwując Rosjan z lewej burty, podczas gdy cztery krążowniki 4 Dywizjonu strzelały z przeciwnej strony.

Umiejętne manewrowanie okrętem i gęsty ogień uchroniły „Dmitrija” od zatopienia już w tej fazie starcia i okręt nadal szedł swym kursem, jakkolwiek teraz już z licznymi uszkodzeniami. Cała artyleria pozostawała wprawdzie nietknięta, ale jeden z kotłów przedziurawiony został celnym pociskiem – teraz o 16 węzłach można było tylko marzyć! - a niektóre fragmenty nadbudówki zmieniły się w powykręcane kłęby stali. Amunicja była prawie na wykończeniu, a straty w ludziach były ogromne: z 503 osób załogi zginęło lub odniosło rany kolo 200 osób. Ranny był także dowódca okrętu.

Nad ranem uznano że okręt nie nadaje się już do dalszej walki, bo i przede wszystkim nie bardzo już było czym strzelać. Jedyny ocalały kuter przewiózł partiami marynarzy na pobliską wyspę Matsushima. Ostatni z załogi przed wejściem na kuter otworzyli zawory denne, nie chcąc zostawiać okrętu wrogowi. Później marynarze zostali wzięci do japońskiej niewoli.

I taki był koniec krążownika, którego w ogóle w tym miejscu być nie powinno.


„Dmitrij Donskoj”
, ,

Krążownik “Niitaka”


--

Post zmieniony (11-04-20 11:58)

 
01-09-14 08:16  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

Melduje sie. Przeczytalem. Udalo mi sie nadrobic zaleglosci od piatku i przy okazji zdziwilem sie, ze Brazylia byla cesarstwem jeszcze w 1981 roku ;) (to oczywisice do opowiesci 206)

--
pozdrawiam Kuba

 
01-09-14 08:23  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2



Post zmieniony (05-04-20 13:07)

 
01-09-14 10:13  Odp: Teksty bardzo ciekawe, ciekawe i takie sobie :-)
pieczarek   

No... mysle, ze mialbys wiecej czasu na pisanie nastepnych opowiesci, a ja Cie tylko od tego planu odrywam ;)

--
pozdrawiam Kuba

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 57 z 121Strony:  <=  <-  55  56  57  58  59  ->  => 

 Ten wątek został zamknięty 


© konradus 2001-2024