Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 173
BITWA POD SANTIAGO
Krążownik pancerny noszący imię hiszpańskiej księżniczki był flagowym okrętem admirała Pascuala Cervery, dowodzącego Hiszpańską Eskadrą Atlantycką, która zebrała się w porcie St. Vincent na wyspach Zielonego Przylądka. Było to portugalskie terytorium, ale lokalny gubernator zezwolił na obecność hiszpańskiej floty.
21 kwietnia 1898 roku wybuchła wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi. Eskadra otrzymała rozkaz wyjścia w morze. 23 kwietnia okręty podniosły kotwice i popłynęły w kierunku Kuby. 19 maja zespół dotarł bezpiecznie do Santiago, nie niepokojony po drodze przez znacznie silniejszą US Navy. Eskadra składała się z
- czterech krążowników pancernych („Infanta Maria Teresa” – okręt flagowy, „Vizcaya”, „Almirante Oquendo” i „Cristobal Colon”
- dwóch niszczycieli „Furor” i „Pluton”
Przez następnych 6 tygodni hiszpański admirał ani nie pomyślał o wyjściu z bezpiecznego portu. Nie zrobił tego nawet wtedy, gdy w pobliżu przepływał amerykański statek pełen węgla, którego powoli zaczynało już brakować jego okrętom. Dopiero gdy toczone na wyspie walki z Kubańczykami i wspierającymi ich Amerykanami zaczęły toczyć się w niekorzystnym kierunku, Cervera zdecydował o wypadzie do Hawany. Po drodze miał nadzieję na danie nauczki amerykańskim okrętom blokującym Kubę. Nie brał pod uwagę ani fatalnego stanu okrętów od dawna proszących sie o remonty, ani o mało bojowe – delikatnie mówiąc – nastawienie załóg. Obawy dotyczyły zwłaszcza mocno już sfatygowanych maszyn, nie pozwalających na rozwijanie większych szybkości.
Załoga „Infanty Marii Teresy” składała sie z 556 ludzi dowodzonych przez kapitana Concasa. Także i tu maszyny błagały o remonty, a posiadana amunicja nie zawsze pasowała do kalibru dział (!). Wprawdzie i amerykańskie okręty nie znajdowały się w kwitnącym stanie, ale przewaga ich floty była bezsporna. A oto siły US Navy:
- krążownik pancerny „New York” – okręt flagowy
- pancerniki “Iowa”, „Oregon”
- krążowniki „Cincinnati”, „Marblehead” i „Montgomery”
- monitory „Puritan” i „Terror”
do tego dochodził jeszcze lotny zespół pięciu okrętów:
- krążownik opancerzony „Brooklyn”
- pancerniki „Texas” i „Massachusetts”
- krążowniki „Columbia” i „Minneapolis”
Jak widać z porównania sił, wysłanie na Kubę zespołu admirała Pascual Cervera było z gruntu rzeczy samobójczym przedsięwzięciem.
Idąc do Santiago admirał spodziewał się tam dobrze zaopatrzonej bazy, silnie ufortyfikowanej i zdolnej dokonać wszelkich drobniejszych napraw na jego okrętach. Zastał za to zaledwie cztery nowoczesne działa, niewielkie zapasy węgla i wszelkiego innego zaopatrzenia. Mieszkańcy Santiago także czuli się zawiedzeni, ponieważ spodziewali się przyjścia co najmniej ośmiu najcięższych okrętów w towarzystwie tuzina niszczycieli. Kiedy doszły wiadomości że pancernik „Pelayo” i krążownik pancerny „Emperador Carlos V” zostają w Hiszpanii w związku z niewydolnością tamtejszych stoczni, poczucie zawodu zmieniło się w rozpacz.
Ponieważ walk toczyły się już wokół Santiago, na ląd zeszło 1200 marynarzy aby wesprzeć obrońców. Gdy dostali rozkaz powrotu na okręty, 34 z nich już nie żyło.
W niedzielę 3 lipca 1898 roku o godzinie 9:30 kiedy to na okrętach amerykańskich odbywały się zwyczajowe msze, prowadzony przez „Infante” hiszpański zespół opuścił Santiago, idąc wzdłuż wybrzeża na zachód. Pierwszy sygnał o dostrzeżeniu wroga nadał pancernik „Oregon”, który jako pierwszy też podniósł parę w kotłach. Po chwili reszta okrętów szła w jego ślady. „Oregon” nie tracił czasu, natychmiast rozpoczynając pościg. Przed potężnym okrętem jako pierwszy gnała kanonierka „Gloucester”. Flagowy „New York” znajdował się o wiele mil od Santiago, ponieważ na jego pokładzie toczyła się narada admirała Sampsona z dowódcą wojsk lądowych, generałem Shafterem.
Cervera podjął wyzwanie, ale od samego początku wszystko szło źle. „Infanta Maria Teresa” znalazła się w skoncentrowanym ogniu amerykańskiego pancernika, przez rozpaczliwie długie trzy kwadranse odpowiadając na każdą salwę dużo potężniejszego wroga. W końcu, wobec bliskiego pójścia na dno okręt skręcił gwałtownie i wszedł na mieliznę o sześć i pół mili na zachód od Santiago. Trafiony wielokrotnie okręt był okrutnie postrzelany. Pożary szalały z wielką mocą wyganiając mechaników z maszynowi a artylerzystów od ich dział. Na szybko doliczono się 40 zabitych.
Hiszpańscy marynarze skakali do ciepłej wody, gdzie mieli ogromne szanse na przeżycie – wnet na pomoc przyszły im szalupy kanonierki „Gloucester”. Wśród uratowanych przez Amerykanów znalazł sie także admirał Cervera. Po zorientowaniu się kogo wzięto do niewoli, wkrótce przewieziono admirała na pancernika „Iowa”. Spotkał sie tam z ogromnym szacunkiem wobec jego dzielnej walki.
Pozostałe okręty zespołu wyszły już dawno z linii. Mocno postrzelany i silnie płonący „Almirante Oquendo” idący na końcu szyku, także wyrzucił się na mieliznę kawałek za swym rozbitym okrętem flagowym. Pomimo wielu uszkodzeń dzielnie nadal walczyła „Vizcaya”, wytrzymując silny ostrzał prowadzony z „Brooklyna”. Beznadziejną walką chciano osłonić próbę ucieczki z pola zmienionej w rzeź bitwy choćby jednemu okrętowi zespołu, „Cristobalowi Colonowi”. Wreszcie kolejny pocisk „Brooklyna” trafił dokładnie w torpedę dziobowej wyrzutni „Almirante”, wysadzając całą przednią część okrętu w powietrze. O 11:15, dokładnie w godzinę po zagładzie flagowego okrętu „Almirante Oquendo” wyrzucił się na mieliznę i opuścił banderę.
Teraz z hiszpańskiego zespołu pozostał jedynie „Cristobal Colon”, jako że oba niszczyciele poszły już wcześniej na dno po ostrzale z „Gloucester” i innych jednostek. „Cristobal” był najnowszych z hiszpańskich okrętów, ale wysłano go w morze bez dział kalibru 240 mm w przedniej i rufowej wieży. Wojna wybuchła tak szybko, że okręt nie mógł czekać w Tulonie na nowe działa i popłynął na Kubę uzbrojony jedynie w 10 dział 150 mm... Pomimo tego znakomici artylerzyści trzymali wroga na dystans, a zręczne manewry pozwalały na unikanie trafień. Może zatem da się uciec? I gdy nadzieja zawitała już w hiszpańskich sercach, z maszynowni nadeszła hiobowa wieść: skończył się znakomity, wysokokaloryczny węgiel a pozostało jedynie paliwo dużo gorszej jakości wzięte w Santiago. Ciśnienie pary gwałtownie spadło i już wkrótce okręt znalazł się na łasce wroga. Chcąc uniknąć zatonięcia na głębokiej wodzie dowódca krążownika rozkazał wejść do rzeki Tarquino, gdzie następnie okręt samozatopiono.
Poza utraconymi wszystkimi okrętami, Hiszpanie ponieśli ogromne straty w ludziach. Śmierć poniosło 2225 ludzi, 150 odniosło rany, 150 dopłynęło do lądu, a ponad 1500 poszło do niewoli. Amerykanie też ponieśli straty.
Jeden zabity i dwóch rannych...
„Infanta Maria Teresa” w czasie pokoju, w walce i jako wrak
, ,
„Cristobal Colon”
,
„Crisotbal Colon” i „Viscaya” w drodze na Kubę
Wrak „Cristobala Colon”
„Almirante Oquendo” i trzy zdjęcia wraka okrętu
, , ,
„Vizcaya” jako piękny okręt i jako wrak
, , ,
Niszczyciel „Furor”. „Pluton” był jego bliźniakiem. Na ilustracji pokazującej tonący okręt, po lewej widać kanonierkę "Gloucester".
, ,
Ze strony Amerykanów jako pierwsze do walki weszły pancernik „Oregon” i malutki ale nad podziw dzielny „Gloucester”.
,
--
Post zmieniony (11-04-20 11:23)
|