Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Opowieść 318
część 2
JEDEN CENT
Bomba ze Skyhawka McCaina eksplodowała po 90 sekundach od upadku na płonący pokład, drastycznie pogarszając i tak już wystarczająco tragiczną sytuację. Silny wiatr przenosił płonące paliwo na kolejne samoloty, przez co pożar stawał się coraz intensywniejszy. Załoga zajęła stanowiska alarmowe. I była to załoga doskonale wyćwiczona w swym fachu.
Pozamykano wszystkie przeciwpożarowe przegrody i drzwi, co uniemożliwiło rozprzestrzenianie się po okręcie nie tylko ognia i dymu, ale także użytej wody i środków gaśniczych. Dowódca rozkazał zatrzymać lotniskowiec, aby nie tworzyć dodatkowego wiatru na pokładzie.
A na rufie przez prawie sześć minut w ogniu co chwila eksplodowały kolejne bomby i rakiety i ginęli kolejni ludzie. Kilka bomb rozerwało pokład lotniczy robiąc w nim liczne dziury, przez które do hangaru przedostawało się płonące paliwo i dym. Rozwalone wybuchami zbiorniki następnych samolotów podsycały dodatkowo i tak już potężny pożar.
, , ,
Zmasowana akcja gaszenia pożaru trwała ponad dziesięć godzin. Po jej zakończeniu zaczęto podsumowywać straty, a były one przerażające. Aż stu trzydziestu czterech ludzi poniosło śmierć a stu sześćdziesięciu jeden zostało rannych i poparzonych, niekiedy bardzo poważnie. Stracono dwadzieścia jeden samolotów, a kolejnych 39 zostało uszkodzonych.
, , , , ,
Jeden z cmentarzy z ofiarami tragicznego dnia. „UMARLI W OGNIU I EKSPLOZJACH”
Ciężko pokaleczony okręt popłynął do stoczni w Portsmouth (tego amerykańskiego), gdzie w ciągu siedmiu miesięcy zdemontowano 55 metrów pokładu, zastępując go nowym. Podobnie zakrojone na wielką skalę prace przeprowadzono także pod pokładem, głównie w rufowym hangarze. Koszt remontu wyniósł 15 milionów dolarów.
Powołano zespół pod kierownictwem emerytowanego admirała Russela do dogłębnego zbadania incydentu. Po wszystkim zespół wydał szereg konkretnych zaleceń mających na celu poprawę zdolności zwalczania pożarów na okrętach, a także zwiększających bezpieczeństwo podczas prowadzenia operacji lotniczych.
W latach 1968-1975 okręt przebywał głównie na Morzu Śródziemnym. W roku 1974 wybuchł zbrojny konflikt na Cyprze pomiędzy Grekami i Turkami, w związku z czym US Navy przy pomocy śmigłowcowca desantowego „Inchon” w ciągu pięciu godzin sprawnie ewakuowała z wyspy 466 obcokrajowców, w tym 384 Amerykanów. Parasol lotniczy nad przebiegiem całej operacji dały samoloty z „Forrestala”.
W roku 1976 okręt spotkał nie lada zaszczyt, kiedy to został nominowany główną jednostką Międzynarodowego Przeglądu Morskiego, zorganizowanego z okazji dwustulecia USA. Na jego pokładzie prezydent Gerald Ford uderzeniem w dzwon otworzył rewię ponad 40 tall ships czyli dużych żaglowców z całego świata. Polskę reprezentował „Dar Pomorza”.
Gerald Ford na „Forrestalu”
Na pierwszym planie okręt szkolny amerykańskiej Coast Guard „Eagle”. W głębi „Forrestal”
Krótko po tej imprezie „Forrestal” uczestniczył w trudnym do zrozumienia teście, polegającym na zdetonowaniu w pobliżu kadłuba silnego ładunku wybuchowego. Celem tego niecodziennego eksperymentu było przekonanie się, czy w takiej sytuacji wielki okręt wciąż zachowa swoje zdolności operacyjne (tak na marginesie: zachował). Sam pomysł sensowny, ale czy wybranie niezwykle cennego okrętu nie było zbytnim ryzykiem?
Po tym teście wróciła zwykła codzienna służba, przerwana 15 stycznia 1978 roku tragicznym incydentem. Lądujący wieczorem Corsair rozbił się na pokładzie zabijając dwóch mężczyzn z obsługi operacji lotniczych i raniąc dziesięciu kolejnych. Pilot zdążył się w ostatniej chwili katapultować, odnosząc jedynie niegroźne obrażenia.
Powodem wypadku był ewidentny błąd załogi, polegający na nadmiernym zatłoczeniu tylnej części pokładu lotniczego, przez co zostało zbyt mało miejsca na lądowanie Corsaira. Przetaczający się w płomieniach przez pokład samolot uderzył jeszcze w zaparkowane dwie inne maszyny, poważnie je uszkadzając. Niewielki stosunkowo pożar został błyskawicznie ugaszony. Był to wyjątkowo pechowy tydzień, bo w ciągu kilku kolejnych dni we wnętrzu okrętu wybuchły dwa kolejne pożary, szczęśliwie równie szybko ugaszone.
O intensywności pracy na lotniskowcu niech świadczy fakt, że 22 kwietnia 1978 roku na okręcie odbyło się lądowanie – takie przy użyciu lin hamujących – numer 227.000! Nawet gdyby okręt nigdy nie był wyłączany z linii z powodu remontów, dawałoby to 27 lądowań na dobę dzień w dzień przez dwadzieścia cztery lata!
We wrześniu 1978 roku „Forrestal” wziął udział w wielkich manewrach NATO „Northern Wedding”, w których udział wzięło aż 40.000 ludzi, setki samolotów i dziesiątki okrętów z dziewięciu krajów.
W roku 1981, w dwudziestym szóstym już roku służby lotniskowiec jak zwykle krążył po Morzu Śródziemnym, tym razem w związku z kryzysem syryjsko-libańskim. Rok później okręt po raz pierwszy przeszedł przez Kanał Sueski, przenosząc się na Ocean Indyjski, gdzie dołączył do Siódmej Floty.
Okręt w Kanale Sueskim. To przejście datowane jest na rok 1988
„Forrestal” miał już swoje lata i Admiralicja doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W styczniu 1983 roku okręt zawinął do Filadelfii, gdzie rozpoczął się 28-miesięczny Service Life Extension Program (Program Serwisowy Przedłużenia Życia). Wydatek 550 milionów dolarów miał pozwolić na utrzymanie okrętu w służbie przez kolejnych 15-20 lat.
Na doku. Trwa kosztowna przebudowa. Zdjęcie z kwietnia 1984
, ,
I znowu olbrzymi okręt wszedł w rutynowe działania, jak zwykle głównie na Morzu Śródziemnym. Mijał rok za rokiem, lotniskowiec robił się coraz starszy i coraz nowocześniejsze okręty tej klasy pojawiały sie pod amerykańską banderą. We wrześniu 1992 roku „Forrestal” przypłynął do Filadelfii, gdzie kosztem 157 milionów dolarów miano go w ciągu 14 miesięcy przystosować do pełnienia roli lotniskowca ćwiczebnego. Okręt zastąpić miał używanego do tej pory do treningów „Lexingtona” (AVT 16). Po kilku miesiącach jednakże zmieniono plany, decydując o całkowitym wycofaniu „Forrestala” ze służby. Skreślenie z listy US Navy nastąpiło 11 września 1993 roku i tego samego dnia opuszczano na nim w Filadelfii banderę. Navy zdjęła z okrętu cztery prawie nowe, wykonane z brązu śruby, które trzy lata później zamontowano na najnowszym lotniskowcu „Harry S. Truman”.
Grupa zapaleńców chciała ocalenia okrętu i pozostawienia go w roli muzeum, ale jak zwykle wszystko rozbiło się o kwestie finansowe: nikt nie chciał wziąć okrętu, którego utrzymanie w charakterze muzeum kosztowałoby grube miliony dolarów rocznie.
Już nie USS...
W czerwcu 2010 roku okręt postawiono przy kei postojowej obok także przeznaczonego na złom lotniskowca „John F. Kennedy”. Przez jakiś czas równie smutnym sąsiadem okrętu był inny skazany na złomowanie lotniskowiec, „Saratoga”.
Czekając na nieuchronne. U góry „Forrestal”, poniżej „John F. Kennedy”
A tu w towarzystwie „Saratogi” (po prawej)
Krótko przed odholowaniem do stoczni złomowej
W październiku oznajmiono, że „Forrestal” został sprzedany za jednego centa stoczni złomowej All Star Metals w Brownsville w Texasie. Czwartego lutego następnego roku zasłużony okręt rozpoczął na holu swoją ostatnią podróż. Przybył do Brownsville 18 lutego o 7 rano.
Ostatni rejs „Forrestala”
, ,
Smutne zdjęcie z 20 lipca 2014 roku
Post zmieniony (02-05-20 13:31)
|