Dixie
Na Forum: Relacje z galerią - 1
|
Niestety już nie grywam często. Małe dziecko w domu vs mapa z żetonami, to dość stresujący zestaw :P W ubiegłym roku zagrałem dwa, może trzy razy scenariusz własnego autorstwa. <kryptoreklama>Niedługo wyjdzie w ramach reedycji </kryptoreklama>.
Suwałki są wyjątkowe ze względu na: małą mapę, zróżnicowany teren, małą ilość wojsk choć cztery strony konfliktu (jedyna gra, gdzie występują Rosjanie i Litwini), korzysta się tylko z części przepisów. Po prostu jest klimat :) A jak ktoś jeszcze zna te rejony (za młodu spędzałem tam prawie każde wakacje :D), to dodatkowo pobudza wyobraźnię, bo i zakątek Polski niezwykle urokliwy, co moja żona, do niedawna zatwardziała bieszczadniczka (do czasu ujrzenia prawdziwej suwalszczyzny, zwłaszcza północnej), skwapliwie potwierdza :P
Moją pierwszą grą też był Piotkrów i nie byłem w stanie go przetrawić. Myślę, że to kiepska gra na początek (dużo wojsk, zwłaszcza pancernych, na specjalnych przepisach, lotnictwo itd..). Na szczęście dość szybko odkryłem właśnie "Suwałki".
Sam system ma niestety "zaszłości z przeszłości", zwłaszcza ze starego B-35 i brak spójnej korekty, ale... "idzie nowe", a przynajmniej odświeżone.
Wg mnie, to gra dla pasjonatów klimatu Września. Ktoś, kto zna inne systemy (nie tylko WB i K-2), może uznać, że to masochizm i dodatkowo naciąganie historii (wg mnie tylko trochę - wygranie całej kampani przez Polaków jest możliwe tylko przy kompletnie pijanym graczu "niemieckim").
Ale czy z tym "masochizmem", to nie jest podobnie w kartoniarstwie? Iluż to tzw. normalnych ludzi puka się w głowę na widok dorosłego faceta klejącego papierowe samolociki :D
--
...to ja idę sklejać pierogi :)
|