KARTON CAFÉ   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Miejsce na rozmowy o rzeczach niekoniecznie związanych z modelarstwem kartonowym, tzw. "rozmowy kanapowe", ciekawostki, humor itd. Tu można się poznać lepiej i pogawędzić ze sobą.


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 1 
20-04-22 13:54  Fotki z rodzinnego albumu czyli TONE, MICHAIŁ KUTUZOW i nie tylko
Akra 

Na Forum:
Relacje w toku - 2
Relacje z galerią - 5


 - 2

Marzec 1997. Kadłub i główna nadbudówka japońskiego krążownika „Tone”, robionego dla Fly Mo-del

, ,

W kwietniu 2005 Euroafrica wysłała mnie do czarnomorskiego portu Noworosyjsk, gdzie po raz pierwszy miał zawinąć nasz statek, po stal do Afryki. Przy promenadzie zobaczyłem tam lekki krą-żownik bardzo udanego typu Swierdłow, MICHAIŁ KUTUZOW. Akurat wtedy okręt nie był udostęp-niony do zwiedzania, ale na moją gorącą prośbę młody matros pozwolił mi wejść na kilka minut. Krążownik niby lekki, ale wrażenie robił ogromne!

, , , , ,

Przy okazji: szefem naszego lokalnego agenta był młody człowiek, pi raz oko lat 35. Na jego biurku stało niewielkie – ale jednak - popiersie Lenina…

I kilka obserwacji z owego portowego miasta:
- wzdłuż ulic stało sporo ledwo trzymających się kupy starych drewnianych domów
- w jednym z bloków na parterze był KŁUB JUNOWO TIOCHNIKA (Klub Młodego Technika) który w oknach dużych tak jak sklepowe miał poziome żaluzje, których listki powykręcane były na wszystkie strony. W Klubie Młodego TECHNIKA nie było nikogo, kto by je doprowadził do porządku!
- w spożywczym sklepie na ladzie wzdłuż której przesuwała się kolejka, leżały kawałki niemiło pachnącego mięsa: trzeba było uważać, żeby się o nie nie otrzeć! W sklepie panował zaduch, zero wentylacji i to mięso na odkrytej ladzie...

Stanąłem w najlepszym tamtejszym hotelu (ja oceniłem go na dwie gwiazdki, z których druga była malutka):


Hotelowa restauracja była nieczynna, i już! W łazience oprócz małego mydełka była jeszcze mniejsza porcyjka szamponu, którą natychmiast zużyłem. Ponieważ było gorąco a ja miałem wtedy jeszcze bujne loki, następnego dnia w recepcji (nad kontuarem wysoka szyba z małym otworem na samym dole więc rozmawiając trzeba było prawie uklęknąć) poprosiłem aby „etażowa” („piętrowa” - na każdym piętrze była osoba odpowiedzialna za to piętro, mająca biurko (!) na końcu korytarza), przyniosła mi do łazienki trzy szampony, bo tyle jeszcze dni miałem tam spędzić.
Oj, co się zaczęło dziać w związku z moją bezczelnością! Recepcjonistka ściągnęła etażową oraz jakąś kierowniczkę i zaczęły się naradzać. Wyłapałem tylko pełne oburzenia słowa „On choczet szampuń każdyj dień!”, ale w końcu moja uparta postawa zwyciężyła. Okazuje się, że w tym najlepszym hotelu dostaniesz tylko JEDNĄ malutką porcję szamponu, nawet gdybyś miał tam mieszkać przez miesiąc!

A teraz gdzie coś zjeść? Poszedłem na tamtejszy targ, bardzo uważając przy przechodzeniu przez jezdnię, ponieważ pasy były wymalowane pewnie tylko po to, żeby było po „jewropiejsku”. Pasy nie pasy, pieszy MUSI spieprzać z drogi samochodom, i nikogo to nie bulwersuje. Sam targ… łojezu! Głównym towarem były kilkukilogramowe kupki ziemniaków, sprzedawane przez staruszki. To była cała ich oferta.

Ale wracamy do jedzenia. Tuż obok był lokal z napisem PIEROŻKI, więc oczywiście szybko tam wszedłem, ale wyszedłem jeszcze szybciej: zaduch jaki tam panował jest nie do opisania!

Za cholerę nigdzie nie widziałem żadnego restorana, aż wreszcie znalazłem jednego w parku! Poprosiłem o menu, i wybrałem „kotliet po szwiejcarsku” (kotlet po szwajcarsku). Ponieważ byłem jedynym gościem, już po pół godzinie postawiono przede mną talerz z kawałkiem panierowanej kurzej piersi. I to wsio.

I teraz nastąpił taki oto dialog (znałem rosyjski):
- A gdie kartoszki?
- Zamawiałeś tolka kotliet, i nic nie mówiłeś o kartoszkach.
- No ale jak to, danie to całe danie. Kto w restauracji zamawia tylko kawałek mięsa i nic do niego?
- Zamówiłeś kotlet i nic nie mówiłeś o kartoszkach!!! Ale jeśli chcesz, możemy je przygotować.
- A ile czasu to zajmie?
- Dwadzieścia minut
- To mi kotlet wystygnie
- Nie mój problem…

No cóż, zjadłem tego kotlieta i wyszedłem dalej głodny. Na szczęście niedaleko hotelu natknąłem się na sklep spożywczy w wersji ichni Pewex – w związku z tym dobrze zaopatrzony - i już do końca pobytu kupowałem tak paróweczki, pieczywo i na co tylko miałem apetyt. Jadłem w pokoju hotelowym.

Powrót też był ciekawy: z Noworosyjska agent zawiózł mnie na lotnisko w Krasnodarze. Po drodze widziałem kilka milicyjnych check-pointów (nas szczęśliwie nie zatrzymywali), a także wsie jakby wyjęte z historycznego filmu: małe drewniane chatynki, mające chyba ze sto lat!

I na koniec trochę emocji na lotnisku, gdy czekałem na rozpoczęcie odprawy. Podeszło do mnie dwóch milicjonierów i poprosiło o paszport i bilet. Na wszelki wypadek przybrałem Najbardziej Serdeczny Uśmiech jaki miałem w repertuarze. Padło pytanie:
- A zaświadczenie z hotelu gdzie?
- Jakie zaświadczenie? – spytałem tonem pełnym pokory
- No takie, że byłeś zameldowany w hotelu, i że nie brakowało cię tam ani jednej nocy (okazało się, że mieszkanie, a nawet samo tylko pojedyncze nocowanie poza hotelem jest podejrzane politycznie bo diabli wiedzą czy w tym czasie nie knułeś z rosyjskimi zdrajcami jakby tu obalić rosyjski rząd!)

Z jeszcze milszym uśmiechem zacząłem tłumaczyć że nie wiedziałem o wymogu posiadania takiej bumagi, a w hotelu niczego mi nie dali. A tak w ogóle to jestem zachwycony Rosją, a już Moskwa – w obie strony leciałem przez Moskwę – to jest piękniejsza od Paryża i Londynu razem wziętych! Oczywiście bałem się że mnie zatrzymają aż do przesłania z hotelu zaświadczenia (który mógłby się przecież odegrać za ten cholerny szampuń), a tymczasem przepadnie mi lot Krasnodar-Moskwa, hotel w Moskwie i lot Moskwa-Berlin.

Na szczęście wzbudziłem sympatię u milicjonierów, którzy łaskawie pozwolili mi na lot, chociaż przecież popełniłem poważne wykroczenie, i co z tego że nie miałem o tym pojęcia!

Odetchnąłem bardzo głęboko dopiero po lądowaniu w Berlinie…

--

Post zmieniony (22-04-22 14:05)

 
21-04-22 23:36  Odp: Fotki z rodzinnego albumu czyli TONE, MICHAIŁ KUTUZOW i nie tylko
Chopin 



Na Forum:
Relacje z galerią - 1
Galerie - 48


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 1
 

Rosja i Rosjanie, to jednak stan umysłu, a nie kraj i naród... ;-/

--
Pozdrawiam!
Chopin

Moje galerie. Nie chce mi się już walczyć z hostingami. Nie pasuje taki układ? Nie zaglądaj.

 Tematy/Start  |  Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
 Strona 1 z 1Strony:  1 

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024