LOTNICTWO   
Regulamin i rejestracja regulamin forum  jak wstawiac grafike, linki itp do wiadomosci grafika i linki w postach

Tematyka lotnicza, konstrukcje lotnicze, literatura, historia, dokumentacja, linki do ciekawych stron, dyskusje o wyzszosci Bf nad Spitfire lub odwrotnie...

Uwaga! W tym dziale NIE WPISUJEMY postow "kartonowych".


 Działy  |  Tematy/Start  |  Nowy temat  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Widok rozszerzony (50 postów/stronę)  |  Zaloguj się   Poprzednie wiadomości  |  Następne wiadomości 
 Strona 1 z 1 
11-10-17 18:25  Odp: [H]"Oczami wroga" - czerwone lotnictwo w wojnie polsko-rosyjskiej
Ryszard 



Na Forum:
Relacje w toku - 20
Galerie - 33


W Rupieciarni:
Do poprawienia - 20


 - 9

Cz. 2

Dla wsparcia 15 Armii sformowano „Eskadryllę Labrenca” z 6 rozpoznawczych oddziałów o niepełnym składzie.


A.M.Labrenc (stoi) i lotnicy jego eskadrylii

Na północy, w strefie odpowiedzialności 3 i 4 Armii rozmieszczono słabsze ugrupowania –dwuoddziałową eskadryllę Wietkina (1 i 18 RAO) oraz eskadryllę Erofiejewa i Czekałowa. Jeden AO (20- ty) został w Smoleńsku jako rezerwowy. Przechodzili tam „ostatni szlif” młodzi piloci przybywający na front z letnich szkół.


Kursanci moskiewskiej szkoły pilotów i Nieuport 21 (Dux)


Nieuport – 21 (Dux) użytkowany w szkole lotniczej

W krótkim czasie na całym zachodnim kierunku działań została skoncentrowana i ześrodkowana więcej niż połowa sił powietrznych sowieckiej republiki.
Na płd.-zach. froncie czerwone lotnictwo wyglądało znacznie skromniej.
Tutaj Polakom przeciwstawiono części 12 i 14 Armii z przydzielonymi im wywiadowczymi - 9, 21, i 23 RAO.
W eskadrach odczuwano silny niedobór ludzi i wyposażenia technicznego.
Np. w 23 RAO na 6 samolotów przypadało zaledwie dwóch pilotów. W 21 na odwrót – był tylko jeden sprawny do lotu płatowiec. Trochę lepsza była sytuacja w 22 RAO latającym na zdobycznych „Ariejtach” [R.A.F. R.E.8] jednak zarówno „czerwoni” jak i „biali” lotnicy nie lubili tych maszyn.


R.A.F. R.E.8 („Ariejt”)

Na początku kwietnia 1920 r. na stronę czerwonych przeszła również tzw. „Galicyjska Armia” w składzie siedmiu lotników i siedmiu obserwatorów.
Miała 5 samolotów a dowódcą był obs. Anton Chruszcz. „Sotnia” została przemianowana na 1 Galicyjski AO i włączono go do sił lotniczych 12 Armii. Pomimo takiego „solidnego” uzupełnienia bolszewicka awiacja na Ukrainie była znacznie słabsza niż na Białorusi.
Działania wojenne na polsko-bolszewickim froncie zaczęły się 25 kwietnia 1920 r.


Dyslokacja polskich i bolszewickich oddziałów lotniczych – połowa maja 1920 r.

Polacy uderzyli pierwsi.
Atak nastąpił na najsłabszym odcinku frontu – ukraińskim. Wojska 2, 3 i 6 polskich armii wspólnie z petlurowcami ruszyły na wschód.


Symon W.Petlura

Znacznie większe, ustępujące im wojska 12 Armii w dużej ilości zostały w mgnieniu oka zmiażdżone. Operacja trwała 10 dni. W tym czasie Polacy zajęli: Korosteń, Żytomierz, Winnicę, a na koniec Kijów.
Czerwoni prawie bez oporu odstąpili za Dniepr
Polskiemu „Blitzkriegowi” towarzyszyło szerokie zastosowanie lotnictwa. Samoloty 2, 3 i 5 dywizjonu (razem 8 eskadr) bombardowały ukraińskie miasta, szturmowały odstępujące kolumny bolszewickich wojsk i składy pociągów. Szczególną aktywność wykazali amerykanie z 7 eskadry [myśliwskiej] im. Kościuszki dokonując kilkakrotnych wylotów dziennie.
W czasie szturmowania pozycji czerwonoarmistów pod Berdyczowem poważnie uszkodzony został Albatros porucznika Carla H. Clarka.
Lotnik z wielkim trudem doleciał na lotnisko. Niedługo potem drugi amerykański ochotnik porucznik [ppor.] Edwin L. Noble został ranny kulą karabinową w rękę.


Por.pil. Carl H. Clark


Ppor.pil. Edwin L.Noble

Niektóre załogi wracały z zadania z przestrzelinami od ognia kaemów, lecz żaden polski samolot w tych dniach nie został zestrzelony.
Niespodziewany napad wprawił lotnictwo 12 Armii w popłoch.
9 –ty wywiadowczy i 1- szy Galicyjski Awiaotriad już 27 kwietnia zostały odcięte od podstawowych sił na stanicy Kazatyń. Tylko trzy samoloty – Brandenburg, DFW i Nieuport zdążyły wylecieć nim polscy żołnierze zajęli lotnisko. Wszystkie pozostawione samoloty zostały zajęte przez przeciwnika i oddziały faktycznie przestały istnieć.


DFW C.V z 24 RAO

W krytycznej sytuacji odznaczył się lotnik 21 RAO – Muchin.
Pojedynczo, na niesprawnym samolocie swojego oddziału wyleciał na tyły obcych wojsk dla nawiązania łączności z okrążonymi grupami sowieckich wojsk. 30 kwietnia Muchin wywiózł z okrążenia komisarza 12 Armii – Murałowa a 5 maja, kiedy w Kijowie toczyły się uliczne walki – zdołał wywieźć samego komandarma 2 Armii – S. Mieżeninowa.
10 maja Muchin z obs. Pauzerem zrzucili bomby na polskie lotnisko w Post-Wołyńskim. Za te loty awiator został odznaczony orderem Czerwonego Sztandaru.

Po tygodniu od polskiego ataku lotnictwo 1 Armii Konnej Budionnego w składzie - 24, 36, 4 RAO otrzymało rozkaz przebazowania na Płd.-Zach. Front.


D-ca I Armii Konnej – Siemon M. Budionny

Całkiem niedawno dostarczono im zdobycz – samoloty produkcji angielskiej, przechwycone przez budionowców w Taragonie i Noworosyjsku. Z braku czasu i benzyny samoloty nie były jeszcze należycie oblatane przez lotników.
Na początku maja 24 i 4 RAO przybyły na lotnisko w miejscowości Głobino, na północ od Krzemieńczuka. Tutaj piloci nauczyli się latać na De Havillandach i SE.5.


R.A.F. S.E. - 5

Dokonali kilku lotów na rozpoznanie. Pozostali piloci przeprowadzali treningi ale i tak całego szkolenia nie zdążyli zakończyć.
Kiedy 20 maja eskadry 1 Armii Konnej przebazowały się na przyfrontowe lotnisko pod Umaniem znajdowało się tam raptem 6 samolotów z załogami do lotów.
Całkiem inny obraz przedstawiał się na Froncie Zachodnim.
Tutaj lotnicy bolszewiccy od razu dali przeciwnikowi poważny opór. Już w kwietniu dowódca Sławnojskiej awiagrupy Szyrynkin kilkakrotnie wylatywał na przechwycenie wrogich samolotów uniemożliwiając im celnie zrzucać bomby. Zwycięstw powietrznych jak na razie nie było. Polacy za każdym razem uciekali wykorzystując przewagę prędkości.
17 kwietnia cztery polskie bombowce z 4 eskadry [Bre XIV z 4.EW] dokonały nalotu na lotnisko w Sławnoje. Na polu w tym momencie stał tylko jeden gotowy do boju Nieuport Szyrinkina.


Aleksiej D.Szyrinkin i jego SPAD XIII, Sławnoje czerwiec 1920 r.

Nie zważając na liczebną przewagę przeciwnika, czerwony lotnik wystartował, dogonił jednego z Polaków i z odległości 30 m trafił go celną serią. Kiedy robił wiraż do powtórnego ataku, w jego samolocie złamał się główny dźwigar w połowie lewego dolnego płata. Szyrinkim zdołał cudem wylądować z na w pół oderwanym skrzydłem. Polakom tym razem udało się ujść, ale po powrocie w samolocie ppor. Kazimierza Ziembińskiego naliczono niemało przestrzelin.


Ppor.pil. Kazimierz Ziembiński

1 maja Szyrinkin z trzema innymi pilotami ze swojej eskadrylli – Burowym, Kuzinem, Sobolewem atakował dwumiejscowy, rozpoznawczy DFW C.V nad wsią Wielkie Niechniewicze.


DFW C.V z 12.EW

Wróg usiłował ujść pikowaniem, gwałtownie zniżył się z 1100 m do 50 m ale myśliwce utrzymywały się na jego ogonie prowadząc ogień z bliskiego dystansu.
Dowódca eskadry napisał później w raporcie, że każdy wypuścił po kilka serii z odległości 15 – 20 m. Po tym jak mówili sowieccy piloci, obserwator wrogiej maszyny został zabity lub ciężko ranny. Świadczył o tym niepodniesiony kaem a w kokpicie nie było widać nikogo. Ostatecznie podziurawiony kulami samolot na wysokości 20 m przeleciał linię frontu . Po chwili górne skrzydło się złamało od przestrzelonych słupków, samolot runął na płask i rozbił się na zaoranym polu.
Tak wyglądał opis walki w relacji sowieckich żołnierzy i mieszkańców osady.
Wszyscy oni twierdzili, że samolot zostało zestrzelony. Polacy jednak nie potwierdzili upadku samolotu czy też zranienia obserwatora. Zgodnie z polskimi danymi, DFW wylądował normalnie i naliczono w nim 30 przestrzelin. Uszkodzenia były jednak tak poważne, że samolot został rozmontowany i wysłano go do warsztatów naprawczych.
Za ten sukces ten lotnicy Burow, Kuzin i Sobolew otrzymali ordery Czerwonego Sztandaru a Szyrynkinowi, który miał już ten order gławkom [Gławnyj Komissar – Zwierzchnik Komisariatu Wojny] L.Trocki osobiście wręczył 50.000 rubli i wynagrodził honorową bronią.


Order Czerwonego Sztandaru RSFSR


Narkomwojenmor (Ludowy Komisarz Spraw Wojskowych i Marynarki Wojennej ) Lew Trocki

Tego samego dnia wydarzył się drugi znacznie mniej przyjemny dla bolszewików epizod. Cztery Nieuporty wyleciały dla rozrzucenia ulotek nad miastem Borysów a wróciły trzy. Pilot Piotr Abakanowicz przepadł bez wieści. Później wyjaśniło się, że Abakanowicz, który był polskiej narodowości po prostu przeleciał do swoich współplemieńców. Nawiasem mówiąc był jednorazowy przypadek zdrady w czerwonym lotnictwie w całym 1920 r.


Piotr Abakanowicz (w okresie służby w carskiej Rosji) i Nieuport 24bisC1 Abakonowicza (drugi od lewej). Lotnisko 14.EW w Żodzinie – 1 maja 1920 r.

W maju walki na Froncie Białoruskim osiągnęły najwyższe natężenie.
Obie strony przygotowywały się do rozstrzygających bojów i dążyły do zapewnienia sobie panowania w powietrzu.
7 maja sowiecki Breguet XIV niedawno zdobyty od Polaków w ochronie czterech myśliwców zrzucił 160 kg bomb i ulotek na stancję Borysów.


Zdobyczny Breguet XIV w barwach RKKWF (Robotniczo-Chłopska Czerwona Flota Powietrzna)

Silna eskorta myśliwców towarzyszyła mu nie przypadkowo – obserwatorem w tym samolocie był sam A.W.Siergiejew – głównodowodzący wszystkimi powietrznymi siłami republiki [Rosyjska Republika Sowiecka].
9 maja lotnik 1 myśliwskiego dywizjonu Sapożnikow zrzucił 25 funtową bombę na polskie lotnisko obok wsi Kisielewicze i demonstracyjnie wykonał serię figur wyższego pilotażu, drażniąc przeciwnika i wyzywając polskich pilotów na pojedynek.


Grigorij S.Sapożnikow i Sopwith Snipe zdobyty na Froncie Północnym w lutym 1920 r. przydzielony Sapożnikowi z 1 IAO

W powietrze jednak nikt nie wyleciał. Polacy postanowili odpowiedzieć inaczej. Następnego dnia trzy obładowane bombami LVG C-VI wzięły kurs na bolszewickie lotnisko w Saltanówce.


LVG C.VI

Na przechwycenie poderwała się dyżurna sekcja myśliwców Nieuportów - Sapożnikow, Gwajta i Sieriegin. Zobaczywszy wroga Polacy zrzucili bomby na las i zawrócili.
Jako ostatni leciał samolot pilotowany przez dcę 12 Eskadry [EW] - kpt. Jurgensona, byłego oficera carskiej armii.


Kpt.pil. Władysław Jurgenson

Na nim skoncentrowały się ataki sowieckich myśliwców ponieważ dogonienie pozostałych było już niemożliwe.
W samolocie Gwajta od razu zaciął się km a w myśliwcu Sieriegina był tylko niezsynchronizowany Lewis na górnym płacie, z którego trafić w cel było niełatwo. Dlatego walkę faktycznie prowadził tylko Sapożnikow. Kilkakrotnie ostrzelał samolot przeciwnika atakując z różnych kierunków. W końcu w LVG został przebity przewód benzynowy. Silnik ucichł i polskiemu lotnikowi nie pozostało nic innego jak lądować.
Samolot wylądował na sowieckim terytorium i został przechwycony przez czerwonoarmistów a załoga dostała się do niewoli.
(Wg relacji pilotów Jurgenson został przetransportowany konwojem do Saltanówki i był bardzo przerażony gdy zobaczył sowieckich lotników w skórzanych kurtkach. Wiedział, że tak ubierają się szczególnie komisarze i czekiści, o których krwawej sławie huczało w całej Europie. Strach kapitana był w pełni usprawiedliwiony - Jurgensona przesłano do smoleńskiego więzienia, gdzie szybko zmarł. Wg innych informacji – został rozstrzelany. Obserwatorowi powiodło się lepiej - po zakończeniu wojny został wymieniony za sowieckich jeńców wojennych).
Dwa dni później kiedy Trocki przejeżdżał przez Saltanówkę zatrzymał się na pół godziny by wręczyć osobiście Sapożnikowi order Czerwonego Sztandaru.
Wkrótce po tym, Sapożnikow stoczył jeszcze jeden powietrzny bój tym razem z myśliwcem Albatros D-III. Przeciwnik (zgodnie z polskimi danymi był to por. Franciszek Jach) niespodziewanie zaatakował go od tyłu, lecz strzelał niezbyt celnie.


Por.pil. Franciszek Jach

W sowiecki samolot trafił tylko jeden pocisk, który nie wyrządził żadnej szkody, chociaż przeszedł kila centymetrów od fotela pilota.
Sapożnikow korzystnie manewrując swoim Nieuportem otworzył ogień i wstrzelił się w dziób. Walka zakończyła się bez rezultatu, jednak Polacy to tej pory podają, że rosyjski Nieuport został zestrzelony.
Rankiem 14 maja sowiecki Farman-30 i Sopwith towarzyszące SPAD-owi lotnika Nikołaja Pietrowa bombardowały wrogie lotnisko w miasteczku Żodzin.
Skład dobrał się wielce interesujący - Farmana pilotował były kołczakowiec Szmotin a w kokpicie Sopwitha siedział czerwony lotnik Grab, który odniósł pierwsze zwycięstwo powietrzne w Wojnie Domowej półtora roku temu.
Na przechwycenie wyleciał SPAD ppor. Stefana Pawlikowskiego.


Por.pil. Stefan Pawlikowski

Rozpoczęła się powietrzna walka, w której bardziej doświadczonemu Polakowi od razu udało się zajść na ogon samolotu Pietrowa.
Pietrow robił uniki na lewo i prawo, wykonywał kręte wiraże, wykonał także martwą pętlę lecz wróg mocno trzymał się z tyłu powtarzając wszystkie jego manewry. Wokół myśliwca z czerwonymi gwiazdami przelatywały jak deszcz dymne smugi trasujących pocisków. Pawlikowski chociaż był wysokiej klasy pilotem okazał się przy tym marnym strzelcem. Wszystkie pociski przechodziły obok celu. W końcu seria zahaczyła maszynę , zadzwoniła jak werbel, przeszyła poszycie. Pietrow czując, że następna porcja ołowiu może być dla niego ostatnią, gwałtownie rzucił myśliwiec w nurkowanie. Wyrównał na wysokości trochę większej niż 20 m. Od przeciążenia w Spadzie urwał się komin wydechu spalin. Obejrzawszy się, sowiecki lotnik zobaczył, że Polak wciąż majaczy z tyłu gotując się by znowu otworzyć ogień. Pietrow wykonał przewrót na bok , potem pętlę i zniżył się do poziomu dachów dwupiętrowych domków. Wyleciawszy z miasta zauważył, że kilka metrów pod nim błysnęła rzeka Berezyna. Lotnik zniżył się jeszcze bardziej i pomknął nad samą wodą, mając nadzieję, że wróg w końcu zaprzestanie pościgu. Kiedy ponownie się obejrzał, z przerażeniem zobaczył, że Polak jak dawniej wisi na ogonie. Kilka minut trwała ta szalona pogoń na wysokości półtora metra nad wodą.
Pietrow pilotował maszynę z maksymalną prędkością prawie że zahaczając kołami o powierzchnię wody i siekąc śmigłem szuwary. Mały błąd, niedokładny ruch, poruszenie oznaczało w mgnieniu oka zagładę. Pawlikowski spokojnie leciał z tyłu, nie przybliżał się i nie oddalał, lecz nie wiadomo dlaczego nie strzelał. Być może zaciął mu się kaem lub po prostu skończyła amunicja.
Po chwili polski lotnik dodał gazu łatwo dogonił Pietrowa i pomachał mu ręka po czym zawrócił… Po powrocie w Spadzie Pietrowa naliczono dziewięć przestrzelin.


Nikołaj I. Pietrow z 10. IAO i jego SPAD – 7.Widoczne na kadłubie ciemne plamy -zaklejone przestrzeliny. Za czyny bojowe na polskim froncie został nagrodzony złotym zegarkiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość  |  Tematy/Start  |  Wyświetlaj płasko   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 

 Tematy Autor Odsłon Data
 [H]"Oczami wroga" - czerwone lotnictwo w wojnie polsko-rosyjskiej  nowe
Ryszard 1607 10-10-17 16:51
 Odp: [H]"Oczami wroga" - czerwone lotnictwo w wojnie polsko-rosyjskiej  nowe
Ryszard 319 11-10-17 18:25
 Odp: [H]"Oczami wroga" - czerwone lotnictwo w wojnie polsko-rosyjskiej  nowe
Ryszard 266 12-10-17 18:02
 Odp: [H]"Oczami wroga" - czerwone lotnictwo w wojnie polsko-rosyjskiej  nowe
Ryszard 877 13-10-17 11:02

 Działy  |  Chcesz sie zalogowac? Zarejestruj się 
 Logowanie
Wpisz Login:
Wpisz Hasło:
Pamiętaj:
   
 Zapomniałeś swoje hasło?
Wpisz swój adres e-mail lub login, a nowe hasło zostanie wysłane na adres e-mail zapisany w Twoim profilu.


© konradus 2001-2024