Tomek
- 2
|
Czuję się wywołany do tablicy przez Teledzina. Odniosłem się do historii, gdyż tam są przykłady jak można sobie radzić w przestrzeni geopolitycznej rozwijając się i gospodarczo i militarnie. Nasza myśl wojskowa była wypadkową doświadczeń z podróży po zachodzie Europy i wyciągania z tego konkretnych wniosków, jak i doświadczeń wschodnich. Drugie ramię tej wagi to gospodarka. I tu dochodzimy do współczesności.
Pierwszym źródłem nieszczęścia naszej armii i floty jest brak silnego lobby, które zneutralizowałoby naciski polityków. Problem polega na tym, że część polityków jest wrogo nastawiona do armii jako elementu, który pochłania część budżetu państwa. Wiem to na pewno, gdyż z kilkoma rozmawiałem. Jest to poziom świadomości "Jesteśmy w NATO, to nas obronią!" , etc. Armia jest narzędziem polityki, co nie oznacza, że musimy ze wszystkimi wygrać. Ma być czytelnym sygnałem, że możemy ugryźć czasami boleśnie. Drugie zadanie armii, to wywiązywanie się z zadań wynikających z przynależności do np. NATO. Nie chciałbym być sojusznikiem kogoś, kto tylko liczy na mnie jako na mojego ochroniarza. Sojusz zakłada współpracę, więc tu musimy dać swój wkład. Faktem jest, że kupowanie za granicą obniża koszty, ale naraża nas na uzależnienie, co szczególnie jest ważne w dobie informatycznej (kody, klucze, etc). Grom i Błyskawica były budowane za granicą, ale wiele elementów było pochodzenia polskiego, zaś następne (Orkan, Huragan) miały powstać już w Polsce. Blachy z tych okrętów użyto we wrześnie do budowy pociągów pancernych.
Tu docieramy do gospodarki. Jak nie będzie silnej gospodarki, to nie będzie nas stać na kajak nie mówiąc o okrętach. Rząd walkowerem oddał stocznie, gdy inni robią na tym biznes. Powierzył budowę polskiej stoczni, ale nie zapewnia jej prawidłowego finansowania, więc koszty budowy rosną z roku na rok, a stocznia w jakim stanie była w takim jest.
Flota musi istnieć, gdyż służy do obrony granic morskich, ochrony morskich interesów naszego kraju, ochrony stref rybołówstwa, do ochrony podejść do portów, ochrony przeciwminowej, reprezentowania polskiej bandery na arenie międzynarodowej.
ORP Orzeł- należy go zmodernizować, wyremontować- jest atutem i cennym dodatkiem dla flot NATO ze względu na radzieckie pochodzenie. Należy nabyć kilka okrętów podwodnych małych, do działań na Bałtyku choćby do skrytego stawiania min na Bałtyku, co może utrudnić działania nawet flocie rosyjskiej. Ścigacze rakietowe jak najbardziej potrzebne. Poza tym konieczne stawiacze min oraz niszczyciele tychże. Okręty ochrony stref ekonomicznych (takie pogranicze korwety z fregatą). Min. dwie jednostki. To takie niezbędne minimum. Oczywiście do tego należy dodać jednostki wsparcia. Gawron/Ślązak jest drogi, ale daje nam możliwość współdziałania z flotami NATO poza Bałtykiem. Ścigacze do tego się nie nadają, gdyż są za małe i mają za małą autonomiczność.
Nie da się tego załatwić bez silnej gospodarki. I tu jest zadanie rządu, aby wspierał polskich przedsiębiorców, aby- jeśli coś sprzedajemy- zrobić to z głową i w zgodzie z naszym interesem nie paląc za sobą mostów. Czytając relacje z różnych wystaw i targów jak zwykle brakuje mi wsparcia ze strony polskiego rządu dla naszej gospodarki...
A co do pieniędzy, to suwerenność jest jeszcze droższa! Skoro tak zależy nam na kasie, to może zlikwidować policję, bo też droga w utrzymaniu. Mamy ITD, Straż Miejską, to sobie jakoś poradzą. Oczywiście ostatni argument jest przesadzony i trochę nie na miejscu, ale w przejaskrawieniu pokazuje skalę problemu!
Mam nadzieję, że w końcu staniemy się mądrym narodem, który dba o swoją gospodarkę i o siły zbrojne, które będą naszym obrońca nie tylko z nazwy!
|
|