Akra
Na Forum: Relacje w toku - 2 Relacje z galerią - 5
- 2
|
Sven, 9.1.2018 – „Ślązak ma zostać ukończony w tym roku.”
*
Gazeta Wyborcza, dzisiaj:
Czarne chmury nadeszły nad przejętą przez państwo Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni. Od poniedziałku zawieszone zostały wszelkie prace nad dokończeniem budowy powstającego od 17 lat okrętu patrolowego „Ślązak”. Jeszcze w grudniu minionego roku odwołany kilka dni temu wiceminister obrony Bartosz Kownacki zapewniał, że dokończenie patrolowca jest dla ministerstwa priorytetem i prawdopodobnie okręt wejdzie do służby w 2018 roku. Jak ustaliliśmy, termin ten stanął pod dużym znakiem zapytania.
Przypomnijmy, że od 1 stycznia Stocznia Marynarki Wojennej, będąca w stanie upadłości likwidacyjnej, przeszła pod skrzydła Polskiej Grupy Zbrojeniowej (spółka skarbu państwa skupiająca podmioty z branży zbrojeniowej). Została przejęta przez specjalnie powołaną w strukturach PGZ spółkę Stocznia Wojenna z siedzibą w Radomiu (obecnie w Gdyni). W rękach syndyka cały czas pozostawał jednak „Ślązak”, który przed ogłoszeniem przez stocznię stanu upadłości, został wyłączony z masy upadłościowej z uwagi na skomplikowaną historię budowy i roszczenia wysnuwane przez podwykonawców – przeszedł na własność Skarbu Państwa.
Po przejęciu stoczni przez PGZ wszelkimi umowami na budowę „Ślązaka” nadal związany był syndyk, ale pojawił się kłopot, bo nie dysponował już ani zapleczem technicznym ani ludźmi, którzy budowali okręt. Syndyk chciał więc zawrzeć porozumienie, które pozwoliłoby kontynuować budowę. Najpierw porozumienie miało zostać zawarte z Inspektoratem Uzbrojenia, jako zamawiającym, a później z nowym właścicielem zakładu, czyli Stocznią Wojenną.
– Syndyk od kilku miesięcy wysyłała pisma, aby w momencie przejęcia stoczni IU był przygotowany na zawarcie porozumienia. Z inspektoratu odsyłano pisma, z których niewiele wynikało. Do spotkania doszło dopiero w ostatnich dniach ubiegłego roku – prawnicy IU do ostatniej chwili zmieniali zapisy porozumienia i w efekcie sędzia komisarz nie wyraził zgody na zawarcie umowy – mówi informator „Wyborczej”.
Od zeszłego poniedziałku wszelkie prace na okręcie przerwano, ponieważ ich dalsze kontynuowanie byłoby niezgodne z prawem. Porozumienie miało obowiązywać do 15 lutego, czyli do czasu aż PGZ Stocznia Wojenna przejmie na własność niedokończonego „Ślązaka” i podpisze nową umowę na dokończenie budowy z IU - PGZ publicznie zadeklarował, że przejmie okręt z rąk syndyka. Jednak, jak się dowiadujemy, termin ten jest bardzo mało realny. Dlaczego?
– Budowa „Ślązaka” to nie będzie kontynuacja obecnie obowiązującej umowy. Trzeba podpisać zupełnie nową z nowym podmiotem, czyli Stocznią Wojenną na dokończenie budowy. A ta nie dostała nawet jeszcze zaproszenia do prowadzenia negocjacji.
A pracy na Ślązaku jest jeszcze sporo. W połowie przerwano próby portowe, w trakcie których wychodzą niedociągnięcia wynikające m.in. z racji długiego czasu budowania okrętu. Przerwano współpracę z podwykonawcami, a samo ustalanie nowych terminów w branży stoczniowej do najprostszych zadań nie należy. Spowolnienie prac zaczęło się już od nowego roku, czyli w chwili przejęcia stoczni przez PGZ. Stocznia nie ma podstaw prawnych, aby wykonywać jakiekolwiek zakupy na „Ślązaka”. Nie może też pobierać sprzętów z magazynów, które należą do syndyk, ani nawet składać zamówień na części wymagające wymiany. Dlaczego Inspektorat Uzbrojenia, pomimo wysyłanych przez syndyk pism, nie przygotował się do zawarcia porozumienia?
– W ostatnich miesiącach skupiali się głównie na zawarciu dwóch umów – na Kormorana i okręt „Ratownik”, aby zdążyć i odtrąbić sukces. Reszta poszła w odstawkę – uważa nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że budowa okrętu zaczęła się w 2001 roku – wówczas budowano korwetę wielozadaniową „Gawron”, ale na skutek złych decyzji politycznych i fatalnie zarządzanego finansowania, w 2012 roku projekt zarzucono i zdecydowano, że okręt zostanie dokończony jako tańszy w budowie patrolowiec.
„Ślązak” to nie jedyny problem, z którym mierzy się niedawna SMW. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, nowe władze rozpoczęły restrukturyzację przedsiębiorstwa od zwolnień pracowników. Rok temu 36-letni Konrad Konefał, prezes Stoczni Wojennej, zapowiadał, że w pierwszej kolejności po przejęciu SMW spółka rezygnować będzie z podwykonawców, tymczasem teraz zwalniani są stali pracownicy stoczni. Do tej chwili pracę straciło trzech dyrektorów i kadrowa, ale powstała już pierwsza lista kolejnych 30 nazwisk do zwolnienia. Limit określono dlatego, aby uniknąć zwolnień grupowych, co wiązałoby się z wyższymi odprawami. Nowym władzom stoczni pomaga warszawska firma konsultingowa Brad Consulting, której w przeszłości Konefał był wiceprezesem.
– Pracownicy firmy mają w najbliższym czasie rozmawiać z pracownikami i oceniać ich przydatność do pracy w stoczni – dowiadujemy się.
Wspomniana firma nie pierwszy raz pracuje z Konefałem. Wcześniej była zatrudniona przez m.in. Morską Stocznię Remontową Gryfia, gdzie Konefał zasiadał w radzie nadzorczej. Kiedy Konefał pracował dla Brad Consulting przeprowadzał też zwolnienia w Hucie Częstochowa.
Wcześniej Konefał związany był ze Spółką Energomontaż Gdynia. Obecnie jest też członkiem zarządu MS TFI, które zarządza funduszem inwestycyjnym MARS (należący do państwowej PGZ).
*
OBY GAZETA SIĘ MYLIŁA!
|