mors
Na Forum: Relacje w toku - 1 Relacje z galerią - 1
|
… czyli refleksje sklejacza po ukończeniu modelu.
Na wstępie ostrzegam że długie i przepraszam za jakość fotek, nie ten aparat co zawsze, pośpiech i okropne oświetlenie, wstyd mi ale już tego nie poprawię z braku czasu i komplikacji z aparatem
Trochę faktów:
GPM nr 131 8’97
Skala 1:200
Długość 93cm
Szerokość 16 cm
Wysokość 28 cm
Wewnątrz oprócz wycinanki znajdziemy 4 strony rysunków montażowych uzupełnionych 3-ma stronami zdjęć sklejonego modelu oraz 3 strony zdjęć i historii obiektu rzeczywistego
Jak to się zaczęło
Po sklejeniu GC
http://www.konradus.com/forum/read.php?f=1&i=24740&t=24740#reply_24740
chciałem na czymś sprawdzić czego się wtedy nauczyłem. Poza tym chciałem się dobrze zabawić z czymś prostym. Z kupki zdjąłem ten właśnie model gdyż jak mi się wtedy wydawało również będzie prosty w budowie, oczywiście nie był aż tak prosty jak myślałem, ale o tym dalej…
Kadłub
Szkielet nie sprawiał żadnych kłopotów… poszycie zacząłem oklejać metodą od dziobu i od rufy jednak nie wiem, jaki diabeł mnie podkusił, że w którymś momencie przestałem zajmować się rufą tylko ciągnąłem od dziobu do niej… no i na efekt głupoty nie trzeba było długo czekać, o ile całe poszycie pasowało idealnie i praktycznie zaraz po wycięciu można je było przyklejać… to w miejscu gdzie miałem przykleić ostatni jego element (niestety tam gdzie dno zaczyna się zwężać w pionie i w poziomie) poległem… 2mm musiałem dołożyć z „zapasu” (piszę w cudzysłowie, bo normalnego zapasu nie ma, ale da się go wygospodarować), myślę że to ewidentnie moja wpadka… no cóż kolejna mądrość utkwi w mojej mózgownicy…
Burty i pokład również poszły bez większych problemów, nawet mimo czasem dość fikuśnych kształtów.
Jak skończyłem nie mogłem sam uwierzyć własnym oczom – pokład prościutki jak deska, poszycie spasowane na medal (pomijając tę 2mm wpadkę ale prawie jej nie widać :-)). W zasadzie to myślałem, że znowu mi kadłub nie wyjdzie, więc plan był taki, że po prostu wyrzucę go na śmietnik i zacznę jakiś kolejny model…. no cóż, skoro wyszło to trzeba temat ciągnąc dalej… ale jeszcze się pobawię…
Na okładce modelu Arizona ma takie wielkie rdzawe plamy, nie wiem jak to było w rzeczywistości, ale czemu by się nie zabawić?
Pokruszyłem trochę pasteli w kolorach brązowy, czerwony, pomarańczowy, taki pył brałem na papier i nacierałem miejsca, które były podejrzane o występowanie rdzy. Jak to widać na zdjęciu, trochę przesadziłem z tą rdzą ale ogólnie metoda nie jest zła, są miejsca (szczególnie te robione jako ostatnie) w których efekt jest do zaakceptowania, można jeszcze popracować nad doborem kolorów.
Aha, jeszcze jedno, model jest wydrukowany bez czarnego pasa linii wodnej, trzeba go sobie samemu zorganizować. Ja pobawiłem się w trochę skanami i na ich podstawie zrobiłem sobie wydruk na cienkim papierze, efekt widać na zdjęciu.
Nadbudówki maszty i reje
Nakręcony małym sukcesem zabieram się z zapałem za nadbudówki.
Pierwsza uwaga, w większości model jest tak przygotowany, że do każdej nadbudówki jest tylko jeden element usztywniający – sufit lub podłoga, wybór należy do sklejacza… stosowałem tę koncepcję dopóki nie musiałem przykleić drugiego piętra, wtedy drobny docisk i… trach… dużo się nie wygięło, ale i tak musiałem wszystko porozcinać, i skopiować element usztywniający tak aby mieć i sufit i podłogę.
Nabrawszy zaufania do modelu (w końcu kadłub był idealny) zacząłem przyklejać kolejne piętra sterówki aż doszedłem do jej szczytu. Nadszedł czas na maszty. Kupiłem sobie nawet odpowiednie rurki mosiężne… ale postanowiłem jednak trzymać się standardu. Skleiłem maszty uprzednio formując je na wspomnianych rurkach (a jednak na coś się przydały) i zabrałem się za przymiarkę…. Niestety za bardzo zaufałem opracowaniu… gdybym miał przeprowadzić maszty przez otwory które były wyznaczone w pokładach to musiałbym im nadać kształt co najmniej litery S. Szkoda mi już było odrywać całej wieży więc musiałem to jakoś wyleczyć, trochę gimnastyki z wiertarką ustawioną pod kątem no i jakoś poszło, co prawda od ideału jest to dalekie (nawet na zdjęciu widać że trochę te maszty nie teges) no ale albo na śmietnik albo zostaje tak jak jest… od tego momentu przestałem się lubić z modelem i zaczęliśmy sobie robić na złość :-) Wszystkim którzy mają zamiar budować Arizonę z tego wydania radzę zwrócić szczególną uwagę na spasowanie tych masztów z otworami w pokładach.
Reje… hmmm tego to ja nie wytnę, a nawet jak wytnę to nie skleję… robię z drutu… kropelka, druciki i konstrukcja z gąbki do trzymania tego wszystkiego w kupie w czasie klejenia
Uzbrojenie
127 w kazamatach – nic prostszego.
127 plot i Browning są w wycinance w dwóch wersjach uproszczone i szczegółowe. Browning naprawdę uszczegółowiony, mam ochotę przynajmniej spróbować… hmmm mistrzostwo to to nie jest, ale da się oko zawiesić(foto), tylko ten czas…. Po zrobieniu drugiego postanawiam jednak resztę działek wykonać w postaci uproszczonej, wiem że to może nie wypada, ale model jest treningowy a przede wszystkim dla mnie więc wolno mi ;-)
Działa 356 wziąłem z zestawu od Californii – jak mówiłem, model testowy :-)
Samoloty i szalupy
Odniosłem wrażenie, że wręgi były nie od tych samolotów… ale po paru próbach stwierdziłem, że i tak nie są potrzebne, da się skleić te samoloty bez wręg i wyglądają całkiem całkiem, użyłem tylko jednej z imitacją silnika. W obliczu ostatnich wyczynów Randara oczywiście moje samoloty wyglądają jak żałosne pokraki, ale….….. to model testowy :-))))
Szalupy, no cóż gdybym na każdą poświęcił cały dzień to może by miały jakiś wygląd, części wycięte z wycinanki w żaden sposób nie chciały złożyć się w sensowną całość :-( gdybym miał wybrać najgorszy element z modelu to właśnie dla mnie były to szalupy.
Olinowanie i reling
Szukając nitki „niewłochatej” natknąłem się na żyłkę 0,16mm „low memory” co sugerowałoby że powinna być bardziej podatna na formowanie i prawie tak jest, komfort co prawda nie ten co z nićmi ale jest w miarę wygodna w użyciu, dodatkowo ma taki ciemny stalowy kolor. Tylko chyba coś ze skalą na bakier średnica 32mm to prawie energetyczna linia przesyłowa, ale to model testowy więc niech tak zostanie :-)
Reling oczywiście fototrawiony, jeszcze nie dorosłem do własnoręcznego.
Podsumowanie
… będzie krótkie, model jest nierówny. Dotyczy to zarówno mojego wykonania jak i opracowania. Obok doskonale spasowanego kadłuba problemy z masztami czy szalupy jako jeden z przykładów. W czasie budowy moje nastawienie do modelu można zobrazować sinusoidą, od euforii do doła na przemian. Szukałem czegoś bardziej szczegółowego niż Giulio Cesare (ale znowu bez przesady) i wydaje mi się że dobrze trafiłem, zabawa jak zawsze była przednia a o to chodzi najbardziej, a efekt? Według mnie lepiej niż GC ale oczywiście żadna rewelacja, za to następny model na pewno będzie jeszcze lepszy… ufffff skończyłem i pomału zaczynam rozglądać się za czymś trudniejszym, może Alaska? A może California?
tymczasem czekam na krytykę tego co widać :-)
Post zmieniony (28-06-05 21:28)
|